12 - Retaliation
Jimin pov.
Wszedłem wyszykowany do sypialni i przystąpiłem do małej zemsty.
Ściągnąłem z królika całą kołdrę. Spał w samych bokserkach, co tylko ułatwiało mi sprawę. Wpakowałem się między jego nogi i zacząłem delikatnie chuchać na jego przyrodzenie.
Nie musiałem długo czekać na reakcje, Jungkook już po chwili przebudził się i spojrzał na mnie najpierw rozkojarzony, ale w sekundzie zorientował się, o co chodzi i uśmiechną się lubieżnie. Wtedy polizałem jego członka, patrząc mu przy tym prosto w oczy i oblizując usta językiem.
-Jiminnie... – Stękną, kiedy zacisnąłem dłoń i poruszyłem w górę i w dół.
Widziałem, że jest już nieźle podniecony.
-Jungkookie, chcesz, abym go wziął do buzi? – Zapytałem niewinnie, ledwo powstrzymując się od parsknięcia.
-Weź kochanie. Twoje usteczka są stworzone do tego. - I w tym momencie uścisnąłem mocno jego penisa i uciekłem z piskiem, z sypialni, zostawiając go z wielkim problemem w majtkach.
Słyszałem jeszcze nawoływania Jingkooka za mną, ale szybko wyszedłem z domu i z wielkim uśmiechem na twarzy ruszyłem w drogę.
Jungkook pov.
Obudziło mnie delikatne ciepło i dotyk w okolicach mojego J-Keya. Otworzyłem oczy zdezorientowany i zobaczyłem najpiękniejszy obraz na świecie. Mój koteczek siedział na czworaka między moimi nogami i pochylał się nad moim, już pęczniejącym penisem.
Myślałem, że zejdę na zawał, jak zadał mi takie pytanie i dodatkowo takim głosem. Już chciałem odpłynąć, gdy ten seksowny tyłeczek zerwał się z łóżka i z piskiem wyleciał z sypialni, zostawiając mnie w takim stanie.
-Jiminnie!?
-Kochanie?
Usłyszałem tylko dźwięk zamykających się drzwi wejściowych.
Kurwa.
-Tak chcesz się bawić, to zobaczymy. – Mruknąłem wybierając numer Yoongiego, jednocześnie kierując się pod zimny prysznic. To nie czas na zabawy ręką. Dzisiaj się zabawie inaczej i przy okazji się kogoś pozbędziemy.
Yoongi pov.
Siedząc w swoim wygodnym fotelu, popijając kawę oglądałem, co się dzieje w firmie. Z mojego ulubionego zajęcia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Na wyświetlaczu zobaczyłem imię mojego najlepszego przyjaciela.
-Jungkook?
-Suga, mam sprawę.
Jin pov.
Stałem sobie z przodu mojego biurka, sprawdzając, czy moja nowa plakietka stoi równo, gdy poczułem czyjeś ręce oplatające mnie w pasie i subtelny pocałunek na karku.
-Yoongi.... – Zamruczałem, zatracając się w doznaniu. Obróciłem się przodem do mojego mężczyzny.
-Hej, królewno. – Powiedział i ucałował mnie krótko, ale namiętnie w usta.
- Co ty tutaj robisz? Myślałem, że zobaczymy się dopiero po pracy.
-Mała zmiana planów, dzwonił Jungkook i potrzebuje naszej pomocy.
-A... Achhh – Chciałem się dowiedzieć, o co chodzi, ale Suga zagryzł się na mojej szyi.
Robiło się coraz goręcej, gdy nasze języki nachalnie ocierały się o siebie. Yoongi złapał mnie mocno za pośladki, nie przerywając pocałunku i posadził mnie na biurku, ocierając się już twardym kutasem o mojego.
-Ah! Yoongi! – Jęknąłem, alee...
-Jin?! Yoongi?! To wy.... Razem?! – Powiedział Jimin z zaszokowaną miną, stojąc w drzwiach.
-Tak, my razem. A teraz szef wybaczy, ale rucham się ze swoim chłopakiem. To na pewno może zaczekać. Powinieneś iść do swojego biura, ktoś na ciebie czeka. – Po przemowie mojego mężczyzny wróciliśmy do poprzedniego zajęcia.
