11. kabel

[8670 słów]

Jeongguk

Skończenie albumu dało mi możliwość powrotu do nauki komponowania. I tak codziennie musiałem pojawiać się w wytwórni, nie odpuszczając sobie żadnych treningów i spotkań, więc przy okazji mogłem przesiadywać z Yoongim, który na szczęście nadal miał do mnie cierpliwość. Do mnie i najwyraźniej do swojej nowej koleżanki, na którą niestety przypadkiem natrafiłem. Nie chciałem ich nachodzić, a już szczególnie wchodzić z nią w interakcje. W końcu to nie była zwykła nieznajoma, a piękna idolka! I nawet jeśli nie była w moim typie, i tak mnie onieśmielała, tak jak każda starsza ode mnie dziewczyna. Szczególnie gdy tak otwarcie była w stanie stwierdzić, że jestem „uroczy".

Z początku miałem ochotę popędzić z powrotem na salę ćwiczeń po tym incydencie. Ale przypomniałem sobie, że reszta hyungów przebywa w dormie, a naszym stażystom mimo wszystko nie chciałem jeszcze opowiadać takich plotek. Bo nawet jeśli byłem z nimi blisko, często udzielając im rad i chętnie ich szkoląc, oficjalny skład nowego zespołu w każdej chwili mógł ulec zmianom, dlatego nie sądziłem, że mogę im we wszystkim ufać.

Zabrałem się z naszym producentem do dormu, będąc przy tym już tak podekscytowany, że miałem ochotę podskakiwać na fotelu, nie mogąc tam usiedzieć. A ledwo przekroczyłem próg dormu i od razu pobiegłem do źródła jakiegokolwiek hałasu.

Cała piątka siedziała w salonie. Jiminnie i Taehyungie grali na konsoli, Namjoonie i Hoseokie rozmawiali o czymś przy głośniku, z którego chyba chcieli coś puścić, a najstarszy hyung paradował w maseczce, przenosząc jakieś rzeczy, czyli zapewne porządkując trochę to pomieszczenie.

Już dawno przestałem się obawiać ściągać na siebie uwagę ich wszystkich. Szczególnie kiedy chodziło o coś TAKIEGO. Dlatego zaraz oznajmiłem im lekko podniesionym głosem:

– Yoongi hyung i Hani z EXID coś razem nagrywają! Czekałem na hyunga w studiu, a oni tam przyszli i... Wiedzieliście o tym? Hyung pracuje już nad swoim następnym mixtapem? – zapytałem mocno zaaferowany taką ewentualnością i całą tą sytuacją.

Hyungowie popatrzyli w moją stronę, natychmiast przerywając to, czym się zajmowali, przez co mogłem zauważyć jak samochodzik Jimina wypada z toru w grze, a Seokjin przestaje sięgać po jakieś plastikowe opakowanie, leżące na podłodze.

– Jak to? – Mój Jiminnie był pierwszym, który się odezwał po moim stwierdzeniu, choć zaraz dołączył do niego również Tae:

– Nowy Cypher?!

– Nowy mixtape? Nic nie wiem – stwierdził nasz lider, a moje oczy od jednej twarzy przenosiły się na drugą.

– Suga hyung i... – Hobi miał chyba jakąś inną teorię na ten temat, bo po jego lekko niegrzecznym uśmiechu mogłem stwierdzić, że inaczej na to patrzy. Ale czego ja się spodziewałem po swoich hyungach? – Nagrywają powiadasz?

– To po to mu był ten numer ID?! – Nie rozumiałem pytania zszokowanego Seokjina, ukrywając się trochę za framugą drzwi, aby móc oprzeć o nią głowę i jedną z rąk, woląc przysłuchać się ich wymianie zdań.

Hoseok dopytał o to najstarszego, co sprawiło, że hyung zaczął opowiadać o tym, jak Yoongi poprosił go o numer ID Kakao Hani i mówił coś o tym, że chce jej życzyć udanych promocji. Ale najwyraźniej wykorzystał to trochę inaczej?

– Śmierdzi mi to seeeekseeeeem! – Komentarz Hoseoka trochę mnie zaskoczył. I jak zwykle zawstydził, sprawiając, że miałem ochotę jeszcze bardziej ukryć się za tą framugą.

Namjoon zaraz go za to szturchnął, a mój Jiminnie zrobił minę, jakby czekał na rozwinięcie tego stwierdzenia. Ale to przecież tylko słowa naszego zbereźnego hyunga, który zawsze mówił takie głupoty.

– Mogłem tam zostać, może coś bym podsłuchał... ale wolałem uniknąć wchodzenia w interakcje z Hani... Tae? Może chcesz wrócić tam ze mną? Zobaczymy, czy na pewno nie nagrywają Cyphera – zaproponowałem mu, dobrze wiedząc, czym mogę go do tego przekonać.

I oczywiście jak zwykle mi się udało, bo Taehyung od razu wstał, oddając pada Jiminowi.

– Ty lepiej Jeonggukie z Jiminem coś... nagraj. – Słowa Hoseoka miały jakiś dziwny wydźwięk, którego nie byłem w stanie pojąć. Ale uśmiech Jimina, który został posłany, niestety w stronę Junga, sprawił że od razu im oznajmiłem, że: „Z hyungiem zawsze mogę".

– Dajcie hyungowi spokój. Zasługuje na trochę odpoczynku. Poza tym, Jeongguk, możemy chwilę porozmawiać? W moim pokoju – poprosił nagle nasz lider, na co Hobi znów nie mógł się powstrzymać i wypalił, chcąc się ze mną podroczyć:

– Uuuuu... Maknae nabroił.

Mimo wszystko ponownie zerknąłem w stronę Jimina, obawiając się, że może chodzi o jakąś sprawę z nim związaną. W końcu ostatnio tylko naszym związkiem nabroiliśmy i zapewne o to chodziło?

Oczy mojego ukochanego nie udzieliły mi pożądanej odpowiedzi, dlatego pokiwałem głową, czekając aż Namjoon do mnie dołączy i spokojnie za nim ruszę, prosto do jego i Tae pokoju. Teraz już wiedziałem, że nie jest to za dobre miejsce na spędzanie wolnego czasu, a tym bardziej na jakąkolwiek poważną rozmowę.

Może sobie gdzieś poszedł? Byłoby najlepiej...

Niestety jak tylko przekroczyliśmy próg pokoju, w oczy rzucił mi się ten misiek, któremu posłałem niezadowolone spojrzenie, naprawdę mając ochotę go stąd wyrzucić, choćby na korytarz i na czas rozmowy. Ale to byłoby dziwne i wolałem tego uniknąć.

– Coś zrobiłem... nie tak, hyung? – zapytałem niepewnie, stając przy biurku Tae i patrząc  jak Namjoon zajmuje miejsce na jego łóżku.

– Trochę się o ciebie martwię. Usiądź – poprosił, przez co przez chwilę zacząłem rozważać wybranie do tego mojej pufy, ale nie uznałem tego za dobry pomysł, wiedząc, że wtedy nie będę mógł patrzeć normalnie na Namjoona, tylko z dołu. Dlatego usiadłem na krześle przy biurku, czekając na to, co starszy ma mi do powiedzenia. – Zauważyłem, że ostatnio dość często odpuszczasz sobie noce w dormie.

Oh...

– Kiedy mieliśmy trasę... mało ćwiczyłem... chcę to po prostu nadrobić – skłamałem, oczywiście nie potrafiąc w tej chwili patrzeć na hyunga, przez co moje oczy skierowane były na podłogę, a palce obu rąk bawiły się sobą nawzajem.

O tym chciał porozmawiać? Niedobrze.

– Na pewno tylko o to chodzi? Nie macie z Jiminem żadnych problemów? Nie kłócicie się? – zadał kolejne pytania, tak samo łagodnym tonem, który zawsze sprawiał, że nawet najcięższe tematy nie były aż takie złe.

– Oh, nie, nigdy, hyung. Nie lubię się z wami kłócić... no chyba że w żartach – przyznałem, pozwalając sobie zerknąć w jego stronę, bo tym razem powiedziałem prawdę.

Niestety zaraz pożałowałem tego działania, bo Namjoon po uważnym przyjrzeniu się mojej osobie, zapytał:

– A możesz mi wyjaśnić, co w tym pokoju robiła masa rysunków, które niedawno widziałem, jak rysujesz w zeszycie, a po powrocie z Ilsan miałem je na podłodze i ścianie?

W sekundzie poczułem, jak moje ciało sztywnieje, a oczy powiększają się, wpatrując przerażone w Namjoona. Nie umiałem kontrolować swojej mimiki w takich sytuacjach. A już szczególnie języka, przez co zamiast coś wymyślić, zacząłem głośno myśleć.

