Rozdział 16
- Więc chcesz iść na siłownię?
Był niedzielny wieczór i Louis namówił Harry'ego do wyjścia z jego przyjaciółmi. Niall był taki wściekły, że Harry go odrzucił, że zadzwonił do Louisa. Koleś był taki komfortowy i szatyn to doceniał. Byli ponownie w tym samym pubie, a Ethan i Harry poszli do baru po piwo.
- Nie sądzę, że chcę jest odpowiednim słowem - odpowiedział Louis. - Ale tak, myślałem o tym.
Niall zmarszczył brwi.
- A co jest nie tak z siłownią Harry'ego?
Właściwie to nie było w niej niczego złego, oprócz tego, że Harry mógł wtedy widzieć jego spoconą dupę.
- Chcę coś bliżej mojego domu. - Louis wzruszył ramionami, wiedząc bardzo dobrze, że praktycznie mieszkał w swoim biurze i siłownia Harry'ego była dla niego idealna.
- Nigdy nie sądziłem, że należysz do typów lubiących chodzić na siłownię. - Niall patrzył na niego z uśmiechem.uśmiechem.
- Czy coś jest ze mną nie tak? Mój tyłek jest za duży na uprawianie sportu? - Louis jedynie po części żartował.
- Nie, bardziej chodzi o Twój sposób bycia. Niall machnął ręką wokół, wypijając resztę piwa Ethana. - Jesteś raczej bardziej domowy.
- Czy to twój inny termin na kanapowego leniwca? - Zapytał Louis z pustym wyrazem twarzy.
- Nie w żaden zły sposób - zaśmiał się Niall. - Po prostu ciężko mi jest wyobrazić sobie ciebie na siłowni. Zaprosiłbym cię na mecz piłki nożnej, ale siłownia? - Pokręcił głową. - Szczerze to sam nienawidzę siłowni.
Louis uśmiechnął się na to, czując ulgę z tym, że Niall nie próbował powiedzieć, że jest stracony. Po prostu niemal żyjąc z Harrym. Harrym, który przez prawie cały czas był nagi. Louis nic nie mógł na to poradzić, ale czuł się niepewny ze swoim własnym ciałem. Harry był umięśniony i wysportowany, ćwiczył niemal codziennie i każdego poranka uprawiał jogę. Mężczyzna naprawdę lubił ćwiczyć przy dużym oknie, a to oznaczało, że Louis oglądał jego treningi prawie każdego poranka.
Więc Louis musiał iść i zrobić ciszę swoimi pulchnymi biodrami i brzuszkiem. Nie chodziło o to, że wstydził się swojego ciała (nawet jeżeli w pewnym stopniu tak było), bardziej chodziło o to, by Louis czuł się bardziej komfortowo przy Harrym w intymnych sytuacjach. Jeśli wczoraj było jakąś wskazówka to zbliżali się do siebie. Louis był w tym samym miejscu w collegu, ze swoim pierwszym chłopakiem. Tylko w collegu był o wiele gorszy.
- Lubię piłkę nożną - powiedział. - Grasz czasami?
- Pewnie, kolego!- Odpowiedział podekscytowany Niall. - Gramy w pobliskim parku niemal w każdą sobotę. Powinieneś do nas dołączyć.
- Dołączyć do was gdzie?
Louis nigdy nie przestanie mieć gęsiej skórki na szorstkość jego głosu.
- W grze w piłkę nożną, Louis tutaj gra.
Harry położył dwa piwa na stole, uśmiechając się do Louisa. - Naprawdę?
- Tak, grałem w szkole i w collegu - zarumienił się.
Harry usiadł obok niego i położył dłoń na kolanie szatyna.
- Więc w taki sposób dorobiłeś się takich ud?
Louis przełknął i próbował ukryć swoją reakcję piwem. Harry po prostu ścisnął jego kolano i delikatnie pomasował wnętrze jego uda.
- Przestań, Haroldzie - wyszeptał Louis, zakrywając uśmiech kolejnym łykiem. - I co jest z moimi udami?
