10. znowu piwo
[5809 słów]
Yoongi
Sierpień powoli się kończył, a nasz album był już prawie gotowy. Teraz mieliśmy jeszcze kilka innych eventów na głowie, razem z wszystkimi galami na koniec roku, które też już powoli odgadywaliśmy. Wszyscy byliśmy zajęci i nie mieliśmy zbyt dużo wolnego czasu, ale oczywiście maknae nadal znajdował choćby kilka minut na to, aby odwiedzić mnie w moim studiu i wypytywać o kolejne rzeczy dotyczące komponowania utworów. Czasami byłem pod wrażeniem jego samozaparcia, przynajmniej przy tym jednym zajęciu. Ale najwyraźniej potrzebował osoby, która go pokieruje w konkretnej dziedzinie i nie będzie musiał błądzić, radząc się Internetu. I byłem pod wrażeniem tego, że jest w stanie zająć się swoim indywidualnym grafikiem, razem z tym naszym, pracować nad komponowaniem, chodzić wieczorami na siłownię i jeszcze poświęcać czas Jiminowi. Wszyscy jego hyungowie to widzieliśmy, każąc mu czasami zwolnić i odpocząć, ale zapewne tylko ja poniekąd mu tego zazdrościłem, zazwyczaj potrzebując nawet kilku dni skupiania się tylko na komponowaniu, aby cokolwiek napisać. Już nie wspominając o uczuciach, które mogła sobie okazywać dwójka naszych maknae. W końcu każdy z nas marzył o miłości. Dawaniu jej i otrzymywaniu. A ja mogłem jedynie o tym pisać, powoli zapominając, jak to jest kochać drugą osobę.
Pracowanie nad albumem, który pokazywał tę najpiękniejszą stronę miłości, na pewno nie było zbyt trudnym zadaniem dla Jimina i Jeongguka, robiących do siebie maślane oczy w każdej chwili i przebywających ciągle w swoim otoczeniu. Jednak mnie przypomniało to o kimś, z kim zacząłem przypuszczać, że spotkam się dopiero przy wspólnych promocjach. Nie wiedziałem, kim była dla mnie Heeyeon. Zwykłą znajomą, czy może po prostu osobą, z którą dobrze spędziłem te kilka godzin w moim studiu. Już nie sądziłem, że się to powtórzy, lecz gdy pewnego wieczoru, siedząc z Seokjinem w naszym pokoju, w ciszy zajmowaliśmy się swoimi zajęciami, jakoś nie potrafiłem skupić się na segregowaniu spisanych na kartki papieru myśli, które kiedyś być może przerodzą się w piosenkę. Zbyt wiele z nich mówiło o niepewnościach, które sam chciałem rozwiać. Ale do tego potrzebna mi była pomoc mojego hyunga. Oczywiście nieświadomego hyunga, bawiącego się obecnie z Eomukiem i Odengiem.
– Spotykasz się w najbliższym czasie z Sandeulem i resztą, hyung? Po skończeniu albumu może być z tym ciężko, a przyda ci się choć krótkie oderwanie od rzeczywistości – zauważyłem spokojnie, próbując obrać najlepszą z możliwych taktyk, czyli trochę troski nad naszym mentalnym maknae i chęci pomocy.
– Hmm? – Chyba wyrwałem go z jakichś głębokich przemyśleń, dotyczących jego zwierzaków, bo chwilę zajęło mu przetworzenie moich słów. – Nie wiem. Chciałbym, ale nie wiem, czy będą mieli czas. A czemu pytasz?
– Hm. Tak jak powiedziałem, lepiej wykorzystywać każdą wolną chwilę na takie spotkania – powtórzyłem swoje słowa, naprawdę nie mając na to lepszego wytłumaczenia. Przejście od razu do tematu nie wchodziło w grę, dlatego musiałem kombinować. – Sandeul ma chyba teraz czas, tak samo jak... Heeyeon noona. – Jej imię wypowiedziałem dość ostrożnie. Oczywiście nie musiałem już ukrywać przed hyungiem tego, że się na nią natknąłem, bo dziewczyna o wszystkim mu powiedziała na ich ostatnim spotkaniu. Jednak nadal wolałem uważać na słowa, aby nie powiedzieć czegoś, o czym nawet sam do tej pory nie pomyślałem. – Mówiła coś o comebacku? Kiedy w końcu mają?
Seokjina zaskoczyły moje słowa, co zauważyłem, gdy podniosłem wzrok znad moich notatek, aby nie tylko zobaczyć jego twarz, a również to, jak jeden z jego zwierzaków przemyka mu po barku, chowając się w kapturze. Lubiłem czasem na nie popatrzeć, bo tak jak Holly potrafiły w sekundzie wywołać na mojej twarzy uśmiech i ciepło w sercu.
– Tak, raczej powinni. A Heeyeon... we wrześniu? Albo później... narzekała, że nie może jeść tyle co by chciała, więc pewnie niedługo.
– Nie powinna się tym martwić – stwierdziłem, trochę tego nie kontrolując, bo ostatnimi czasy wszyscy zaczynaliśmy być wyczuleni na niezbyt rozsądne diety. Szczególnie te Jimina. – Fani na pewno woleliby, żeby odpuściła sobie odchudzanie... – dodałem, aby nie panikować, gdy Seokjin zacząłby o to dopytywać. Zresztą, nie o tym chciałem z nim porozmawiać i teraz był idealny moment na to, aby przejść do najważniejszego wątku tej konwersacji. – Hmm... Masz jej Kakaotalk, prawda? Mógłbyś mi je podać? Życzyłbym jej powodzenia przy ćwiczeniach i promocjach... Przy naszym spotkaniu chyba o tym zapomniałem – skłamałem, śmiejąc się krótko, będąc przy tym trochę zakłopotany, na co starszy od razy zmarszczył brwi, chyba nie do końca wierząc w moje słowa? Ale wcale mu się nie dziwiłem, bo to była najbardziej lamerska wymówka, jaką mogłem wymyślić.