– Runy... rysunki – wymamrotałem, szybko się poprawiając, aby użyć słowa, którego hyung użył. Choć było już za późno. – Nie zmazałem tego? – dodałem, znowu do siebie, nie potrafiąc pojąć tego, jak bardzo jestem nieodpowiedzialny i nieostrożny.

– Niepokoi mnie twoje zachowanie.

Starszy pokręcił na mnie głową, przez co zrobiło mi się głupio i czułem, jak moje ramiona się kulą, a ciało jeszcze bardziej wtula w ten fotel.

– Nie chciałem cię martwić, hyung, przepraszam.

– Więc wyjaśnij mi to, proszę. Nie będę się denerwował ani krzyczał. Chcę ci po prostu pomóc.

Mogę to zrobić? Zdradzić kolejnemu hyungowi moją tajemnicę? Ale... cała szóstka jest mi tak samo bliska jak Jeonghyun. Nie chcę ciągle tego ukrywać.

– To trochę ciężkie do wytłumaczenia – zacząłem, od razu przerywając, aby pozbierać wszystkie myśli i nie gadać żadnych głupot, a tym bardziej nieprawdy. – Jiminnie hyung już wie, ale dowiedział się przez przypadek. Chyba i tak nie byłbym w stanie trzymać tego wszystkiego zbyt długo w tajemnicy... Poluję na demony, hyung – przyznałem, nie odrywając wzroku od swoich rąk. – Jestem Łowcą od niecałych dwóch miesięcy. Stąd ta nauka run i stąd te wzory na waszej podłodze i ścianach. Demony istnieją, hyung... Wiesz, że nigdy bym sobie czegoś takiego nie zmyślił – dodałem na koniec, obawiając się, że Namjoon naprawdę może mi nie uwierzyć. Nawet, jeżeli miał otwarty umysł i nie zakładał z góry, że coś, czego sam nie widział, nie może istnieć.

Hyung przetwarzał te informacje dłuższą chwilę. I niestety nie zdołał niczego powiedzieć, bo wyprzedził nas byt, który najwyraźniej przysłuchiwał się całej rozmowie.

– Doprawdy, marny z ciebie Łowca, skoro nie potrafisz dotrzymywać tajemnic.

Nie miałem ochoty się z nim kłócić, bo i tak było mi już wystarczająco ciężko z wyznaniem prawdy. Poza tym to Namjoon zerwał się z miejsca przez nieznajomy głos, od razu patrząc zdumiony w stronę stojącego na łóżku miśka.

– Ty naprawdę gadasz.

W przeciwieństwie do naszej pierwszej rozmowy, demon był dla hyunga niezwykle uprzejmy, natychmiast mu się kłaniając.

– Gadam. I spokojnie, nie zrobię ci krzywdy, mamy sojusz z Łowczykiem.

– Jesteś... demonem?

– Zgadza się.

To potwierdzenie domysłów hyunga sprawiło, że jego oczy przeniosły się na mnie, ale zaraz po tym wróciły na miśka. Znowu na mnie. I znowu na miśka.

– Więc nie wychodzisz w nocy na siłownię? – zapytał w końcu, ostatecznie znów zawieszając swoje spojrzenie na mnie.

– Nie, hyung. Wychodzę pozbywać się tego, co i wam może kiedyś zagrozić. A o niego nie musisz się martwić – zapewniłem, wskazując ręką na pluszaka. – Nie jest zbyt potężny, i tak jak wspomniał, mamy sojusz, nic wam nie zrobi.

– Uważaj sobie, bo gdybym chciał i miał dostęp do waszego kosza na brudną bieliznę, to bym cię pokonał jednym palcem! – stwierdził oburzony, w co wątpiłem, bo na pewno nie zyskałby aż tyle siły. Nawet po pełnym koszu brudów.

Przez chwilę patrzeliśmy na siebie złowrogo. I przerwał to dopiero Namjoon, na którym zaraz się skupiłem.

– Nie powinienem o tym wiedzieć... I Jimin też... – zauważył z głębokim westchnięciem, na co moja głowa od razu opadła. – Chyba nie takiej odpowiedzi się od ciebie spodziewałem.

Tym razem musiałem chwilę pomilczeć, bo było mi nie tylko głupio przez to wszystko, a również smutno.

– Przepraszam, hyung – wyszeptałem, a starszy ponownie potrzebował kilku sekund ciszy na pozbieranie myśli, zanim się odezwał:

– Powinniśmy powiedzieć pozostałym. Po pierwsze ze względu na naszego... lokatora. A po drugie będzie ci łatwiej. Będziemy kryć cię przed managerami, bardziej na siebie uważać... Jak sądzisz?

Naprawdę nie spodziewałem się, że usłyszę od niego takie słowa. Ale dlaczego zwątpiłem w najlepszego lidera i hyunga na świecie?

Pokiwałem na to głową, wpatrując się w niego nadal trochę niepewnie i dodając pełen nadziei:

– Powiesz im, hyung?

Łagodny uśmiech, który mi posłał, odrobinę mnie uspokoił, bo wiedziałem już, że nawet gdybym wpadł w najgorsze kłopoty, nie pozwoliłby mi zostać z nimi samemu.

– Razem powiemy. Tobie by tak po prostu raczej nie uwierzyli... W końcu nasz maknae lubi sobie z nas żartować. – Usłyszałem dość niesprawiedliwy osąd, już chcąc na to wydąć dolną wargę, ale powstrzymało mnie przed tym jego kolejne pytanie: – Czy... pan demon idzie z nami?

Ehh...

– Chętnie. Mów mi Mefistofeles.

Eh!

Nie komentowałem tej jego chęci zaprzyjaźnienia się z moimi hyungami. Cieszyłem się po prostu, że poznałem jego imię i w razie czego będę mógł wymyślić mu jakieś ośmieszające przezwisko, aby się odpłacić za tego „Łowczyka".

Nie byłem do końca pewien, czy chcę od razu to zrobić, ale widząc jak zarówno demon, jak i Namjoon zaczynają wychodzić, ruszyłem za moim hyungiem. A kiedy dotarliśmy do progu salonu, standardowo się za nim ukryłem, kładąc mu ręce na ramionach i korzystając z jego wzrostu.

– Chłopaki, ogłaszam zebranie. Musimy porozmawiać o tym, co ostatnio dzieje się z Jeonggukiem – oznajmił reszcie hyungom, na co wyjrzałem trochę niepewnie zza jego pleców, obawiając się ich reakcji na takie słowa.

I w sumie słusznie, bo ledwo to powiedział, a Jiminnie zaraz odłożył pada, podrywając się i podchodząc do mnie szybkim krokiem. Starszy objął mnie, przytulając i przyglądając mi się zmartwionymi oczami, a jego ciche: „Co się dzieje?" sprawiło, że zaraz puściłem całkowicie Namjoona, aby objąć mojego ukochanego, chcąc w ten sposób zapewnić, że wszystko jest w porządku, szepcząc przy tym: „Powiedziałem hyungowi".

– Seokjin hyung słusznie ostatnio zauważył, że nasz maknae zachowuje się trochę niepokojąco i bierze za dużo obowiązków na siebie. Ale... Są to dość niecodzienne zajęcia – kontynuował nasz lider, jednak zaraz przerwał mu Taehyung, który zauważył swojego miśka, czającego się przy naszych nogach.

– Mefy?

Demon wyszedł przed Namjoona i ledwo zaczął mówić, a po salonie rozniósł się krzyk Hoseoka i Seokjina.

Nie potrafiłem powstrzymać krótkiego chichotu na te reakcje, nadal tuląc przy tym Jimina, którego obecność i zapach skutecznie mnie uspokajały.

– Dlatego miałem obawy, żeby wam mówić, Namjoonie hyung – oznajmiłem, zwracając się do wspomnianego chłopaka, choć zaraz skupiłem wzrok na Tae, który wziął na ręce swoją maskotkę.

– Nie mówiłeś, że Jeonggukie o tobie wie – powiedział do niego.

– Bo to wyszło dość nieoczekiwanie... Jimin podkablował.

Oskarżenie wystosowane przez demona w stronę mojego ukochanego sprawiło, że jego rówieśnik posłał mu niezadowolone spojrzenie.

– Musiałem! Bałem się, Tae – usprawiedliwił się mój chłopak, którego natychmiast zacząłem bardziej osłaniać rękoma, pokazując w ten sposób, że nie pozwolę go nikomu tknąć, nawet Tae.