Harry zatrzymał swoje ruchy, ale pozostawił tam swoją dłoń. - Po prostu je lubię - wzruszył ramionami, a potem jego uszy zrobiły się nieco czerwone i to Louis był teraz tym, który się uśmiecham.
- Och, wiem.
Nawet nie zauważyli, kiedy Ethan wrócił do stołu. Jednak on i Niall już rozmawiali o czymś własnym.
- To nic, właśnie sobie przypomniałem jak je uwielbiam, to wszystko. - Harry zachichotał, sprawiając że Louis był jeszcze bardziej zainteresowany.
- Czy to znowu coś sprośnego? - Zachichotał, przygryzając swoją wargę.
- Powiem ci później. - Harry zakręcił się na swoim siedzeniu, zabierając dłoń z uda Louisa i wykorzystał ją do poprawienia się. To sprawiło, że Louis się zarumienił. Harry'emu zrobiło się gorąco na samą myśl o szatynie. Dokładnie mówiąc na myśl o jego udach. Był teraz bardziej niż urzeczony. - Przestań patrzeć na moje krocze.
- Nie robiłem tego. - Louis odwrócił wzrok i przygryzł wnętrze swojego policzka, by powstrzymać uśmiech, który groził przebiciem jego twarzy na pół.
- Tej pierwszej nocy, myślałem o tobie ujeżdżającego moje udo - wyszeptał Harry do jego ucha, sprawiając że włosy stanęły dęba na szyi Louisa. - Myślałem o twoich silnych udach między moimi nogami - powiedział gorąco, prawie jęcząc. - Albo o twoich udach wokół mojej twarzy, kiedy cię wylizuję.
Louis prawie zakrztusił się powietrzem przy ostatniej części. Kiedy spojrzał ponownie na Harry'ego ten już patrzył na Ethana i jedynie subtelne ruchy były widoczne dla wprawionego oka. Kręcił się na swoim miejscu i ciągle zmieniał nogi pod stołem.
Wypili kolejną kolejkę piwa i Louis porozmawiał z Ethanem o ich strategi, rozważając kolejną powieść autora, którego obydwoje lubili. Harry rozmawiał z Niallem, ale jego dłoń okazjonalnie wślizgiwała się pod stół. Louis był po części twardy, a jego próby powstrzymania Harry'ego w końcu całkowicie umarły. Naprawdę cieszył się dłońmi Harry'ego na swoich udach i talii. To wtedy Niall i Ethan wstali do baru po jakieś jedzenie, a Louis na chwilę odszedł.
- Będę w łazience - zadeklarował, będąc zaskoczonym swoim własnym zachowaniem.
Harry patrzył na niego z bliska z cieniem uśmiechu na swoich wargach. Louis był gotowy zjeść go żywcem. Nawet nie dwie minuty później, Harry w końcu poszedł za nim i zaatakował go, nim drzwi całkowicie się zamknęły.
- Kurwa, co jest dzisiaj z tobą? - Wyszeptał prawie do ust Harry'ego. - Mówisz niegrzeczne rzeczy do mojego ucha, a potem dotykasz mnie przez całą noc? Jaki jest twój plan?
- Taki - jęknął Harry zbyt głośno, nawet jak na gorący pocałunek. - Kurwa, proszę, dotknij mnie.
Louis zmarszczył brwi, ale szybko zamknął drzwi i przyszpilił Harry'ego do lady. Kiedy tyłek Harry'ego dotknął powierzchni, mężczyzna jęknął i złapał Louisa za ramiona.
- Co jest kochanie? Wszystko w porządku?
- Tak, po prostu... ach - jęknął ponownie, biorąc krok w tył i odwracając się. - Myślałem, że to będzie dobry pomysł, ale teraz nie jestem taki pewien.
Louis patrzył jak Harry się odwraca i pochyla o ladę. Był w stanie dostrzec w lustrze jego twarz i znał ten wyraz. Brunet był bliski zamknięcia. Wszystko trafiło na swoje miejsce, kiedy odpiął swoje czarne jeansy i ściągnął je razem z bokserkami. Tyłek bruneta był wspaniały i Louis chciał się wgryźć w każde miejsce, ale potem coś przykuło jego uwagę.
