Rozdział III - Szkoła i mój nowy problem
Szłam za Yui wolnym krokiem, z swoją sreberną walizką. Bardzo się bałam o jej bezpieczeństwo dlatego zgłosiłam się z tym do Reijiego:
- Mówisz o pieniądzach... Nie musisz się bać włamywaczy. Nasi służący doskonale potrafią obronić skarby tego domu.
Powiedzmy, że mu uwierzyłam. Kiedy spytałam się Yui, o to co wydarzyło się na dole, odpowiedziała lekko jąkając się.
- Musisz im wybaczyć takie zachowanie. Kiedy tu przyjechałam, zrobili mi podobne zamieszanie. - Jeszcze popytałam się o różne bzdety, kiedy skapnęłam się, że dotarliśmy pod mój pokój.
- Walizki są w środku. Pomóc ci się wypakować?
- A możesz?
- Tak. - Na jej znak otworzyłam drzwi mojego nowego pokoju. To co zobaczyłam w środku, przebiło wszystko, czego mogłam się spodziewać. Tak wyglądał mój pokój:
- Nie podoba się? - Yui zapytała się mnie wybudzając tym samym z szoku.
- Nie, to jest piękne! Nie spodziewałam się czegoś tak ślicznego a zarazem eleganckiego. - Uśmiechnęłam się.
- To dobrze. Widzisz te białe drzwi po boku? Tam jest twoja osobista łazienka.
- Mam nawet własną łazienkę? To już mnie przerasta... - Zachichotała. Podeszłam do drzwi. Przekręciłam klamkę i wtargnęłam do pokoju wypełnionego dzikim zapachem róży i hortensji. A to wyglądało tak:
Wygląda, jakby to było dla jakiejś księżniczki, którą nie jestem. Takie magiczne. Pełne uroku. Może jak byłam u siebie w domu miałam wszystko dla siebie, ale to jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Wyszłam z łazienki, aby się wypakować.
- I jak łazienka?
- Dziękuję, jest bardzo śliczna.
Przez następne pół godziny rozpakowywałam swoje rzeczy do poszczególnych kondygnacji szafy. Wtedy Yui skończyła swoją część i oznajmiła mi że musi się przyszykować do szkoły. Powiedziała też, że przyjdzie po mnie.
Kiedy zostałam sama, podeszłam do biurka, aby obejrzeć swój mudurek. Czarna spódniczka, długie rajstopy i buty, biała koszula z czerwoną kokardą oraz czarna marynarka. Wszystko się ślicznie komponowało.
Momentalnie się przebrałam. Pasował na mnie idealnie.
Nareszcie, po tak długim wyczekiwaniu, mogłam dotknąć łóżka. I to swojego. Wtuliłam się w swoją poduszkę i podciągnęłam nogi do klatki piersiowej.
Wszystko się pomieszało. Nie bardzo chciałam tak skończyć. Wolałabym już zamieszkać z ich ojcem, niż z jego nachalnymi synami.
Każdy z nich ma oddzielny charakter, którego nie znajdziesz w innym.
Pan Dobre Maniery, Król, Zboczuch, Słodyczożerca, Tsundere i... Śpiący Książe.
Tak. Każdy jest inny.
I to w dziwny sposób sprawia, że chcę dowiedzieć się o nich więcej.
Zrozumiałam swoje uczucia. Bardzo chcę ich poznać.
Nagle, poczułam czyjeś dłonie na moich nadgarstkach i ciężar pewnego ciała. Kiedy się obróciłam, zobaczyłam kim był mój napastnik.
- Shu...
- Nawet nie wiesz, ile musiałem się naczekać na taką okazję. Szczególnie dlatego, że nie ma tu Yui. - Nawet nie wiem, kiedy wszedł. Drzwi strasznie skrzypiały, a co za tym idzie, wiedziałabym, kto wchodzi mi do pokoju.
- Czy coś się stało, Shu? - Zapytałam z sztucznym uśmiechem.
