3

- Hyung - Jungkook usiadł na oparciu krzesła, opierając brodę na kolanach. Przyglądał się Jinowi badawczo spod przydługiej grzywki, bawiąc się komórką. - Hyung - powtórzył, próbując zwrócić na siebie uwagę starszego chłopaka, który od dłuższego czasu wpatrywał się w ekran laptopa. - Ale to chyba dobra wiadomość? - dopytywał się, a Jin nie był pewny, co mu odpowiedzieć.

Jasne, to była dobra wiadomość z ekonomicznego punktu widzenia. Starszy chłopak przeliczył szybko, co mógłby kupić za taką kasę. Na pewno Jungkookowi przydałoby się kilka nowych bluz i komórka. Spojrzał na stary telefon brata, którego szybka była lekko pęknięta z jednej strony, a farba odłaziła z rogów. W dodatku jego samsung był dobre kilka generacji za najnowszymi modelami telefonów i nie obsługiwał większości aplikacji.

Jungkook nigdy o tym nie wspominał, ale Jin wiedział, że na pewno ucieszyłby się z nowego telefonu. Dzieciaki w szkole zawsze widzą takie rzeczy i chociaż starał się wpoić bratu, że wartości materialne nie są najważniejsze, to mimo wszystko nie miałby nic przeciwko temu, żeby Jungkook poczuł się trochę pewniejszy siebie za sprawą głupiej komórki. Przecież nie stanie się przez to od razu frajerem, który w przyszłości dołączy do bractwa na uniwersytecie. Optymistycznie zakładając, że nie zakończy swojej edukacji na liceum. Jeszcze optymistyczniej zakładając, że poprawi w końcu te pały z matmy i zda do kolejnej klasy.

Mógłby też wysłać Jungkooka na tę wycieczkę do Japonii z resztą klasy, może jeszcze udałoby się dopisać go do listy. Na pewno chciałby jechać, nawet jeśli upierał się, że nie lubi latać (nie mógł mieć o tym pojęcia, bo nigdy nawet nie siedział w samolocie), a w Japonii nie ma nic ciekawego (też tego nie mógł wiedzieć, chociaż twierdził, że wszystko może zobaczyć w necie. A jak w necie czegoś nie ma to się już absolutnie, zdaniem Jungkooka, nie liczy.)

Resztę pieniędzy mógłby włożyć na konto oszczędnościowe, które, mimo że założone jakiś czas temu, nadal nie wzbogaciło ich zbytnio, bo bilans wpłat stabilnie wskazywał zero. Mógłby. Nawet nie planował tego wzbogacenia, ale w swojej głowie już praktycznie rozlokował całą sumę.

- Tak, to chyba dobrze - stwierdził, nie do końca przekonany. Bo istniała jeszcze druga strona medalu. Wyrzuty sumienia i wątpliwości.

Jin co prawda nigdy nie miał problemu z zarabianiem na mówieniu o rzeczach, w które absolutnie nie wierzył. Wiedział, że trochę nadciąga swoich widzów i wykorzystuje ich naiwność. Jednak usprawiedliwiał się tym, że nie zarabia na wyciskaniu im kitu, czy sprzedawaniu fałszywej nadziei, tylko na dawaniu rozrywki. Tylko teraz czuł, że przyjęcie tej kasy byłoby moralnie nie za bardzo. To była cała masa forsy i Jin miał wątpliwości, czy jest aż tyle warty.

No i w dodatku nie miał najmniejszego pojęcia o demonach. Może w przeszłości czytał coś nawet o wróżkach i elfach, ale nic więcej. Nigdy nie zagłębiał się w tak mroczne tematy, bo nawet jeśli były zmyślone, to i tak go przerażały.

Nie był w stanie zmusić się do obejrzenia horroru, a co dopiero tych wszystkich filmików na youtubie, które udowadniają istnienie duchów.