– Spokojnie, chłopaki. Usiądźmy wszyscy – zarządził Namjoon, na co Hoseok w sekundzie uciekł za kanapę, a reszta zaczęła się na niej spokojnie gromadzić. Oczywiście zajęliśmy z Jiminem miejsce obok siebie, nadal się obejmując i będąc blisko. A kiedy mój wzrok znalazł się na miśku, siedzącym na kolanach Tae, zaraz wskazałem na niego palcem niezadowolony, wydymając przy tym wargę.

– Czemu on musiał z nami iść, hyuung? Nie jest jednym z nas, tylko zwykłym demonem i straszy hyungów.

– Mefy nie jest groźny! – obronił go od razu Tae, a mały skurczybyk pokazał mi ten pluszowy jęzor.

– A czy inaczej ktoś uwierzy, że polujesz na demony? – zapytał retorycznie Namjoon, co natychmiast wywołało zaskoczenie Seokjina:

– Polu... co?

Nie miałem zamiaru powtarzać mu tego słowa, bo raczej je usłyszał i zrozumiał, dlatego wolałem wyjaśnić Namjoonowi, jak inaczej pokazać hyungom, kim jestem.

– Mogłem przynieść jakiś sprzęt, albo pokazać czary – zauważyłem, wzruszając ramionami, bo teraz chyba i tak było na to za późno?

– Coooo? – Moje słowa przeraziły ukrywającego się za kanapą Hoseoka.

– Ty... Ty trzymasz tutaj broń?! – Tak samo jak Seokjina, który patrzył na mnie szeroko otwartymi i zaskoczonymi oczami.

– Może naprawdę im pokaż, Jeonggukie? – zaproponował Jiminnie, zaraz otrzymując przy tym skupienie na nim mojej uwagi. Tylko on spośród wszystkich hyungów był już do tego przyzwyczajony i zamiast posyłać mi niepewne lub przerażone spojrzenie, po prostu starał się mnie w tym wspierać.

– Muszę – stwierdziłem, najpierw jednak przechodząc do opowiedzenia im o przyjeździe mojego brata jakiś czas temu i oznajmieniu mi, czym od tamtej pory będę się zajmował. Wiedziałem oczywiście, że na tym nie zakończę swojej prezentacji, od teorii chcąc przejść do praktyki. Więc zanim którykolwiek hyung zdążył o cokolwiek dopytać, już sięgałem do swojego paska, w którym miałem miejsce na kredę, wiedząc że mogę jej potrzebować w najmniej oczekiwanym momencie.

Powiedziałem jeszcze tylko, aby się przygotowali na pokaz, po czym przyklęknąłem na podłodze, zajmując się rysowaniem jednej z run, która tym razem o dziwo od razu zadziałała. Lekko zielonkawa magia, mieniąca się w powietrzu, wypłynęła z miejsca, w którym stworzyłem ten wzór i natychmiast poleciała do miśka Tae. To poniekąd był też test, który miałem nadzieję, że tym razem przejdzie pomyślnie i będę wiedział jak walczyć z takimi impami. Na szczęście przy tym, co prawda niewinnym ataku, moja runa zadziałała, a zielone, błyszczące liny otoczyły miśka Tae, uniemożliwiając mu w ten sposób ucieczkę.

– A jednak neutralna magia na ciebie działa – zauważyłem z lekko cwanym uśmieszkiem, zaraz słysząc, jak demon na to prycha, a Taehyung natychmiast usiłuje złapać za linę, której dotknąć przecież nie mógł. W końcu to magia.

– Nie rób tak, Jeongguk! – krzyknął oburzony, desperacko próbując się tego pozbyć. Co prawda miałem ochotę już go tak pozostawić, no ale to był tylko test, a my mieliśmy sojusz. Dlatego zmazałem symbol, uwalniając impa, który zaraz otrzymał brudną skarpetkę Tae. –Zjedz sobie na pocieszenie.

Tym razem to ja miałem ochotę parsknąć, a mój tryb Łowcy, który mi się załączył wraz z użyciem runy, tylko mi w tym pomagał. Jednak bardziej byłem ciekaw reakcji hyungów, przyglądając się ich twarzom podczas pozbywania się tego wzoru.

– Cóż... myślę, że to dość... dużo wyjaśnia. – Jako pierwszy odezwał się Namjoon, gdy reszta po prostu wpatrywała się w miejsca, w których jeszcze przed chwilą była magia. Hoseok był zaskoczony, a Seokjin patrzył trochę zniesmaczony na Mefistofelesa i Tae, w końcu raczej pierwszy raz widział jak ktokolwiek, a raczej cokolwiek, je skarpetkę.

Podniosłem się już z podłogi, wracając do Jiminniego, którego od razu objąłem, tuląc do siebie, choć zwracając się przy tym do Taehyunga.

– Jesteśmy wrogami, Tae, nie spodziewaj się tego, że będę go traktował inaczej.

Odsunąłem lekko ręce od Jimina, kiedy poczułem, jak próbuje się wdrapać na moje kolana. I przez chwilę układaliśmy się tak, aby było nam jak najwygodniej, a w tym czasie słuchałem naszego lidera, kierującego swoje słowa do wszystkich zebranych.

– Musimy ustalić jakieś zasady, aby pomóc Jeonggukowi.

– Chwila, ja muszę to sobie wszystko ułożyć w głowie. Po naszym świecie łażą demony i jeden z nich z nami mieszka? – zapytał Seokjin, chyba nadal pozostając przy początku naszej rozmowy.

– Tak. Ale za ciebie na pewno się nie wezmą, hyung, nie martw się – zapewniłem go, zaczynając przy tym głaskać mojego ukochanego po plecach, czując jak pod wpływem mojego dotyku jeszcze bardziej się rozluźnia i kuli w moich ramionach, chcąc zapewne być jak najbliżej.

– Skąd wiesz? – Jego przerażenie było aż zabawne, ale na razie nie miałem humoru do tego, aby mu to wytykać.

– Bo jesteś zbyt pewny siebie – uświadomiłem go, samemu rozumiejąc to właśnie w taki sposób.

– A... aha. No... ale na pewno nie mogą mnie zaatakować? – Zdezorientowany Seokjin zaraz otrzymał możliwość poznania tej nieco okrutnej prawdy, która mówiła, że tak naprawdę nieważne, jakim człowiekiem by nie był, demony i tak się tobą zainteresują. I niezbyt mi się podobał fakt, że powiedział to akurat imp.

– Może ten rodzaj, który żeruje na narcyzmie. Ale ja bym się bardziej bał na miejscu Hoseoka, bo jego strachliwość bawi demony. Tylko on ma zbyt pozytywną aurę, by zrobili mu krzywdę – stwierdził, sprawiając że zaraz zmrużyłem na niego oczy, starając się nie denerwować, bo nie chciałem przestać głaskać mojego chłopaka.

– Nie strasz ich, bo zamknę cię w klatce. I ani słowa, Tae, to mój wróg – przypomniałem chłopakowi, który już się rwał do uspokajania mnie. Jednak po moich słowach fuknął tylko, prawdopodobnie się na mnie obrażając, bo odwrócił ode mnie wzrok, patrząc na swojego pluszaka, który nadal jadł jego skarpetę.

– Mówię jak jest – wymruczał jeszcze demon, na co Namjoon chyba w końcu nie wytrzymał, bo zakomunikował nam:

– Dobra, wasza dwójka ma sobie nie wchodzić w drogę, to na pewno.

Nie sądziłem, aby było to możliwe, ale pokiwałem głową, zgadzając się z nim. Starszy przeszedł po tym do dyskusji na temat nowych zasad panujących w dormie i chronienia mnie przed managerami i staffem. I byłem im za to ogromnie wdzięczny, bo naprawdę byli dla mnie jak rodzina, dbając o moje zdrowie i samopoczucie, bez względu na okoliczności, oraz to, czym ich zaskoczyłem.

Jimin

Normalne pary chodzą na randki, by lepiej się poznać, spędzić razem więcej czasu i generalnie móc się sobą nacieszyć. Tak jakby ja i Jeongguk mieliśmy to za sobą. Nie chodziliśmy na randki, ale znaliśmy się już tak dobrze, że w sumie każda nasza wspólna chwila była taką schadzką. Nasz związek był już na etapie wspólnego mieszkania, dlatego radość dawało nam zwykłe siedzenie w salonie przy konsoli. Nie dość, że mogliśmy być razem, to był to całkiem miły sposób na odstresowanie. A po dzisiejszych nagraniach taki relaks był jak najbardziej wskazany. Dlatego zaraz po wejściu do dormu, młodszy złapał mnie w pasie i skierował do salonu, byśmy mogli wyżyć się wirtualnymi postaciami, nie przejmując planami pozostałych.

