2 - First Morning
Miłego czytania !
Jimin pov.
-Hej kotku, jak się spało?
Parzący płomień zapłonął w moim ciele, przez jego bliskość. Klatka piersiowa wyższego poruszała się w przyśpieszonym tempie, muśnięta lekko potem. Muszę przyznać, że przełknąłem ślinę przez głęboki ton, jakim się do mnie odezwał.
-Nie za dobrze, jeżeli już chcesz wiedzieć i nie jestem kotkiem. - Odparłem, próbując przy tym brzmieć odważnie.
-Dlaczego Słodziaku? I tak, bardzo chce wiedzieć. Interesuje mnie wszystko związane z tobą. – Odpowiedział, w ogóle nie reagując na moją uwagę o zwracaniu się do mnie w taki sposób.
-Przez ciebie. – ... Czy ja to powiedziałem na głos? Strzeliłem mentalnego facepalma, a Kook zaśmiał się na moją odpowiedź.
-Okay, chciałem ci wynagrodzić jakoś moje wtargnięcie bez twojej wiedzy do mieszkania i nieprzespaną noc, dlatego zrobiłem ci śniadanie. - Powiedział, po czym zbliżył się do mojego ucha, aż poczułem jego gorący oddech na nim.
-Chętnie zassałbym się na tych pięknych udach. - Szepnął, po czym mnie wyminął i sprzedał siarczystego klapsa w tyłek. Z tego wszystkiego zapomniałem, że mam na sobie tylko bokserki i przydługą koszulkę.
Poczerwieniałem na gest młodszego i szybko poszedłem zjeść przygotowane śniadanie oraz wyszykować się do pracy.
Wkładając buty krzyknąłem, że wychodzę. Nie było mi to jednak dane, bo Jungkook stanął za mną, przytrzymując jedną ręką drzwi.
-Jungkook, przestań się wygłupiać i mnie wypuść. - Powiedziałem, starając się zamaskować drżenie głosu.
-Nie. - Powiedział czarnooki.
-Jungko... - Nie zdążyłem dokończyć. Poczułem w jednej chwili mocne szarpnięcie, a w drugiej już byłem przyszpilony do drzwi plecami i czułem, jak Kook robi mi mokre ślady na szyi, ssąc i podgryzając jednocześnie.
-Achh. - Wydałem z siebie niekontrolowany jęk, czułem jak krew napływa mi do policzków i ... O cholera, jak mi dobrze.
Nagle królik odsunął się ode mnie, uśmiechnął zadziornie i uszczypnął mnie w tyłek, na co podskoczyłem wyrwany z transu.
-Miłej pracy kochanie, czekam wieczorem z kolacją. - Rzucił na odchodne, a ja spłonąłem jeszcze większym rumieńcem... A myślałem, że już bardziej się nie da...
Jungkook pov.
Kiedy Jimin poszedł do pracy, siedziałem dłuższą chwilę uśmiechając się do sobie lekko. Ciekawe, czy zdawał sobie sprawę, jak seksownie brzmiał jęk, który wydobył się z jego ust. Dotykałem moich wargi, nadal czują na nich jedwabistość skóry Chima. Był taki gładki i ciepły, taki śliczny, gdy oblewał się rumieńcami i taki słodki. J-Key stop, bo się podniecisz. Nie, żebyś tego nie zrobił, ale na wieczór szykowałem romantyczną kolację przy świecach dla dwojga. Nigdy nie byłem romantyczny, ale dla tej kruszyny mogę zrobić wyjątek. Nie myśląc dłużej, jednocześnie nie zapuszczając się dalej w niebezpieczne zakamarki mojej niewyżytej natury, której jeszcze Jimin nie zna, postanowiłem zająć się przygotowaniami na wieczór.
Jimin pov.
W pracy nie mogłem się skupić, moje myśli zajmował cały czas nie kto inny jak Jeon Jungkook, bo jakby inaczej. W myślach wciąż powracałem do sytuacji z rana. Za każdym razem, gdy tylko o tym pomyślałem róż zalewał moje policzki. Nie mogłem się wyzbyć chęci, by w tym momencie go dotknąć, albo zatopić się w tych czarnych, jak węgielki oczach. Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Proszę.- Powiedziałem obojętnym tonem typowego prezesa.
-Cześć szefie! -Wykrzyknął entuzjastycznym tonem Jin. Mój najlepszy, a zarazem jedyny przyjaciel.
-Hej, hej. -Powiedziałem, nadal nie do końca się skupiając.
-Chciałem ci powiedzieć, że....
Ciekawe, co robi teraz Jungkook, czy on serio chciał przygotować dla mnie kolacje? To miło z jego strony, a nawet bardzo miło. Wreszcie będę miał okazje poznać go bliżej...
-Jimin! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! - Zapytał, teraz nieco przygaszony Jin.
-Jin, przepraszam, bujam dzisiaj w obłokach....
-Jimin, co jest? Przecież możesz mi powiedzieć o wszystkim, będzie ci lżej, a nawet spróbuję jakoś pomóc. - Ehh, przed kim, jak przed kim, ale przed Jinem akurat nie powinienem mieć żadnych tajemnic.
-Bo wiesz... Pamiętasz tę sprawę ze ślubem, sprzed dwóch lat, prawda?
-Pamiętam i co w związku z tym, a raczej nie związku? Hehehe. - Tak, Jin i jego żarty, suche jak teksty na podryw Jisoo. Ha ha.
-Bo jednak zamiast żony okazało się, że...
-Że?
-Mam męża noooo.
-Kogo?! Wiedziałem, że coś było nie tak i podejrzewałem też, że wolisz chłopców, więc opowiadaj jaki on jest!
Uradowany chłopak popatrzył na mnie, a ja momentalnie się rozpłynąłem, powracając myślami do Jungkooka. Znaczy co? Wcale nie... Ach i po co ja się oszukuje? Znam go jakieś dwadzieścia cztery godziny, a gdybym tylko mógł, to wskoczyłbym na niego i zaczął ujeżdżać. Ja pierniczę, ale się porobiło...
-Właściwie to nie wiem, wczoraj jak wróciłem z pracy, po prostu zastałem go w salonie, a dzisiaj rano on...
-On? - Zapytał ciekawski Jin.
-Jin, jestem w dupie, pomóż, błagam.
-W dupie to ty dopiero będziesz coś miał. Heheeh.
-Jin!
-Jimin wyluzuj. Podoba ci się ?
-Ale to facet... Tak, nie, znaczy... Cholernie mi się podoba ugh...
-No to w czym problem? Nie czuj wyrzutów sumienia w związku z tym, że idzie to za szybko, w końcu i tak jesteście już małżeństwem.
-Może i masz racje... Ale to nie oznacza, że tak łatwo mu się dam. Chce go poznać bliżej... Najbliżej – Ostatnie słowo mruknąłem już sam do siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top