4 - Intimate Event



Jimin pov.

Sobota, czyli dzień wolny. Znaczy normalnie pracuje w soboty, ale postanowiłem zostać dzisiaj w domu z powodu... No właśnie, od razu po przebudzeniu przypomniały mi się zdarzenia z wczoraj. Spaliłem buraka na samą myśl o miękkich wargach, pożądliwym wzroku i tym cholernym dobrym dotyku na moim ciele.

Dłużej nie czekając, zakradłem się do salonu, najciszej, jak tylko mogłem podszedłem do kanapy. Był tam. Spał na plecach oddychając równomiernie, wyglądając przy tym zbyt perfekcyjnie. Przyglądałem się śpiącemu chłopakowi dłuższą chwilę. Przydługawa grzywka Kooka lekko zsunęła się na oczy, nie myśląc wcale nachyliłem się nad nim i najdelikatniej, jak tylko potrafiłem przeczesałem ją palcami. Z bliska wyglądał jeszcze przystojniej, miał lekko rozchylone wargi, przez co widziałem jego królicze ząbki. To niesamowicie urocze...

Gdy miałem już się oddalić, zobaczyłem dwa czarne punkty, intensywnie się we mnie wpatrujące. Chciałem odskoczyć, ale nagły, silny uścisk na moim nadgarstku to uniemożliwił. Zostałem pociągnięty i upadłem wprost na klatkę piersiową Jungkooka. Chłopak głaskał mnie delikatnie po włoskach. Leżałem tak już pewien czas, bojąc się zrobić cokolwiek.

-Kookie, co ty robisz? - Zapytałem, czując silne ramiona oplatające mnie w tali.

-Przytulam mojego męża.

-Ale Jungkook...

-Pocałuj mnie. – Powiedział czarnowłosy, patrząc mi intensywnie w oczy.

-C... Co? – Zaskoczył mnie, ale jeszcze bardziej zaskoczyło mnie to, że chyba pragnąłem poczuć jego miękkie wargi na swoich bardziej niż myślałem wcześniej.

Moje oczy powiększyły się o dwa rozmiary, a w środku poczułem napływające w niebezpiecznym tempie już znane mi ciepło.

Byliśmy tak blisko, że nasze gorące oddechy się mieszały, a usta prawie stykały ze sobą.

Niepewnie zacząłem się powoli przysuwać, nie wiem co mną kierowało, ale na pewno niecałkowicie zdrowy rozsądek. Będąc już naprawdę blisko, lekko się zawahałem i chciałem uciec, ale silnie obejmujące mnie ramiona nie dały mi na to żadnej szansy.

Poczułem usta Jungkooka na swoich, momentalnie zatopiłem się w jego ramionach. Nagle myśli zaczęły niekontrolowanie napływać do mojej głowy, dlatego wyrwałem się z jego objęć chcąc uciec. Kook podniósł się automatycznie razem ze mną i w ostatniej chwili złapał mnie i rzucił z powrotem na kanapę. Ściągną szybko swoją koszulkę i zawisł nade mną. Bez ostrzeżenia wpił się ponownie w moje usta. Nie protestowałem, nie byłem w stanie, bo sposób, w jaki mnie całował był niesamowity, przepełniony uczuciami, których nie znałem.

Wplotłem palce w jego włosy, ciągnąc delikatnie, kiedy lizał mnie po szyi. Jęknąłem niekontrolowanie i poczułem, jak Jungkook się uśmiecha. Dłonie mojego męża sunęły po moich bokach, zatrzymując się na udach, które lekko zaczął ugniatać. Nie powstrzymywałem się, oddawałem pocałunki z taką samą zażartością. Nawet nie protestowałem, kiedy Kookie zaczął ściągać moją koszulkę. Kątem oka widziałem, jak ląduje w przypadkowym miejscu. Nagle poczułem, jak przygryza i ssie mój sutek, a drugi dotyka i delikatnie ugniata palcami. Zacząłem się wić z rozkoszy, jaką dawał mi Jungkook. Gdy zaczął pocałunkami schodzić niżej, robiąc mokre ślady na moim brzuchu, odczułem niemały ból w spodniach. Moja męskość, średnich rozmiarów pulsowała bezlitośnie.  Kook pociągnął mnie do góry, po czym posadził wygodnie na kanapie, rozszerzając moje kolana i wygodnie usadawiając się między nimi. Zdezorientowany popatrzyłem na niego. Uśmiechnął się zadziornie i zaczął dobierać do moich bokserek. Wystraszyłem się, bo w końcu nie byłem jeszcze na to gotowy, a no i prawie zupełnie się nie znaliśmy. Ale czy to takie ważne?... Nie, stop. Złapałem go za ręce, gdy chciał zdjąć moje bokserki.

-Jungkookie nie. – Powiedziałem drżącym głosem, próbując zapanować nad emocjami, jakie we mnie wrzały.

-Ciii, zaufaj mi. – Szepną i zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć uwolnił moją sterczącą męskość.

Wstrzymałem oddech, gdy popatrzył mi lubieżnie w oczy i ucałował główkę stojącego dumnie przyjaciela, po czym wziął go do buzi. Byłem cały rozpalony.

-Cholera... - Stęknąłem z rozkoszy.

Gdy Jungkook zaczął poruszać głową myślałem, że eksploduję z podniecenia. Przyjemność, jaką mi dawał była nieziemska, nigdy nie czułem się, aż tak dobrze.

Jedną ręką zabawiał się moimi jądrami, a drugą zaciskał na moim udzie, co tylko potęgowało rozkosz. Delikatnie ssał, jeździł językiem i zaciskał ustami na moim członku, gdy przygryzł delikatnie koniuszek krzyknąłem.

-Ach! Jungkookie, jesteś niesamowity – Wysapałem, już ledwo normalnie oddychając.

Czułem, że koniec się zbliża, dlatego zacząłem nadawać ruchom Kooka własne, jeszcze szybsze tempo, ciągnąc go za włosy.

-Jungkook-ah ! – Wykrzyknąłem.

Poczułem mokrą spermę, gdy spuściłem się prosto w usta Jungkooka, który przełknął całość i oblizał lubieżnie wargi z pozostałości...   

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top