~22~

Wyjaśnienie mu wszystkiego nie było takie trudne, gorzej z tym, żeby to, co mówię, nie brzmiało tak, bym wyszła na debilkę. Chociaż już na taką wychodzę samą zgodą na ten udawany związek. Co prwada gdy mu to wszystko mówiłam, czułam, jakby wielki głaz powoli spadał mi i z serca i z głowy.

- Dobra, słuchaj... Typo postawił cię w dużej mierze przed faktem dokonanym. Rozumiem, znając ciebie, nie mogłabyś się nie zgodzić. Pewnie też tak bym postąpił — powiedział gdy zaczęłam coraz bardziej się tłumaczyć i przez to coraz bardziej gubić w tym co mówię. Odetchnęłam z ulgą. - Tylko wiedz, że jeśli teraz nagle 'zerwiecie' — powiedział, pokazując palami cudzysłów przy ostatnim słowie — to wyjdziesz na idiotkę, co rzuciła chłopaka dla innego, a Juho poczuje się z tym głupio i będzie się obwiniał — dodał, co mnie już dobiło. - No, chyba że następnego dnia będziesz w wielkiej rozpaczy i nie pobiegniesz od razu do Juho z bananem na twarzy, by go poinformować, że zawsze byłaś w nim zakochana, a teraz już nie masz chłopaka — mówił, a ja z impaktem rzuciłam się na łóżko przepełniona frustracją. - Im wcześniej zakończycie to wszystko, tym lepiej — powiedział po chwili ciszy. 

Miał rację. We wszystkim miał rację. Odezwał się ten głos rozsądku, którego mi brakowało przez ostatnie miesiące. Przez to poczułam się jeszcze większym debilem. Nawet przeszło mi przez myśl, by powiedzieć Juho prawdę. Czy by zrozumiał? Czy po tym wszystkim dałby mi szansę? Może jednak źle to odbieram i może on tak naprawdę nic do mnie nie czuje... Westchnęłam zrezygnowana, chcąc wziąć prysznic i iść spać, by skończyć ten dzień. Nagle usłyszałam wibrację telefonu. Nie była pewna czy to był mój, czy Kyuna jednak gdy już miałam się podnieść, zobaczyłam, że ten już odebrał telefon

- No cześć nieprawdziwy chłopaku Youhee — powiedział, na co zerwałam się do siadu jak poparzona. Odebrał mój telefon... Chciałam mu go wyrwać jednak Kyun po prosu włączył głośnik i tak już było za późno — Skoro tak dobrze się znacie, to powinieneś wiedzieć, że Youhee jest beznadziejnym kłamcą i nie wytrzymałaby długo z tak dużą sprawą, chciałeś, żeby w końcu osiwiała ze stresu!? - przez głośnik w telefonie było słychać tylko głośne westchnięcie

- Wybacz — udało mi się tylko niepewnie powiedzieć po chwilowej ciszy. 

- Nie przepraszaj go, to jego wina — powiedział Kyun. Nie wiedziałam, że Youngkyun tak szybko na to wszystko zareaguje. Nawet nie zdarzyłam go poprosić o to, by nikomu nie mówił. Chociaż ufając mu na tyle,  już z góry mogłam założyć, że nikomu by nie powiedział. Chyba musiał się zirytować... 

- A ty co taki nerwowy? - spytałam, patrząc na chłopaka, który trzymał telefon

- Bo przez niego tylko tracisz szansę u chłopaka, którego naprawdę lubisz — odpowiedział — wszystkie znaki na niebie wskazują na to, że tak się zachowuje, bo jest zazdrosny i zły na siebie, że nie chciał się przyznać przed sobą do tego co do ciebie czuje. I vice versa kochana — spojrzał na mnie znacząco

- Przecież wiedziałam, że go lubię, ale byłam pewna, że to nie wypali, bo on nie lubi mnie w tak samo jak ja go, więc chciałam się skupić na tańcu

- Ja tu wciąż jestem jak coś — usłyszałam głos Tae wydobywający się z telefonu. Razem z Kyunem odwróciliśmy głowy w stronę ekranu telefonu. Byłam zaskoczona, że powiedział to tak spojonym tonem głosu. Nie był zdenerwowany, że się wygadałam?

- No i widzisz co żeś narobił — powiedział Kyun, na co lekko westchnęłam  

- A-a właśnie, dlaczego dzwonisz? - spytałam, chcąc przynajmniej na chwilę zmienić temat, by nie czuć się winna za wygadanie komuś prawdy. Chociaż cały czas czułam niemały stres. 

- Wiem, że masz wyciszone powiadomienia na grupowym chacie, więc ci chciałem przekazać, że treningu jutro nie ma, bo zalało salę.

- Jak to? - spytałam lekko zdziwiona — jak zalało?

- Niby pękła rura, czy coś, sam czytałem co drugie słowo — odpowiedział tonem głosu, lekko sugerującym mi, bym sama w końcu weszła na grupowy chat i nadrobiła wiadomości — I możliwe, że pojutrze też nie będzie. Jeszcze nie wiadomo, ile im to zajmie, żeby się z tym w pełni uporać.

Mam wyłączone powiadomienia odkąd ludzie tam lubią pisać całą noc o pierdołach, które mnie nigdy ostatecznie nie obchodziły, a tylko przeszkadzało mi to w zaśnięciu. Cały czas ktoś tam wysyła wiadomości, ale te związane z treningami to bardzo mały procent. Nie chcę na to tracić czasu. Kocham tych ludzi, ale zauważyłam, że ani trochę nie jestem zainteresowana w ich życie prywatne poza salą taneczną. Mam swoje, które ostatnio nabiera rozpędu. No cóż, jutro odpuszczę sobie 'wieczorne wspólne kształcenie' i poćwiczę w szkole.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top