16. na zgodę
[6758 słów]
Jeongguk
Przeprowadzka do nowego dormu miała nam poniekąd pomóc. Tutaj mogliśmy mieć większą swobodę i prywatność. Nie musieliśmy się obawiać nieproszonych gości, bo prawie niemożliwym było, aby wszedł tutaj ktoś z zewnątrz. Ale takie były uroki wynajmowania apartamentu w jednym z najdroższych osiedli w Seulu, mogąc dzięki temu zaznać komfortu psychicznego.
Prawie każdy z nas miał osobny pokój. Tylko Hobi i Jimin zdecydowali, że nadal będą współlokatorami, zajmując największą sypialnię. Byłem tym trochę rozczarowany, licząc że mój ukochany zechce dzielić ze mną pokój. Ale dopiero później stwierdziłem, że w sumie tak będzie najlepiej, skoro prawie od samego początku ta dwójka była swoimi współlokatorami, którzy całkiem dobrze się dogadują i potrafią pójść na kompromis, kiedy jest taka potrzeba. I tak na pewno wystarczy nam mój jednoosobowy pokój, posiadający tym razem więcej miejsca dla naszej dwójki, choćby na wygodnym łóżku.
Nowy dorm niestety nie oznaczał nowego harmonogramu, w którym mógłbym sobie częściej pozwolić na wszelkie przyjemności. Choćby w postaci spędzenia z Jiminem więcej czasu. Nadal musiałem się uczyć o demonach, walczyć z nimi prawie co noc, a do tego ćwiczyć i znaleźć nawet krótką chwilę na zmontowanie całego materiału z naszej wycieczki do Tokio. Oczywiście była to naprawdę miła niespodzianka dla mojego ukochanego, który nie mógł się nadziwić tym niewielkim prezentem dla niego i dla naszych Armys. I tak samo jak ja, cieszył się z podobnej pamiątki, nigdy nie chcąc zapomnieć tej wycieczki.
Nowe miejsce i pozostawianie Jimina samego na noc, niezbyt dobrze na niego wpływało. Chyba nadal męczył go tamten incydent z demonem, który chciał mu namieszać w głowie pod moją nieobecność. I choć miałem przez to ochotę być przy nim cały czas, aby nie musiał się niczego obawiać, nie dano mi takiej możliwości, właśnie przez nocne polowania.
Codziennie zastawałem go w łóżku któregoś z hyungów, żałując, że nie mogę być jego ukojeniem, bezpieczeństwem i przytulanką. To przeze mnie tak bardzo się bał, przez co miałem ogromne wyrzuty sumienia, że bycie Łowcą naraża moich hyungów na niebezpieczeństwo.
Nie wyobrażałem sobie nie zobaczyć Jimina, zanim się położę po skończonym polowaniu. Musiałem upewnić się, że wszystko jest z nim w porządku, dlatego po powrocie do naszego mieszkania udałem się prosto do jego i Hoseoka pokoju, w którym jeżeli bym go nie zastał, poszedłbym szukać po pokojach reszty chłopaków.
Na szczęście mała, zwinięta kulka, była obecna tuż przy plecach naszego hyunga. I od razu do niej wystrzeliłem, mając ochotę ją wytulić i nie wypuszczać już z ramion. Jednak to niestety nie było takie proste i mogłem jedynie ostrożnie wziąć jego rękę w swoją, przybliżając do niej usta i ucałowując. Nie spodziewałem się, że taki gest natychmiast go wybudzi. Zauważyłem, że ostatnio nie miał zbyt mocnego snu, ale starałem się być naprawdę ostrożny.
Jimin rozchylił lekko powieki, a widząc mnie przetarł je szybko, zaraz się odsuwając i przylegając jeszcze bardziej do pleców Hoseoka. Taki widok nie był dla mnie niczym nowym, ale tak samo jak wszystkie poprzednie, zasmucał i nieco ranił. Nie był to oczywiście wina Jimina, że tak na mnie reagował. To ja sprowadziłem do niego niebezpiecznego demona, przez którego był teraz ostrożny.
– Co powiedziałeś, gdy się pierwszy raz spotkaliśmy? – zapytał szeptem, zawsze raczej wybierając te niezbyt trudne dla mnie pytania. Bo nawet jeżeli czasami musiałem się chwilę zastanowić, wspomnienia z nim związane, nie były dla mnie ciężkie do przywołania.
– Umm... – wydukałem, dotykając fragmentu swojego czoła, jakby chcąc pobudzić mój mózg do myślenia, aby szybko zapewnić ukochanego, że to ja. – Tańczyłeś, więc nic nie powiedziałem – przyznałem, w końcu mając przed oczami młodego, ciemnowłosego Jimina, który zaimponował mi przy pierwszym naszym spotkaniu. Już wtedy miałem nadzieję, że będziemy sobie bliscy, a teraz, po tych kilku latach zmagań, byliśmy bliżej, niż pragnąłem.
Tyle mu wystarczyło, bo mój zaspany kotek usiadł, wyciągając w moją stronę ręce, chcąc się przytulić, co zaraz mu umożliwiłem, obejmując delikatnie.
– Nie chciałem cię budzić, jest jeszcze ciemno na dworze – zauważyłem szeptem, bo tak jak zazwyczaj wracałem po szóstej lub koło siódmej, tak teraz sprężyłem się z tym nocnym obowiązkiem i wróciłem po czwartej, mogąc trochę odpocząć.
– To nic. Chcę z tobą spać chociaż resztę nocy.
– Chodź – poprosiłem, obejmując go w pasie, aby pomóc zejść z tego łóżka. Mimo wszystko ja również chciałem mieć go przy sobie. Chociaż przez te dwie godziny, patrząc jak spokojnie śpi.
Przez całą drogę do mojego pokoju, która na szczęście nie była zbyt długa, podtrzymywałem go w pasie, widząc że jest jeszcze zaspany i w innym razie obijałby się o ściany. A kiedy bez problemu trafiliśmy do mojego cichego i nadal przyciemnionego pokoju, pozwoliłem mu się położyć, zajmując miejsce obok i przyciągając go do siebie. Nadal miałem gdzieś na ramieniu runę na widzenie w ciemności, dlatego nie miałem problemu z ujrzeniem jego uroczo zaspanej twarzy, gdy złożyłem na niej kilka buziaków.
Jiminnie uśmiechnął się lekko, wtulając w moje ramiona, czym przez chwilę sprawił, że się uśmiechnąłem. Jednak wystarczyło, abym przypomniał sobie nasze przywitanie, a jedna z moich dłoni pogładziła jego policzek, gdy usta przestały się uśmiechać.