Jin nie wierzył w duchy, nie wierzy w nic, co znajdowało się poza granicą śmierci i świata realnego, ale i tak wolał ignorować te tematy. Trzymać się od nich na bezpieczną odległość. I to mu się zawsze jakoś udawało. Przynajmniej do tej pory.

W ostateczności mógłby wymyślić coś profesjonalnego, jakiś rytuał oczyszczenia czy coś podobnego. Wystarczyło przejrzeć swoje notatki i wymyślić tekst, który będzie wyglądał mniej lub bardziej przekonująco. Oczywiście, po kimś, kto bez żadnych pytań robi przelew na milion wonów nie spodziewał się przenikliwej inteligencji, ale mimo wszystko Jin postanowił przyłożyć się trochę bardziej niż zwykle.

- Jesteś zły? - pytał dalej Jungkook. Przy drzwiach wejściowych odezwał się dzwonek.

- Otwórz - powiedział Jin i pokręcił głową. - Nie wiem. Nie, raczej nie - dodał.

I już nawet nie chodziło o to co czuł, ale o to, że nie wiedział, co zrobić. Powinien chyba skontaktować się z tym facetem. Porozmawiać, wyjaśnić sytuację i po prostu oddać te pieniądze. Ale z drugiej strony, ten świr sam tego chciał. Pewnie rozpieprzyłby taką kasę na coś durnego. Wydałby w telezakupach Mango na jakieś idiotyczne durnostojki albo łańcuchy z brylantami z Gór Diamentowych z błogosławieństwem Tanguna. Wydałby je głupio, a Jin wyda je mądrze.

- Kurwa... - powiedział cicho pod nosem, trąc mocno twarz.

- Hyung! - krzyknął głośno Taehyung, skopując buty w przedpokoju. Jin nawet nie musiał się wychylać zza drzwi, żeby wiedzieć kto to. Tylko Taehyung potrafił być przy tym aż tak głośny.

- Siema...- mruknął, gdy ten wszedł do środka i usadowił się na oparciu kanapy.

- Widziałem twój nowy filmik - zaczął temat młodszy chłopak.

- Tae, nie teraz - powiedział cicho Jungkook, dołączając do nich.

Dopiero wtedy Taehyung ogarnął wzrokiem całą sytuację; Jina z butelką piwa w ręce, laptopem, który musiał być zamknięty dość gwałtownie, bo obok niego leżał urwany kawałek plastiku z jego klapy, pomięty notatnik z wydatkami, który starszy chłopak zawsze nosił przy sobie.

- Co się stało? - Taehyung nie ustępował. Jin zerknął kątem oka na jego niebieską koszulkę, którą młodszy chłopak zazwyczaj nosił, kiedy nagrywał filmiki na swój kanał na youtubie. Spojrzał na Jungkooka, który od razu skulił się w sobie.

- Pozwoliłeś mu skorzystać z naszego sprzętu - stwierdził bardziej niż spytał. - Jungkook...

- Lampa mi się rozwaliła, a za trzy dni muszę coś wstawić na kanał. Wiesz, jak jest...- Taehyung wstał z oparcia, poszedł do rogu pokoju i bez pytania zaczął wyjmować zza zasłonki sprzęt do nagrywania, który tam chowali.

To było jedyne miejsce w salonie, w którym byli jeszcze w stanie coś upchnąć. Jin prawie siłą powstrzymał się od westchnięcia. Zamiast tego upił łyk piwa i otworzył znów laptopa. Może to i dobrze, niech zajmą się sobą, a on w spokoju przemyśli, co powinien zrobić. Pomyśli. Zamknął oczy i przechylił się do tyłu z butelką w ręce. Tak, musi to wziąć na logikę. Zrobić listę za i przeciw i podjąć decyzję.

- Sorry - usłyszał cichy głos Jungkooka, który zaraz dołączył do Taehyunga, a potem dobiegł go dźwięk odsuwanej kotary. Przez chwilę w pomieszczeniu było cicho, ale tylko przez chwilę. Krótką. Metalowy stojak na aparat gruchnął na ziemię. Jin otworzył oczy.

