2

Smuga:

Trzymałam ciało Emily. Płakałam. Komu ona przeszkadzała? Zawsze była radosna i uśmiechnieta. Kto by chciał ją zabić. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dzwonka.
- Emily zaraz wrócę. - położyłam jej zwłoki na naszej kanapie. Dzwonek zabrzmiał jeszcze 2 razy zanim otworzyłam. W drzwiach stała... Trupia Wdowa! Płakała. Co? Trupia Wdowa płakała? Kiedy mnie zobaczyła przetarła oczy i rzuciła się w moje ramiona.
- Lena, przepraszam cię, bardzo. Nie chciałam - po pierwsze ona zabiła Emily. Po drugie dlaczego Trupia Wdowa mnie przeprasza, czy wie, że byłyśmy parą? Po trzecie skąd zna moje imię? Postanowiłam zapytać o ostatnie. Jeżeli Szpon zna moje dane osobowe to posunie się do wybicia wszystkich mi bliskich osób!
- Skąd wiesz jak mam na imię?
- Chérie* błagam, twoja przyjaciółka została zabita przeze mnie, a ty mnie pytasz skąd znam twoje imię. - tak zwracała się do mnie tylko jedna osoba.
- Amélie Lacroix. To nie możliwe, ona nie żyje.
- Żyję, stoję przecież przed tobą. - podeszła do sofy i spojrzała na ciało Em.
- Więc kiedy pogrzeb? Życia zmarłemu nie zwrócę. - powiedziała że smutkiem. Nie wiedziałam co o myśleć o Amé. Była moją BFF zanim nie wmowiono mi, że po ataku Szponu umarła. Czasami chodziłam na jej grób zanim nie poznałam Em. Coś się we mnie obudziło, stare uczucie, które żywiłam do Amélie Lacroix jeszcze wtedy kiedy miała męża. Ona zamordowała moją dziewczynę! Nie mogę się przecież w niej zakochać.

Trupia Wdowa:

Wiedziałam, że źle zrobiłam. Nie mogłam przyswoić, że ją zakatrupiłam. Dziewczyna leżała na ich kanapie, była strasznie blada.
- Najpierw to ja muszę zawiadomić Zakład Pogrzebowy Słoneczko**.
- Czy... będę mogła przyjść? - po dłuższej chwili zrozumiałam, że to głupie pytanie. Jej zabójca. Dlaczego miał by być?
- Zapomnij to pytanie. Nic nie mówiłam. - po policzku popłynęła mi pojedyncza łza. Oxton podeszła do mnie i wywarła ją.
- Słonko ważne, że żałujesz, a teraz napisz mi swój adres. - wskazała na gazetę i długopis. Posłusznie wstałam i napisałam adres bazy Szponu. Dlaczego się jej słuchałam? Nie wiem.

MAGIA CZASU

- Lacroix, list do ciebie. - z rozmyślań nad moim życiem, jego sensem wyrwał mnie głos Akande. Zauważyłam, że przez szparę pomiędzy drzwiami a podłogą wlatuje list w szarej kopercie. Wiedziałam od kogo to było. Wstałam i podniosłam kopertę. Nie było napisane adresata. Nie milłam pojęcia dlaczego. Szpony by wiedział kim jest "Lena Oxton"? Bez wahania otworzyłam kopertę. Wyleciał z niej list i zaproszenie na czarnym papierze.

Witaj Amé!
(Mogę cię jeszcze tak nazywać?) Tutaj masz obiecane zaproszenie. Chciałam Cię zapytać czy po opuszczeniu grobu Emily mógłabyś do mnie przyjechać? Czuję się trochę samotnie.
Twoja Lena.

Czy ona chciała się widzieć z oprawcą bliskiej osoby? Nie rozumiem. Jeżeli chcę pojechać na miejsce pochówku muszę ubrać się w czarną sukienkę i zakupić znicz.

*Chérie - tu w znaczeniu "droga"
**Nawiązanie do mojej przyjaciółki, polecam jej historie @Helsinki_Barton

Fragment długością porównywalny do poprzedniej części. Wena mnie opuściła w takim miejscu, kocham tajemnicze zakończenia. Dziękuję za przeczytanie tego czegoś.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top