- Pogramy w Overwatcha, hyung? Kilka minuteeek - poprosił młodszy, zdając sobie sprawę z mojego zmęczenia. Nie mogłem mu odmówić, za bardzo pragnąc wywołać na jego twarzy radosny grymas.

- Ale naprawdę tylko kilka minutek - mruknąłem sennie. Ale dla niego chętnie postrzelam do pikseli.

- Chłopaki, nie siedźcie za długo - upomniał nas lider, gdy Jeonggukie zabrał się za podłączanie sprzętu.

- Spokojnie hyung, najwyżej zasnę i mnie Jeonggukie zabierze do łóżka - uspokoiłem Namjoon hyunga, posyłając delikatny śmiech mojemu ukochanemu.

- Z przyjemnością - zapewnił młodszy, dając mi buziaka we włosy, a następnie znów zostawił przy kanapie. Oczywiście kontrolery były rozładowane, dlatego musieliśmy grać z podłączonymi. Dobrze, że zainwestowaliśmy w dłuższe kable.

- Nie chcesz się przebrać w moje ubrania, hyung? - zapytał nagle maknae, trochę rozbawiony. - Chyba ci w nich wygodniej?

Wiedziałem, że zobaczy, iż używam jego ubrań częściej niż zwykle. Nie lubił tego, gdy hyungowie ruszali jego ubrania, jednak liczyłem na jego wyrozumiałość w stosunku do mnie.

- Są większe, więc bardzo miło się w nich chodzi. Poza tym pachną tobą. Więc możesz mi dać teraz swoją koszulkę - wyjaśniłem, wyciągając rękę w jego stronę.

Chłopak natychmiast złapał za dół swojego ubioru i ściągnął go, podając mi z uśmiechem.

- Lubię cię w nich oglądać. ARMY zresztą też - zapewnił, skupiając się już na ustawieniach gry. Dzięki temu mogłem przebrać się w jego koszulkę, zdejmując dodatkowo spodnie, bo siedzenie w bokserkach było znacznie wygodniejsze. Zaraz po tym usadowiłem się na podłodze między nogami mojego ukochanego, aby oprzeć się o jego tors. W tej pozycji obaj mieliśmy wygodny dostęp do padów. Oraz do swoich twarzy, co Jeonggukie zaraz wykorzystał, przytulając mnie na moment i pocałował w policzek.

Gdy zaczęliśmy grać, nie było mowy o litości, dlatego ,,przypadkiem" moje palce lądowały na jego padzie, a łokieć łagodnie wiercił między jego żebrami. Również nie z mojej winy, moje ciało zaczynało się kręcić za każdym razem, gdy młodszemu szło za dobrze w przeciwieństwie do mnie. W czasie pierwszej rundy słyszałem czasami westchnienia. W końcu mój chłopak miał do mnie naprawdę sporą cierpliwość. Przy drugiej rundzie młodszy zaczynał mnie gryźć w ramię, kiedy coś mu zepsułem, co jeszcze nie było takie złe. Jednak przy trzeciej, chyba przestały mu się podobać moje małe ingerencje w jego granie, przez co zaskoczył mnie nagłym szarpnięciem swojego pada, czym wyciągnął kabel od konsoli. Nim zdążyłem się zorientować, co zamierza, moje ręce zostały nim związane! W dodatku zrobił to tak zwinnie i mocno, że nie miałem szans, aby się w tego wyplątać! Już miałem coś na to powiedzieć, gdy chłopak nagle przyciągnął mnie do siebie, trzymając moje związane ręce tuż przy moim torsie, po czym spojrzał na mnie z boku.

- Teraz będziesz grzeczny, hyung? - zapytał, wyraźnie usatysfakcjonowany osiągniętym efektem.

Cała ta sytuacja sprawiła, że na moich policzkach rozkwitły czerwone plamy.

- Będę... Chyba - odpowiedziałem, posyłając mu niegrzeczny uśmiech. - Co to za ciekawa zabawa, Jeonggukie?

Młodszy przyglądał mi się przez chwilę, jakby nie zrozumiał pytania, po czym zarumienił się nagle, a na twarzy pojawiło mu się widoczne zakłopotanie. Jego ręce jednak nie do końca były tak niewinne jak on, bo ta, która nie trzymała moich rąk, wylądowała na moim policzku, odwracając moją twarz w stronę Jeonggukiego.

- Nie wiem, hyung, ale... przed chwilą wyobraziłem sobie dziwny scenariusz, choć... to miała być tylko niewinna kara dla ciebie - powiedział cicho, wpatrując się we mnie oczami, których źrenice znacznie się poszerzyły, czyniąc jego oczy jeszcze ciemniejszymi.

- Co sobie wyobraziłeś? - zapytałem nieco cichszym tonem, wyczuwając, że atmosfera między nami właśnie uległa zmianie. Zwłaszcza, że mój wzrok uciekł na jego usta, prosząc tym samym o pocałunek.

- Obaj jesteśmy zmęczeni, hyung... Powinniśmy... już pójść spać - powiedział, nagle chcąc cofnąć swoją dłoń z mojego policzka, przez co delikatnie wysunąłem się w jego stronę, jednak kiedy to okazało się niewystarczające, aby go powstrzymać, wtuliłem się w zagłębienie jego szyi.

- Nie, proszę... Porozmawiajmy szczerze, Jeonggukie. Proszę - szepnąłem, na co on zaśmiał się cicho.

- Kilka minutek i do spania, tak? - powiedział, puszczając moje wciąż uwięzione kablem dłonie, aby móc mnie objąć.

- Jeonggukie... opowiedz mi, o czym pomyślałeś. Wiem, że to może wydawać ci się dziwne i zawstydza cię to, ale... naprawdę chcę wiedzieć, co ci siedzi w głowie, bo... to też jest część naszej relacji - poprosiłem bardzo cicho, starając się mu jak najlepiej wyjaśnić mój punkt widzenia. Uważałem, że właśnie takie dzielenie się fantazjami i naprawdę szczere rozmowy pomogą nam budować mocne fundamenty naszego związku. Dlatego przełamywałem zawstydzenie i prosiłem o takie szczegóły.

- Jesteś... w mojej koszulce i samych bokserkach, hyung - zaczął młodszy, bardzo niepewnie, ale ja natychmiast zacząłem go uważnie słuchać. - Związałem cię, a ty się przez to zarumieniłeś... Czasami chyba wiesz, jak niektóre twoje miny na mnie działają, szczególnie kiedy jesteś tak uroczo zdezorientowany jak przed chwilą... Więc nic dziwnego, że wyobraziłem sobie jak... całuję cię, kładąc na podłodze i nie rozwiązując ci rąk... i jak robię też... inne rzeczy - wyjaśnił bardzo cicho, uciekając wzrokiem w dół.

Jego zawstydzenie jest takie urocze!

- To nic złego - zapewniłem, przybliżając się tak, aby delikatnie ucałować jego miękkie wargi. - Jeśli masz taką fantazję i sprawi ci to przyjemność, to bardzo chętnie ją z tobą spełnię.

Przez chwilę zawisło między nami milczenie, ale nie było ono krępujące. Nasze oczy przekazywały znacznie więcej, niż słowa, które nie zawsze wystarczały na oddanie sensu uczucia. Ta cisza została przerwana dopiero w momencie, gdy nasze wargi się zetknęły. Nieco głośniejsze oddechy, dźwięk ocierających się o siebie języków, delikatne mlaśnięcia, ale także niemożliwy dla nas do usłyszenia dźwięk przesuwajacego się materiału po skórze, gdy dłoń Jeongguka wylądowała pod moją koszulką, badając fakturę moich pleców. Bez sprzeciwów pozwoliłem chłopakowi na odwrócenie mnie w swoją stronę, dzięki czemu było nam jeszcze wygodniej oddawać się tej przyjemności. A ponieważ moje ręce pozostały uwięzione, potrzeba kontaktu popchnęła mnie do delikatnego ocierania się o jego udo, aby mu pokazać, jak bardzo pragnę przedłużyć naszą chwilę uniesienia.

- Ja myślę, że dojdą w dziesięć minut.

Nagle wypowiedziane zdanie przez Hoseok hyunga, który podniósł się zza kanapy, zepsuło całą atmosferę. Odsunąłem się od mojego ukochanego, czując, iż moje policzki zrobiły się jeszcze cieplejsze. Nie ze wstydu z powodu tego, co robiliśmy, lecz ze złości, że nam przeszkodził! O dziwo nie był sam. Na ramieniu hyunga siedział miś-demon, który spokojnie jadł skarpetkę. Kto by pomyślał, że akurat wszystkiego bojący się hyung, postanowi lepiej poznać się z tą istotą!

