-17-
Zadzwonił dzwonek kończąc lekcje matematyki i rozpoczynając tym sposobem przerwę obiadową. Już weszło to nam w nawyk, że wtedy wychodzimy by wszyscy razem zjeść pod schodami trybun szkolnego boiska. Czekałam z Hyerin i Youngkyun'em na resztę. Nie oczekiwaliśmy Juho. Nie było go ostatnio w szkole jak i dziś też go nie wiedziałam. Dlatego jakoś byłam dziś mniej spięta.
Siedzieliśmy spokojne zaczynając jeść gdy nagle poczułam jak ktoś kuje mnie po bokach. Odskoczyłam lekko przestraszona podnosząc wzrok by zobaczyć uśmiechniętego Jaeyoon'a. Ubawiony po pachy przywitał się i razem ze swoim chłopakiem dosiadł się na koc, który przyniosłam. Ostatnio wzięłam jakiś ze strychu. Od tamtej pory leży w mojej szafce przeznaczony do naszych wspólnych posiłków.
Przez chwilę jedliśmy w ciszy. Wzięłam dziś sobie ryż z sosem słodko-kwaśnym bo nie miałam czasu ostatnio na pieczenie muffinek.
- O... Juho... - usłyszałam głos Younghkun'a na co podniosłam na niego wzrok. Wymieniliśmy się spojrzeniami na co moje serce zaczęło bić szybciej.
Powoli odwróciłam głowę widząc siadającego obok Hyerin Juho. Patrzyłam na niego z przerażeniem. Sam odwrócił wzrok w moją stronę przez co przyglądaliśmy się sobie chwilę. Ostatecznie spuściłam głowę.
- Czemu ciebie ostatnio w szkole nie było? - spytał Jaeyoon patrząc na Juho. Ja jednak obawiałam się podnieść głowę by spojrzeć ponownie na Juho.
- Szukałem pracy... i... a nieważne - odpowiedział tonem jaki dobrze znam. Nie miał dobrego humoru...
- A ta dziewczyna z imprezy? O co chodzi? Jesteście parą? - wypytywał podekscytowany Jae
- Nie... Teoretycznie do niczego nie doszło... i nie dojdzie - odpowiedział
- No weź... - jęknęła Hyerin - Jak to? - dodała na co nastała cisza. Po krótkiej chwili zainteresowana podniosłam wzrok. Widziałam przeszywające spojrzenie Juho. Miał dość. Wiedziałam to bo go znałam.
Hyerin ostatecznie wzruszyła ramionami i wróciła do jedzenia. Ja jednak wciąż mu się przyglądałam. Był jakoś bardziej zamknięty niż zwykle. Coś się stało... Na pewno nie jest u niego w porządku... Martwiłam się. Juho w tym czasie wziął swój plecak. Już miał wstać jednak w ostatniej chwili go powstrzymałam łapiąc za rękaw bluzy. Ten spojrzał na mnie pytająco.
- Dopiero co przyszedłeś - powiedziałam w końcu. Chwilę mi się przyglądał po czym lekko zrezygnowany ponownie usiadł - na pewno wszystko okej? - spytałam - możesz nam powiedzieć wszystko... - dodałam wiedząc że nie jest okej
- Wszystko jest okej - odpowiedział najłagodniej jak tylko umiał nawet próbując się uśmiechnąć. Nawet mu to wyszło. Cofnęłam dłoń by wrócić do jedzenia.
Jaeyoon na szczęście zmienił temat dzięki czemu reszta przerwy minęła w miłej atmosferze.
Wracaliśmy już do budynku ponieważ przerwa się kończyła. Usłyszałam jak w torebce zawibrował mi telefon. Wyjęłam go od razu dając koc, który trzymałam Youngkyun'owi. Zobaczyłam, że dostałam wiadomość od Tae.
- Chwili bez niego nie wytrzymasz - zaśmiał się Kyun.
- Zobaczymy jak ty będziesz miał dziewczynę, dziecko drogie - odpowiedziałam chowając telefon znów do torby.
- Wiesz co mnie dziwi? - - usłyszałam głos Hyerin na co odwróciłam głowę w jej stronę - że jak ja miałam chłopka to pamiętasz... widywałyśmy się rzadziej bo spędzałam z nim praktycznie każdy dzień po szkle... - mówiła - Czy ty nie wychodzisz na randki z Tae? Ani do niego? - wypytywała czym mnie lekko zaskoczyła. Faktycznie tak było...
- Przecież się widujemy na treningach - odpowiedziałam lekko niepewnie - a on wie, że poświęcam dużo czasu na naukę - dodałam od razu
- Dziwne... - westchnęła Hyerin. To prawda... o tym nie pomyślałam. Pamiętam jak zawsze się cieszyłam gdy się dowiadywałam, że Hyerin z kimś zrywała. Jak jest w związku to nigdy nigdzie nie wychodzimy razem tłumacząc się, że ja się z nią widuję w szkole na co dzień. Tym sposobem z jej (ponad) dziesięciu chłopaków, których miała... poznałam może dwóch.
- Kolejny przykład tego jak wielkimi jesteście przeciwieństwami - zaśmiał się Jaeyoon.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top