– Martwię się o ciebie, wiesz? – wyszeptałem, nawet nie spodziewając się tego, że mój głos zabrzmi aż tak smutno. Ale to naprawdę tak na mnie działało za każdym razem, gdy wracałem z polowania.
– O mnie? To nie ja wychodzę prawie co wieczór, by walczyć z demonami – mruknął, odsuwając się nagle ode mnie, aby odwrócić dodatkowo plecami. Zaskoczył mnie takimi słowami, tak samo jak swoją reakcją na poruszenie tego tematu. Czasami widziałem, że moje wyjścia go męczyły, ale nie sądziłem, że postanowi się o to obrażać. Nie chciałem tego. Wolałem poświęcić te cenne minuty na przytulanie go lub całowanie.
– Ojj, hyung – jęknąłem, znów go obejmując i przyciągając do siebie. Moja twarz znalazła się gdzieś przy jego barku, a ręce nie miały zamiaru pozwolić uciec. – Już zaczynam sobie lepiej radzić. I jestem ostrożny... Tylko nie lubię zostawiać cię samego, bo widzę, że się boisz. Przepraszam.
– Skoro widzisz, to czemu ze mną nie zostaniesz? – Hyung bardziej niż na złego, brzmiał na rozczarowanego i smutnego. Ale ja niestety też odczuwałem podobne emocje, kiedy tata po raz kolejny wysyłał mnie na polowanie.
– Przecież nie mogę – zauważyłem niepewnie, prosto w jego włosy, bo to tam znalazł się mój nos, chcąc czuć lepiej jego zapach. Choć wystarczyło kilka sekund po tym stwierdzeniu, by Jimin zaczął kręcić ramionami, uwalniając się w ten sposób od moich rąk i całkowicie ode mnie odsuwając. Byłem tym zaskoczony, ale grzecznie cofnąłem ręce, czując się trochę głupio, że nie potrzebował ze mną kontaktu fizycznego, tak bardzo jak ja go potrzebowałem.
– Prawie w ogóle się nie widujemy przez twoje wyjścia. Na nic nie masz czasu, bo ciągle polujesz – stwierdził, powoli przenosząc się do siadu. A kiedy zajął miejsce na brzegu mojego łóżka, sam również nieco się uniosłem, nie patrząc już w jego stronę, a gdzieś na kołdrę.
– Staram się poświęcać ci... każdą wolną minutę, hyung.
– Mógłbyś się w końcu zdecydować, co chcesz robić, a nie próbujesz wszystkiego na raz. To, że jesteś Golden Maknae, nie znaczy, że wszystko ci perfekcyjnie wychodzi. Związek wymaga poświęcania czasu drugiej osobie, a nie wciskania jej w swój zapchany grafik na siłę – oburzył się mój ukochany, a mnie kompletnie zatkało.
Początkowo zagryzłem wargę, bo te słowa zabolały. Nigdy nie chciałem wciskać czasu z Jiminem w swój grafik. Ale decydowanie o rozkładzie mojego dnia już dawno przestało był moim przywilejem. Najpierw przez rodziców, później przez wytwórnię, a teraz i przez rodziców i przez wytwórnię. Nie mogłem nic na to poradzić, musząc się na wszystko zgadzać. W końcu to były moje obowiązki.
– To... ciężkie, hyung. Nie chcę... nie chcę was zawieść... Musiałbym zrezygnować z bycia idolem... ale nie chcę, nie mogę – przyznałem, mówiąc to naprawdę powoli, bo czułem jak jeszcze chwila i po prostu bym się rozpłakał. To wszystko wcale nie było dobre dla mojego umysłu i zdrowia fizycznego. Byłem na nogach prawie cały dzień i całą noc, musząc dopasowywać się do moich trzech światów. Idola, Łowcy i zwykłego Jeongguka, chcącego spędzać czas ze swoim ukochanym. Jednak najwyraźniej w jednym z nich byłem beznadziejnym człowiekiem, nie potrafiąc pielęgnować tego, co powinienem,
– To zrezygnuj z tych głupich polowań! Przecież wcale nie musisz słuchać rodziców, to oni za ciebie zadecydowali, że masz polować.
Jimin oczywiście miał rację, ale to nic nie zmieniało. Musiałem dawać sobie z tym radę, skoro zostało mi udostępnione aż tyle zaklęć, dzięki którym wszystko było nieco łatwiejsze. A świat potrzebował dużej ilości Łowców, szczególnie w Seulu.
– Nie chcę być takim synem, hyung – wyznałem, nie patrząc w jego stronę, choć widziałem, że on w końcu skierował na mnie swój wzrok.
– Ale chłopakiem, który poświęca kilka minut dziennie sam na sam swojemu chłopakowi, to już możesz? Jak im się nasz związek nie spodoba, to też grzecznie ich posłuchasz i mnie zostawisz? – Głos Jimina już całkowicie się załamał, tak samo jak ja. Nie mogłem nic odpowiedzieć, bo musiałbym chyba skłamać, dobrze znając podejście rodziców do takich związków. Zresztą, tata sam powiedział, że to nie powinno mieć miejsca. A ja nie miałem pojęcia co zrobić, aby w przyszłości do tego nie dopuścić.
Nasza rozmowa zakończyła się moim schowaniem twarzy w dłonie i mocno powstrzymywanym szlochem. Pozwoliłem sobie jedynie na ciche łzy i wzięcie głębokiego oddechu. A słysząc, jak mój chłopak w końcu wstaje i wychodzi, nie otrzymując odpowiedzi na te pytania, upadłem twarzą prosto na poduszkę, aby to tam stłumić moją rozpacz. Bo nie potrafiłem niczego sobie odpuścić, niestety raniąc tym Jimina, który może byłby szczęśliwszy, gdyby nadal był tylko moim przyjacielem?
Jimin
Nie czułem się dobrze z tym, co powiedziałem. Powinienem być bardziej wyrozumiały dla Jeongguka. Jako jego chłopak mam obowiązek go wspierać, a nie dodatkowo mieć pretensje i robić mu niepotrzebnych problemów. Ale on jako mój chłopak również miał pewne obowiązki i jeżeli stawiał mnie na ostatnim miejscu swojej hierarchii ważności, to naprawdę nie mogłem już tego wszystkiego znieść. Ciężko jednak było mi podzielić się moimi problemami z którymkolwiek z braci, bo wiedziałem, że zaraz zrobiliby mi kazanie o wspieraniu i wyrozumiałości względem maknae. A nie potrzebowałem dobijających mnie stwierdzeń ze strony przyjaciół. Dlatego skontaktowałem się z jedyną osobą, która zazwyczaj miała dla mnie czas i naprawdę okazywała wsparcie.