- Nieeee, Łowczyk nie jest taki szybki - stwierdził Mefy, uśmiechając się nieco złośliwie.

- Hyung! Idźcie stąd! - jęknąłem, bo o ile ja mógłbym kontynuować te przyjemności, tak Jeonggukie na pewno potrzebuje więcej prywatności na nasze pieszczoty.

- Jestem za to szybki w zabijaniu demonów i uderzaniu tyłków hyungów - powiedział burkliwie mój chłopak, przyciągając mnie do siebie, przez co z zadowolenia cmoknąłem jego policzek, opierając zaraz po tym głowę na jego ramieniu.

- Spokojnie, my tylko szliśmy po wodę - powiedział starszy, zabierając butelkę, która stała przy podłokietniku, po czym opuścił pomieszczenie. - Jak coś, to nie zostawię wam wolnej sypialni! - krzyknął jeszcze z korytarza, wywołując tym moje głośne westchnienie.

Lubię cię hyung, ale czasem mam ochotę wysłać cię w kosmos...

- Kontynuujmy - powiedziałem spokojnie, robiąc słodką minę do Jeongguka i o dziwo uzyskując znów jego stuprocentową uwagę. Jednak tym razem nasz pocałunek nie był aż tak intensywny, co chłopak zaraz nadrobił, przesuwając się z pieszczotą na moją szyję, wywołując tym dreszcze na całym moim ciele. Oczywiście z przyjemności.

- Już nie jesteś senny, Jiminnie? - szepnął, śmiejąc się cicho w przerwie między męczeniem mojej skóry swoim mokrym językiem.

- Wcale a wcale. Działasz lepiej niż kawa - mruknąłem, w ogóle już nie myśląc o towarzyszącym mi wcześniej zmęczeniu. - Pójdziemy do twojego pokoju, czy zostaniemy tutaj?

- Hyungowie jeszcze nie śpią... Idziemy do mnie - zadecydował, odsłaniając jedno z moich ramion, w które zaraz zostałem lekko ugryziony. Wyłączyliśmy szybko grę, w ogóle już nią nie zainteresowani, po czym młodszy pomógł mi się podnieść. Przez te jego pieszczoty miałem nogi niczym z waty, dlatego całe szczęście, że służył mi pomocą swoich stalowych ramion. Zwłaszcza, że moje ręce pozostały związane kablem, o co w ogóle nie dopytywałem. Narazie, bo chłopak sam o to dopytał, kiedy już znaleźliśmy się w jego pokoju.

- Nie przeszkadza ci? - zapytał cicho, zerkając na moje wciąż uwięzione ręce.

- Wręcz przeciwnie. Nawet trochę mnie to podnieca - przyznałem trochę nieśmiało. - Ale musisz mi pomóc wejść na górę - przypomniałem, na co młodszy zaraz zabrał się za asekurowanie mnie w czasie wspinaczki, dzięki czemu bezpiecznie dotarłem na materac. Z tej wysokości mogłem obserwować, jak Jeonggukie szybko zrzuca swoje spodnie i zwinnie dołącza do mnie pod sufitem. Idealnie. Mogłem się położyć, unosząc dłonie nad głowę, aby spróbować wyglądać dla niego choć trochę pociągająco. No halo, dzisiaj nie zgasiliśmy światła!

-Mam ochotę cię dotykać, ale wolę być grzeczny - powiedziałem, pozwalając mu tym samym zadecydować, w jakiej formie będziemy się pieścić tej nocy. Przyglądałem się więc mojemu ukochanemu, który badał wzrokiem moje ciało, skupiając się na odsłoniętych nogach. To właśnie na nich wylądowała jego dłoń, gdy postanowił znaleźć się nieco bliżej mnie. Ten przyjemny dotyk na udzie wywołał we mnie ciche jęknięcie, oczywiście z przyjemności. Powoli dłoń zaczęła sunąć w górę, aż na mój bok, gdzie zatrzymała się na moment, ściskając go, po czym ruszyła w dalszą wędrówkę, prosto do mojej ręki. Zatrzymała się dopiero na kablu, zabierając się za rozwiązanie supła.

- Chyba za bardzo lubię kiedy twoje dłonie są wolne, Jiminnie. Będę cię związywał tylko, kiedy mi nabroisz przy wspólnym graniu - powiedział spokojnie, choć niezbyt go teraz słuchałem, za bardzo skupiony na jego ciemnym spojrzeniu. Miałem wrażenie, jakbym patrzył w dwie czarne dziury, które chciały mnie całego pochłonąć.

Uwolnione ręce same zawędrowały na jego nagi tors, badając przez chwilę napięte mięśnie, by następnie zawędrować za granicę wyznaczaną przez gumkę jego bokserek.

- Zabawimy się dzisiaj - bardziej poinformowałem młodszego, niż zapytałem go o zdanie. Najwyraźniej za bardzo pragnąłem go, kierując się trochę egoistycznie własnymi potrzebami, jak również pragnąc okazać maknae najcudowniejszy rodzaj bliskości. Choć jeśli mi odmówi, na pewno nie będę miał mu tego za złe. W końcu obaj mamy czerpać przyjemność z takich doznań.

Objąłem młodszego jedną ręką w pasie, aby móc go do siebie przybliżyć i zachłannie sięgnąłem jego ust. Nieco zaskoczony oddał pocałunek, zaraz jednak poddał się jego magicznej mocy, szepcząc dopiero, gdy potrzebowaliśmy chwili przerwy na złapanie oddechu.

- Na pewno dobrze zrobiłem rozwiązując cię, Jiminnie? - wymruczał, reagując niespokojnie na moje palce, które pozostały w jego bokserkach, smyrając delikatnie jego penis. Takie pytanie wywołało mój krótki śmiech radości.

- Obiecuję, że nie będziesz żałował - zapewniłem, kontynuując to delikatne zaczepianie go, na co ciało młodszego bardzo chętnie reagowało, rozkładając przede mną nogi. To wiele ułatwiło, bo nie tylko było nam wygodniej, ale też umożliwiło mu pozbycie się bokserek z moich pośladków. Nie pozostałem na to dłużny i również nieco zsunąłem jego bieliznę, odsłaniając jego skarb.

- Jeonggukie... Mogę... sprawić ci przyjemność? Proszę - szepnąłem, zbliżając się znów do pocałunku, aby dać mu chwilę na przemyślenie mojej propozycji. Musiał zrozumieć, o co mi chodzi. I choć skutecznie mnie rozpraszał swoimi dłońmi na moich pośladkach, to jednak starałem się koncentrować na oddawaniu pieszczoty ustami.

- Sprawiasz ją... cały czas - wyszeptał w moje usta, przesuwając jedną z dłoni na mój penis, przez co na moment zaciągnąłem się powietrzem, ledwo znosząc takie przyjemności. Jego dłonie były takie wielkie i silne. Takie męskie. Cholernie mi się to podobało. Jedna nie tak miało to dzisiaj wyglądać, dlatego zaraz moje dłonie wróciły do badania jego ciała, a usta poszły w ich ślady, zsuwając się najpierw na szyję, następnie na obojczyki, tors, brzuch, aby w końcu dotrzeć do dumnie prężącego się krocza.

- Pozwolisz mi? - zapytałem cicho, masując jego uda i patrząc z dołu w te czekoladowe oczy.

- O mój boże, hyuung - jęknął mój maknae, szybko uciekając wzrokiem w bok, a na jego czerwonej twarzy malowało się zarówno zakoczenie, jak i onieśmielenie. Nie odsunął się jednak, ani nie powstrzymał mnie, dlatego uznałem to za znak zgody.

- Tylko nie krzycz za głośno, bo Hoseok hyung przybiegnie - poprosiłem pół żartem, pół serio, zabierając się już do pracy.

Nie miałam za dużo do czynienia w tym temacie, ale dla mojego chłopaka gotów byłem to nadrobić. Zwłaszcza, że widok, który mi fundował, osłaniając zawstydzony czerwone policzki, był cudowny. Przynajmniej do czasu, gdy nie zasłonił twarzy poduszką. Rozumiałem, iż ta będzie mu łatwiej, więc pozwoliłem mu na to, dokładnie przesuwając językiem po każdym centymetrze wrażliwej skóry, by następnie pochłaniać kolejne centymetry między moimi wargami. Trochę musiałem się siłować z jego udami, które o mało mnie nie zgniotły, gdy przeszła przez chłopaka jakaś większa fala rozkoszy, jedna dla jego przyjemności było warto.