- Jeszcze nie wiesz, po co przyszedłem? - Przybliżył się do mojego ucha i skubnął jego płatek. - Odbieram swoją nagrodę.
Z każdą sekundą nabierałam wrażenia, iż Shu jest romantykiem. Wszystko co robi, jest strasznie kuszące, każdy jego ruch wywołuje u mnie podwyższenie temperatury, a jego głos jest głęboki, rytmiczny i melodyjny, niezwykle uwodzicielski. Kiedy skapnęłam się o czym myślałam, natychmiastowo pokryłam twarz wielkimi rumieńcami.
- A tobie to co? - Zapytał z lekkim uśmiechem.
- Ja... znaczy się...musimy iść do szkoły! - Wymyśliłam na poczekaniu.
- Nie lubię szkoły, po za tym tutaj jest o wiele ciekawiej.
- Ale ja lubię szkołę, więc bardzo cię przepraszam! - Uwolniłam się z jego nacisku i szybkim krokiem wyszłam z pokoju, zabierając ze sobą torbę z książkami.
Kiedy drzwi się zatrzasnęły, przycisnęłam dłoń do mojej lewej piersi. Dlaczego tak bardzo się go boję? Dlaczego moje serce tak mocno bije!? Z pewnością dalej bym tak rozmyślała, gdyby nie głos Subaru.
- Asobi, coś się stało? - Cały zmartwiony podszedł do mnie. Kiedy go zobaczyłam, od razu rozwiałam myśli, które mnie trapiły.
- Nie, nic mi nie jest. Poprostu... serce mnie boli, to tyle.
- Ach, serce... - Wypowiedział te słowa, jakby to było dla niego normalne. - Z pewnością Reiji coś na to poradzi. Chodźmy do niego.
Zaprowadził mnie do jego pokoju. Kiedy szliśmy, dużo rozmawialiśmy.
*pukpuk*
- Proszę!
Weszliśmy a Subaru zamknął drzwi.
- Och, Subaru, Asobi, czy coś się stało?
- Kiedy szłem przez korytarz, spotkałem Asobi, która powiedziała mi, że boli ją serce.
- Serce, powiadasz... - Podszedł do jednej z szufladek i wyjął z niej fiolkę z lekkawo zielonym płynem. - Jeśli to wypijesz, to z pewnością ci pomoże. - Podał mi a ja drobnym łyczkiem wypiłam cała zwartość fiolki. - I jak, pomogło? - Spytał się po 3 minutach.
- Tak, jest o wiele lepiej, dziękuję.- Wraz z Subaru wyszliśmy z pokoju Reiji'ego, a po chwili ujrzeliśmy zmachaną Yui.
- Tu jesteś! A ja cię szukałam.
- Przepraszam, możemy już iść? - Na śmierć zapomniałam, że Yui miała mnie odebrać z pokoju.
- Chodźmy. - Subaru i Yui rozmwiali na jakiś temat. Nie słuchałam ich rozmowy. Ponownie rozproszyłam się w myślach o Shu.
- Asobi, ziemia do Asobi! - Yui popstrykała mi przed oczami i natychmiast przestałam chodzić z głową w chumrach.
- Coś się stało? - Zapytałam, całkowicie zdezorientowana.
- Ślicznotka cała pogrążona w myślach, to takie słodkie. O czym zboczonym myślałaś? - Usłyszałam zawadiacki głos Laito.
- C-Co!? Nie jestem taka jak ty! - Oburzyło mnie to bardziej niż jego.
- Nie dąsaj się, Ślicznotko. Ze mną nigdy nie ma nudy.
- W to nie wątpię. - Teraz, Laito przez całą drogę patrzał się tylko na mnie.
Kiedy zeszliśmy do holu, zobaczyłam resztę braci, włącznie z Shu. Nie mogłam mu spojrzeć w oczy. Wiedziałam, że bacznie obserwuje każdy mój ruch.