Do Taemin hyunga poszedłem wieczorem, mówiąc tylko liderowi o moim wyjściu, aby w razie czego wiedział, z kim mnie szukać. Mój przyjaciel chciał, abyśmy się spotkali na mieście, jednak po tej sytuacji z Jeonggukiem wiedziałem, że na pewno nie będę się dobrze bawił, a szwędanie się po barach skończy się niesieniem mnie przez starszego na plecach. Łatwiej było mi upić się w jego mieszkaniu, dlatego to tam mieliśmy się spotkać.
Kiedy Taemin otworzył drzwi, od razu wziął mnie w ramiona. Najwyraźniej tyle wystarczyło, aby zrozumiał, co mi jest.
- Jeongguk? - zapytał, gdy wciągnął mnie już do środka, bym zdjął buty i poszedł z nim do salonu.
- Mam go dość. Nie mam siły na jego ciągłe wyjścia... - mruknąłem, zaraz zaciskając usta, bo w sumie powiedziałem nieco za dużo.
- Wyjścia? Ze znajomymi?
- Na siłownię. Do wytwórni pracować. Uczyć się języków. Robić zdjęcia... Na wszystko inne szuka czasu, tylko mi go nie poświęca - mruknąłem, trochę wymijająco, bo nie wymieniłem najważniejszego powodu jego ciągłych zniknięć. Ale o tym starszy nie mógł wiedzieć.
- Próbowałeś z nim o tym porozmawiać?
- Twierdzi, że nie może z tego zrezygnować. Bo nie chce zawieść rodziców - wyjaśniłem, siadając na miękkim meblu i skrzyżowałem ręce na torsie.
- Kto jest dla niego ważniejszy? Osoba, z którą może spędzić resztę życia, czy rodzice, z którymi na pewno nie będzie tak często, jak z tobą? - zapytał, trochę mnie nakręcając tym pytaniem.
- No właśnie! Czuję się jakbym... jakbym... w ogóle się dla niego nie liczył. Jakbym miał być przytulanką, do której przychodzi, kiedy potrzeba, ale na co dzień trzymał ją w pudełku.
Te słowa chyba najlepiej oddawały moje samopoczucie w ostatnich dniach. I wiele bym dał, by zniknęły, a zastąpiły je te same pozytywne myśli, które towarzyszyły mi w czasie naszej wycieczki do Tokio...
- Powiedziałeś mu to? Nie próbował tego zmienić? Czegoś sobie odpuścić, żeby mieć dla ciebie więcej czasu? - dopytywał nadal hyung, próbując chyba zrozumieć moją sytuację jak najlepiej.
- Twierdzi, że nie może niczego sobie odpuścić. Hyung, masz coś do picia?
- Zaraz przyniosę - zapewnił i poszedł do kuchni, zostawiając mnie na chwilę z moimi wzburzonymi przemyśleniami. Bo o ile przez ostatnie godziny byłem raczej smutny z powodu tego, co powiedziałem Jeonggukowi, tak teraz zrobiłem się po prostu zły. Jakby wypowiedzenie na głos chodzących mi po głowie spostrzeżeń, wskazało mi, jak bardzo nie fair było zachowanie maknae. Bo oczekiwał ode mnie wyrozumiałości dla jego obowiązków, ale na moje potrzeby to już w ogóle nie patrzył!
Taemin hyung wrócił w końcu z kilkoma puszkami piwa, które odłożył na stolik, wręczając mi zaraz jedną z nich.
- Pij, Jiminnie. I zapomnij chociaż na chwilę o tym wszystkim - poradził mi, otwierając sobie napój i zajął przy mnie miejsce, łapiąc moją wolną dłoń w swoją.
Na moment skupiłem się na opróżnieniu piwa prawie w całości, jednak czując ten dotyk, moje palce same splotły się z jego. Brakowało mi tego gestu, którego z powodu nocnej ,,kłótni" nie mogliśmy sobie okazywać z moim chłopakiem. Taemin go nie zastąpił, jego dłoń układała się zupełnie inaczej, miała inny dotyk, nie wywoływała we mnie tych przyjemnych uczuć, co Jeongguk. Marna imitacja jednak mi wystarczyła, przynajmniej na razie.
Hyung musiał dojść do jakichś wniosków przez moje zachowanie, więc gdy tylko wypił trochę alkoholu, odstawił puszkę na blat stolika, po czym przysunął się bliżej, obejmując mnie.
- Lepiej? - zapytał, zaczynając ostrożnie gładzić moje ramię dłonią, którą uwolnił się od mojego uścisku.
- Trochę - przyznałem, wtulając w niego, aby choć przez chwilę poudawać, że naprawdę tak jest. Jednak to nie było to ciepło, którego najbardziej pragnąłem. To nie był przecież mój Jeonggukie.
Starszy najwyraźniej starał się jak mógł, aby dać mi to, czego nie wypowiadałem na głos, bo zaraz objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie, całując ostrożnie we włosy tuż nad uchem.
- Nadal jestem z Jeonggukiem, hyung - przypomniałem mu, nie chcąc, aby to poszło za daleko, by w pewnym momencie zagalopował się w tym pocieszaniu.
- Ale chyba mogę okazać swojemu dongsaeng trochę uczuć, hmm? - zapytał, uśmiechając się lekko, ponownie pieszcząc wargami moje włosy.
Westchnąłem na to, wtulając się w niego jeszcze bardziej.
- Chociaż od ciebie mogę je dostać - mruknąłem, choć te całusy nie dawały ukojenia.
- Hej, miałeś o tym nie myśleć - upomniał mnie, przenosząc jedną z rąk tak, aby móc połaskotać mój bok, przez co uśmiechnąłem się nieznacznie.
- Już nie myślę - zapewniłem, zabierając się za porzucone piwo, które chyba najlepiej mnie pocieszało.
Taemin hyung postanowił najwyraźniej zająć mnie czymś innym niż moje problemy, zaraz opowiadając o plotkach związanych z naszymi wspólnymi znajomymi, które do fanów docierały często w bardzo przerobionej wersji, która jak najmniej miała wpłynąć na nasze reputacje. Przy okazji tej wymiany informacji kolejne butelki zostały opróżnione, w większości przeze mnie. I to w znacznej. Dlatego z czasem kolejne całusy składane na mojej głowie oraz twarzy stawały się coraz bardziej przyjemne. A te ciepłe, przytulające mnie ramiona i głaszczące dłonie wystarczająco skupiały bardziej na dotyku, niż słowach. Słowach, które padały z ust, poruszających się tak ładnie, które szybko sprawiły, że zapomniałem, po co tu jestem. Czy wargi hyunga zawsze były takie piękne?
Dopiero delikatne złapanie za mój policzek rozproszyło mnie w tej obserwacji.