- Idę do siebie - postanowił i zgarnął wszystkie swoje rzeczy ze stolika. Już miał otwierać drzwi do sypialni, kiedy jego uwagę przykuła wielka torba stojąca przy wejściu, którą musiał przytargać Taehyung. Nie kojarzył jej wcale. - Co to?

- Mój nowy filmik - Taehyung uśmiechnął się do niego szeroko. Minął go w drzwiach i podniósł torbę do góry - Mam taki challenge...

- Nie - przerwał mu od razu Jin. - Nie, nic z tego.

- Nawet nie wiesz, co to jest...- zaprotestował chłopak jękliwym tonem. - Będzie śmiesznie - Jin spojrzał na niego przenikliwym wzrokiem. Już miał spytać, czy tak śmiesznie, jak z domowej roboty erotycznymi zabawkami, które Taehyung testował jakiś czas temu i Jin musiał wieźć go na pogotowie, bo dostał jakiejś dziwnej alergii, czy może tak zabawnie jak wtedy, kiedy postanowił zjeść kaktusa i skończyło się podobnie. Na ostrym dyżurze o drugiej nad ranem. - Śmiesznie... - młodszy chłopak powtórzył desperacko, widząc coraz bardziej srogą minę starszego.

- Nie - Jin zaprotestował stanowczo. - Niech Jungkook zrobi ci makijaż, albo zrób vloga, nie obchodzi mnie to. Torba zostaje na korytarzu.

- Ale...

- Nie - Jin kopnął drzwi do sypialni, otwierając je na oścież i wszedł do środka. Słyszał jeszcze przez chwilę niezadowolony ton Taehyunga, jednak ten zamilkł dość szybko. Usadowił się u wezgłowia łóżka i otworzył znów swój komputer. OK, jeszcze raz. Musi przeczytać poprzednie maile od tego świra i zastanowić się co dalej.

- Nie, daj spokój! - krzyk Jungkooka z drugiego pokoju był przeraźliwy, ale Jin postanowił zignorować go póki co. Skupiał się na mailu. Na słowach, na liczbach. Przynajmniej próbował to robić. - Taehyung! - zamknął na chwilę oczy.

- Bluzy dla Jungkooka, komórka - mówił cicho pod nosem sam do siebie. - Wycieczka...

- Po prostu się zgódź. To nic takiego - powiedział Taehyung do Jungkooka po drugiej stronie ściany. - No weź...

- Konto oszczędnościowe - głos Jina był teraz wyższy.

- Zgódź się - Taehyung dalej przekonywał Jungkooka do czegoś. - Proszę, no weź Jungkookie...

- OK - odparli w tym samym czasie bracia. Jin otworzył błyskawicznie maila i zaczął pisać.

Drogi panie,

Zaczął, ale zaraz skasował to szybko.

Szanowny Panie,

Lepiej, mniej spoufale. Będzie brzmiało bardziej profesjonalnie.

Nie uszło mojej atencji, iż przelew został wysłany na moje konto. Piszę do Pana, aby potwierdzić odebranie...

Jin zawahał się. Nienawidził odpowiadać na maile.

- Odebranie...- powiedział na głos. - Kasy? - spytał sam siebie.

Piszę do Pana, aby potwierdzić otrzymanie zapłaty. Zamówiony rytuał zostanie przeprowadzony wraz z nadejściem najbliższej pierwszej kwadry księżyca, która przewidziana jest na następny  weekend. W tym właśnie czasie sekstyl jest najbardziej harmonijny i ma duży i pozytywny potencjał wzrostowy.

Jin pisał jakby ktoś go opętał. Bezużyteczna wiedza, którą przechowywał gdzieś w pamięci, była wyrzucana z jej zakamarków z zastraszającą prędkością.

Podczas tego okresu proszę wzbronić się przed spożywaniem jakichkolwiek płynów oraz jedzenia. Jest to witalne dla powodzenia rytuału.

