your wish is my desire

Nie odpowiedziałem. Strach sparaliżował mnie na moment i dosłownie miałem pustkę w głowie. Zapomniałem jak się mówi i oddycha. Usłyszałem, jak Jimin wstaje z fotela. Podszedł do mnie i podniósł moją brodę przy pomocy dwóch palców. Pocałował mnie krótko w nos. Gdy zauważył, że się trzęsę, pogłaskał mój mokry policzek.

- Nie odpowiedziałeś mi króliczku - pouczył mnie i podniósł jedną z brwi.

- Czy test jest k-konieczny? - zapytałem, a wtedy jeszcze wyżej podniósł brew.

- Nie zapomniałeś o czymś?

Patrzyłem na chwilę na jego twarz. Skupiłem się na dużych ustach. Wczoraj delikatnie całował nimi moją szyję.

- P-panie - dodałem z całą czerwoną twarzą, najciszej jak umiałem. Chciałem spuścić głowę na dół, ale nie udało mi się. Za to Jimin rozkazał powtórzyć całe zdanie. Głośniej. - Czy test jest konieczny Panie? - zapytałem trochę odważniej, nadal ściszając głos przy ostatnim słowie. Nie spodobało mu się to.

- Podobało ci się w nocy, jak dostałeś w mordę?

- Nie Panie - powiedziałem i znowu się rozpłakałem. Jeszcze nigdy nie czułem się tak głupio i żałośnie.

- To rób wszystko ładnie, od razu. A kurwa "Panie" masz zapamiętać. Dopóki nie nauczysz się kto tu rządzi będziesz się kurwa za to wstydził. I obiecuję, że jak jeszcze raz się nie zastosujesz to będziesz miał kolejne spotkanie z moim paskiem. A teraz połóż się na kanapie na brzuchu.

Przełknąłem ślinę i starłem łzy, by podjeść do mebla i bez słowa wykonać polecenie. Leżałem sztywno, dłonie uginając w łokciach. Trzymałem je koło twarzy, by w razie czego móc osłonić ją lub stłumić niechciany krzyk. Serce waliło mi jak młotem. Jimin usiadł obok moich nóg, na wysokości ud i przejechał delikatnie otwartą dłonią po pośladku, który wczoraj oberwał. Potem klepnął mnie w niego, ale niemocno.

- Śliczny kolor - powiedział i drapnął skórę paznokciem, ale tak by nadal nie bolało. - Miejscami fioletowy, a tak to czerwoniutki. Jutro będzie zielonkawy. Ale po jutrze nie będzie śladu. Myślisz, że możesz tańczyć w klubie z takimi siniakami, króliczku?

- N-nie Panie.

- Otóż mylisz się kochanie. Możesz. Wielu naszych klientów preferuje klimaty BDSM i jak widzą takich chłopców w obrożach z sinymi pośladkami to od razu mają problem w spodniach.

Głaskał mnie jeszcze chwilę. Dostałem dwa lekkie klapsy i raz nawet pogładził moje włosy. Czułem, że mogła być to cisza przed burzą. Bałem się, że każe mi zrobić coś czego nie będę w stanie wykonać. No i bałem się powrotu do klubu, choć ten Krimera na pewno był niczym w porównaniu do tego całego Inferno.

- Usiądź - polecił i wstałem. Rozsiadł się wygodniej, oparł plecy o sofę. Klepnął miejsce obok, więc znalazłem się tam.

Trzymałem dłonie na swoich kolanach. Całował mnie najpierw delikatnie, muskając zaledwie moje wargi swoimi, a potem liznął jedną z nich i wprosił się do środka. Obejmował mnie ramieniem, a drugą ręką badał mój brzuch. Więcej uwagi poświęcał sutkom, które ugniatał bez przerwy. Potem nawet zszedł na moment do mojego penisa i złapał za trzon. Ruchem ręki nakazał mi usiąść w większym rozkroku, co niechętnie uczyniłem. Dzięki temu zaczął gładzić moje jądra. Tak bardzo było mi wstyd, że myślałem że zaraz się rozlecę na tej kanapie. Nie protestowałem jednak i oddawałem pocałunek, który sam w sobie był przyjemny. Efektem tego była moja erekcja, która pojawiła się dość szybko, zważając też na mój niemały strach. W pocałunku używałem chyba za dużo śliny, bo jak na chwilę Jimin odrywał swoją głowę widziałem jej strużki między naszymi brodami, językami i wargami. Odważyłem się też, by położyć swoją dłoń na torsie starszego. Trzymałem ją potem cały czas nieruchomo w tym jednym miejscu między bicepsem, a obojczykiem, ale starałem się ze wszystkich sił czerpać z tej sytuacji przyjemność, jakkolwiek abstrakcyjnie by to nie brzmiało. Jednak to wszystko zmierzało do czegoś głębszego. Jimin w końcu odsunął mnie od siebie i kazał zwyczajnie sobie obciągnąć. Na dźwięk tych słów na chwilę straciłem zdolność poruszania się. Jedynie otworzyłem szeroko oczy, a potem usta. Jimin jak gdyby nigdy nic rozsiadł się wygodniej i rzucił mi zdziwione spojrzenie, gdy dostrzegł, że jeszcze nie jestem u jego stóp. Gdy chciał coś powiedzieć od razu rzuciłem się na podłogę na kolana. Musiałem naprawdę wyglądać jak jakieś jego zwierzątko, które nabroiło i czeka na karę. Jimin westchnął, gdy przez kilka sekund nic się nie ruszyłem.