- Czy to? - Wyszeptał.
- To zatyczka - przyznał Harry, oddychając gwałtownie i kręcąc się w miejscu.
Jego jeansy były takie dopasowane, że nogi Harry'ego były złączone, a Louis podziwiał widok przed sobą.
- Kiedy ty to... mam na myśli... dlaczego?
- Podoba ci się? - Harry zerknął na odbicie Louisa w lustrze. - Myślałem o tobie, kiedy ją zakładałem.
Kolana Louisa miały ochotę się poddać. Nie był w stanie odwrócić wzroku od różowej otoczki przy wejściu Harry'ego.
- Jestem bliski dojścia w swoje gacie - wyszeptał Louis pod nosem, nie zdając sobie sprawę z tego, że w ogóle mówił to na głos.
- Dojdź we mnie i zatkaj mnie z powrotem - powiedział Harry prawie tak jakby czytał instrukcję złożenia półki z Ikei.
- Co? - Louis w końcu uniósł wzrok, by znaleźć w lustrze zielone oczy.
- Powiedziałem, że jeśli chcesz mnie pieprzyć, to dojdź we mnie i zatkaj mnie z powrotem - powtórzył powoli Harry, nie mrugając przy tym.
Świat się kręcił i wszystko wirowało wokół okrągłej pupy Harry'ego, która praktycznie wołała imię Louisa.
- Nigdy tego nie robiliśmy - powiedział, nie będąc w stanie znaleźć innego argumentu przeciwko swojej idei.
- Nie chcesz tego? - Zapytał Harry, w jakiś sposób jego głos był mniejszy.
- Chcę, po prostu... - Louis zamknął swoje oczy, by zebrać myśli. - Jesteśmy w łazience w barze.
- Chcesz mnie?
- Chcę, ale...
- Louis, proszę, po prostu... kurwa, potrzebuję cię w sobie tak jak wczoraj. - Harry kręcił swoją dupą i syknął na tarcie od zatyczki. - Jestem czysty, sprawdzam się co dwa tygodnie i myślałem o tym, żebyś mnie pieprzył od trzech miesięcy - oparł swoje czoło o lustro. - Proszę, wyjmij już swojego kutasa.
Louisowi zabrakło słów, więc po prostu otwierał usta niczym ryba w wodzie, aż Harry wstał na drżących nogach i odwrócił się, by scałować jego zmartwienia.
- Nie robiłem tego od długiego czasu - westchnął, pomiędzy pocałunkami, nieco się relaksując.
- Przepraszam, że cię wzywam do odpowiedzi, ale zachowujesz się jakbyś nigdy tego nie robił - zachichotał Harry.
- Przygotowywałem się - bronił się Louis.
To wydawało się zwolnić pociąg myśli Harry'ego. Położył swoją dłoń na policzku Louisa i zrobił powolny wydech.
- Byłem zbyt szorstki, przepraszam. Po prostu... wydaje się, że mam na twoim punkcie obsesję - ostatnią część wyszeptał.
- To dziwne, ponieważ ja zdecydowanie mam obsesję na twoim punkcie - wyszeptał Louis.
- Więc pieprz mnie - powiedział Harry, obejmując szyję Louisa, sprawiając że mężczyzna chwiał się póki nie znalazł lady przy biodrach bruneta. - A potem zabierz mnie do domu i pieprz jeszcze raz. Nie sądzę, że kiedykolwiek pragnąłem czegoś tak bardzo.
Louis przygryzł swoją wargę.
- Co jeśli... - zaczął, ale potem zatrzymał spiralę swoich myśli. - Nieważne - powiedział, zamykając ponownie oczy.
- Co to jest? - Zapytał Harry, ale Louis po prostu go pocałował.