Podeszłam do nich.
- Asobi-san, nie powiedziałem ci jednej, bardzo ważnej sprawy. W szkole, jak już wiesz, chodzisz do 2 klasy liceum i że chodzisz z trojaczkami i Yui, ale nie wiesz nic o pewnych zasadach tu panujących.
- Rozumiem...
- Nie wolno ci zapuszczać się nigdzie samej. Możesz chodzić gdziekolwiek, bylebyś była przy którym kolwiek z nas. W szkole obowiązuje cię ostry rygor, twoje oceny muszą być dobre. Jeżeli mielibyśmy kolejnego nieuka, nasza reputacja...
- Co insynujesz, Reiji?
- To, że nie którzy nie raczą się czegoś nauczyć. - Wypowiedział te słowa z szczególnym naciskiem, jednocześnie poprawiając swoje okulary. Ayato prychnął, Laito przewrócił oczami, Kanato bardziej wtulił się w swojego misia, Subaru odwrócił wzrok, a Shu nawet się nie poruszył. - Tylko ja i Yui w jaki kolwiek przykładamy się do nauki. Pragnę zobaczyć twoje oceny.
- Reiji, nie zawiedziesz się. - Ciepło się uśmiechnęłam do chłopaka w okularach. Przez chwilę ujrzałam jego delikatne rumieńce.
- A wracając do tematu... Yui pokaże ci wszystko czego potrzebujesz, pokaże ci sale, w których będziecie się uczyć, zapozna cię z planem lekcji, pokaże ci szkołę i przede wszytkim pomoże ci we wszystkim, z czym będziesz miała problem.
Skinęłam głową.
- Musimy już iść, bo się spóźnimy. W limuzynie mogę odpowiedzieć na twoje pytania. - Bez żadnych słów, wszyscy wyruszyli w stronę limuzyny.
Wyszliśmy przed dom. Kiedy szłam, Laito pojawił się obok mnie.
- Ślicznotko, usiądziesz obok mnie? Uwierz mi, nie zawiedziesz się. - Puścił do mnie oczko. Lekko się zarumieniłam.
- Jeżeli to ma sprawić ci przyjemność... - A co mi tam. Od czasu do czasu nie zaszkodzi nawiązanie rozmowy z swoim wspólokatorem.
- Jest...! - Zacisnął pięści i zrobił dziecięcą minę, jakby wkońcu dostał wymarzoną zabawkę. Uśmiechnęłam się. Czasami sprawienie komuś przyjemności jest naprawdę miłe.
Po kilku minutach wszyscy byli w limuzynie. Tak jak powiedziałam, usiadłam obok Laito ale żeby nie usiąść obok Ayato, to specjalnie usiadłam wraz z Yui.
- Te, Naleśniku, to ja tu miałem siedzieć! - Fuknął najwyraźniej zezłoszczony.
- Przykro mi Ayato, kto pierwszy ten lepszy. - Yui cichutko się zaśmiała.
- Pogarszasz swoją sytuację...
- Sytyację? To Ayato molestuje Yui? - Uśmiechnęłam się w ich stronę.
- C-Co? Nie, on nic nie robi... chodzi mu o bilarda...! - Zaczęła się dziwnie śmiać, tak jakby to było coś śmiesznego.
- Wiesz, nie chciałabyś z nim grać w "bilarda". - Laito podkreślił ostatnie słowo.
- Laito! - Yui i Ayato powiedzieli razem po czym się zarumienili a Ayato odszedł w inną część limuzyny.
Nagle, usłyszałam głos Kanato.
- Słyszałem, że naprawde dobrze gotujesz. Yui za żadne skarby nie nadaje się do tego...
- Zrobić ci babeczki z podwójnym lukrem, kiedy wrócimy z szkoły? - Jego oczy zmieniły się w dwa lampiony.
- A możesz? Znaczy się... w domu jest wszystko czego potrzebujesz... Dzięki. - Lekko się zarumienił.