– Tak... jasne. Na pewno będzie jej miło. Ale... nie masz nam za złe tego, że o tobie gadaliśmy widząc się ostatnio?
Musiałem przyznać, że to było trochę dziwne, ale i onieśmielające, bo nie wyobrażałem sobie, jak Heeyeon opowiada o naszym spotkaniu. Jak to robi. Jakich słów do tego używa. I jak mnie opisuje. Czy inaczej mnie sobie wyobrażała? Czy coś ją zasmuciło lub uraziło, o czym powiedziała Seokjinowi, a przy mnie udawała, że nic się nie stało? Byłem tego bardzo ciekaw, ale nie chciałem o tym powiedzieć Kimowi.
– Mogłem się tego spodziewać, hyung. W końcu spędzałem czas z twoją znajomą... nawet jeżeli nadal nie wiem, jak do tego doszło – przyznałem z lekkim uśmiechem, znów wpatrując się w jedną ze stron notatnika, na którym udawałem, że zaczynam coś pisać, choć tak naprawdę myślami powróciłem do tamtego spotkania w sklepie.
Starszy w końcu uwolnił się chyba od swoich pupili, bo zaczął dyktować mi ID Heeyeon, które natychmiast zapisałem, tuż pod notką o niebieskich różach, które już nieraz przewinęły się w naszych piosenkach i konceptach. „Zbyt trudne do osiągnięcia", „nierealne marzenie"... Ale wiedziałem, że nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie, warto spróbować. Zawsze warto spróbować.
– Jeśli powiesz jej coś, co wpędzi mnie w kłopoty, to nie dostaniesz obiadu przez miesiąc.
Zaśmiałem się na ten komentarz hyunga, dziękując mu za to ID i wracając do segregowania swoich myśli na papierze, bo osiągnąłem już swój cel.
– Na pewno coś się znajdzie – zapewniłem, uśmiechając się pod nosem i licząc, że Seokjin porzuci już ten temat. Ale jak na złość chłopak go kontynuował.
– Tak właściwie, dlaczego chcesz jej życzyć powodzenia? Chyba nie zaprzyjaźniliście się za bardzo? Mówiłeś, że po prostu wpadliście na siebie i przez chęć wypicia tego samego piwa, wylądowaliście w twoim studiu. – Starszy przywołał moją wersję wydarzeń, która ograniczyła się do ogólnego opisu całego spotkania, nie wdając się w szczegóły. Jednak przez jego pierwsze pytanie, przez chwilę aż otworzyłem szerzej oczy, starając się nie panikować.
– Na pewno kiedyś ją jeszcze spotkam. Na jakimś koncercie lub przy promocjach, dlatego... chcę być miły i to napisać – sprecyzowałem, a słysząc jego śmiech ulżyło mi, bo przynajmniej nie brał tego wszystko aż tak na poważnie.
– Heeyeon też mówiła, że ma nadzieję spotkać nas w czasie pracy.
Oh?
– Naprawdę? – Nie byłem w stanie ukryć zainteresowania słyszalnego w moim głosie, bo chyba jednak nie zrobiłem na niej aż tak słabego wrażenia.
– Mówiła coś, że przy najbliższej okazji krzyknie na cały budynek: „OMG, PRZECIEŻ TO BTS", po czym będzie zadowolona zgarniać przekąski ze stolika za kulisami. Chyba nie zrozumiałem jej żartu.
Tak, to na pewno były słowa Heeyeon, bo doskonale kojarzyłem już ten typ droczenia się, a to ponownie wywołało u mnie krótki śmiech.
– To nie był żart, noona jest w stanie to zrobić – uświadomiłem go, poniekąd ostrzegając, skoro do tej pory mu jeszcze czegoś takiego nie zrobiła.
– Może lepiej nie mieć z nimi comebacku – stwierdził zaskoczony po moich słowach, podnosząc się z kanapy i ruszając do klatki Odenga i Eomuka. Tylko przez chwilę go obserwowałem, bo mój umysł i tak skupił się na zdobytym ID, układając już pierwszą wiadomość, którą mogę wysłać noonie.
Heeyeon
- No dobra, ale zobacz, noona, ten kolor jest zupełnie inny od tego – powiedziała Hyelin, pokazując mi dwa, jak dla mnie identyczne słoiczki z lakierem do paznokci. Ja wiem, jestem kobietą i powinnam rozróżniać wszystkie barwy świata, no ale czy ktoś może mi wyjaśnić różnicę między kością słoniową a kremowym?
- Ja bym pomalowała... tym? – zaproponowałam, wskazując lakier po prawej. Było go mniej, więc chyba lubiła nim malować paznokcie.
- Czy ja wiem... Ten będzie mi chyba lepiej pasował do jutrzejszego outfitu... - zaczęła marudnie młodsza, przez co zaśmiałam się.
- No to nim pomaluj.
- Ale ten bardziej lubię...
Ehhh...
Już miałam coś na to odpowiedzieć, gdy mój telefon poinformował mnie o nowej wiadomości na Kakao. Złapałam za urządzenie i włączyłam aplikację.
"Noona, mam nadzieję, że przygotowania do comebacku idą wam bezproblemowo i już niedługo zobaczę was na scenie z nowym kawałkiem ;] Fighting, noona!"
Trochę mi się to nie spodobało, bo zobaczyłam obce ID, w dodatku treść trochę pachniała jakimś szalonym fanem, który nie mam pojęcia jak zdobył mój numer i teraz próbował się ze mną skontaktować. Z drugiej strony takie osoby raczej namolnie dzwoniły, a nie pisały, więc postanowiłam odpisać, by wybadać sprawę. Bo może to po prostu jakiś mój znajomy? Przez chwilę to rozważałam, ale w końcu postanowiłam spróbować.