Z serdecznymi pozdrowieniami,

Wróż RJ

Zakończył i od razu wysłał bez sczytywania. Może nie powinien dodawać tego fragmentu o niejedzeniu i niepiciu, ale teraz było za późno. Mail został wysłany, a naprawdę nie wiedział, jak go zakończyć. Bez tego fragmentu wydawał mu się za krótki i Jin pomyślał, że gdyby on sam miał taki problem to pewnie chciałby dostać jakieś instrukcje i coś do roboty, podczas gdy ktoś wyganiał dla niego demo...

Szanowny Panie,

Cieszę się za tak szybką odpowiedź...

Mail od świra wziął go z zaskoczenia. Aż zakrztusił się, biorąc łyk piwa.

...I za potwierdzenie przelewu. Mam takie pytanie. Czy dałoby się przesunąć tą datę trochę bliżej jutra, a najlepiej spotkać się i zrobić to jutro? Niestety, ale mam zaplanowane niedługo wakacje i chciałbym załatwić to jeszcze przed nimi. Może i sekstyl i jest najbardziej harmonijny w ten weekend, ale nie wiem, czy mogę do niego czekać. Naprawdę zależy mi na czasie. Proszę o szybką odpowiedź.

Z poważaniem,

Min Yoongi

Ps.

Czy zakaz jedzenia i picia będzie obowiązywał od jutra aż do weekendu, jeśli uda nam się wygonić tego demona w jutrzejszym terminie?

Ps 2:

Czy mogę prosić Pana o wystawienie faktury?

Jin przeczytał maila szybko, a potem jeszcze raz i zaklął na głos. O nie, żadnych spotkań sam na sam. Żadnych spotkań. Napił się piwa i zaczął pisać, ignorując prośbę o spotkanie.

Szanowny Panie,

Niestety, ale nie da się tego przesunąć. Sekstyl jest nieprzesuwalny;

Jin zawahał się. Jeśli miał być szczery to nie miał pojęcia, czy to prawda. Nie był nawet do końca pewien, czy rozumie, czym jest ten termin, ale jak zwykle postanowił nie pokazywać tego po sobie. Gościu musiał wiedzieć czym jest, bo użył go swojej odpowiedzi, więc Jin wysnuł teorię, że facet trochę znał się na rzeczy. Postanowił brnąć w to dalej. Musi być stanowczy i pewien siebie. Szybko wygooglał magiczne synonimy tego słowa, pomodlił się przelotnie o to, żeby miały jakiś sens i wcisnął je w następujące zdanie.

...chyba, że chce Pan poczekać do trygonu albo koniunkcji i wtedy przeprowadzę rytuał po Pańskich wakacjach. Co Pan o tym sądzi? Mogę to również zrobić podczas Pańskiego urlopu. Nie musi być Pan obecny w Korei. Magia otacza nas wszędzie.

Z poważaniem,

Wróż RJ

Ps. Jak już pisałem powyżej. Musi to być weekend

Ps 2: Moja księgowa nie jest obecnie dostępna, ale zobaczę co da się zrobić.

Jin wcisnął klawisz enter i napił się znów piwa. Z pokoju obok dało się słyszeć krzyk Taehyunga.

- To boli - starszy chłopak westchnął. Musiał przyznać mu rację. Nie wiedział, czym tamta dwójka zajmuje się w drugim pokoju, ale on sam powoli dostawał migreny i już od dłuższego czasu miał ochotę jęczeć to pod nosem. Facet, a może raczej Min Yoongi był twardym zawodnikiem i nie był przekonany, czy uda mu się go spławić bez spotykania. Oby się udało. Oby się udało, powtarzał w myślach.

- Sam tego chciałeś - odparł Jungkook również podniesionym głosem. Z tym stwierdzeniem też musiał się zgodzić...Dźwięk maila przerwał jego rozmyślania.

