Epilog

- Ayato, powinieneś poprawić krawat. - Yui podeszła do czerwonowłosego chłopaka i bez pytania zaczęła to robić za niego. Ayato tylko na nią się spojrzał. - Gotowe. - Odsunęła się od niego. - Ładnie ci w krawacie.

Ayato lekko się zarumienił. Spojrzał się na siebie w lustrze.

- To już tydzień. - Rzekł wolno.

- Tak, to już tydzień... - Uśmiechnęła się pod nosem Yui patrząc na zdjęcie Asobi.

Dostała je od wychowawcy. Jak się okazło, niedawno były zdjęcia do szkolnych dowodów. Asobi wtedy była w szkole i je zrobiła.

Jedyne, jakie ma.

Minął tydzień od tragicznej śmierci Asobi. Jak wspólnie ustaliliśmy, Asobi umarła na wskutek wykrwawienia się. Jak również się dowiedzieliśmy, Shu pił jej krew.

To było całkiem niezłym zaskoczeniem. Z tego, co relacjonowali Reiji i Ayato, jak również Richter, nie mogli jej ugryźć, ponieważ chroniło ją coś na wzór tarczy elektrycznej. Więc tym większe było zdziwienie, gdy Shu bez problemu ją ugryzł.

Z głębokiego zamyślenia wyrwał mnie głos Ayato.

- Czy ty mnie w ogóle słyszysz, Naleśniku?! - Potrząsnął nią, a ona jakby obudziła się z transu.

- Tak, słyszę cię... Chodźmy już. - Yui poprawiła swoją czarną sukienkę i wyszła z jego pokoju, dalej pogrążając się w zamyśleniu.

Ayato patrzał na nią ze złości, gdy odchodziła. Głupi Naleśnik...

Yui przeszedła kilka kroków, żeby zobaczyć Subaru i Laito, rozmawiających ze sobą.

- Laito-kun. Subaru-kun. - Podeszła do nich, uśmiechając się smutno.

- Laleczko! - Laito rzucił się na nią. - Łączmy się w bólu! - Zapłakał. Gra aktorska... - Subaru, przytul się. Laleczka jest smutna!

- Zamknij się, Laito. Nie mam najmniejszego zamiaru. - Prychnął.

- Jesteś naprawdę okrutny... - Mruknął niezadowolony Laito.

Yui jednak nadal była pogrążona w zamyśleniu.

- Przestańcie odstawiać sceny i chodźcie. Ceremonia się zaczęła... - Słowo ceremonia nie chciało wyjść z jego ust.

Nawet Reiji ubrał się gustownie do tej chwili. Bardziej tego oczekiwano po nim, niż po Kanato czy Ayato.

Yui przekroczyła próg pokoju i zamarła w miejscu.

Cały pokój był biały. Wszystko było białe. Nie poznawała pokoju Asobi, który był do tej pory.

- Zgodnie z pewnym życzeniem, jej pokój został przemalowany na biel. - Chrząknął Reiji. - Kolejnym życzeniem tej osoby było, aby ten pokój stał się jej grobowcem. - Powiedział to cicho i spokojnie, lekko się uśmiechając.

G-Grobowcem...?

Yui cała się trzęsła. Ominęła ogromną, białą skrzynię i podeszła do łóżka.

Wśród białej pościeli usłanej białymi różami znajdowało się nieruchome ciało białowłosej kobiety, której twarz była spokojna i blada jak ściany wokół.

Yui powoli podchodziły łzy.

- Nie miałam zbyt wiele czasu, żeby się z nią zaprzyjaźnić. Nie przyjęliśmy jej tutaj w najlepszym stylu. A ta rezydencja zmieniła jej życie. Dzięki nam. W piekło. Umarła przez nas. - Wyszeptała do siebie.

Pogładziła płatki róży, którą trzymała w dłoniach.

- Asobi... przepraszam... To nasza wina.

Bracia Sakamaki nie mogli nic powiedzieć. Fakt faktem, że tutaj zmienili jej życie w piekło. A ona w końcu zdała sobie sprawę, że nie robią tego dla niej, lecz dla jej krwi.

Kanato podszedł do Asobi i położył obok niej dużego lizaka.