- Króliczku - zaczął spokojnie i znowu podniósł moją głowę za brodę. Patrzyłem mu w oczy. - Nie będę się dwa razy powtarzał. No i musimy niedługo być w klubie, więc się streszczaj.

Z drżącymi rękoma oparłem się o jego uda i podniosłem, siadając na piętach. Miał na sobie luźne dresy, więc wystarczyło pociągnąć za gumkę. Zawahałem się jednak i spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem. Bardzo nie chciałem tego robić. Jednak Jimin czekał na mój kolejny ruch.

- Panie - zacząłem cicho, a ten ruchem głowy nakazał mówić dalej. - Cz-czy ja muszę?

- Jak chcesz być moją osobistą dziurą, jak nie możesz mi nawet loda zrobić? A co dopiero, jak będę ci miał wsadzić. Ja pierdole. - Jimin poprawił swoją pozycję i oparł głowę na nadgarstku, a łokieć postawił na oparciu kanapy. - Wiesz ile mam dup na twoje miejsce? Pytam się kurwa, wiesz?

- Nie Panie.

- No właśnie. Jakbyś wiedział to może byś się bardziej starał, a jak w przeciągu minuty mój kutas nie znajdzie się w twoje buzi to będzie z tobą marnie.

Przełknąłem głośno ślinę i nie zważając na łzy, położyłem dłonie na jego kroczu. Zdjąłem te przeklęte spodnie z jego pomocą i spuściłem je aż do łydek. Wtedy Jimin zdjął je do końca stopami. Z tego co też wczoraj zdążyłem zauważyć, to jego przyrodzenie nie było ani jakoś przesadnie duże ani małe. Było za to chyba dość długie, ale co ja się tam znam, widziałem zaledwie swoje i Mina. No i kilka razy na filmie, ale tam na pewno przesadzają. A no i tancerza V, bo wszedłem mu do pokoju, jak miał klienta, ale to była zaledwie sekunda i niewiele widziałem. Jimin nie był do końca twardy, więc spodziewałem się, że na pewno urośnie, jak zacznę coś robić i tak też się stało. Poruszałem najpierw dłonią. Obierałem średnie tempo, bo nie wiedziałem, jakie będzie odpowiednie, ale i chciałem mieć to już za sobą. Po jakimś czasie Parkowi chyba znudziła się ta zabawa, bo pochylił się trochę i przejechał kciukiem po moich ustach, zmuszając je do otwarcia się. Dwa palce znalazły się w moim gardle prawie od razu, a ja poczułem bezwarunkowy odruch wymiotny. Ale Jimin w porę je wysunął. Potem takie obślinione wytarł w mój policzek i klepnął go lekko.

- Do buzi króliczku - rozkazał i złapał mnie za potylicę. Gdyby nie jego napieranie, pewnie bym sam się nie przełamał, ale tak właśnie w końcu najpierw jego główka znalazła się pomiędzy moimi ustami, a potem prawie płowa penisa zagłębiła w nich. Jimin kontrolował prędkość i przyciskał moją głowę coraz mocniej, a ja się modliłem by nie schował się we mnie do końca. Krztusiłem się dość często i nie potrafiłem złapać powietrza z początku, ale w końcu dostałem "wolną rękę". Gdy Jimina dłoń znalazła się na kanapie, wyjąłem penisa z ust. Lizałem go teraz, szczególną uwagę poświęcając czubkowi. Nie było to dla mnie przyjemne, ale i nie porzygałem się, więc trochę mi ulżyło. Nadal czułem czerwień na policzkach ze stresu i mocno kołaczące serce, ale byłem pewniejszy siebie, choć niewiele. Moje ruchy musiały być nieudolne, bo Jimin wyglądał jakby właśnie ktoś mu czyścił buty, czy obcinał paznokcie, a nie robił dobrze i bałem się, że żeby dojść będzie potrzebował użyć mnie w jeszcze inny sposób.