Ten pocałunek w ciągu następnej sekundy zamienił się w potrzebujący i gorący. Harry jęczał i skomlał, jego penis był twardy i pordukował preejakulat pomiędzy ich ciałami.
- Kiedy ty...?
- Zanim tutaj przyszedłem - powiedział Harry. - Poszedłem pod prysznic, pamiętasz?
- Teraz tak - zachichotał nerwowo Louis. - Odwróc się dla mnie, kochanie.
- Kurwa, mów tak do mnie - pisnął, opierając się o ladę.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - powiedział nieobecnie Louis, ponowni
podziwiając tyłek Harry'ego. - Nie wytrzymam długo - wyszeptał zażenowany.
- Dojdę w chwili, kiedy we mnie wejdziesz, więc naprawdę mnie to nie obchodzi - wypalił Harry, wypinając tyłek. - No dalej, Lou.
- Dobra, dobra. - Louis odpiął swój pasek. - Jaki władczy.
- Praktycznie jakbyśmy byli pod wpływem zaklęcia.
- Uprawialiśmy seks wczoraj.
- Ale to co innego - jęknął Harry, niczym dziecko, sprawiając że Louis się roześmiał. - Musisz to wyciągnąć.
- Jak mam to zrobić? - Zapytał Louis, pocierając się powoli przez bokserki, aby nie skończyć za szybko.
- Chwytasz za podstawę i powoli pociągasz, przeprowadzę cię przez to. - Opuścił głowę na swoje dłonie na ladzie.
Louis bardzo powoli uniósł swoją dłoń do tyłka Harry'ego i delikatnie pomasował ciepłą skórę, sprawiając że Harry już jęczał. Następnie przeszedł swoją dłonią do jego pośladków i dotknął zatyczki, nie próbując jej jeszcze wyciągać.
- Jest taka miękka - wyszeptał, zaskoczony.
- A ja jestem twardy jak skała.
- Próbujesz mnie zabić?
- A ty? - Harry jęknął, kiedy Louis poruszył nią eksperymentalnie.
To było interesujące jak Harry reagował, każdy ruch doprowadzał go do szaleństwa i wciąż był w stanie się kłócić. Louis złapał za podstawę zatyczki i powoli ją wysunął. Na początku było łatwo, ale potem Harry zaczął się kręcić i zaciskać. Louis syknął na ten widok.
- Jesteś taki ciasny, musimy cię bardziej rozciągnąć - obserwował.
- Nie, nie musimy! - Zaprotestował Harry, relaksując się wokół zatyczki. - Wyciągnij to i włóż swojego penisa.
- Taki niecierpliwy. - Louis wyjął zatyczkę z pełną siłą, sprawiając że Harry pisnął wysoko i przygryzł swoją wargę. - Mogę cię teraz pieprzyć tym - pomyślał głośno.
- Lou, proszę - wyszeptał złamany Harry.
- Szeptałeś niegrzeczne rzeczy do mojego ucha - złapał stanowczo podstawę i cofnął się powolnym ruchem. - Dotykałeś mnie pod stołem przed naszymi przyjaciółmi - patrzył jak zabawka przechodzi przez najszerszą część. - A potem przyszedłeś tutaj, błagając mnie żebym cię pieprzył - włożył ją z powrotem pod kątem.
- Ach! - Nogi Harry'ego już się trzęsły.
- Tak się nie zachowują grzeczni chłopcy, prawda?
- Nie - powiedział.
- Więc chcę ci pokazać - powtórzył swoje ruchy, sprawiając że Harry jęczał z każdym obrotem. - Że nie zawsze możesz dostać to czego chcesz - właściwie podkreślił każde słowo, ruszając zatyczką.
- Kurwa! - Harry przygryzł swoją dłoń.
Muzyka na zewnątrz była głośno, ale jeśli ktoś stał przy drzwiach to był w stanie ich usłyszeć.
- Poproś miło - jęknął, opierając się o plecy Harry'ego, upewniając się, że mężczyzna był w stanie poczuć jego penisa na swoim biodrze.