- Ten lizak osłodzi ci życie po śmierci. - Rzekł z lekkim uśmiechem. Gdy odszedł, do jej ciała poszedł po chwili Laito, trzymając Subaru za ramię.

- Ślicznotko... chlip... Zostawiam z tobą mój ulubiony magazyn. Mam nadzieję, że będziesz oglądać... chlip... - Z jej drugiej strony położył magazyn dla dorosłych. Nikt się nawet nie skapanął, że coś takiego tu położył...

Gdy Subaru nic nie robił, Laito go szturchnął.

- C-Co...? A-Ah, no tak. - Wyciągnął z kieszeni marynarki starą, zwiędniętą białą różę i złączył ją z tą, którą trzymała w dłoniach. Była to róża jego matki.

- Nic nie powiesz? - Otarł swoje łzy Laito.

- ...Spoczywaj w pokój, Asobi. - Powiedział to w grobowym nastroju.

Gdy tylko oni odeszli, do Yui podszedł Reiji i Ayato. Reiji położył na malutkim stoliczku parzącą herbatę, w której mienił się złoty listek. Najlepszą, jaka tylko miał na składzie.

Yellow Gold Tea Buds.

Ukłonił się i odszedł. Ayato położył mini żelazną dziewicę i ułożył ją obok jej głowy.

- Może ci się kiedyś przyda. - Rzekł z lekkim uśmiechem.

A co miała Yui? Yui ułożyła wszystkie maskotki z wizerunkami braci Sakamaki obok jej ciała.

- Podobały ci się. Będziesz ich bardziej potrzebować, niż ja. - Uśmiechnęła się i powstała.

Ceremonia śmierci w rezydencji Sakamakich została zmieniona. Z reguły to wyrzucali ciała młodych dziewcząt do lochów albo topili w pobliskim jeziorze. Yui jednak poprosiła, aby zmienili swoją "tradycję".

I co dziwne, zrobili to.

Wszyscy opuścili jej pokój, zamykając go na klucz. Sam klucz został wyrzucony do jeziora niedaleko rezydencji, natomiast sam pokój zamurowano. Na ścianie obok jej pokoju wmurowany marmurową tabliczkę z napisem:

R.I.P.

Tu spoczywa Asobi Kagerou

Umarła, bo tak Bóg chciał

Yui poprosiła także, aby pod jej drzwiami zrobiono ołtarz.

Z białymi różami.

W oddali, za oknem, niewidoczny dla nikogo, upadły anioł o imieniu Air z lilią w ręku modlił się za dziewczynę.

Za spokój jej duszy.

- Jestem zmęczony, daj mi spokój. - Machnął niedbale dłonią Shu na Yui, która zaczęła do niego przemawiać.

- Shu-san, złożyłeś jej ten bukiet, zgadza się? - Zapytała się spokojnie.

Zamilkł. Yui znała odpowiedź, ale wiedziała, że dalsze gadanie nic by nie przyniosło.

Gdy odeszła, Shu włączył Paderewskiego. Koncert fortepianowy a-moll... Jest taki przyjemny dla uszu... Uśmiechnął się delikatnie.

- Przypomina mi ciebie, Asobi. - Rzekł pogodnie.

- Sakamaki-dono, raportuję, że wszystko poszło zgodnie z planem. - Czarnowłosy ukłonił się przed mężczyzną.

Mężczyzna po chwili ciszy upił łyk wina i wyciągnął stary zegarek.

- Oh moja Beatrix... Naprawdę za tobą tęsknię. - Zaczął gładzić zdjęcie swojej pierwszej żony, jakie znalazło się w jego zegarku.

Młody chłopak patrzał na niego bez wyrazu.

- Czy na pewno Eve musiała umierać, Sakamaki-dono? - Zapytał, nie zmieniając wyrazu twarzy.

- Umrzeć? Nie musiała. Mogła dalej żyć. Ale nieważne co by zrobiła, nie odpokutowałaby za swoje winy, Ruki-kun. Wiedz, że ci, którzy rządzą innymi, są najgorszymi kłamcami i oszustami. - Uśmiechnął się słabo. - Ale to tylko chwilowe. Wkrótce dopełni się plan. Nasz plan.

Do zobaczenia wkrótce, Zagubiona Duszo~~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top