„Dziękuję, na pewno postaramy się dać z siebie wszystko. A kim jest tak wyjątkowy fan, który ma mój numer? ;)"
"AgustD. Pisałem kiedyś do noony na fancafe, ale noona zawsze ignoruje moje wiadomości :/"
- AgustD... - powtórzyłam na głos, próbując sobie przypomnieć, skąd kojarzę ten pseudonim.
- Coś mówiłaś, noona? – zapytała Hyelin, zaczynając malować pierwszego paznokcia.
- Nie, nie.
"Coś mi to mówi... Hmmmm... Musisz mi przypomnieć, o czym pisałeś"
Wystukałam wiadomość i czekałam, ale w międzyczasie wpisałam w wyszukiwarce to słowo i natychmiast pojawiły mi się zdjęcia Yoongiego z BTS. No tak, miał przecież swój mixtape! Chyba wtedy użył tego pseudonimu!
Na potwierdzenie mojego wyszukiwania otrzymałam wiadomość i aż się zaśmiałam po przeczytaniu treści.
"O piwach, które zostały mi odebrane :/"
"Odebrane? Myślałam, że mój ulubiony fan dał mi je ze względu na swoją bezwarunkową miłość..."
- Coś się musiało stać, noona, bo szczerzysz się do ekranu – zauważyła Hyelin, zmazując zawzięcie lakier, który ledwo położyła na paznokciu.
- Nic takiego. Po prostu ktoś bardzo wyjątkowy do mnie napisał – powiedziałam, co natychmiast wzbudziło zainteresowanie. No ale z dziewczynami ufałyśmy sobie i chętnie rozmawiałyśmy o wszystkim.
- Kto taki? Znam go?
"Noona musiałaby spędzać ze mną więcej czasu, abym był aż tak oddany"
Kyaaaaaaa! Matko, zachowuję się jak jakaś japońska nastolatka...
- Nie wiem, czy osobiście, ale Sugę na pewno kojarzysz.
"Jeśli załatwisz nasze ulubione piwo, to możemy spędzić go razem :D"
Pisk Hyelin i jej nagłe wylądowanie tuż obok mnie, aby zaglądać mi przez ramię, natychmiast wywołało z mojej strony śmiech.
"Reszta Leggos może być zazdrosna, ale... zapraszam do siebie nawet teraz :)"
- Noona, on cię podrywa! – stwierdziła natychmiast Hyelin. – I... Zaraz... WASZE ulubione piwo?!
- No... Tak jakoś wyszło, że spotkaliśmy się niedawno w sklepie i łaskawie odstąpił mi moje ulubione, które, jak się okazało, on też lubi – wyjaśniłam, pisząc jednocześnie kolejną wiadomość.
"Do wytwórni? Godzina czasu i jestem. To do zobaczenia :D I lepiej byś miał piwo"
- Idziesz się z nim spotkać, noona?!
- Będziesz mnie kryć przed managerem, prawda? Jesteś kochana – powiedziałam, przytulając młodszą i natychmiast wstałam, by pójść się przebrać w bardziej wyjściowe ubrania.
":D Do zobaczenia!"
Oczywiście Hyelin pobiegła za mną, natychmiast dopytując o szczegóły, więc opowiedziałam jej, jak to wyglądało, jednocześnie malując się i przebierając.
- Noona, to przeznaczenie - stwierdziła na koniec moich wywodów, co kolejny raz skwitowałam śmiechem.
- Bez przesady. Czysty przypadek. A poza tym, mam teraz z nim pić moje piwo.
- No właśnie, noona! Nikt go nie lubi, tylko wasza dwójka! To znak!
- Nie wygłupiaj się – powiedziałam cicho, czując, jak moje policzki się lekko rumienią. Bo w sumie Yoongi był całkiem fajny, ale czy serio trzeba aż tak to wyolbrzymiać i mówić o przeznaczeniu? – Poza tym już mi wystarczy tych związków. Za każdym razem to samo – najpierw gadają, że będziemy mieli dla siebie czas, później się migają od spotkań, a na końcu odwiedzam ich w momencie, gdy akurat ślinią się z jakąś wywłoką. Nie, dość. Po prostu będę miała nowego przyjaciela do wspólnego picia i jedzenia. Jak wyglądam?
- Jakbyś naprawdę chciała być tylko jego przyjaciółką – skomentowała niezadowolona młodsza, patrząc na moje spodenki do połowy ud oraz szeroką koszulkę z długim rękawem.
- I prawidłowo. No to postaram się wrócić jak najszybciej, a ty kryj mnie – poprosiłam na odchodne i po szybkim pożegnaniu, popędziłam do wytwórni Big Hit, po drodze zakładając maseczkę i czapkę z daszkiem. Nie różniłam się dzięki temu niczym od innych dziewczyn spacerujących po ulicy samotnie lub z mężczyznami u swojego boku. Idealny kamuflaż.
Siedząc w metrze napisałam do Seokjina, aby zapytać go, czy ostatnio nie dawał swojemu przyjacielowi mojego numeru ID do Kakao. Potwierdził, że zrobił to, więc miałam coraz większą pewność, że to naprawdę Suga do mnie napisał.
Do wytwórni BTS udało mi się dotrzeć w miarę szybko i bezproblemowo, jednak zatrzymał mnie ochroniarz, który prawdopodobnie wziął mnie za fankę. Nie miałam zamiaru się z nim kłócić, ani pokazywać, kim jestem, dlatego grzecznie odeszłam na bok i napisałam wiadomość do Yoongiego. No, a jeśli okaże się, że ktoś mnie wkręcał i przez przypadek trafił w to, że znam Sugę, to przynajmniej będę miała na to dowód.