Starałem się jak mogłem, dopóki nie poczułem, jak nagle moje policzki wypełniają się słoną cieczą. Nie był to najprzyjemniejszy smak, jednak dzielnie połknąłem wszystko, podnosząc się zaraz po tym, aby odsłonić mojego zawstydzonego maknae. Wtedy mógł zobaczyć, że prawie przez cały czas, dogadzałem sobie ręką, za bardzo podniecony taką zabawą. Chciałem już bardzo dojść, dlatego ułożyłem się blisko ciała młodszego, zaczynając pieścić jego szyję, w której mogłem zatracić się w jego przyjemnym zapachu, kojarzącym się z bezpieczeństwem i miłością. To powinno mi wystarczyć, aby osiągnąć orgazm.

Jeongguie przez chwilę leżał spokojnie, oddychając ciężko po przeżytym uniesieniu, jednak zaraz po tym przekręcił się lekko w moją stronę, sięgając dłonią do mojego penisa, aby zająć miejsce mojej ręki.

- Jiminnie? - szepnął, jakby czekając na moją zgodę. A ja nie miałem zamiaru odmawiać. Objąłem go tak, aby moje usta znalazły się blisko jego ucha, co umożliwiało mi ciche pojękiwanie wprost do jego ucha.

- Podnieciło cię to, mój piękny? - szepnął ponownie, obejmując mnie nieco niezdarnie, by móc nadal pracować ręką. Nie mogłem na to nic powiedzieć, po prostu głośniej jęknąłem. - Jiminnie - wymruczał, przyspieszając swoje ruchy, przez co już po chwili jego dłoń lepiła się od mojego nasienia.

- Jeonggukie... - szepnąłem, teraz dopiero odczuwając zmęczenie, przez które miałem natychmiast ochotę zasnąć w jego ramionach. Młodszy przygarnął mnie do siebie, obejmując mocno jedną ręką.

- Nie sądziłem, że w taki sposób zakończymy ten dzień - przyznał. - Nie zapomnę tej nocy. Nigdy, hyung - obiecał szeptem, wtulając policzek w moje wilgotne od potu włosy. - Żadnego związywania, zawsze będziesz miał całkowitą kontrolę, hyung - dodał, trochę mnie tym bawiąc.

- Będzie więcej takich nocy, obiecuję - mruknąłem, całując go we fragment skóry, który miałem pod nosem. Już miałem coś dodać, gdy nagle usłyszałem pukanie do drzwi.

- Następnym razem trochę głośniej!

- Hyuuung! - wrzasnął oburzony Jeonggukie, majac chyba ochotę zamordować teraz Hoseoka, który najwyraźniej świetnie się bawił pod drzwiami. - Naskarżę Namjoon hyungowi!

Usłyszałem jeszcze śmiech oddalającego się rapera, przez co sam nie mogłem powstrzymać cichego chichotu.

- Jest zazdrosny - usprawiedliwiłem mojego współlokatora, choć sam już planowałem na nim zemstę. Znowu zepsuł nam atmosferę! - Dziękuję za tę noc. Zejdę po chusteczki - powiedziałem, chcąc wstać, jednak Jeonggukie złapał moje biodra, unieruchamiając.

- Ma nowego przyjaciela, niech się nim zajmie. Chodźmy wziąć prysznic, hmm? - zaproponował i choć naprawdę miałem już niewiele siły, przytaknąłem.

- Ale razem - poprosiłem, dając mu jeszcze buziaka, którym dziękowałem nie tylko za ten wieczór, ale również za każdą chwilę, którą mogliśmy spędzać razem.

Jeongguk

Z każdym dniem byliśmy z Jiminem coraz bliżej siebie. Starałem się nie być aż tak nieśmiały w gestach i słowach, co owocowało bardziej odważnymi zbliżeniami. A po tym, w jaki sposób mój ukochany sprawił mi przyjemność ostatnim razem, miałem ochotę trzymać go przy sobie non stop i wpatrywać się w te utalentowane usta. To mnie poniekąd popchnęło do przejrzenia tej strony Internetu, której do tej pory unikałem, nie widząc potrzeby pozyskania podobnych informacji. I nie, tym razem odpuściłem sobie twórczość naszych ARMY, wiedząc, że później będę miał te wszystkie obrazki i sceny w głowie, do tego w szufladce: „Tak patrzą na nas nasze fanki". A wolałem nie dodawać do tego miejsca aż tak dużo kontentu dla dorosłych, woląc wierzyć, że większość z nich dostrzega moją nieśmiałą naturę i uznaje ją za tę najprawdziwszą. Dlatego szukając odpowiednich informacji, grzebałem po prostu w jakichś poradnikach i forach, dowiadując się dzięki temu, że faktycznie, istnieje coś takiego jak „bardziej kobieca" strona w związku dwóch chłopaków, i ta „bardziej męska", która zazwyczaj jest na górze i dominuje. Dobrze znałem już Jimina, tak samo jak siebie, jednak nie sądziłem, aby te kategorie do nas pasowały. W końcu to ja z naszej dwójki lubiłem delikatniejsze zapachy i byłem bardziej nieśmiały, jak również uwielbiałem, kiedy to Jiminnie przejmował pałeczkę przy naszych zbliżeniach i ustalał, jak to zrobimy. Ale widziałem też, jak czasami podświadomie sam miałem ochotę się nim zaopiekować, pomimo bycia młodszym i przebywania przez większość życia przy hyungach i noonach. Jednak w ogóle mnie to nie dziwiło, skoro mój chłopak był ode mnie niższy i drobniejszy, potrzebując przy tym dużo uwagi, przytuleń i zapewnień. Dlatego uznałem, że opcja „zamiany" byłaby w naszym przypadku najlepsza. Choć najpierw musiałem o tym porozmawiać z Jiminem. Oczywiście, kiedy przyjdzie na to odpowiednia pora. Bo na razie moje nocne obowiązki dały o sobie znać. Jednak nie w postaci jakiegoś demona, a mojego brata, który przyjechał do Seulu, prosząc o spotkanie i zdanie mu relacji na temat impa, który mieszka w naszym dormie. Nie powiedziałem mu co z nim zrobiłem i jakoś nie zdążyłem tego przemyśleć, po prostu przez przygotowania do comebacku zapominając o tym, w jakim celu przyjeżdża do mnie Jeonghyun. I nawet, kiedy już się do niego zbierałem, nie przypominałem sobie jego pytań, które zadał mi w SMS-ach i poprosił, abym udzielił mu na nie odpowiedzi przy tym spotkaniu. Dzięki temu wychodząc już na zewnątrz w ogóle się nie denerwowałem, mając w głowie tylko to, że dzisiaj razem udamy się na polowanie i starszy nauczy mnie czegoś nowego.

Nigdy nie opuszczałem naszego mieszkania bez maski i kaptura, dlatego nawet w tak ciepły wieczór, miałem oba te elementy na sobie, zmierzając szybko do mojego brata, aby przytulić go na przywitanie, ciesząc się z jego obecności.

– Cześć, hyung. Pomimo powodu, dla którego tu jesteś, i tak miło cię widzieć – powiedziałem na wstępie, czując, jak jedna z jego rąk poklepuje lekko moje plecy.

– Cześć, Jeongguk. – Również się przywitał, a kiedy odsunęliśmy się trochę od siebie wykorzystał to do zrzucenia mi kaptura i rozczochrania włosów. – Jak tam, Łowco? Zabiłeś tego impa w dormie?

Ledwo przeszedłem do szybkiego poprawiania mojej fryzury, nie lubiąc kiedy coś mi sterczy, a z moich ust zaczął znikać ten szeroki uśmiech, którego starszy i tak nie mógł zobaczyć przez moją maskę. W końcu jego słowa przypomniały mi o pytaniach, które na pewno mi zada, a to było jedno z nich.

Szybko rozejrzałem się na boki, aby upewnić, że w pobliżu naszej dwójki nie czai się jakiś manager, palący papierosa lub ktoś ze staffu, udający się do naszego dormu, aby zamienić słówko z którymś z chłopaków.

– Porozmawiamy w samochodzie? – poprosiłem, zawieszając w końcu wzrok na przyglądającemu mi się bratu, który zaraz pokiwał głową, od razu zaczynając kierować się do swojego auta.

