Rozdział 17.

Jungkook długo na mnie patrzył, a gdy nie odezwałem się żadnym słowem, ułożył się wygodnie przy moim boku i zamknął oczy. Patrzyłem jak jego oddech uspokaja się, a chłopak zapada w sen.

W tym momencie postanowiłem, że pójdę w jego ślady. Ostrożnie przysunąłem się i odszukałem jego opadającą dłoń, a następnie ująłem ją w swoją. Miałem nadzieję, że sen pomoże mi trochę rozjaśnić umysł.

***

Gdy się zbudziłem było ciemno. Za oknem nie widziałem żadnego światła, które świadczyłoby o tym, że ciągle trwa dzień.

Spojrzałem na siedzącą postać Jungkooka, a gdy szatyn popatrzył w moją stronę, podniosłem się i dotknąłem jego ramienia.

- Odwiozę cię, Jungkookie.- powiedziałem, ale pokręcił głową.- Ale jest ciemno, nie chcę żebyś wracał sam.

- Nic mi nie będzie, hyung.- uśmiechnął się delikatnie, ale mimo to nadal nie poruszył.

Nagle coś mi przyszło do głowy. Być może to był szalony pomysł, ale czy ja byłem tak naprawdę normalny? Moje wcześniejsze zachowanie mówiło samo za siebie.

- Jungkookie, może...zostań tutaj.- zaproponowałem, przyciszając głos. Bałem się, że gwałtownie zaprzeczy i sobie pójdzie. A wcale nie chciałem żeby teraz odchodził.

Chłopak patrzył na mnie w ciemnościach, a potem pochylił się ku mnie.

- Dlaczego? Przecież nie masz drugiego łóżka.

Roześmiałem się pod nosem, głaszcząc szatyna po głowie.

- Przecież możemy spać razem.- zasugerowałem, nie przestając się uśmiechać. Gdy przy nim leżałem, to czułem niesamowite ciepło. Dlaczego teraz miałbym się go pozbawiać?

- Ale ja...- zaczął, a potem potrząsnął głową.- Chrapiesz w nocy?

Pokręciłem przecząco.

- Mówisz przez sen, hyung?

Ponownie zaprzeczyłem, a chłopak wyznał cicho:

- A ja tak.

- Chrapiesz?- dociekałem, dobrze wiedząc co ma na myśli. Chciałem się z nim trochę podroczyć.

Jungkook walnął mnie żartobliwie w ramię, a potem wtulił się w moją szyję. Jego włosy połaskotały mnie w skórę, ale to nie było niemiłe. Objąłem szatyna w talii, a gdy na mnie spojrzał, szepnął cicho:

- Mogę zostać, ale wcześniej muszę zadzwonić do taty. Poczekasz, hyung?

- Tak, wracaj szybko.- musnąłem go w czoło, a gdy uniósł brwi zdumiony, machnąłem ręką żeby się pospieszył.

Jungkook podniósł się z łóżka, a potem poszedł na korytarz.

Gdy zniknął mi z oczu, opadłem na poduszkę. Dlaczego przyszło mi do głowy coś takiego? Nawet nie byliśmy parą. A ja zachowywałem się jakbyśmy byli razem. Być może próbowałem oszukać samego siebie. Jednak wiedziałem, że w końcu będę musiał poradzić sobie z własnymi uczuciami, bo one przecież nie znikną.

***

- Hyung, masz coś na przebranie? - spytał mnie Jungkook gdy zakończył rozmowę ze swoim tatą.- Nie mogę spać w tym.- wskazał na swój ubiór do szkoły, a ja otworzyłem szafę i zajrzałem do środka.- Wystarczą jakieś dresy albo dłuższa koszulka.

Na samą myśl, że chłopak mógłby spać przy mnie do połowy rozebrany moje serce zaczęło przyspieszać. Chyba naprawdę zwariowałem. Nie mogłem przecież myśleć o takich idiotycznych rzeczach.

- Możesz włożyć to.- podałem mu do rąk spodnie i koszulkę.- Są czyste więc się nie martw.

Skinął głową, a ja po namyśle wyjąłem jeszcze zupełnie nową bieliznę. Jungkook podziękował z wdzięcznością, a potem poszedł się umyć.

Ja w tym czasie starałem się uspokoić swoje serce. Niestety, na marne. Poszukałem telefonu, a potem wykręciłem numer Yoongiego.

- No co słychać, Chim? - przywitał się mój przyjaciel.- Co się stało, że tak nagle do mnie dzwonisz?

- Ja...Jungkook jest teraz u mnie.- powiedziałem, a po drugiej stronie zapadła nagła cisza.- Halo, Yoonie? Słuchasz mnie?