"Czekam przy wejściu, bo nie pozwalają mi wejść" – poinformowałam, na co poprosił mnie o chwilkę czasu, aby mógł zejść. Z radosnym uśmiechem czekałam przy panu ochroniarzu, naprawdę ciesząc na to spontaniczne spotkanie. Więc kiedy go zobaczyłam, ubranego na luzie, jakby właśnie siedział sobie spokojnie w dormie, stwierdziłam w duchu, że też mogłam zostać w moim domowym zestawie. Przynajmniej byłoby baaaardzo wygodnie.
- Noona... Długo się nie widzieliśmy – powiedział z uśmiechem i lekkim zakłopotaniem, gdy już wyjaśnił ochroniarzowi, że naprawdę przyszłam się z nim spotkać i może mnie wpuścić na teren wytwórni.
- Ciebie też miło widzieć – zapewniłam, ciesząc się na wspólnie spędzony czas, który nas czekał. Oczywiście ze względu na piwo! - Seokjin już mi wyjaśnił, że poprosiłeś o mój numer. To miłe, że chcesz się ze mną podzielić naszym piwem – powiedziałam, udając wielkie wzruszenie jego gestem, kładąc rękę na sercu, ale zaraz zaczęłam się radośnie śmiać.
- Tak właściwie... chciałem ci naprawdę życzyć powodzenia, ale wzięłaś mnie za swojego fana, nie mogłem przepuścić takiej okazji – wyjaśnił, również się śmiejąc, po czym wskazał w stronę wind. - Idziemy do mnie?
- Co za zniewieściały chłopak... próbuje zaciągnąć idolkę do swojego małego studia... Prowadź – powiedziałam pewnie, idąc zaraz za nim. - To bardzo miłe, że o tym pomyślałeś. Czy nie będziemy mieli razem promocji? – zapytałam, naprawdę mając nadzieję na spotkanie zarówno niego, jak i Seokjina w różnych programach muzycznych.
- Wyrobiliśmy się z chłopakami nieco szybciej, dlatego promocje rozpoczynamy jeszcze we wrześniu. Wasz comeback jest chyba później, noona? Prawie pod koniec roku? – zapytał, trochę mnie tym smucąc.
- Prawie tak. Dopiero listopad. W takim razie to ja powinnam tobie życzyć powodzenia – zauważyłam, zaciskając kciuki. - Będę wam kibicować i postaram się obejrzeć choć jeden występ – obiecałam.
- Mam nadzieję, że nasza tytułowa przypadnie ci do gustu. Dawno nie skupialiśmy się na takiej tematyce... – zaczął wyjaśniać Yoongi, czego chętnie słuchałam i akurat zatrzymaliśmy się przed drzwiami jego studia. Coś jednak sprawiło, że chłopak przerwał, dlatego lekko zdezorientowana rozejrzałam się za źródłem jego niepewności. Moje oczy skierowały się na buty zakrywające wrednego kota na wycieraczce oraz lekko uchylone drzwi, które chyba nie powinny czekać na gospodarza tego studia w takim stanie. I miałam rację, bo zaraz ze środka wyszedł zaaferowany chłopak, o ile dobrze kojarzyłam, było to oczko w głowie Seokjina, czyli maknae Jeongguk.
- Hyung, w końcu nie powiedziałeś mi, czy dobrze nałożyłem ścieżki. Wydaje mi się, że nie są dopasowane i... – zaczął, trzymając w dłoniach laptop, jednak jego wzrok zatrzymał się na mnie i momentalnie zamilkł.
- Jeonggukie, wracaj już do dormu, jutro się tym zajmiemy – mruknął Yoongi, zamykając urządzenie młodszego.
- Idę po... Pójdę... – Chłopak zaczął się jąkać, ale zaraz szybo ukłonił, przypominając sobie o zasadach zachowania, na co odpowiedziałam tym samym, posyłając mu przy tym radosny uśmiech. - Dobry wieczór.
- Cześć. Jestem Heeyeon – przywitałam go radośnie, zaraz jednak dopytując Yoongiego o moje spostrzeżenie. - To wasz maknae, prawda? Jest uroczy – powiedziałam, ponownie skupiając się na młodszym, gdy uzyskałam potwierdzenie moich przypuszczeń. - Przykro mi, że zabieram ci czas z twoim hyungiem, ale my, dorośli, mamy pilne rzeczy do zrobienia – powiedziałam, udając skruszoną, ale oczywiście w głowie były mi tylko figle, dlatego w baaaaaardzo dużo sugerujący sposób, objęłam ramię Yoongiego, przytulając się do jego ręki. - Chcemy spędzić trochę czasu razem, prawda AgustD? – dopytywałam, starając się grać jak najbardziej uroczą.
- Wiem, jestem fanem EXID – powiedział cicho chłopak, po czym przez chwilę przyglądał się nam, nagle zrobił czerwony na twarzy, chyba łapiąc zasugerowany przeze mnie kontekst. Zresztą nie tylko on zmienił swoje policzki w dwie rozgrzane patelnie, bo Yoongi, który na mnie zerknął, również się czerwienił. Maknae wymruczał coś jeszcze, brzmiące ja pożegnanie lub przeproszenie, po czym próbował czmychnąć, ale zatrzymały go słowa jego hyunga.
- Jeongguk, buty – przypomniał mu, a młodszy wydał z siebie krótkie „Aaa!", po czym złapał za obuwie, ukłonił się mi i nadal na bosaka pobiegł do windy, w której zniknął.
Miałam ochotę się roześmiać, bo było to tak zabawne, ale powstrzymałam się.
- Przepraszam za niego – powiedział jeszcze Yoongi, otwierając szerzej drzwi do swojego studia, abym mogła wejść do środka.