- Przestałeś mnie słuchać jakieś kilka minut temu, prawda Jiminnie? - zapytały te lekko czerwone usta.
- Yhyyyy - wymruczałem, chcąc je zachęcić do dalszego mówienia.
- A to dlaczego? - zapytały, a dłoń hyunga zaczęła mnie gładzić po chwilę wcześniej uszczypniętym policzku.
- Bo wolę patrzeć na twoje usta, hyung - przyznałem, pocierając delikatnie kciukiem dolną wargę.
- Jiminnie, kochanie - wymruczał, łapiąc moją dłoń, po czym delikatnie pocałował dotykający go palec.
- Mów tak jeszcze, hyung - zachęciłem szeptem. - Twoje usta ładnie się poruszają.
- Co powinienem mówić? Że jesteś przepiękny i nie mogę oderwać od ciebie oczu, Jiminnie? - zapytał, całując kolejne palce. - A kiedy tak mówisz mam jeszcze większą ochotę cię pocałować?
Przysunąłem się bliżej, zabierając mu moją rękę, aby móc go objąć za szyję i przysunąć tak blisko, aby nasze nosy się zetknęły.
Piękne usta.
Przez chwile nasze oddechy się mieszały, aż w końcu hyung przekręcił delikatnie głowę i musnął moje wargi. Nie poczułem nic szczególnego. To było po prostu muśnięcie. Ale te usta były takie piękne. Dlaczego nic nie czuję? Dlaczego dotyk nie pali mojego ciała, a usta nie wywołują drżenia? Musiałem to sprawdzić, więc przysunąłem się bliżej, pogłębiając jednocześnie ten niby pocałunek.
Męskie, pewne dłonie objęły mnie w pasie, nie pozwalając odsunąć, a te lekko czerwone usta z niezwykłą namiętnością traktowały moje. To było przyjemne, ale takie... Inne. Pełne ognia, który nie parzy. Ognia, który jest tylko ogniem. Spalającym wszystko, co spotka na swej drodze.
Nawet nie wiedziałem, kiedy moje ciało zaczęło lgnąć do tego niebezpiecznego ognia, siadając na kolanach starszego, którego język poprosił o wsunięcie się między moje wargi, na co mu pozwoliłem bez wahania. Podobną zgodę dostała ręka, która zabłądziła pod moją koszulką na plecach, a także ta, która zagościła na torsie. Jęknąłem cicho, próbując własnymi dłońmi nakierować te należące do ognia na moje sutki, które domagały się pieszczot. Grzecznie uniosłem moją koszulkę, gdy wargi zaczęły schodzić na moją szyję, a następnie na sutki, zastępując gorące palce. Pozbawione pracy ręce skierowały się na moje pośladki, które zostały ściśnięte, wywołując jeszcze większą gorączkę.
- Hyung... - jęknąłem, wplatając palce w jego włosy, lekko przy tym napierając na ciało starszego.
Hyung.
Nim mój umysł zrozumiał, dlaczego padło z moich ust to słowo, mój przyjaciel zdążył położyć mnie na kanapie i ponownie musnął moje usta.
- Zawsze chciałem cię mieć w takiej pozycji, kochanie - wyszeptał i przez moment znów uciszył mój zdrowy rozsądek namiętną pieszczotą. Poddałem się jej, jednak w końcu moje dłonie wyprostowały się i mocno odsunęły Taemin hyunga ode mnie.
- Jestem okropny - szepnąłem, czując łzy pojawiające się w moich oczach. - Co ja robię...
Nawet, jeśli byłem już pijany, nawet, jeśli moje ciało pragnęło zatracić się w tym niebezpiecznym ogniu... To moje serce należało do Jeongguka. A ja właśnie pozwoliłem na jedno z największych świństw, jakie można zrobić ukochanej osobie.
Ledwo do mnie dotarło, że starszy szepnął moje imię i spróbował odsunąć moje powstrzymujące go dłonie, jednak wystarczyło moje spojrzenie, aby zaniechał tego wszystkiego. Zamiast namolnej próby przekonania mnie do dalszego popełniania błędu, poprawił moją podciągniętą do góry koszulkę oraz pogładził policzek, aby następnie przenieść się na inną część kanapy, gdzie usiadł bez słowa.
Ja jednak pozostałem w pozycji leżącej, czując słone krople płynące od kącików moich oczu w stronę włosów.
- Przepraszam, hyung, za ranienie twoich uczuć. Jestem głupim egoistą - powiedziałem, zdając sobie sprawę, że przez to wszystko ucierpiałem nie tylko ja, Jeonggukie i nasz związek, ale także hyung, który mógł poczuć się przeze mnie wykorzystany. Zwłaszcza, że jego wcześniejsze słowa zabrzmiały tak, jakby długo już czekał na taki ruch z mojej strony.
- Nic się nie stało, Jimin. Nadal masz chłopaka, rozumiem to - powiedział spokojnie, zaczynając znów mnie uspokajać miarowym głaskaniem, tym razem po kolanie, do którego sięgał.
Nie mogąc pozbierać myśli, ukryłem na moment twarz w zagłębieniu łokcia. Od nadmiaru emocji, alkoholu i łez zaczynało mi się kręcić w głowie.
- Czuję się teraz rozdarty. Chciałbym twojej bliskości i dotyku, hyung. Ale... to będzie nie fair - przyznałem otwarcie, aby wyjaśnić moje nagłe odrzucenie go.
- Chodź. Po prostu się do mnie przytulisz - zachęcił mimo to, a ja ostatecznie skorzystałem z tej propozycji, nie chcąc go jeszcze bardziej smucić.
Nasza bliskość zakończyła się na wspólnym oglądaniu jakiegoś filmu, którego końca nawet nie pamiętam, bo w pewnym momencie, pomimo poczucia winy, zasnąłem, śniąc o Jeongguku, który zamknięty w szklanej kuli powoli zapełniał ją swoimi łzami, topiąc się w nich ostatecznie. A ja mogłem tylko na to patrzeć i pozwolić mu na śmierć, której sam byłem sprawcą.
Jeongguk
Na drugi dzień również nie potrafiłem pozostać zbyt długo na polowaniu. Zająłem się nim najszybciej jak mogłem, będąc przy tym trochę bardziej nieuważnym niż zazwyczaj, przez co miałem dość sporo ran na ciele. Ciągle myślałem o naszej rozmowie z Jiminem. I tak bardzo chciałem go przeprosić, wymyślić jakieś rozwiązanie, które usatysfakcjonuje naszą dwójkę. Dlatego gdy już uporałem się z narysowaniem run uzdrawiających i pozbyłem wszelkich zaklęć, które używałem do walki, wróciłem do dormu. Było po piątej, ale to i tak całkiem wcześniej jak na mnie. Większość hyungów spało, tylko Seokjin kręcił się po kuchni, chyba wychodząc gdzieś dzisiaj z samego rana. Przywitałem się z nim, od razu kierując do pokoju Hoseoka i Jimina, do którego zajrzałem. Łóżko mojego ukochanego było puste i pościelone, oznajmując mi tym samym, że chłopak chyba już gdzieś wyszedł albo postanowił w ogóle nie pójść spać. To Hoseoka gościło tylko jego właściciela, przez co nie pozostało mi nic innego, jak udanie się do pokojów reszty hyungów, szukając mojego blondynka.