- Uwielbiam gotować, a w szczególności piec ciasta i gotować na słodko. - Uśmiechnęłam się.
Mimo wielu wyjątków, ta szóstka jest wspaniałą rodziną. Jedyną osobą na jaką na nie patrzyłam przez cały ten czas był Shu.
Niedługo potem dojechaliśmy na miejsce, w całkowitej ciszy. Wysiedliśmy z auta a następnie rozdzieliliśmy się. Zaczęłam iść, wraz nimi w kierunku klasy. Weszliśmy się a ja i Yui podeszłyśmy do nauczyciela.
- Witam, nazywam się Asobi Kagerou i jestem nową uczennicą.
- Dzień dobry, panno Kagerou. Nazywam się Kazukage Midorima i jestem wychowawcą waszej klasy. Panno Komori, proszę zająć swoje dotychczasowe miejsce. - Posłusznie odeszła i usiadła z Kanato. Odwrócił się do mnie. - A ty usiądziesz z... - Rozejrzał się po klasie i dostrzegł jedną ławkę, na samym końcu, którą obejmował jeden, bardzo wysoki chłopak o czarno atramentowych włosach i oczach tego samego koloru. Na swojej szyi miał czarną obrożę (tak to nazywam) a jego oczy były skupione na książce, którą czytał. Był nieziemsko przystojny i prawie tak wysoki jak Shu.
- Usiądziesz z Rukim. Tylko żadnych podrywów. - Po moim wyglądzie ocenił, że jestem flirciarą. Idiota...
Podeszłam do ławki na samym końcu. Chłopak odsunął krzesło obok siebie, nie podnosząc nawet jednego oka znad lektury.
- Dziękuję... - Usiadłam i zaczęłam rozpakowywać książki od geografii.
Lekkim kątem oka luknęłam w jego stronę, aby zobaczyć o czym czyta. Nagle zamknął książkę i w końcu się na mnie spojrzał. Teraz na jego chłodnej twarzy pojawił się przepiękny uśmiech. Moje serce zabiło szybciej, kiedy tylko się na mnie spojrzał. To było tak samo, jak w przypadku Shu.
- Ładnie to tak zaglądać w cudze rzeczy, co? Mukami Ruki. - Wyciągnął ku mnie rękę. Jak on...
- Aleś ty sprytny. Kagerou Asobi. - Odwzajemniłam jego uśmiech. I ścisnęłam jego silną dłoń. Była taka delikatna...
Puściliśmy nasze dłonie.
- Ładne imie.
- Twoje też. A słyszałeś... - Zaczęliśmy cicho rozmawiać, nie zwracają uwagi na nauczyciela. Na przeróżne tematy. Rozmawialiśmy bardzo luźno.
Nie wiedziałam, kiedy lekcja się skończyła. Wszyscy wyszli z klasy, a ja wraz z Rukim. Zapomniałam o Yui i braciach. Kiedy wyszłam, nagle ktoś na mnie wszedł. Upadłam na ziemię.
- Asobi, wszystko w porządku? - Ruki natychmiast podał mi rękę.
- Tak, w porządku. - Skorzystałam z pomocy i wstałam.
Spojrzałam się w kierunku osoby, która na mnie wszedła.
Dziewczyna miała rude włosy, związane w dwa kucyki. Miała na sobie białą bluzkę i czarną, dość krótką spódniczkę. Na nogach miała czarne glany i rajstopy do połowy ud. Na jej talii znajdował się czererwony pasek z krzyżem. Jej oczy były czarne i zmrużone. Tak jakby wyrażały zniecierpliwienie. Usta malowały się w ponurym wyrazie. Co dziwne, nie miała na sobie mundurku.
- A ty co, niezdaro, jak łazisz? Nie widzisz, że ktoś idzie? O, hej Ruki, co ty tu robisz? - Olała mnie. Zaczęła wyzywać a poten z uśmiechem rzuciła się Rukiemu na ramiona. Poczułam się trochę głupio.