Yoongi
Nie spodziewałem się, że napisanie wiadomości do Heeyeon sprawi, że dziewczyna zechce się ze mną spotkać. Dodatkowo jeszcze tego samego dnia. Czy się stresowałem? Bardzo! I poniekąd musiałem na razie porzucić pomaganie Jeonggukowi, aby mieć czas na udanie się do sklepu po alkohol i przygotowanie psychiczne. Nawet i tym razem była to spontaniczna decyzja, a jednak ta godzina do jej przyjazdu chyba najlepiej, aby zamieniła się w kilka minut, bo miałem za dużo czasu na układanie scenariuszy naszej rozmowy, obawiając się przy tym, że z czymś przesadzę lub powiem o kilka słów za dużo.
Nigdy nie miałem bałaganu w studiu, dlatego akurat o to nie musiałem się martwić. Jeongguk nie przychodził do mnie od kilkudziesięciu minut, więc założyłem, że wrócił już do dormu. Wytwórnia powoli pustoszała o tej godzinie, a nawet jeśli na kogoś byśmy natrafili, zawsze mogłem powiedzieć, że to moja znajoma, a nie idolka, bo nie sądziłem, aby ktokolwiek ze staffu ją rozpoznał.
Kiedy doczekałem się już jej przybycia, z szybko bijącym sercem zjeżdżałem windą na dół, aby tuż po zobaczeniu jej, o mało się nie cofnąć, chcąc ukryć w najbliższym pomieszczeniu. Tak, panikowałem. Noona nie była ubrana w cokolwiek szykownego lub seksownego, nie miała nie wiadomo jakiej fryzury. Dodatkowo miała nałożoną na twarz maskę, przez co widziałem tylko jej oczy. A jednak tyle wystarczyło, abym był onieśmielony, nie mając pojęcia, jak się z nią przywitać i o czym zacząć z nią rozmawiać.
Na szczęście mój niepokój, choć w niewielkim stopniu, ustąpił miejsca uldze, gdy okazało się jak łatwo jest mi z nią nawiązać rozmowę. Nie spodziewałem się tylko, że kiedy dotrzemy już pod moje studio, pojawi się tam Jeonggukie. Od razu wiedziałem, że kiedy wrócę do dormu, nie zaznam już spokoju, szczególnie przez Seokjina. Bo nawet jeśli nasz maknae powie im, że „nagrywamy coś razem", jego hyungowie inaczej to odbiorą. Nieważne, czy nasz Jeonggukie skończy dziewiętnaście, dwadzieścia trzy, dwadzieścia osiem, czy nawet trzydzieści lat, on chyba zawsze pozostanie przy tym swoim niewinnym myśleniu... Ewentualnie potrzebuje do tego Park Jiminniego, który pozbawi go takiego nastawienia. W sumie najwyższa pora, aby to zrobił.
Przez dłuższą chwilę skupiłem się tylko na tym, co Heeyeon powiedziała do uciekającego już chłopaka, dotykając przy tym mojej ręki. I nie mogłem oderwać wzroku od tego zjawiska, bo jej dłonie były delikatne i subtelne, przez co miałem ogromną ochotę złapać ją za rękę.
Otrząsnąłem się z tego jak tylko mnie puściła, wchodząc do środka i od razu zajmując miejsce na kanapie. I o mało nie zapomniałem, o czym rozmawialiśmy, ale na szczęście dziewczyna szybko mi o tym przypomniała.
– To ja przepraszam, że zabieram ci czas. Na pewno jesteś zmęczony przygotowaniami do comebacku – stwierdziła lekko zmieszana, gdy kierowałem się już do biurka, biorąc z niego cały czteropak i zaraz wręczając go Heeyeon.
– Oj, noona, gdybym miał się tym przejmować, w ogóle nie miałbym czasu dla znajomych i rodziny – zauważyłem, dobrze wiedząc, że po prostu muszę wykorzystywać takie chwile na spotkania, bo inaczej w końcu zerwałbym kontakt ze wszystkimi.
Nie ośmieliłem się zająć miejsca przy dziewczynie, tak jak poprzednio siadając na krześle, aby zachować w ten sposób nie tyle dystans, co po prostu być w stanie skupić się na naszej rozmowie.
– Dziękuję! – Ucieszona noona od razu zabrała się za rozrywanie czteropaka, aby dobrać się do jednego z piw i natychmiast je otworzyć. Nadal był to dla mnie nieco zabawny widok, bo w moim otoczeniu tylko Jimin aż tak walczył i cenił sobie alkohol. – A tak serio, dlaczego ostatnio nie zapytałeś mnie o numer?
– To nie byłoby trochę dziwne, zaraz po pierwszym spotkaniu? – zapytałem niepewnie, tym razem nie musząc jakkolwiek naciągać prawdy, bo byłem w stu procentach szczery.
– Skoro i tak poprosiłeś Seokjina o przysługę... – zaczęła z uśmiechem, który nie był już ukryty pod maską i mogłem go w końcu znowu podziwiać, ciesząc się jego pięknem. – Nie pijesz ze mną? Dzisiaj wyjątkowo mogę podzielić się z tobą jedną puszką. – Jej słowa oderwały mnie od tych dziwnych przemyśleń, a kiedy poklepała miejsce obok siebie, byłem tak zdezorientowany, że zanim o tym pomyślałem, już przy niej siadałem.
– Hyung to inna sprawa. A jeśli chodzi o alkohol, myślałem o tym, żeby cię później odwieźć... Jeśli oczywiście chcesz, noona – przyznałem, oczywiście zachowując między nami trochę przestrzeni.
Dziewczyna zastanowiła się chwilę przez moje słowa. A gdy pojęła chyba jakąś wewnętrzną decyzję, wyciągnęła w moją stronę jedną z zakupionych przeze mnie puszek.