U Tae go niestety nie było, tak samo jak u Namjoona i Yoongiego. Pokój Seokjina był całkowicie pusty, dlatego nie pozostało mi tylko wyciągnąć telefon i napisać do niego. Przekazałem, że chciałbym z nim jeszcze raz porozmawiać i liczę, że to zrobimy, kiedy wróci do dormu, po czym udałem się do łazienki, wziąć prysznic.
Resztę poranka chciałem spędzić początkowo przed komputerem, by następnie zająć się ćwiczeniami. Jednak ledwo zacząłem się skupiać na edytowaniu kilku zdjęć, a poczułem jak coś sunie po moich ramionach, kierując się w stronę torsu. Taki dotyk mocno mnie zaskoczył, szczególnie że nie zauważyłem, aby ktokolwiek wchodził do mojego pokoju. Odwróciłem się gwałtowanie do tyłu, natrafiając zszokowanym wzrokiem na uśmiechniętego Jimina. Jeszcze kilka miesięcy temu na pewno bym przez to krzyknął albo nawet próbował się jakoś bronić przed zagrożeniem. Ale codzienne polowania nauczyły mnie opanowania i nie przesadzania z reakcjami.
– Hyung – powiedziałem zaskoczony, przyglądając się jego twarzy. – Byłem aż tak pochłonięty komputerem, że nie słyszałem jak wszedłeś? – zauważyłem, poniekąd zadając to pytanie samemu sobie, bo przecież drzwi do mojego pokoju, miałem po swojej prawej i zarejestrowałbym jakiś ruch? Może Jiminnie czekał na mnie gdzieś w pokoju?
– Chodź ze mną – poprosił na to, chyba nie chcąc odpowiadać na moje pytanie, a woląc przytulić się do mojej głowy, rękoma zaczynając masować mnie delikatnie gdzieś nad uszami. Było to przyjemne. W końcu dotyk Jimina działał cuda, zawsze zapewniając mi miłe doznania. Nawet kiedy było to tak niewinne jak teraz. – Chodź do łóżka – poprosił, a jego zapach zaczynał mnie odurzać. Miałem ochotę się w niego wtulić i być przy nim jak najbliżej, zwłaszcza po naszej wczorajszej rozmowie.
– Już nie jesteś zły? O to, o czym wczoraj rozmawialiśmy? – zapytałem lekko zdezorientowany, sięgając po jedną z jego dłoni, aby ją ucałować.
Starszy zamruczał na taki gest, choć jego ręka zaraz uwolniła się z mojego uścisku, aby wraz z tą drugą przenieść się znowu na mój tors, zjeżdżając coraz niżej i niżej. Obserwowałem, jak podnosi moją koszulkę do góry, odsłaniając umięśniony brzuch.
– Nieważne. Chodź – poprosił, dlatego odwróciłem się na fotelu w jego stronę, od razu wstając, aby go przytulić i pocałować gdzieś w szyję.
– Tęskniłem za tobą. Wiem, że to tylko kilkanaście godzin, ale to i tak za dużo bez ciebie – przyznałem, nieco smutnym tonem, bo naprawdę sądziłem, że szybciej się pogodzimy, nawet jeżeli nasza relacja była teraz tak skomplikowana. Oczywiście przez moje polowania.
– To chodź mi to pokaż – zaproponował, przybliżając się prosto do mojego ucha. A sam jego głos i dotyk gdzieś na szyi, wywołały przyjemne dreszcze.
Starszy złapał mnie za rękę, a ja jak zaczarowany podążyłem za nim prosto na łóżko. Gdy tylko zajęliśmy na nim miejsce, objąłem go w pasie, przyciągając i przytulając do siebie. Tak było mi idealnie. I wystarczająco. Dlatego nie spodziewałem się, że jego usta znajdą się na mojej szyi, zaczynając ją całować, liżąc przy tym. A ręce znów postanowią dobrać się do koszulki, unosząc ją powoli.
Zamruczałem, przymykając oczy. A kiedy jego język przejechał po całej długości mojej szyi, mimowolnie lekko się odchyliłem, dając mu lepszy dostęp do niej.
– To przyjemne, hyung – wymruczałem, obejmując go mocniej i czując, jak zaczyna mi być gorąco. Już robiłem się twardy, a przecież jeszcze na dobre nie rozpoczęliśmy tej gry wstępnej.
Koszulka szybko zniknęła z mojego ciała. Tak samo jak spodenki, pod którymi nie miałem już nic więcej. Również chciałem dobrać się jakoś do mojego ukochanego, ale jego dotyk i język, tworzący ogniste ścieżki na moim ciele, nie pozwalały mi na to, całkowicie poddając się jego działaniom.
Czasami szeptałem jego imię, prosząc o więcej. Co oczywiście otrzymywałem, zupełnie się nie spodziewając, że Jimin będzie mnie dzisiaj pieścił w taki sposób. Mój brzuch, sutki, szyja, plecy, pośladki, były atakowane przez jego gorące, rozpalające mnie dłonie i mokry język. I byłem w tym tak zatracony, że nawet nie spostrzegłem kiedy on również się rozebrał, a ja wylądowałem na brzuchu. Początkowo nadal byłem lekko oszołomiony tą przyjemnością, oddychając nieco szybciej i pragnąc jeszcze więcej i więcej. Dlatego dopiero, gdy zorientowałem się, w jakiej pozycji się znaleźliśmy, zmarszczyłem nieco brwi, odwracając głowę do tyłu, aby przyjrzeć się klęczącemu za mną ukochanemu. Rozumiałem, że tej nocy chyba chciał się ze mną zamienić rolami w łóżku. I wychodziło mu to idealnie. Ale nadal chciałem zachować naszą ulubioną formę takiego zbliżenia.
– Chcę cię mieć blisko – przypomniałem, od razu próbując się przekręcić, aby znalazł dla nas lepszą pozycję, w której będziemy się przytulać lub po prostu całować.