Poszedłem za nim, oczywiście zajmując miejsce na fotelu pasażera, jednak potrzebowałem chwili ciszy, aby zebrać myśli i dopiero po westchnięciu zacząć mówić:

– Nic mu nie zrobiłem, hyung. Choć miałem taki zamiar... I nie krzycz na mnie dlatego, że cię nie posłuchałem... Dałeś mi wyzwanie w ten sposób... nie mogłem odpuścić... – wymruczałem, zaczynając trochę nerwowo przeczesywać włosy ręką, słysząc przy tym jak mój brat zaczyna odpalać samochód.

– Czyli nadal z wami mieszka? – zapytał, wnioskując to po mojej nieco przerywanej wypowiedzi. – Jak tak bardzo ci zależy, to przeniosę go do innej postaci. Ale najpierw poważniejsza robota.

– Nie. Nie, nie – zaprzeczyłem od razu, czując przy tym, że zaczynam się pogrążać, szczególnie kiedy dodałem: – Już z nim pogadałem, zostaje.

Jeonghyun przekręcił kluczyk, gasząc tym samym samochód, a ja zacząłem się jeszcze bardziej bać tej rozmowy.

– Słaby żart, Jeongguk.

– Nie żartuję, hyung – powiedziałem trochę niepewnie, słysząc jak mój głos powoli ścisza się do szeptu.

– Jeongguk, rozumiem, że nie miałeś normalnego szkolenia i dopiero się uczysz. Ale to jest demon. Demon, który zagraża twoim przyjaciołom, a zwłaszcza tobie. Więc możesz mi wyjaśnić, co ty do diabła pierdolisz?

Nie powinienem mu o tym mówić, ale...

– Więcej pożytku mam z tego, że u nas zostanie. Dlaczego mi nie powiedziałeś, że zawieracie z nimi sojusze? I są rodzaje, których nie możemy zabijać? – Naprawdę dużo samozaparcia kosztowały mnie te słowa, do tego skierowane do mojego brata, podczas patrzenia mu prosto w oczy. To tak samo ciemne spojrzenie, bardzo podobne do tego mojego, w sekundzie zrobiło się groźne, podkreślając jego nastawienie do mojej decyzji.

– Nie wiem, o czym mówisz. Nie mamy żadnych sojuszy z demonami. W ogóle co to za pomysł?! – wykrzyczał zły, a moja głowa natychmiast uciekła w drugą stronę, gdy powieki zacisnęły się, bo najwyraźniej zostałem oszukany? Imp nie chciał zniknąć z tego wymiaru i dlatego naopowiadał mi takich bajeczek?

– Jeongguk, coś ty zrobił?! Spójrz na mnie!

– Nie krzycz, hyuuung – poprosiłem cicho, czując, jak całe moje ciało się jeszcze bardziej kuli i naprawdę zaczyna mi być głupio przez tę decyzję.

– Więc odpowiedz mi na pytanie. Co zrobiłeś? – Hyung nie spuścił z tonu, przez co musiałem zacząć walczyć z tym, aby się nie rozpłakać.

Wziąłem głęboki wdech, zmuszając się do wypowiedzenia szeptem tych kilku słów:

– Zawarłem z nim układ.

Nie wiem, czego się spodziewałem po tym wyznaniu? Ale śmiertelna cisza, która nastała, sprawiła, że aż odważyłem się zerknąć w stronę Jeonghyuna. Chłopak patrzył przed siebie, jakby coś rozważając, ale nie wyglądał na aż tak złego, jak jeszcze przed chwilą.

– Układ z demonem. Zdajesz sobie sprawę, co to w ogóle oznacza? To jest kurwa zakazane. Od ponad tysiąca lat. Jeśli ktoś się o tym dowie... – Mój brat zamknął oczy, opierając głowę na zagłówku fotela, a ja w obawie przed tym, że zaraz wybuchnie, znowu odwróciłem głowę, po prostu go słuchając. – Wiesz, że jeśli złamiesz kontrakt z demonem, staniesz się jednym z nich? – zapytał cicho, a moje oczy natychmiast zwiększyły swój rozmiar, przenosząc się na niego przerażone.

– Ale on powiedział, że... – zacząłem, próbując odnaleźć jakieś wytłumaczenie. Ale chyba go nie było i dałem się po prostu oszukać?

Przetarłem twarz dłonią, uświadamiając to sobie. I dopiero po głębokich wdechu kontynuowałem:

– Hyuung, jestem beznadziejnym Łowcą i nadal prawie nic o tym nie wiem. Nauczyłem się walczyć... ale nic poza tym... On... powiedział, że dopóki jest w dormie, moim hyungom nic nie grozi. Nie mogłem się go pozbyć. Chyba za łatwo można mną manipulować – przyznałem załamany, nie chcąc przed nim niczego ukrywać, przez co zaraz usłyszałem głośne westchnięcie.

– Co mu obiecałeś?

– Że go nie zabiję i będę mu oddawał swoje brudne skarpetki. Mówiłem ci, że zaprzyjaźnił się z Tae hyungiem, dlatego miałem dodatkowy powód, żeby pozwolić mu zostać. Nie chciałem zasmucić hyunga jego zniknięciem.

– TY nie możesz go zabić, tak? Ale JA... – zaczął, stukając przy tym palcami w kierownicę i myśląc nad czymś dłuższą chwilę, co niezbyt mi się podobało. – Na pewno tylko ty nie możesz go zabić?

– Zostaw go, hyung. Nie kombinuj nic... Tylko nie mów rodzicom, proszę. – Od razu posłałem mu błagalne spojrzenie, chowając przyciśnięte do siebie dłonie między udami, bo było mi już nie tylko głupio, ale i bałem się przez jego słowa.

– Nie powiem. Ale... Jeongguk, proszę cię. Musisz nauczyć się słuchać. Jeśli powiedziałem "zabij albo poczekaj", to tak zrób. Nie mówię tego, by ci dogryźć, albo dlatego, że w ciebie nie wierzę. Mówię to dla twojego bezpieczeństwa. Gdybyś nie chciał zostać idolem... trenowalibyśmy razem. Byłbyś już dobrze wyszkolony. Ale jesteś... po prostu zielony. Więc nie wychylaj się do cholery. Nie chcę stracić brata.

Spuściłem głowę, musząc to przez chwilę przemyśleć i w pełni zrozumieć, szczególnie, gdy hyung przestał się już obchodzić ze mną jak z jajkiem i traktował jak dorosłego, którym niestety nadal się nie czułem.

– Dobrze, hyung. Przepraszam... – wyszeptałem, przełykając kilkakrotnie ślinę i biorąc kolejny wdech, który pomógł mi w walce ze zbierającymi się w moich oczach łzami. – I och, moi hyungowie już wiedzą, że jestem Łowcą. Nie mogłem tego zbyt długo ukrywać. Mieszkamy razem i widzą, kiedy wychodzę lub co czytam i czego się uczę... I przez ten cały sojusz... zapomniałem pozbyć się run z pokoju hyungów. Joon hyung od razu to zauważył i nie chciałem go znowu okłamywać – wyznałem, po raz trzeci uciekając spojrzeniem na okno po mojej prawej, nie chcąc patrzeć jak Jeonghyun zapewne znowu próbuje nie wybuchnąć.

– Wracamy do Busan. W dupie z twoją karierą. Albo przejdziesz porządne szkolenie jak każdy Łowca, albo koniec z polowaniami – oznajmił po chwili, już odpalając silnik, który oczywiście zaraz zgasiłem przerażony, zabierając przy tym kluczyki mojemu bratu.

– Uspokój się, hyung. Mogę to zrobić dopiero po comebacku... Przejść szkolenie, a nie wrócić do Busan. Rozumiem, że to mój obowiązek... i naprawdę poświęcam mu dużo czasu. Ale nie odpuszczę sobie kariery i nie zostawię hyungów, tak samo, jak mojej miłości. – Trochę się zapędziłem z tym wszystkim, próbując jakoś przemówić mu do rozsądku. Ale zapewne tylko pogorszyłem swoją sytuację.

Było mi znowu głupio, dlatego odłożyłem te kluczyki na deskę rozdzielczą, po czym uciekłem wzrokiem na swoje nogi, znów ukrywając między nimi ręce. I tylko czekałem aż Jeonghyun nie wytrzyma tego natłoku niezbyt pozytywnych informacji.

– JAKIEJ MIŁOŚCI?! ZNALAZŁEŚ DZIEWCZYNĘ?! ZOSTAWIĆ CIĘ SAMEGO W SEULU! NIE DOŚĆ, ŻE NIE MA NA NIC CZASU, TO JESZCZE MU SIĘ DZIEWCZYNY ZACHCIAŁO.

– N-nie dziewczynę, hyung. – Głupio zaprzeczyłem, wpakowując się w jeszcze gorsze bagno.