– Za taką propozycję, to jestem skłonna oddać ci dwie puszki – stwierdziła, zmuszając mnie do przejęcia pierwszej z tych wspomnianych dwóch, aby zaraz po tym dać również następną. Ale niepotrzebnie to robiła, w końcu to mój obowiązek, aby zadbać o jej bezpieczne dotarcie do domu po naszym spotkaniu. – Naprawdę mnie wystraszyłeś tą wiadomością. Myślałam, że to jakiś nieśmiały psychofan – dodała, upijając przy tym kolejne łyki alkoholu i o dziwo nie drążąc poprzedniego tematu.
– Nieśmiały? – powtórzyłem jej stwierdzenie, śmiejąc się przy tym krótko, bo nie spodziewałem się, że moje zachowanie i taktyka zostanie określona takim słowem. – Powinienem od razu zadzwonić?
– Przynajmniej wiedziałabym, z kim mam przyjemność.
– I straciłbym okazję do postraszenia noony. Nie mogłem jej zmarnować, bo do tej pory tylko noonie udawało się to zrobić. I nadal udaje – zauważyłem, mając nadzieję, że moja twarz nie zrobi się zaraz gorąca, zdradzając moje zawstydzenie jej działaniami.
– Ja cię straszę? – Heeyeon była nieco zaskoczona moimi słowami, co od razu wywołało mój krótki, choć nerwowy śmiech.
– Poniekąd.
– Dlaczego? Mam taką straszną fryzurę?
– Niee, raczej bardzo delikatne dłonie – przyznałem, nie patrząc w jej stronę i zaraz przejeżdżając ręką po fragmentach skóry, które dotknęła jeszcze zanim weszliśmy do mojego studia. To było dziwne, ale przyjemne uczucie, dodatkowo wywołujące gęsią skórkę, którą Heeyeon chyba postanowiła utrzymać jak najdłużej, bo moja dłoń została po chwili zastąpiona przez tę jej, a moje oczy powędrowały na jej twarz. I naprawdę nie spodziewałem się, że nagle znajdzie się tak blisko, sprawiając że nie byłem w stanie niczego z siebie wydusić.
– Boisz się? – Jej usta i moją twarz znów dzieliło kilka centymetrów. Ale teraz wiedziałem już, że robi mi to specjalnie, chyba widząc, że mnie onieśmiela.
– Mówiłem, że jesteś niebezpieczną kobietą, noona, więc tak – przypomniałem, oczywiście nadal mówiąc to w żartach. A moje spojrzenie uciekło już od jej oczu i ust, zerkając jedynie na nadal obejmujące mnie ręce.
Heeyeon w końcu się zaśmiała, a jej ciepłe dłonie uwolniły moją płonącą powoli skórę, za co byłem jej wdzięczny, nie wiedząc już jak mam się w tej sytuacji zachowywać.
– Ty za to jesteś naprawdę tajemniczy.
– Tajemniczy? Starałem się być, ale nasz maknae zapewne wszystko zepsuje – zauważyłem, próbując odejść trochę od tematu, chyba nie chcąc się przyznawać do „swojej" tajemniczości.
Ostatecznie nie wiedziałem, czy starsza chce, abym ją odwiózł, ale skoro nic o tym nie mówiła, złapałem jedno z odłożonych na bok piw, podając również to jej, abyśmy razem mogli się napić.
– Specjalnie mu zasugerowałam, co będziemy robić – przyznała z szerokim uśmiechem, najwyraźniej lubiąc męczyć niewinne istoty, do których zaliczała się także niewielka część mnie. – Ale i tak jesteś tajemniczy dla mnie.
– Taak, i teraz ciągle mnie będzie dopytywał o nasz wspólny kawałek, nad którym nawet nie pracujemy – stwierdziłem rozbawiony, aby zamknąć jeszcze ten wątek i niestety spróbować się wypowiedzieć na temat tej „tajemniczości". – Powinienem być... bardziej bezpośredni? – zapytałem ostrożnie, wpatrując się w swoje ręce, obejmujące ledwo otwartą puszkę.
– Mógłbyś. Byłabym pewna, jakie masz zamiary.
– Sam tego do końca nie wiem... ale po prostu lubię spędzać z tobą czas, noona – zacząłem dość cicho, próbując pozbierać przy tym myśli. – Ta wiadomość na Kakao... była tylko wymówką, żeby się jakoś z tobą spotkać – przyznałem się, czując jak moje policzki już zaczynają się robić bardziej gorące.
– No to ci się udało. Miło mi to słyszeć, bo też zastanawiałam się ostatnio, czy nie zapytać Seokjina, czy dałby mi twój numer, byśmy wyszli razem na piwo i coś zjeść. Może następnym razem przyjdziesz z Seokjinem na nasze spotkanie? Na pewno nikt nie będzie miał nic przeciwko.
Trochę zaskoczyła mnie ta propozycja, dlatego zerknąłem w jej stronę, mogąc zauważyć, że dziewczyna również lekko się rumieni.
– Nie wiem, czy odnajdę się w waszym towarzystwie, noona. Ale... mogę spróbować. Dzięki za zaproszenie.
– Nie jesteśmy takimi staruszkami, jak ci się wydaje. – Zaśmiała się, choć wcale tak nie uważałem. To raczej mój lekki strach przed dużą grupką nieznajomych przeze mnie przemawiał. – Dam ci znać jak coś. A jeśli ci nie będzie pasować, to zawsze mogę ci się wkraść do studia z piwem. Zamawiamy jedzenie? Dzisiaj ja stawiam.
– No pewnie. I tak, możemy. Przed tymi promocjami nie mam w planach odchudzania się, bo brak wolnego czasu robi swoje – stwierdziłem, już widząc, jak nawet bez jakichkolwiek starań zrzucam kolejne kilogramy, po prostu nie mając czasu na porządne posiłki.