– Zaufaj mi. Będzie ci przyjemnie. – Blondyn mnie jednak przed tym powstrzymał, przytrzymując mocno za biodra i nie pozwalając się ruszyć. Choć chyba rozumiał moją potrzebę bliskości z nim, bo zaraz przytulił się do moich pleców, składając na nich kilka mokrych pocałunków. Nawet te niewielkie gesty były bardzo przyjemne. Dlatego znów zamknąłem oczy, upajając się tą przyjemnością.
Niestety, kiedy zaczął schodzić swoimi ustami niżej i niżej, zatrzymując się tuż przy tyłku, nieco spanikowałem. Jednak zanim zdołałem cokolwiek zrobić lub powiedzieć, Jimin uniósł nieco moje biodra, rozsuwając oba pośladki i wsuwając się we mnie językiem.
Złapałem się mocno mojej kołdry, wtulając w nią twarz, bo nie tylko byłem zaskoczony, ale i zalany falą nietypowego uczucia. Nigdy nie zastanawiałem się, co bym odczuwał przy takim zbliżeniu. Ale teraz zaczynałem żałować, że już wcześniej się nie zamieniliśmy, bo zaczynało mi być tak cholernie dobrze.
– Hyuung – wydyszałem, gdy jego język zaczął wysuwać się i wsuwać we mnie, zataczając również szybkie kółka wokół samego wejścia. Jimin mruknął na to zadowolony, szczególnie, gdy wypiąłem się do niego jeszcze bardziej, chcąc go czuć intensywniej i mocniej.
Każde słowo, które ze mnie wylatywało po tym wstępie, w ogóle nie było zrozumiałe. Raczej coś bełkotałem, mając nadzieję, że nie przestanie tego robić. Na szczęście wystarczyło, że pobawił się ze mną w ten sposób przez minutę lub dwie, a zaraz zmienił nieco swoją pozycję, zaczynając wchodzić we mnie czymś większym. Moje ciało stawiało na to lekki opór, czując że to dla niego za wiele, przez co przygryzałem mocno wargę, przyciągając do siebie jak najwięcej pościeli, aby ściskać ją pod swoim podbródkiem, starając się znieść tę wielkość. O dziwo nie odczuwałem dyskomfortu, o którym kiedyś mówił mi Jimin. Ale to może tylko i wyłącznie kwestia wprawy? Mój ukochany w końcu uprawiał już taki seks. I nawet jeżeli był na dole, mógł wiedzieć, jak się obchodzić ze swoim partnerem, właśnie przez swoje odczucia. Chociażby z naszych zbliżeń.
On również nie robił niczego gwałtownie. Jednak wystarczyło, aby zdołał się wsunąć nieco bardziej, a przyspieszył swoje powolne ruchy. Czułem, jakby z każdym pchnięciem ciągle we mnie rósł, rozciągając mnie i sprawiając, że coraz ciężej mi było oddychać. To było równie niesamowite jak nasz dotychczasowy seks. Gorące, przyjemne i sprawiające, że odlatywałem, przenosząc się w miejsce, o którego istnieniu nie miałem pojęcia. W końcu do tej pory nie zaznałem zamiany ról w naszym związku.
Jimin nie dawał mi chwili wytchnienia, zaczynając poruszać się coraz szybciej i wchodzić coraz głębiej. Zdołałem tylko zapytać jak on to robi, że czuję się tak dobrze, nie mogąc nacieszyć każdym jego dotykiem i taką prędkością. Ale nie uzyskałem na to odpowiedzi, w sumie nawet na nią nie czekając, bo znów skupiłem się na tym, co robił mi swoim niesamowitym penisem.
Tłumiłem wszelkie odgłosy, zwłaszcza, gdy jedna z jego rąk zaczęła pocierać mój członek, a druga trzymała mocno za biodro. Znów powtarzałem niezrozumiałe słowa, wypinając się jeszcze bardziej i nie mogąc nadziwić tą rosnącą przyjemnością, zwłaszcza. gdy starszy zaczął poruszać się we mnie pod takim kątem, że było mi idealnie. Do tego na tyle, abym dość szybko po tym doszedł, rozlewając się na swoją pościel i niestety nie mogąc opaść, bo Jimin wykonał we mnie jeszcze kilka mocnych pchnięć, po których dopiero mnie puścił, pozwalając się położyć.
Ten szybki seks, był początkiem naszego upojnego poranka. Mój ukochany chciał ciągle więcej i dłużej. A ja powoli opadałem z sił, czując jakby wysysał ze mnie całą energię. Jednak kiedy już całkowicie padłem po tym maratonie, mimo wszystko się uśmiechałem, nie mogąc nacieszyć z takiego seksu na zgodę. Jimin był stworzony do bycia na górze i nie rozumiałem, dlaczego tak bardzo chciał być na dole. Może częściej będę go zachęcał do takiej zamiany?
Pobudka była ciężka. Bolały mnie nie tylko pośladki, ale i całe ciało, włącznie z głową. Kilka miejsc pulsowało tępym bólem, którego chciałem się jak najszybciej pozbyć. Niestety podniesienie się było nieco problematyczne, przy zakwasach i ogólnym zmęczeniu. Choć z moim zaparciem, dotarłem do biurka, wyciągając z niego mój sztylet, którym zacząłem uzdrawiać wszelkie zadrapania i malinki. Oczywiście tylko te, które odczuwałem, resztą na razie się nie przejmując. Pierwszy raz zdarzyło się, że niezbyt działały. Porzuciłem więc ten zamiar, bo za bardzo chciało mi się pić i teraz to woda była moim priorytetem.
Zarzuciłem na siebie szlafrok, nie mogąc przy tym uwierzyć, jak bardzo boli mnie przez Jimina tyłek. Choć mimo wszystko nie miałem zamiaru chodzić pokracznie, utrzymując standardową postawę i ignorując ten ból.
Liczyłem, że na nikogo nie natrafię, bo mogłem być jeszcze pokryty moją lub hyunga spermą. Dodatkowo moje włosy wyglądały jak ptasie gniazdo, a na ciele nadal znajdowały się jakieś ślady.
Niestety, nigdy nie miałem szczęścia do nieobecności hyungów wtedy, kiedy tego potrzebowałem. Przez co natrafiłem na Hoseoka, kręcącego się przy blacie i zaraz przenoszącego na mnie wzrok. Chłopak wytrzeszczył oczy i zagwizdał, na co uciekłem od niego spojrzeniem, po prostu sięgając po wodę.
– Nooo już rozumiem, dlaczego czyjeś łóżko tak w nocy skrzypiało – skomentował to, sprawiając że pokręciłem głową zawstydzony, pokazując mu tym, że nie chcę rozmawiać. Zresztą, na razie dorwałem się do wody, opierając się o blat, bo czułem, że moje mięśnie mnie nie utrzymają.