- Nie liż ciągle tylko do buźki wsadzaj króliczku. I patrz na mnie. Masz takie ładne oczka.

Ilość zdrobnień sprawiła, że mimo polecenia nie dostałem od razu zawału. Próbowałem więc robić co każe. Uciekałem wzrokiem co jakiś czas, bo serio dziwnie czułem się z myślą, że on widzi jak pochłaniam centymetry jego męskości, ale wiedziałem, że i tak nie spuszcza mnie z oczu, nawet jeśli to ja na niego nie patrzę. Pomagał mi znowu dłonią. I teraz narzucił, by ruchy mojej głowy były szybsze, a gardło musiało przyzwyczaić się do coraz większego gościa. Poleciało mi kilka łez, które starszy starł. Od zasysania się na jego główce bolały mnie policzki. Jimin poinstruował mnie bym używał języka, nawet gdy ten jest już w buzi, co wykorzystałem. Chciałem by już doszedł, by ta kara się skończyła. Sam Jimin zaczął oddychać głośniej, wypychać biodra w moją stronę i przygryzać wargę. Dlatego jeszcze bardziej przyśpieszyłem. Cierpły mi też stopy, które ciągle były w niewygodnej pozycji.

- Odsuń się - powiedział spokojnie rudowłosy i zrobiłem co kazał. Myślałem, że od razu dojdzie, ale nie.

Nadal grzecznie siedziałem przy jego nogach i patrzyłem, jak ten zadowala się dłonią. Zerkał na mnie i po jakimś czasie zaczął ciągnąć za włosy. Pierwsze szarpnięcie było niespodziewane, więc upadłem na bok i jęknąłem. Szybko jednak Jimin postawił mnie z powrotem na kolana i przysunął do swojego członka.

- Otwórz usta - rozkazał, mocniej zaciskając palce na moich czarnych kosmykach. Zamknąłem oczy i niepewnie uchyliłem wargi. Gdy starszy dochodził wcisnął mi ostatecznie znowu swojego penisa do ust, przez co zmuszony byłem posmakować jego spermy. Była gorzka i wodnista. Chciałem wypluć, ale gdy zobaczyłem spojrzenie starszego pomyślałem, że to zły pomysł. Ten jednak uśmiechnął się. - Wypluj - powiedział i podstawił mi pod usta swoją dłoń. Popatrzyłem na niego zdezorientowany, ale ostatecznie pozbyłem się z ust wydzieliny wraz ze swoją śliną. I to był błąd, bo gdy tylko Jimin zobaczył ciecz na ręce zaśmiał się i rozsmarował mi ją po twarzy. Z zaskoczenia otworzyłem usta, więc znów poczułem na języku gorzki smak. I rozpłakałem się. Jimin poklepał mnie po policzku i wstał. - Grzeczny chłopiec. Zostań tu.

Siedziałem więc chwilę na panelach i płakałem. Nie wiedziałem co robić. Nie wiedziałem nawet, czy jeśli zetrę nasienie to spotka mnie kolejna kara. Albo nie kara a TEST. Jimin wrócił po kilku minutach z telefonem przy uchu. Rozmawiał z kimś ciągle gestykulując. Usiadł na kanapie i włączył telewizję. Olał kompletnie moją obecność. Dopiero jak skończył i odłożył komórkę, spojrzał na mnie.

- Wykąp się szybko i ubierz to, co leży na łóżku. Masz dwadzieścia minut, bo jesteśmy już spóźnieni przez twoje marne robienie laski.

Wstałem szybko i ruszyłem do łazienki. Twarz umyłem chyba cztery razy. Ogarnąłem szybko włosy, bo też były brudne i opłukałem ciało. Chciałem zobaczyć w lustrze swoje pośladki, ale było za wysoko. Starłem łzy, które regularnie pojawiały się na moich policzkach i wysuszyłem się. W sypialni leżał mój dzisiejszy strój. I dziękowałem bogom, że nie jest to żadna sukienka, czy spódniczka, a zwykłe czarne spodnie i czarna bluzka. Haczyk był w tym, że spodnie miały dziury, a pod koszulką leżały czerwone kabaretki. Może to przez nie wczorajszy strój z klubu tak podziałał na Jimina. Ubrałem wszystko i wróciłem do salonu. Park widząc mnie uśmiechnął się i wstał. Przeszukał szafę, by znaleźć ciemne buty w rozmiarze większym od swojego, bo był pewien, że miał taką właśnie parę. Zajęło to chwilę, ale ostatecznie znalazł ciepłe czarne buty sportowe. Zarzucił mi na szyję niebieski gruby szal i dał swój szary płaszcz, który miał ubrany wczoraj, a sam ubrał czarny. Wyszliśmy. W samochodzie było niezręcznie. Przynajmniej z mojej strony. Jimin czuł się chyba zwyczajnie.

