22
*- narazie spokojnie.
**- zaczyna się
***- 18+
#Astra
Dziś mam pierwszą randkę z Ashtonem. Stresuję się jak jeszcze nigdy! Ale jednak czuję też podekscytowanie. Jest moim drugim chłopakiem i mam nadzieję, że będziemy ze sobą dłużej niż miesiąc. Z Albertem byłam kilka tygodni, ale nakryłam go na zdradzie, więc...
-To co ubierzesz?- pyta mnie przez Skype'a Halie. Odkąd dziewczyny dowiedziały się się, że ze sobą jesteśmy zwarjowały na punkcie Ashtron. Kłóciły się jak mają nas nazywać. Było Ashtra, Astron i Astroash. W końcu wybrały Ashtron.
-Nie wiem. Idziemy tylko na mecz baseballa więc nie wiem czy trzeba się tak stroić.
-Tylko nie zakładaj dresów- rozkazała- Może i jeszcze nigdy nie byłam na randce, ale ogląda się te anime i czyta mangi, okey?- poruszała śmiesznie brwiami. Zaśmiałam się i porzegnałam się z nią gdyż zostały mi tylko dwie godziny do wyjścia. Stanęłam przed szafą i zaczęłam przeglądać swoje ubrania. W końcu wyciągnęłam z niej czarne, krótkie dżinsy, białą koszulkę z logiem 5 Seconds of Summmer i biało czerwoną bejsbolówkę. Kiedy już to na siebie włożyłam podeszłam do lustra zastanawiając się czy mam się pomalować. Machnęłam dłonią i wzięłam w palce eyeliner.
30 minut później.
-Kurwa- przeklnęłam i zmyłam czarną krechę na górnej powiece. Wyglądałam jak jakaś pieprzona wiedźma! Nałożyłam podkład na twarz gdzie kolor mojej skóry nie przypominał koloru mojej skóry, a a następnie pomalowałam rzęsy czarnym tuszem, nałożyłam trochę różu, brwi pocieniowałam kredką co wyszło mi akurat bardzo dobrze. Na powieki nałożyłam odrobinkę brzozkwiniowego cienia. Zadowolona z efektu na nogi wsunęłam moje ulubione czerwone Converse. Włosy przeczesałam dłonią i biorąc po drodze telefon wyszłam z pokoju.
Weszłam do pokoju Thoma i zobaczyłam, że leży na łóżku. Oparłam się o framugę i uśmiechnęłam się.
-Hej- powiedział uśmiechnięty jak zawsze.
-Hej- odpowiedziałam i żuciłam się na jego łóżko uważając na makijaż. Położyłam się na plecach i westchnęłam. Tom objął mnie ramieniem i słodko przytulił się do nojej szyi.
-Czyżbyś się gdzieś wybierała?- zapytał.
-Na randkę z Ashtonem- pisnęłam cicho uradowana.
-Tylko bądźcie grzeczni- cicho prychnął i dał mi całusa w skroń.
___
-Hej- powiedziałam gdy weszłam do jego auta.
-Cześć- uśmiechnął się szeroko i przyciągnął mnie do pocałunku. Po chwili siedziałam na jego kolanach bez bejsbolówki z ustami Ashtona na żuchwie i jego dłońmi na moich pośladkach.
-Może zmienimi plany?- wysapałam.
-Jestem za- ostatni raz go pocałowałam. Miałam zamiar zrobić to dłużej, ale przeszkodził mi, a raczej nam stuk w okno obok nas. Podskoczyłam wystraszona i spojrzałam przez nie.
Przy szybie stała moja babcia.
Była ubrana w żółto- granatową bejsbolówkę, miała zrobionego małego koczka i z tego co zauważyłam miała białą koszulkę i granatowe rybaczki. W dłoniach trzymała dodatkowy bilet i portfel.
A na ustach miała wielki uśmiech.
____
-No i w tedy Bobi pierwszy raz mnie pocałował- dokończyła swoją historię babcia. Westchnęłam zadowolona, że skończyła paplać. Ash cicho zachichotał i położył dłoń wysoko na moim udzie, a ja zarumieniłam się, bo przepraszam bardzo, ale nie przyzwyczaiłam się do okazywania sobie publicznie uczuć.- A kilka miesięcy później Bobi mnie zapłodnił, a potem zrezygnował z ojcostwa. To była wpadka, której nie żałuję, ale Ashtusiu zadbaj proszę o prezerwatywy w szufladzie obok łóżka- położyła dłoń na jego ramieniu.
-Babciu!- jęknęłam i zakryłam twarz dłońmi.
-Co? Nie tak to się mówi? Dobra, no to zadbaj o "kondomy".- jęknęłam sfrustrowana jeszcze głośniej.- Czyli zostajemy przy kondomach.
____
Kiedy przyjechaliśmy stadion był już w pełni zapełniony. Babcia kibicowała przeciwnej drużynie, więc usiadła dalej od nas, a z resztą zamówiła bilety później od nas. Usiadłam na swoim miejscu, a mój chłopak koło mnie. W dłoniach trzymałam pop- corn i colę, Ash nachosy i piwo niby bezalkoholowe.
-I tak nie raz prowadziłem pod wpływem i jestem tu z tobą z pełnym portfelem i normalną ilością punktów- tłumaczył mi się za każdym razem.
