9 - A Beautiful Morning And A Problem
Jungkook pov.
Obudziłem się wcześnie rano. Wiedziałem, że Jimminie musi iść dzisiaj do pracy i że zapewne będzie mu ciężko wstać, a tym bardziej chodzić. Po wczorajszej nocy spędzonej wspólnie czułem się, jak jebany zwycięzca, kiedy patrzyłem na mojego słodziaka, który spał, ufnie wtulony w moje ramiona z lekko otwartymi pulchnymi wargami. Zrobiło mi się, aż duszno. Mógłbym budzić się tak, już do końca życia. Wczoraj z braku siły nie wzięliśmy prysznica. Postanowiłem to koniecznie nadrobić.
Nie chciałem budzić mojej kruszynki, ale wiedziałem, że będzie na mnie zły, bo kocha swoją pracę i nie odpuści z powodu zwykłego bólu dupy.
-Jiminnie kochanie, obudź się. – Szeptałem, całując go po całej twarzy.
-Mhhmm. – Wymruczał jak mały kotek.
-Musisz wstać słońce. Dzisiaj jest poniedziałek. - Nie musiałem nic więcej mówić, jego oczy otworzyły się szeroko, a na twarzy wypłynęły rumieńce i delikatny uśmiech.
- Jungkoookie... Nie mam siły. - Zamruczał uroczo.
Nic więcej nie mówiąc wstałem i podniosłem mojego męża, jak księżniczkę, a ten się we mnie wtulił. Skierowaliśmy się prosto do łazienki.
Postawiłem Jimina, nastawiłem wodę i ucałowałem go w czółko z zamiarem wyjścia z łazienki, ale poczułem, jak małe rączki łapią te moje.
-Jungkookie nie wykąpiesz się ze mną? – Zapytał, ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy i lekkim zawodem w głosie.
-Kochanie widzę, że cię boli.
-Ale przecież nie będziemy...
-Słońce, spójrz. – Wskazałem na mojego, już pobudzonego członka, spowodowanego nagością Jimina. – Starszy zarumienił się i spuścił wzrok.
-Jungkooki, proszę. – Zrobił minę jak słodki szczeniaczek. A ja co? Uległem mu i dałem wciągnąć do kabiny.
-Jiminnie, nie chce ci zrobić krzywdy.- Szepnąłem mu do ucha, tuląc delikatnie.
-Nie zrobisz. Mogę cię umyć? –Wydawał się być pewny słów, które wypowiedział.
Pokiwałem głową na znak zgody i podałem mu szampon. Jimin delikatnie badał strukturę moich mięśni i szarpał delikatnie za włosy, gdy je mył.
-Jesteś taki cudowny. – Powiedziałem, kiedy skończył i wziąłem się teraz za niego.
-Ahhh króliczku. – Jękną, kiedy niechcący zaczepiłem ręką o jego męskość.
Jimin popatrzył mi w oczy. Widziałem, że mnie pożąda. Złapał mocno moje przyrodzenie i wykonał jeden pełny ruch ręką. Stęknąłem cicho na ten gest i nie pozostałem mu dłużny, robiąc to samo z jego penisem. Jimin spojrzał mi w oczy zdumiony, po czym przygryzł seksownie wargę, gdy nawzajem zaczęliśmy sobie obciągać.
Nasze języki splotły się w dzikim tańcu, a ruchy rękami pracowały na najwyższych obrotach.
-Jungkooook! – Wydarł się Jimin. Doszliśmy w tym samym momentem, a ja mogłem się rozkoszować nie tylko orgazmem, ale też pięknym jękiem blondyna.
Złapałem Jimina, żeby się nie przewrócił i ucałowałem go czule.
-Jesteś taki wspaniały i tylko mój.
-Tylko twój. – Powtórzył.
Wyszliśmy spod prysznica, wycierając się nawzajem. Skradałem Jiminowi co chwilę czułe pocałunki. Nie powiem, bo zaskoczył mnie akcją pod prysznicem. Z mojego kotka zaczyna robić się drapieżny kocur. Zaśmiałem się szczerze na swoją myśl.
*
-Jungkookie, będę bardzo tęsknił. – Powiedział Jimin po dłuższej chwili, kiedy staliśmy w korytarzu i próbowaliśmy się pożegnać, bo starszy musiał już iść do biura. Oplatał swoimi łapkami mój kark, a ja obejmowałem go mocno w pasie.
-Ja bardziej, moja kruszynko. – Pocałowałem go po raz setny w pulchne warg, na co blondyn uśmiechnął się uroczo.
-Króliczku, muszę już iść, widzimy się wieczorem. – Powiedział, po czym ucałował mnie ostatni raz w usta i wyszedł.
Jimin pov.
Zostawiłem Jungkooka z ciężkim sercem w domu, ale rozumiał, jak bardzo kocham swoją pracę i co prawda bardzo niechętnie się od siebie oderwaliśmy, ale mus to mus.
Wszedłem uśmiechnięty od uch do ucha do firmy. Przez środki przeciwbólowe i tysiąc buziaków od Kookiego już mnie tak nie bolało i mogłem spokojnie się poruszać. Przemknąłem niezauważony do swojego biura, a gdy już myślałam, że szczęście mi dopisało... Na moim fotelu siedziała Jisoo w kusej sukience z ogromnym dekoltem. Fuj, była obrzydliwa, wyglądała jak typowa ladacznica.
-Jisoo, co ty do jasnej cholery tu robisz? To nie jest twoje biuro. – Powiedziałem siląc się na spokój. W końcu po wspólnej nocy z Jungkookiem nic nie było w stanie zepsuć mi dzisiaj humoru.
-Ty nie chcesz przyjść do mnie, dlatego to ja przyszłam do ciebie ogierze. – Powiedziała, powoli kierując się w moją stronę. W tym momencie zadzwonił mój telefon. Nie patrząc kto dzwoni od razu odebrałem...
-Kochanie, zapomniałem się zapytać, co chcesz na kolacje, bo ja bym najchętniej cię schrupał . – Powiedział seksownym głosem Jungkook, a gdyby nie stojąca przede mną Jisoo na pewno miałbym już niemałą fantazję ze mną i Jungkookiem w roli głównej.
Już miałem odpowiedzieć, kiedy Jisoo zaczęła mnie dotykać po ramieniu. Myślałem, że zwrócę na nią całe poranne śniadanie.
-Jiminnie oppa, jesteś taki umięśniony. – Powiedziała ta mała pizda.
-Jimin? Kto to? – Usłyszałem Kookiego w słuchawce.
-Jungkook, na kolację chce tylko ciebie, a teraz wybacz muszę pozbyć się puszczalskich rzeczy z mojego gabinetu. – Rozłączyłem się od razu, nie czekając na odpowiedź pewnie wkurwionego chłopaka i postanowiłem pozbyć się problemu w postaci Jisoo.
-Wynoś się. – Powiedziałem pewnie.
-Ale oppa wiem, że chcesz. – Próbowała się rozebrać z tego kawałka szmaty, który nazywała sukienką, ale coś jej nie szło.
-Powiedziałem wynoś się i nie wracaj. – Mówiąc to złapałem ją za przedramię, otworzyłem drzwi i wypchnąłem Jisoo zatrzaskując je z impetem.
Cudownie.
Pomyślałem o Jungkooku. Wiedziałem, że pewnie będzie zdenerwowany i będę musiał mu wszystko wytłumaczyć, ale co mi tam, najwyżej da mi kilka klapsów. Zaśmiałem się na swoją myśl i zacząłem pracować, bo jeszcze bym musiał zaliczyć biurową łazienkę. Co on ze mną robił?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top