- Tak.- odpowiedział spokojnie, a potem spytał: - Dlaczego go zaprosiłeś? Coś mi tu nie pasuje, Chim. Przecież z nim skończyłeś.

- Nieprawda. Ja...chyba...- zacząłem się zacinać po każdym słowie.- Lubię go.- wykrztusiłem wreszcie, a moje dłonie zadrżały.- Jungkook zostaje na noc, a ja nie wiem co robić.

Yoongi roześmiał się głośno, a ja westchnąłem.

- Co w tym zabawnego? Wiesz jak się denerwuję?

- Ale czym właściwie? - spytał rozsądnie.- Chim, skoro ci na nim zależy to bardzo się cieszę z tego powodu. Jeśli nadal masz jakieś opory co do wiązania się z Jungkookiem, to tak jak ci wcześnie mówiłem, sprawdź czy są one prawdziwe czy nie.

- Co mi proponujesz? - spytałem, ściskając telefon w dłoni. Na pewno powie coś głupiego.

- Sprawdź się.

A nie mówiłem?

- Co to ma znaczyć, hm? - mruknąłem, a gdy ponownie się zaśmiał, westchnąłem.- Yoonie, myślisz o czymś niemoralnym.

- Ja? A skąd wiesz o czym myślę? - rzucił swobodnie, a ja poczułem jak palą mnie policzki.

- Muszę kończyć.- rozłączyłem się, słysząc w tle jego głośny śmiech.

Jungkook wrócił po kilku minutach, a gdy na mnie spojrzał, w moim ciele rozlało się ciepło. Chyba nie zmrużę oka dzisiejszej nocy.

***

Myłem się bardzo wolno. Chciałem w ten sposób przedłużyć czas, bo spodziewałem się, że gdy wrócę do pokoju to Jungkook będzie już spał.

Naprawdę nie sądziłem, że chłopak jest tak bardzo cierpliwy. Czekał na mój powrót nieubłaganie, a gdy zgasiłem światło i ułożyłem się pod kołdrą, szatyn obrócił się na bok, aby móc na mnie patrzeć.

- Jungkookie, jesteś zmęczony?

- Trochę.

- W takim razie nie patrz na mnie tylko śpij.- wyszeptałem.

Chłopak pokręcił głową, nie spuszczając ze mnie oczu.

- Jestem zmęczony psychicznie, hyung.- zwierzył się, a następnie dodał: - To co czuję mnie wykańcza.

- Co czujesz? - zapytałem otwarcie, aby poznać jego sekret. Czy to mogło chodzić o mnie?

Jungkook zastanowił się chwilę, a potem wyszeptał:

- Czuję bardzo dużo gdy tylko na ciebie patrzę. Gdy jesteś w pobliżu moje serce bije jak zwariowane, a dłonie mi się trzęsą. Nie mogę złapać oddechu i zaczynam się rumienić, a tego nie cierpię najbardziej.

- Ale z rumieńcami ci do twarzy.- mruknąłem, a chłopak spuścił oczy.

- Hyung...znowu czuję ciepło. Pewnie jestem cały czerwony.- westchnął, a do mnie dotarł jego oddech.

- Wiesz...chciałbym cię bliżej poznać.- powiedziałem spokojnie, wyciągając dłoń i dotykając jego policzka. Pogładziłem go delikatnie, wyczuwając jego miękkość. Podobne były jego słodkie usta.

- Jak...jak blisko, hyung? - szepnął, a jego dłoń złapała moją. Wyczułem jak zaczyna lekko drżeć.

- Jungkookie, czym się tak denerwujesz? - spytałem, a moje serce zaczęło walić jak szalone. Miałem wrażenie, że jesteśmy w podobnej sytuacji.

- To nic takiego. Po prostu...- zaczął, a potem wziął oddech.- Nigdy nie byłem tak blisko z żadną osobą oprócz ciebie.

Uśmiechnąłem się w ciemnościach, pochylając nad nim. Nie cofnął się, starając przezwyciężyć obawy.

- Nigdy cię nie skrzywdzę.- obiecałem cicho.- Możesz mi zaufać, Jungkookie.

- Wiem, hyung.- szepnął.- Ufam ci.

Objąłem Jungkooka, całując żarliwie. Jego usta były ciepłe, a dłonie nie przestały drżeć. Mimo to, szatyn odwzajemnił się tym samym, oddając pocałunki. Po raz pierwszy poczułem co to znaczy darzyć kogoś sympatią i głębszym uczuciem.

**************************************************************************************************

Zbliżamy się do końca, moi drodzy. Postaram się wymyślić jeszcze jakiś rozdział, a potem epilog. Naprawdę nie wiem co jeszcze miałabym tu przedstawić, dlatego myślę o zakończeniu. Mam nadzieję, że podoba wam się to co piszę;)






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top