Louis nie był pewien skąd to pochodziło. Za każdym razem, kiedy robili coś, Harry delikatnie podnosił poprzeczkę, a teraz Louis zdał sobie sprawę z tego, że brunet mógł chcieć tego od samego początku. Aby szatyn przejął kontrolę.
- Teraz - przyspieszył ruchy swoją dłonią, czując jak Harry'ego przechodzi dreszcz. - Teraz dojdziesz miło i po cichu jak dobry chłopiec, którym jesteś. - Harry jęknął, zgadzając się i za to dostał klapsa w swój okrągły tyłek, który poruszał się w przód i w tył. - A potem wrócimy i powiemy chłopakom, że musimy się zbierać - kontynuował Louis, kręcąc swoimi biodrami przy Harrym. - Pojedziemy do domu i zrobimy to co ja powiem, tak?
- Tak, panie.
Przez chwilę Louis się uśmiechał, myśląc że Harry był sarkastyczny. Pieprzył go mocniej, znajdując potrzebę całkowitego otoczenia go. Jednak kiedy brunet cały czas jęczał i przygryzał swoją dłoń, Louis zakwestionował swoje obserwacje. Czy w takim razie to było coś nowego? Czy to było coś starego co dopiero dostrzegł?
- Dobrze - powiedział Louis, przemieszczając swoją drugą dłoń na biodro Harry'ego i złapał jego penisa. - Spójrz na mnie, słonko - wyszeptał, opierając się o niego.
Mężczyzna od razu uniósł wzrok, z zaszklonymi oczami i szkarłatnymi policzkami. Jego wargi były przygryzione, nawet mięśnie na jego szyi były widoczne za każdym razem, kiedy Louis wkładał zatyczkę.
- Mam cię, odpuść. - Louis uśmiechnął się uspokajająco, chcąc by prawie przerażający wyraz twarzy bruneta zamienił się w przyjemność.
To działało razem z dłonią Louisa wokół jego główki, ponieważ nagle mężczyzna jeszcze bardziej jęczał.
- Dostaniesz to dzisiaj - zdecydował Louis. - Dzisiaj wieczorem, kiedy wrócimy do domu.
Zacisnął ponownie swoje oczy, kiedy Louis wykręcił swój nadgarstek.
- Chcę ci wszystko dać. - Louis wyznał absolutną prawdę. - Jednak teraz musisz dojść, możesz zrobić to dla mnie?
- Tak - jęknął Harry.
- Chodź kochanie, zrób dla mnie bałagan.
To okazało się być ostatnią wskazówką dla Harry'ego, ponieważ doszedł w następnej sekundzie z dłonią pomiędzy swoimi zębami. Miło i po cichu, tak jak Louis go o to prosił.
- Dobry chłopiec, mój słodziak, moje kochanie. - Louis wyszeptał każde słowo, bez zdania sobie sprawy z tego, że po prostu musiał uspokoić Harry'ego.
- Lou, Lou. - Harry opadł całą swoją wagą na ladę.
- Mam cię, jestem tutaj - przytulił mężczyznę od tyłu, powoli odkłądając zatyczkę na miejsce.
Harry jęczał, ale Louis go uciszał, delikatnie głaszcząc go po pupie, gdzie wcześniej go klepnął.
- Doszedłeś? - Zapytał Harry, wzdychając.
- Nie, poczekam aż wrócimy do domu - odpowiedział Louis, całując powoli jego kręgosłup i podciągając jego jeansy.
- Mogę to teraz zrobić? - Harry uniósł wzrok z błaganiem w swoim głosie.
Louis spotkał jego wzrok w lustrze i zdał sobie sprawę z ważności tego momentu. Harry ponownie go testował. Wszystko to było po to, aby Louis był tym, który decyduje, jeśli wcześniej czuł, że Harry bierze los w swoje własne ręce, tak teraz Louis zdał sobie sprawę z tego, że brunet chciał, aby zabrał tę moc z powrotem. To był jego wybór. Więc Louis przełknął i pokręcił stanowczo głową.
- Dostaniesz mnie, kiedy wrócimy do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top