Wyjąłem zaraz telefon, włączając przeglądarkę i wpisując odpowiedni adres.
– Panda Express? – zapytała, widząc na jaką stronę wchodzę, choć innej nawet nie rozważałem. – Jakieś zestawy – zaproponowała, przysuwając się i opierając podbródek na moim ramieniu. Był to tak przyjemny gest, abym zaraz lekko się uśmiechnął, nie przestając przy tym przeglądać tej strony.
– Ten i ten? – zapytałem, gdy upatrzyłem coś z kurczakiem na ostro i łagodnym kurczakiem, wiedząc że jeśli Heeyeon również lubi ostre jedzenie, będzie mogli po prostu częstować się swoimi porcjami.
– Pasuje – oznajmiła. Choć nawet kiedy już wyłączyłem przeglądarkę i zablokowałem telefon, dziewczyna nie odsunęła się ode mnie, pozostając blisko i ciesząc tym moje zdezorientowane serce.
Heeyeon
To było tak proste, a jednocześnie tak bardzo cudowne.
Ten wolny wieczór spędzony w towarzystwie Yoongiego niczym się nie różnił od tego, co mogłabym robić z dziewczynami. Mogłybyśmy gadać, pić, jeść, po prostu siedzieć obok siebie. Ale z nim było to dużo przyjemniejsze. Nie żebym nie lubiła moich przyjaciółek z zespołu, ale czasem potrzebny był ktoś, kto oderwie człowieka od tej codzienności. Właśnie tym był dla mnie ten chłopak. I byłam mu za to wdzięczna.
Nawet siedzenie obok i trzymanie głowy na jego ramieniu było całkiem przyjemne.
- Bardzo jesteś zmęczony przygotowaniami do comebacku? - zapytałam, chcąc zagaić w jakiś sposób rozmowę, która oderwie mnie od myślenia o jego bliskości.
- Przez ostatni miesiąc prawie codziennie spałem tutaj, żeby nie tracić czasu na powrót do dormu, więc ta kanapa bardziej mnie wymęczyła niż same przygotowania - przyznał młodszy, śmiejąc się przy tym, jednak doskonale wiedziałam, że to nie żart. Sama czasami spałam na podłodze w wytwórni zwinięta w kącie na sali ćwiczeń, aby nie tracić cennych minut na dojazdy.
- Musisz sobie tu łóżko wstawić, skoro tyle czasu tu spędzasz - zauważyłam ze smutnym uśmiechem. - Życie idola nie jest usłane różami, prawda? Na nic nie ma czasu... - dodałam, trochę użalając się w ten sposób nad naszym losem. Bo nawet jeśli realizowaliśmy nasze marzenia, to jednak cena za nie często bywa naprawdę wysoka.
- I tak mamy szczęście, że nam się udało - zauważył. - W końcu jest tyle stażystów, którzy po wielu latach pracy, zostają nagle wyrzuceni z wytwórni.
- Prawda. A w dodatku wam chyba idzie coraz lepiej. Seokjin coś wspominał. Trzymam kciuki i życzę ogólnoświatowego sukcesu - powiedziałam cicho, odsuwając się w końcu nieco od niego. Rozumiałam, że moje zbyt śmiałe zachowanie go krępuje, dlatego skorzystałam z zagłówka i to na nim oparłam głowę, zerkając w stronę sufitu. - Czasem się zastanawiam, co innego bym robiła, gdyby nie EXID. I uświadamiam sobie, że niczego innego bym nie chciała.
- W Korei nadal ciężko z naszą sławą... Ale mam nadzieję, że w końcu zwrócimy na siebie uwagę również tutaj. A jeśli chodzi o twój plan B... nie byłabyś modelką? - zapytał, trochę mnie rozśmieszając swoją uwagą, ale jednocześnie trochę zawstydzając. Bo czy to był komplement z jego strony?
- Musiałabym zrezygnować z jedzenia. A to kocham najbardziej - przyznałam, choć pewnie już się przekonał przy naszym ostatnim wspólnym posiłku, jakim jestem łakomczuchem. - Może założę z Seokjinem knajpę i będziemy sprzedawać jedzenie. Chociaż pewnie sami byśmy je wyjedli... A twój plan B? Pewnie i tak będziesz producentem.
- Jeżeli założycie ją po zakończeniu kariery, na pewno będę wpadał - zapewnił, śmiejąc się radośnie. Jeju, dlaczego jego uśmiech jest taki pocieszny? - I tak, miałem nim być już teraz, ale wyszło jak wyszło.
- Nie żałujesz?
- Tylko tego, że muszę tańczyć.
Tak bardzo rozbawiła mnie ta uwaga, że nie mogłam opanować śmiechu.
- To aż takie trudne? - zapytałam, gdy w końcu udało mi się uspokoić i otarłam łezkę z oka.
- Męczące. Poza tym nie lubię się pocić...
- Pocenie się nie zawsze jest związane z czymś nieprzyjemnym - zauważyłam, posyłając mu znaczący uśmiech, wraz ze specyficznym poruszeniem brwiami, po czym sama zachichotałam na to. Byliśmy dorośli, takie aluzje były dla nas po prostu zabawne, nie kryło się za tym nic głębszego.
- Nie powiedziałem, że przy przyjemnych czynnościach nie lubię się pocić. Wtedy jak najbardziej nie mam nic przeciwko temu - wyjaśnił, również z tym samym wyrazem twarzy co mój, utwierdzając, że załapał żarcik.
- Ta rozmowa zmierza w złym kierunku - stwierdzłam rozbawiona, upijając piwo, które zamierzałam dokończyć. - Zaraz skończy się na tym, że będę spać z tobą na kanapie.