– Czyżby nastąpiła drobna zmiana? Czy raczej chciałeś udobruchać Jimina? Ma pazurki widzę – kontynuował hyung, gdy ja nadal piłem łapczywie, mało nie dławiąc się tą cieczą. Ale naprawdę tego potrzebowałem.
Przez podniesienie ręki, poczułem jak bardzo boli mnie jeden z mięśni przy ramieniu, dlatego zacząłem go masować, krzywiąc się przy tym.
– Liczyłem, że nikogo tu nie spotkam, wiesz hyung? I że mimo wszystko nikt tego nie słyszał... Przepraszamy – powiedziałem nieco ciszej, zaraz przenosząc tę rękę na klatkę piersiową, którą również zacząłem pocierać, bo tu także coś mnie bolało.
– Spoko, przecież też jestem facetem. Cieszę się, że wam razem dobrze. Nie masz powodów do wstydu – zapewnił, na co kiwnąłem głową, zerkając przy tym na zegarek.
– Dzięki, hyung. Pójdę się jeszcze położyć – oznajmiłem, łapiąc do połowy wypitą wodę i zaczynając człapać do wyjścia. Choć moje nogi były tak bardzo ociężałe, że nie miałem pojęcia, jak ja dzisiaj będę ćwiczyć.
– Uważaj na Jimina, bo pewnie też zmęczony – przypomniał mi jeszcze hyung, choć na razie nie byłem w stanie poszukać blondyna, licząc że sam do mnie później przyjdzie. I nie ma takich samych zakwasów, jak ja. Bo inaczej obaj dostaniemy opieprz na treningu. A wystarczyło, że hyungowie wszystko słyszeli i wiedzą, w jaki sposób się godziliśmy. Który może i był cholernie przyjemny, ale wyssał ze mnie całą energię.
Jimin
Noc i poranek spędziłem w mieszkaniu hyunga. Nawet nie wiem, kiedy przeniósł mnie do swojego łóżka, bo zasnąłem w trakcie oglądania filmu. Pomimo potężnego kaca, czułem lekkie pocieszenie, że starszy nie trzymał mnie w swoich ramionach podczas snu, lecz spał twarzą do ściany. Zrobiło mi się też żal, że go skrzywdziłem. Bo chyba Taemin hyung coś do mnie czuł? Czy nie? Nie chciałem, aby myślał, iż chciałem go wykorzystać, dlatego obiecałem sobie, że nigdy więcej do niego nie przyjdę. Będziemy się widywać razem z resztą znajomych na mieście, ale nie w jego mieszkaniu. Tak będzie lepiej.
Poranek spędziłem bardziej w toalecie niż przy śniadaniu, zwracając alkohol, który najwyraźniej się nie przyjął jak należy. Hyung przypilnował, aby nic mi się nie stało i bym po wszystkim nawodnił organizm oraz spróbował coś zjeść. W końcu musiałem się udać do wytwórni na popołudniowy trening, który na pewno da mi w kość.
Nie zgodziłem się na podwózkę oferowaną przez mojego przyjaciela, korzystając z taksówki, aby dostać się do Big Hit. Na szczęście mieliśmy tam zapasowe ubrania, dzięki czemu po wzięciu prysznica przebrałem się w świeże ciuchy, nie cuchnące resztką byłej zawartości mojego żołądka. Chłopaki pojawili się w sali niedługo po mnie i żaden z nich nie komentował mojego wyglądu i zmęczenia. Zresztą, Jeonggukie wcale nie wyglądał lepiej. Nie miałem pojęcia, co się stało, ale być może miał bardzo męczącą noc na polowaniu. Jednak nie zamierzałem się tego dowiedzieć. Nie dlatego, że się nie martwiłem. Wręcz przeciwnie - było mi wstyd z powodu mojego zachowania, niewierności i egoizmu, które wyszły ze mnie wczorajszej nocy. Dlatego nie śmiałem nawet patrzeć za często w stronę mojego ukochanego, wiedząc, jak wiele mam na sumieniu. Za to wszystko, co dla mnie robił, za ten wyjazd do Tokio, za zajmowanie się mną... Nie zasłużył na tak beznadziejnego chłopaka, jak ja.
Zarówno ja, jak i Jeongguk, co zauważyłem mimowolnie, nie radziliśmy sobie najlepiej na treningu. Czułem, że mogliśmy dawać z siebie więcej, ale jego prawdopodobne zmęczenie i mój wieczór z alkoholem wpłynęły na naszą płynność ruchów oraz kontaktowanie ze światem. O dziwo jednak, Hoseok, nasz główny trener choreografii, uśmiechał się trochę z rozbawieniem i nie strofował nas jak zazwyczaj. Wszyscy w ogóle byli bardziej wyrozumiali, zwłaszcza, gdy mój ukochany często prosił o przerwy, co było do niego niepodobne. Wszyscy chętnie z nich korzystali, siadając na podłodze, aby na chwilę zająć się rozmową lub sprawdzić coś w telefonie. Kilka razy miałem ochotę podejść do Jeongguka i sprawdzić, czy nie potrzebuje pomocy, bo opróżniał butelki wody jedną za drugą. Powstrzymałem się jednak, siadając samotnie w innej części sali, gdzie udawałem, że coś sprawdzam w telefonie, a w rzeczywistości starałem się tylko hamować płacz. Tak bardzo byłem zawstydzony swoim zachowaniem.
Nawet nie zauważyłem, kiedy dołączył do mnie Tae, więc gdy złapał nagle moją dłoń, aż się wzdrygnąłem.
- Wszystko już między wami okay? Czy niezbyt? Chyba nie bardzo, patrząc po zachowaniu Jeonggukiego? - zapytał trochę niepewnie. Mój rówieśnik wiedział o mojej sytuacji z maknae, bo powiedziałem mu trochę pobieżnie o tym, nim wyszedłem do Taemin hyunga. Jednak nie był zbyt pomocny w kwestii doradzania w sprawach związkowych. Jego układ z Hoseokiem nadal trwał i zdawało się, że ta dwójka w ogóle nie ma kłopotów, żyjąc sobie w pięknym, tęczowym świecie.
Pokręciłem lekko głową na pytanie Tae i nieznacznie skuliłem ramiona.
- Nie jest okay. I nie wiem, czy w ogóle będzie - mruknąłem, opierając głowę o jego ramię, aby nie mógł zauważyć łez, które zakręciły mi się w oczach. - Jestem tak beznadziejnym chłopakiem, że może lepiej by było, gdybyśmy dali sobie z tym wszystkim spokój - wyznałem cicho. - Wiem, że on w pewnym sensie ratuje świat, ale... nie podoba mi się to. A ja...