Szanowny Panie,

OK, jeśli się nie da, to się nie da. Trudno, możemy to zrobić w weekend. Chcę mieć to po prostu jak najszybciej za sobą, ale ufam Panu i oddam się Pana ekspertyzie. Jeśli magia będzie silniejsza w weekend i gwarantuje pozbycie się mojego problemu to ok. Niech będzie weekend. Po prostu nie znam się na magii, czarach i tych wszystkich nadnaturalnych rzeczach i nie wiem jak to działa.. I jeszcze jedna rzecz. Być może Pan to przeoczył, ale wcześniej wspomniałem, że chciałbym się spotkać i być przy tym rytuale. Nie chcę Pana urazić w żaden sposób, ale mam nadzieję, że zrozumie Pan mój punkt widzenia. Chcę sam, na własne oczy zobaczyć, jak się Pan go pozbywa.

Z poważaniem,

MY

Ps: Proszę się dowiedzieć. Ma pan trzy miesiące na to, ale będę potrzebował jej do rozliczenia.

Palce Jina pracowały jak szalone;

Drogi Panie,

Nie jestem przekonany, czy to dobry pomysł. Pańska energia personalna może stanowić przeszkodę dla mojej energii ...

Jin stracił na chwilę wątek, bo zza ściany znów dało się słyszeć głos Taehyunga.

- Przestań!

- No to co mam robić, skoro mam tego nie robić? - krzyknął Jungkook. - Cały czas narzekasz!

Przeszkodę dla mojej energii ...

Zaczął znów zdanie Jin. Znowu huk, a potem przesuwanie stołu.

- No bo wsadzasz tam, gdzie nie powinieneś!

- Robię to dobrze! - bronił się dalej Jungkook. - Jak nie chcesz tego ze mną robić, to mi to powiedz - Jina przeszedł dreszcz.

Filmik Taehyunga, po którym po raz pierwszy wylądował na pogotowiu, przeszedł mu przez myśl. Nie, Jungkook nie jest aż tak głupi, żeby pomagać mu w drugiej części, którą starszy z nich zapowiadał podczas premiery tej serii. Mieli robić sobie makijaże. Makijaże. Co w gruncie rzeczy też mogło być dość kontrowersyjne.

- Chcę, ale jesteś brutalny!

- Nie jestem. To ty się kręcisz - odparł Jungkook naburmuszonym tonem. - Myślisz, że tak łatwo jest komuś dokleić sztuczną rzęsę? Sam sobie spróbuj - Jin odetchnął. A jednak robili makijaże. Nie robili niczego głupiego z melonami, ani grejpfrutami ani innymi owocami, które nie zasługiwały na skończenie w rękach Kim Taehyunga.

Nie jestem przekonany, czy to dobry pomysł. Pańska energia personalna może stanowić przeszkodę dla mojej energii z melonami, grejpfrutami i innymi owocami. Pańska obecność nie jest ani konieczna ani wskazana.

Pozdrowienia,

RJ

Mail z odpowiedzią przyszedł od razu

Co mają do tego melony, grejpfruty albo inne owoce?

Pzdr,

MY

- Kurwa - zaklął na głos Jin, sprawdzając swoją odpowiedź dopiero po wysłaniu. - Kurwa, chuj, pizda...

Plac BIFF, jutro. Godzina 12:00. Będę czekał koło pierwszego łuku. Mój numer telefonu jest w stopce.

Do zobaczenia,

RJ

Odpowiedź przyszła po sekundzie:

O co chodzi z tymi melonami? Mam jakieś przynieść jutro?  Miałem przecież pościć, nie?

Pzdr, MY

Jin odstawił gwałtownie piwo na stolik i wstał z łóżka. - Chłopaki... - krzyknął. - Mam dla was robotę! 

a/n: to jest prawdziwy cud, że udało mi się napisać ten rozdział dzisiaj :) (nadal u mnie wtorek!)

pozdr i proszę, nie wytykajcie mi błędów ezoterycznych ;>

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top