- Nie miałbym nic przeciwko temu - powiedział nagle, również pociągając łyk ze swojej puszki. Gdyby nie jego żartobliwy wyraz twarzy to serio mogłabym wziąć to za nieco inną propozycję. Oboje byliśmy jednak rozbawieni i przekonani o poziomie naszej rozmowy.
- Taaaak? No to zostaję. Ale nie obiecuję, że się wyśpisz. Prawdopodobnie skopię cię na podłogę - zapowiedziałam, choć różnie to ze mną bywało. Czasem potrafiłam kopać moje przyjaciółki, gdy przyszły do mnie spać, a mi było za gorąco. Nie było to jednak nagminne zachowanie.
- Podłogę też mam miękką, dam radę - zapewnił. - Czyli... Noona nie jest typem tulącej się przez sen osoby.
- Dokładnie. Jestem osobą "nie ruszaj, bo zginiesz".
- Ja też, ale przy naszych maknae nauczyłem się, kiedy powinienem odpuszczać.
Ten komentarz na tyle zbił mnie z tropu, że zakrztusiłam się pitym trunkiem, przez przypadek robiąc prysznic mojemu rozmówcy.
- Sypiasz z maknae? - wykrztusiłam w końcu. Nie żebym miała coś przeciwko związkom męsko-męskim, no ale tak po prostu mi się do tego przyznał? Ja nie byłam na to gotowa! - I przepraszam - dodałam, odstawiając pustą już puszkę na stolik, aby móc w torebce znaleźć chusteczki, szybko oczyszczając jego mokrą twarz.
Jego śmiech nie brzmiał na sztuczny ani zakłopotany, dlatego trochę mnie to zaskoczyło.
- Nie nawiązywałem w tym komentarzu do spania, szczególnie takiego - wyjaśnił, biorąc ode mnie czystą chusteczkę, aby choć trochę pozbyć się mokrej plamy z koszulki. Będę musiała mu jakąś kupić na przeprosiny. - To moi bracia, nigdy bym do czegoś takiego nie dopuścił. Zresztą, jeśli chodzi o zwykłe "nocowanie" - dodał, kładąc nacisk na ostatnie słowo - przyzwyczaiłem się do odwiedzin Jeongguka w moim łóżku, szczególnie gdy miał jakiś koszmar, więc chyba mam w tym trochę wprawy. I właśnie dlatego uważam, że gdybym wylądował na podłodze, to już bym tam został.
- A... chcesz, żebym została?
Nawet nie wiem, czemu to pytanie wypłynęło z moich ust. Może to trochę przez te wesołe oczy. Ten brak złości o to, co zrobiłam. A może po prostu chciałam, by powiedział "tak".
Przez krótką chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu, ale jego spojrzenie uciekło szybko. Moje natomiast skupiło się na jego ręce, która uniosła się na moment, zastygła i wróciła na swoje miejsce. Twarz chłopaka powoli przybierała kolor dojrzałego pomidora.
- Jeśli... masz czas, noona... - zaczął ostrożnie, a ja wiedziałam, że teraz już nie ma miejsca na żarty. To poszło za daleko.
Cofnęłam moją dłoń i poczułam, jak moje policzki również nabierają koloru.
- Nie powinnam. Chciałabym, ale... Nie wiem, czy... - zaczęłam dukać, sama nie wiedząc, co chcę powiedzieć. - Yoongi, do czego zmierzasz? Powiedz mi szczerze. Prawie się nie znamy, a to dość... odważna propozycja - zauważyłam, postanawiając przeprowadzić kontratak.
Zamiast odpowiedzi, poczułam jego dłoń na moim policzku, której delikatne palce łagodnym gestem zaczesały moje włosy za ucho.
- Do niczego, noona, naprawdę. A przynajmniej nie do tego, o czym mogłabyś pomyśleć - zapewnił, przez co jeszcze bardziej nie rozumiałam samej siebie. Czułam ulgę czy... rozczarowanie?
Nie, nie mogę tak myśleć.
Uśmiechnęłam się więc do niego, postanawiając przerwać tę zbyt poważną aurę rozmowy. To były żarty. My byliśmy po prostu znajomymi, którzy prawdopodobnie się zaprzyjaźnią. Tak jest ok. To jest właśnie bezpieczna opcja.
- W takim razie mogę zostać, jeśli nie będę w stanie sama wrócić - powiedziałam, choć nie miałam zamiaru się upijać, przez co na pewno wrócę do dormu.
- Ale udajemy, że nas tu nie ma, jeśli ktoś będzie dzwonił. Bo nie dadzą mi spokoju - poprosił młodszy, na co razem się roześmialiśmy.
Dalsze nasze rozmowy przebiegły już w bardzo luźnej atmosferze. Mogliśmy zjeść wspólnie kurczaka, wypić jeszcze więcej piwa, którego jak się okazało, Suga miał zapasik i ostatecznie... zasnęłam z nim na kanapie. No ale do niczego nie doszło! Nawet spaliśmy plecami do siebie, o czym się przekonałam, budząc następnego dnia rano. Yoongi zaproponował, że podrzuci mnie pożyczonym od jednego z producentów samochodem do mojej wytwórni na trening. Chętnie z tego skorzystałam, wiedząc, że muszę się tam pojawić przed resztą zespołu, aby przekupić ochronę, która zapewni, że byłam tam całą noc i ćwiczyłam. Nie mogłam się jednak powstrzymać by po podziękowaniu za piwo i wspólnie spędzony czas, nie dać mu buziaka w policzek. Cmoknęłam więc ten mięciutki fragment skóry i uciekłam, kierując się pędem w stronę schodów, wychodzących z podziemnego parkingu, na którym mnie wysadził ten spacerujący po mojej głowie raper.
Heeyeon, to się nie skończy dobrze...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top