- Zobaczysz, jak to wygląda i pogadasz z pracownikami. Będzie też chyba ten chłopak, co go Hoseok wczoraj zabrał. Ten w szarych włosach, no nie? Więc jakby co będziesz miał towarzysza.

- Mówiłeś, że jak zdam test to zostanę z tobą.

- Mówiłem też, że masz się mnie słuchać i pamiętać, jak się do mnie zwracać.

- To cały czas tak?

- Tak kurwa. Cały czas, dopóki się nie nauczysz.

- Przepraszam Panie - rzuciłem i wlepiłem wzrok w widok za oknem.

- Będę musiał coś obgadać z Romeem, więc bądź wtedy grzeczny, bo jemu lepiej nie podpadać. Potem pojedziemy może coś zjeść, dobrze?

- Tak Panie.

Jimin uśmiechnął się. Gdy dojechaliśmy nie czekałem, aż odtworzy mi drzwi. Budynek był kamienicą, w dobrym stanie. Miał cztery piętra i jak się potem okazało - piwnicę. Cały należał do paczki, w której to był mój "właściciel". Ostatnie dwa piętra zajmowali tancerze i "tancerze". Większość pracowników tam mieszkała. Reszta pięter to był sam klub i sypialnie dla gości, czyli zwyczajne pokoje uciech. Jimin objął mnie ramieniem, gdy przekroczyliśmy próg budynku. W środku było jasno, bo i była godzina, w której normalnie klub jest zamknięty. Bar był bardzo długi, oświetlony na biało. I przysięgam, że tyle alkoholu to nawet w supermarkecie nie widziałem. Stoliki i loże były różne. Były duże, kilkuosobowe, bardziej na uboczu, ale i w centralnej części sali. Były też takie dla dwóch osób, lub zupełnie same krzesła, ustawione pod trzema rurami na środku. Same rury były na podeście, od którego dzielił widownię coś w rodzaju wysokiego płotu. Był biały i zapewniał nietykalność. Oprócz tego w ogóle nie przeszkadzał w oglądaniu występu. Ze sceny można było zejść schodkami, które znajdowały się niedaleko baru, by nie mógł wykorzystać ich żaden z klientów. Skręcone schody prowadziły na piętro, gdzie był jeszcze jeden bar i większe stoliki, a zejście na dół prowadziło do oddzielnych pokoi. By jednak z nich skorzystać, trzeba było sporo zapłacić, a nad regulowaniem rachunków czuwał Jung. Tak przynajmniej powiedział mi Jimin. My poszliśmy od razu na lożę, która była jedną z tych największych. Znajdowała się na parterze. Na okrągłym stole już stały jakieś drinki, a na siedzeniu czekało dwóch mężczyzn. Romeo był tym łysym, a drugiego imienia nie znałem. Był jednak bardzo brzydki i nie wyglądał na Koreańczyka. Zwracali się do niego John. Gdy Jimin wprowadził mnie na loże, poczułem na sobie dwie pary oczu. Usiadłem na kolanach rudowłosego, tak jak kazał. Dostałem pomarańczowego drinka, którego trochę bałem się wypić, ale ostatecznie przełamałem się. Był mocny, ale smaczny, słodki. John wyjął zza siebie teczkę i przedstawił towarzyszom zdjęcia kilku kobiet i mężczyzn. Zgłosili się do pracy, jako "ekstra", cokolwiek miałoby to znaczyć. Nie rozmawiali długo, bo drzwi klubu otworzyły się i stanęła w nich trójka facetów. Rozpoznałem od razu Taehyunga, który z obrażoną miną stał u boku Hoseoka. Sam Hoseok wyglądał raczej na zmęczonego lub zdenerwowanego. Miał potargane, brązowe włosy i krzywo zapiętą koszulę. Był najwyższy z całej trójki. No właśnie trójki. Trzecią osobą, która stanęła w drzwiach klubu był Min Yoongi. I nie wiedziałem, który z nas był bardziej zaskoczony swoją obecnością.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top