____
(A/N przepraszam, że tak przeskakuję)
Gdzieś tak w połowie meczu gdy nasza drużyna przegrywała usiadłam na kolanach chłopaka, a jego dłonie od razu powędrowały na granice moich spodenek.
W 37 minucie meczu dostałam sms-a od babci.
Babcia: Jedzcie do jego mieszkania, bo juz tu czuje to napiecie seksualne.
Podejrzewam, że gdy Ash tylko przeczytał tego sms-a wstał, złapał mnie ze rękę i wyprowadził ze stadionu. Ze śmiechem z mojej babci jechaliśmy do jego domu.
-Ile twoja babcia ma w zasadzie lat?- zapytał czerwony ze śmiechu.
-76? Chyba tak.
-Nieźle- wybuchnął śmiechem, a ja zaraz za nim.
*
Um, tak to się jakoś stało, że gdy tylko przekroczyliśmy próg jego domu przyssałam się do jego ust jak jakaś przyssawka. Kierując się do jego sypialni (jak się domyślacie) zdjął mi kurtkę i spodenki. Jego dłonie zjechały niżej, aż na moje pośladki, które ścisnął, a ja jęknęłam w jego usta. Zdjęłam mu koszulkę i zaczęłam rozpinać rozporek, nie odrywając się od jego ust kiedy nagle poczułam pod sobą materac.
**
Jęknęłam sfrustrowana gdy nasze krocza się setknęły. Chłopak się ze mnie zaśmiał i powrócił do robienia malinki pod uchem. Rozpięłam mu rozporek i z jego małą pomocą ściągnęłam jego spodnie. Kiedy moja koszulka wylądowała na ziemi i gdy zostałam już w samej szarej bieliźnie, między nami nastała cisza. Patrzyliśmy sobie w oczy, przy czym ja tak szybko oddechałam jakbym przebiegła maraton. Ashton leżał na mnie podpierając się na ramionach. Patrząc mi się w oczy zbliżył się do mojej twarzy i pocałował mnie tak namiętnie i tak kochająco jak nigdy. Nie zauważyłam nawet kiedy ściągnął mi biustonosz i zniżył się na wysokość moich piersi.
***
Kiedy pięć minut później dostałam orgazmu z powodu... Jakiego się pewnie domyślacie chłopak z zadowoleniem się do mnie uśmiechnął.
-Nie jestem dziewicą- wysapałam. Ash podniósł brwi do góry i wydał z siebie krótkie "oh".- Tylko bądź delikatny, bo nie uprawiałam seksu przez trzy lata, a przyrodzenie mojego ex było wielkości mojego środkowego palca.- cicho się zaśmiałam i wpiłam się w jego usta. Kiedy chłopak oderwał się ode mnie aby zdjąć bokserki i założyć prezerwatywę wzięłam się za oznaczenie go. Cóż, nie przerwałam nawet gdy we mnie wszedł. Dopiero ból rozchodzący się w okolicach podbrzusza wybudził mnie. Krzyknęłam cicho i ugryzłam ramię blondyna.
-Chyba cię do końca nie rozdziewiczył- zachichotał do mojego ucha.
-W -uh- takim razieee- uh- zabrałeśmimojedziewictwo- uhhh- jęknęłam głośno i odchyliłam głowę do tyłu. Ból mieszający się dopiero z początkową przyjemnością nie dawał mi spokoju.- A teraz proszę. Rób to wolniej.- wysapałam i przejechałam paznokciami po jego plecach. Kiedy poczułam, że zwolnił, ale i zaczął robić półkola jęknęłam w jego szyje.
-Powinnaś powiedzeić teraz 'Tak mi dobrze, tak mi rób'- powiedział chłopak z wyczuwalnym uśmiechem. Zmieszałam się na jego słowa.
-Tak mi dobrze...tak mi rób- wysapałam i krzyknęłam cicho kiedy wszedł we mnie głębiej.
-Kurwa. Żartowałem- warknął i ugryzł mój płatek ucha- Przez ciebie szybciej dojdę- ugryzł mój nos. Poruszał się teraz szybciej, przy okazji zajmując się moją szyją i szczęką. Jęczałam i drapałam mu plecy przez przyjemność jaką mi zadawał.
Wiem, że Ash mnie nie wykorzysta, ale całą pewność będę miała jutro rano. Albert kiedy "odebrał mi dziewictwo" wyszedł z pokoju. Już ubrany. Jeżeli Ash jutro gdzieś zniknie nie wiem co mu zrobię.
-Astra..- warknął na mnie blondyn gdy drapnęłam go aż od pośladka do karku.
-Przepraszam- sapnęłam cicho.
-Jeżeli jeszcze raz to zrobisz...
-To co?- szepnęłam z uśmieszkiem szykując paznokcie.
-To dostaniesz klapsa.- z uśmiechem pocałował mnie, a ja pogłębiając pocałunek drapnęłam go robiąc kształt serca. Ash zaśmiał mi się w usta i przygryzł moją dolną wargę jednak wyrwałam mu się, wypuszczając z jękiem powietrze i odchylając głowę do tyłu gdy Ashton zrobił głębokie pchnięcie dodając palca. Chwilę potem doszłam, a on zaraz po mnie.
-Jesteś podstępny kochanie- wysapałam nadal mając odchyloną głowę i zamknięte oczy. Usłyszałam tylko jego piękny śmiech.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top