W tym momencie musiałem przerwać, bo inaczej naprawdę bym się rozpłakał, zwracając na siebie niepotrzebnie uwagę wszystkich.
- Jiminnie. - Łagodny ton Taehyunga w niczym nie pomagał. Powinien się na mnie wydrzeć za to, jak okropną osobą jestem. - Na pewno nie jesteś beznadziejnym chłopakiem. To tylko niewielka sprzeczka. Dojdziecie do porozumienia - zapewnił, głaszcząc moje włosy.
Pokręciłem głową na to stwierdzenie.
- To nie jest tylko sprzeczka. To najlepszy dowód na to, że Jeongguk miał rację. A ja jestem dupkiem.
- Czemu jesteś dupkiem?
Nie mogłem tego powiedzieć. Nie mogłem. Słowa utknęły mi w gardle, a wybuch płaczu był coraz bliższy, dlatego nie zastanawiając się długo, wstałem szybko i ruszyłem do wyjścia z sali, kierując się w stronę toalety.
- Jimin? Co się stało? - Taehyung jednak nie dał za wygraną, o czym świadczył jego głos, dobiegający zza moich pleców, dlatego przyspieszyłem i niemal biegiem ruszyłem w stronę jedynego miejsca, w którym mogłem się teraz ukryć.
- Nie chcę o tym rozmawiać, Tae - powiedziałem, zamykając drzwi od kabiny, aby rówieśnik nie widział łez płynących po moich policzkach.
- Chim? Nie mam pojęcia, co się mogło stać, że tak uważasz, ale porozmawiajmy. Dobrze? - poprosił smutno i łagodnie, na co pociągnąłem nosem, starając się mimo płaczu, zachować spokój.
- Nie chcę. Idź, Tae. Uspokoję się i wrócę na trening.
- Otwórz, Jiminnie. - Chłopak nalegał, uparcie pukając w drzwi kabiny. - Otwórz, otwórz, otwórz.
Ten ciągły dźwięk i powoli irytująca prośba spowodowały, że język sam mi się rozwiązał. Pomimo szlochu, który starałem się tłumić, wychlipiałem:
- Całowałem się w Taemin hungiem.
Spodziewałem się, że Taetae nie będzie po tym chciał ze mną rozmawiać i wróci do pozostałych, być może skreślając mnie nieodwracalnie ze swojej listy przyjaciół. Bo kto chciałby mieć takiego zdrajcę i dupka za przyjaciela, jakim jestem ja. Nie doceniłem jednak uporu Tae i już po chwili zobaczyłem, jak jego głowa wsuwa się w otwór pod drzwiami kabiny.
- Ale kiedyś? Czy teraz? - zapytał, chyba lekko zszokowany takim wyznaniem.
- Ostatniej nocy. Poszedłem do niego, bo zawsze chętnie mnie wysłuchuje i wypiłem trochę za dużo i pozwoliłem mu na ten pocałunek... Hyung chciał iść z tym dalej, ale nie zgodziłem się, bo jestem chłopakiem Jeongguka i go kocham... Nie wiem, czemu mu pozwoliłem na ten pocałunek - wyznałem wszystko, szlochając coraz głośniej. - Jestem najgorszym chłopakiem na świecie.
- Bardzo dużo wypiłeś? Czułeś się samotny, prawda? I potrzebowałeś bliskości? A twój hyung ci ją zapewnił? - dopytywał, jakby starał się racjonalnie wyjaśnić moje postępowanie, choć ja w nim nie widziałem nic, co mogłoby mnie wytłumaczyć. Bo nawet jeśli przesadziłem z alkoholem, nawet jeśli potrzebowałem bliskości i nie chciałem samotnie zasypiać każdej nocy, to jakie miałem prawo do zdrady?
Kiwnąłem głową, aby potwierdzić jego domysły, ale dodałem też jeszcze jeden, chyba ten najważniejszy.
- I Jeongguk... ciągle mnie zostawia samego w nocy. A mówiłem mu, że się boję od tamtej... wizyty demona - przyznałem, starając się już uspokoić. - Wstań, to otworzę.
Głowa Tae zniknęła z okolic moich stóp, więc sięgnąłem do zamka i odblokowałem zamknięcie, pozwalając Kimowi na wejście do środka i przytulenie mnie mocno.
- Nie jesteś najgorszym chłopakiem. Takie rzeczy się zdarzają i czasem nie da się ich uniknąć. Jeonggukie ci wybaczy - powiedział tak pewnym tonem, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Wybaczy, czy nie, faktem jest, że zachowałem się okropnie. Wstyd mi za siebie i przykro mi, że zranię tym mojego Jeongguka - przyznałem, chlipiąc mu cicho w ramię.
- Powiedz mu o tym delikatnie, Jiminnie. Może nie przyjmie tego aż tak źle - zasugerował, choć naprawdę nie miałem pojęcia, w jaki sposób można przekazać delikatnie wiadomość o zdradzie.
- Ale później. Musimy jeszcze dzisiaj trenować. Wróć i powiedz, że trochę mi zejdzie w toalecie, dobrze? Proszę.
- Okay. Ale... "nam" zejdzie, nie tobie. Zaraz wrócę, Jiminnie - zapewnił, dając mi jeszcze całusa w głowę i mocno przytulając na pocieszenie, po czym wybiegł z toalety, mając chyba zamiar powiadomić pozostałych o jakichś naszych zmyślonych dolegliwościach. Miałem tylko nadzieję, że Jeonggukie nie ma na tyle siły, aby tu przyjść i sprawdzić, co się dzieje. I na szczęście się moja prośba kierowana do losu się spełniła, bo Tae wrócił sam i usiadł razem ze mną w kabinie, starając się jakoś mnie uspokoić, co wcale nie było proste.
Pół godziny później wróciliśmy do reszty zespołu, choć kusiło mnie, aby wykręcić się od dalszego treningu kolejną dolegliwością. Hoseok postanowił sobie pożartować z naszych problemów z żołądkami po jedzeniu Jin hyunga, za co zaraz oberwał i przestał, zajmując się swoim chłopakiem, którego chętnie przytulił i wycałował jego policzki.
Dalszy trening nie trwał długo, bo raperzy zostali wezwani na jakieś zebranie, a my, wokaliści, rozeszliśmy się do studiów, aby poćwiczyć głos. Tym razem poszedłem z moim rówieśnikiem, a nie z chłopakiem, aby po prostu siedzieć na kanapie i go słuchać, gdyż w ogóle nie miałem teraz ani głowy, ani serca do wydawania z siebie przyjemnych dla uszu nut. Chciałem już tylko, aby było po mojej rozmowie z Jeonggukiem. Aby zrozumiał i mi wybaczył, nawet jeśli na to nie zasługiwałem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top