Ruki odsunął rudowłosą dziewczynę.
- To nie jest niezdara, Kaname, tylko Asobi, moja nowa koleżanka z klasy. Więc uważaj na język.
Jej oczy podniosły się ku szoku.
- Serio? Ta puścizna jest twoją "przyjaciółką"? Tylko na nią spójrz. Wygląda jakby ją rodzice nie nauczyli, że się nie puszcza na prawo i lewo. I tylko spójrz na włosy. Normalnie koszmar.
Wtedy wybuchłam.
- Możesz mnie obrażać do woli, ale zostaw moje cholerne włosy i rodziców w spokoju! - Z moich oczu popłynęły łzy. - I wiesz kto tu jst puścizną? Tak, zgadłaś, właśnie ty! Nie masz za grosz naturalności. A w staniku to z pewnością masz skarpetki! - Wybiegłam z korytarza na dach szkoły. Ruki ruszył za mną. Ale zanim to zrobił, zwrócił się do Kaname.
- Przecholowałaś po całości, Kaname! Jest nowa, daj jej spokój, bo będziesz mieć ze mną do czynienia, a tego byś nie chciała. - Ruszył za mną. Kaname stała w osłupieniu. Nareszcie ktoś się jej postawił... to będzie niezła zabawa.
Ciągle biegłam aż dotarłam na dach szkoły. Złapałam się za pręty i mocno ścisnęłam. Z oczu leciały mi słone łzy.
- Czemu akurat teraz płaczę za nimi?
Usłyszałam za sobą kroki, ale się nie odwróciłam, aby nie zobaczył, że płaczę. Otarłam łzy i wytarłam nos a następnie się odezwałam.
- Coś się stało, Ruki? - Niespodziewanie, znalazłam sie w jego ramionach. Zaczął mnie mocno tulić. - R-Ruki...
- Spokojnie, wypłacz się. Możesz mi o wszystkim powiedzieć. Wysłucham i pocieszę. - Dlaczego teraz był dla mnie najistotniejszą osobą na świecie? Zacisnęłam dłonie na torsie chłopaka i wtuliłam się w niego. Poczułam słodki zapach wody kolońskiej.
Zarumieniłam się.
Wyspowiadałam mu się z wszystkiego.
Kiedy usłyszał nazwisko "Sakamaki", momentalnie się skrzywił.
- Coś się stało, Ruki? Znasz ich?
- Można by tak powiedzieć... - Ale to było dziwne. Tak jakby to było nadzwyczajne.
Kiedy mnie wysłuchał, poszliśmy na lekcje. Wszystkie minęły mi przyjemnie, całkowicie nie widziałam chłopaków i Yui.
Wyszliśmy przed szkołę.
- To do jutra, raczej następnej nocy...
- Tak, do następnej nocy! - Zniknął.
Jaki on miły! Zawsze chciałam mieć przyjaciela takiego jak on...
Nagle ktoś dotknął mojego lewego ramienia.
- Reiji coś mówił. Będzie ochrzan... - Subaru. Skruszyłam swoją minę, bo sobie przypomniałam.
- No nie... - Podrapał się po karku.
- Jak coś, to z tobą chodziłem...
- Nie no, kocham cię Subaru! - Rzuciłam się na jego ramiona. - Dzięki ci!
- Tak, nie ma za co...
------------------------------------------------------
Wiem, czytać się nie chce, ale 2184 słów to dużo, nie sądzicie? Musiałam się rozpisać^^
Trochę długo nie pisałam, ale teraz macie trzeci rozdział a za chwilę czwarty:3.
A więc, Gomene😊
1. Jaką rolę odegra Ruki w życiu Asobi?
Czekajta na czwarty, ale uwaga. To będzie trochę zboczone...😜.
Papatki:*
------------------------------------------------------
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top