Jak bardzo głupi jestem?!

Uderzyłem się ręką w czoło, nawet nie chcąc sprawdzać reakcji brata, a mając po prostu ochotę stąd uciec.

– Pakt z demonem, który jest zakazany. Zdradzona tajemnica, którą narażasz życie przyjaciół. I... chłopak? – wymienił hyung, a po tych słowach przez dłuższą chwilę po prostu milczał, znów chyba musząc to przetrawić. – Wracaj na górę. Jadę do Busan. Nie powiem rodzicom o tym wszystkim. Ale zażądam zawieszenia twoich obowiązków i odebrania broni. Nie pozwolę, abyś dalej walczył bez porządnego szkolenia.

Jego reakcja i tak była łagodna, jak na standardy Korei i moją nieodpowiedzialność. Dlatego już nawet nie chciałem o nic dopytywać, woląc nie być zmuszony do przyznania się do tożsamości mojego chłopaka.

– Dobrze, hyung. Jedź ostrożnie. I przepraszam... Nie chciałem sprawiać kłopotów – przyznałem bardzo cicho, już nawet na niego nie zerkając, a po prostu stamtąd uciekając. Nie zwalniałem ani na chwilę, wbiegając szybko po schodach, aż dotarłem na pierwsze piętro i wszedłem do naszego dormu. I w sumie nie musiałem nawet szukać Jimina, bo jak tylko zrzuciłem buty, chłopak sam się przede mną pojawił, z butelką piwa w ręku.

– Jeonggukie? Nie miałeś iść z bratem?

Zignorowałem zarówno jego pytanie, jak i to, co w tej chwili pił, po prostu potrzebując jego bliskości, dlatego zaraz się w niego wtuliłem. Pomimo tych kilku dodatkowych centymetrów wysokości, czułem się w tej chwili jak małe dziecko, potrzebujące schronienia w ramionach najbliższej osoby.

– Chodź, Jeonggukie. Porozmawiamy – zaproponował mój ukochany, głaszcząc mnie po głowie wolną ręką, na szczęście rozumiejąc moje zachowanie.

Odsunąłem się do niego powoli, łapiąc tę dłoń i kierując nas prosto do mojego pokoju. A pamiętając o naszej różnicy w wagach, jak zwykle to ja zająłem miejsce na fotelu, biorąc Jimina na swoje kolana i mocno obejmując. Jego zapach i możliwość upajania się ciepłem i bliskością mnie uspokajały, pozwalając się otworzyć.

– Wszystko spieprzyłem, hyung – wyszeptałem smutny, zaraz słysząc, jak Jimin bierze jeszcze kilka łyków swojego piwa i odstawia pustą butelkę na moje biurko.

– Co się dokładnie stało? – zapytał tuż po tym, mając w końcu wolne ręce, dzięki którym zaczął mnie głaskać zarówno po policzku, jak i włosach, a ja mogłem się nareszcie wyciszyć i uspokoić, czując, jak cała ta panika i przerażenie powoli znika.

– Nie chciałem nic ukrywać przed Jeonghyun hyungiem... Ale przez to go zdenerwowałem i powiedział, że na razie nie będę polował – wyznałem powoli, zagryzając wargi i wtulając bardziej twarz w ciepłą dłoń Jimina. – I niechcący mi się wymsknęło, że mam chłopaka – dodałem niepewnie, natychmiast ukrywając się w jego szyi. A słysząc westchnięcie, do tego z ulgą, zmarszczyłem lekko brwi.

– To nic. Odpoczniesz trochę od tego. I spędzimy więcej czasu razem. Ale... on raczej nie będzie miał nic przeciwko, prawda? Daj mu czas, to na pewno przez za dużą ilość rewelacji. – Uspokoił mnie, nie przestając przy tym głaskać, a do mnie zaczynał powoli docierać fakt, że od teraz będę miał wolne noce i nie będę musiał się martwić o brak czasu dla Jimina lub na ćwiczenia. Co było trochę nietypowe.

– Na szczęście nigdy nie widziałem, żeby źle wypowiadał się na temat takich związków... ale... nie wiem, co o tym pomyślał, nie skomentował tego... Niepotrzebnie spanikowałem i mówiłem co mi ślina przyniesie na język – przyznałem, woląc na razie skupić się na tym wątku, bo mimo wszystko on mógł mi bardziej zagrozić, gdyby hyung postanowił powiedzieć o wszystkim rodzicom.

– Mój panikarz – wymruczał blondyn, unosząc lekko moją głowę i całując moje policzki, na co uśmiechnąłem się lekko. – Nie martw się tym. Idź weź prysznic i chodźmy spać – poprosił. I choć nie miałem ochoty wypuszczać go ze swoich ramion, zrobiłem to powoli, wiedząc że w ten sposób szybciej będę go mógł tulić w łóżku. Dlatego złapałem za spodenki do spania i popędziłem prosto do łazienki.

Starałem się nie myśleć o tym wszystkim, przemywając całe swoje ciało, włosy i twarz, a kiedy po tych kilkunastu minutach wróciłem do siebie, Jiminnie leżał na moim piętrowym łóżku, a na biurku mogłem zauważyć jeszcze dodatkowe dwie, puste butelki.

Tak szybko to wypił?

Lekko zaskoczony wpatrywałem się to w niego, to w te butelki, dopóki nie dotarły do mnie jego słowa.

– Musimy przemyśleć zakup innego łóżka do twojego pokoju.

– I zakup większej lodówki na alkohol? – zaproponowałem nieco rozbawiony, pukając tę swoją małą, w sumie i tak ledwo mieszczącą się w moim pokoju.

– Nie rób ze mnie alkoholika, kochanie... – wymruczał nieco naburmuszony, choć to nie na jego nastawieniu się skupiłem, a na jednym ze słów. – No co? – Moje wpatrywanie się w niego i cisza sprawiły, że Jimin wysunął dolną wargę, a ja zaraz pokręciłem głową, czując jak moje policzki zaczynają robić się cieplejsze przez to miłe określenie, a usta wypowiadają szybkie: „Nic, nic".

Nie wiedziałem, jak się przy tym zachować, dlatego po prostu wszedłem powoli po drabince do góry, widząc, jak hyung odwraca się do mnie plecami, chyba o coś obrażając. A nie chcąc i nie mając zamiaru zasypiać z nim w takiej atmosferze, od razu go przytuliłem, obejmując szczelnie w pasie i całując w kark.

– Po prostu nie spodziewałem się, że mnie tak nazwiesz, hyung. Nie poza kamerami – wyznałem cicho, pozostając nosem przy jego skórze, aby nadal móc być jak najbliżej mojego ulubionego zapachu.

– Jak? „Kochanie"? – zapytał, wtulając się plecami w mój tors, układając przy tym wygodniej w moich ramionach. – Mój Jeonggukie. Mój skarb. Moje słońce. Moje kochanie. Mój cudowny chłopak – zaczął wymieniać, jeszcze bardziej mnie przez to zawstydzając i sprawiając, że ukryłem się przez chwilę w jego koszulce.

– Jesteś podpity, hyung – zauważyłem, na co oprócz przeczącej odpowiedzi mojego chłopaka, zyskałem również nagłe złapanie mojej dłoni i przysunięcie jej do jego ust, które zaraz zaczęły składać na niej delikatne pocałunki. – Hyuung? Idziemy już spać – przypomniałem mu, w sumie nie wiedząc, co zamierza, bo mimo wszystko jego pocałunki trochę mnie rozpraszały. W końcu miał takie delikatne usta...

Moja ręka długo tak nie wytrzymała i w końcu uciekła od jego ust, udając się prosto na policzek, aby go pogładzić.

– Jesteś gorący, Jiminnie... – zauważyłem, wiedząc że to zapewne nie tylko przez pogodę, a również alkohol, choć... wykorzystałem to też na swoją korzyść, dodając: – To komplement i spostrzeżenie.

–Yhyyy – wymruczał sennie, dlatego zostawiłem już jego twarz, aby mógł powoli zasypiać. – A ty zaraz będziesz twardy – wymamrotał jeszcze, zaczynając mi się kręcić, do tego swoimi pośladkami tuż przy moim kroczu. I gdyby zaraz nie przysnął, na pewno musiałbym znaleźć trochę energii, aby jeszcze chwilę się pobawić, w końcu nie byłem odporny na takie droczenie.

Życzyliśmy sobie jeszcze dobrej nocy, a ja miałem nadzieję, że pomimo tej rozmowy z bratem zdołam jakoś zasnąć i nie będę się tym jutro martwił. W końcu to tylko o jeden obowiązek mniej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top