-Ale... – Jimin chciał coś jeszcze powiedzieć, ale widząc, jaki obrót przybrały sprawy postanowił się ulotnić, mrucząc coś pod nosem o zamykaniu drzwi i powodach, dlaczego nas jeszcze nie zwolnił.
Jungkook pov.
Z lekkim makijażem, podkreślonym okiem oraz perfekcyjnie uczesanymi włosami, ubrany w garnitur szyty na miarę, przez najlepszych włoskich projektantów, mogłem nieskromnie stwierdzić, że prezentowałem się idealnie.
Pewnym krokiem wszedłem do firmy i od razu skierowałem się do windy, aby znaleźć się na odpowiednim piętrze. Muszę przyznać, że cały budynek robi wrażenie. Mój mąż ma świetny gust, ale co się dziwić, faceta też sobie wybrał perfekcyjnie.
Wysiadłem na ostatnim piętrze i już chciałem wejść do biura mojego słodziaka, kiedy ta lafirynda, zwana sekretarką postanowiła mnie zatrzymać.
-Przepraszam, kim pan jest? Był pan umówiony? – Powiedziała, uśmiechając się zalotnie w moją stronę.
-Zapewniam panią, że pan Jeon chętnie mnie przyjmie. – Specjalnie podkreśliłem nazwisko, kto bogatemu zabroni, hehe.
-Ale... Proszę zaczekać! Nie może pan tam wejść, prezes Jeon jest teraz na spotkaniu.
-Zaczekam. –Odparłem pewny siebie i posłałem jej mój uśmiech numer 3.
Widziałem, że ugięły się pod nią kolana na mój widok, ale ja już miałem swoją miłość, której nie oddam, chociaż nie wiem co.
Czekałem na Jimina już jakieś dziesięć minut, ale byłem cierpliwy, bo wiedziałem, że Yoongi mnie nie zawiedzie i wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Drzwi nagle się otworzyły i do pomieszczenia wszedł Jimin. Był czymś rozkojarzony, dlatego też na początku mnie nie zauważył.
Dopiero gdy wpadł na mnie, a ja złapałem go jedną ręką w pasie i przyciągnąłem do siebie, zdał sobie sprawę z mojej obecności.
-Chciałeś się bawić kochanie, to się zabawimy. - Nie dałem mojemu słoneczku dojść do słowa, namiętnie wbijając się w jego usta.
Podrzuciłem sobie Jimina za pośladki i przeniosłem stawiając koło biurka, nie zaprzestając ani na chwilę naszych wspaniałych pocałunków.
-Jungkook-ah! Weź mnie, już się stęskniłem... – Wysapał, mój kochanek wprost do mojego ucha.
Nie czekając dłużej ściągnąłem z niego całą górę garnituru, Jimin zrobił ze mną to samo, badając mój tors i zasysając się na nim przy okazji. Obróciłem blondyna tyłem i przyległem torsem do jego pleców.
-Kochanie... Chyba powinieneś dostać klapsa, za to zachowanie z rana. – Wymruczałem najseksowniej, jak tylko potrafiłem do ucha mojego koteczka. Czułem, jak po jego ciele przechodzi dreszcz, co jeszcze bardziej mnie podnieciło.
Ściągnąłem prędko spodnie Jimina, nieco brutalnie opierając go o biurko przodem i całując przy tym po całych plecach.
Moje dłonie zjechały na okrągłe pośladki tego słodziaka, masując je subtelnie.
Widziałem, że Jimin się niecierpliwi, ja sam nie byłem lepszy, ale musiałem pilnować czasu, by mój plan wypalił.
-Aaahhh. – Wyjęczał Jimin.
Klepnąłem dość mocno w pośladek, który od razu się zaróżowił.
-To jest twoja kara kochanie, licz ze mną do dziesięciu.
Jimin podczas klapsów wił się na biurku. Wiedziałem, że mu się podoba, zresztą tak samo, jak mi.
-Dziesięć. – Powiedzieliśmy jednogłośnie, dysząc z podniecenia. Klęknąłem, by ucałować zaróżowione pośladki, które przyjmowały wdzięcznie moją rękę na zmianę.
- A teraz będziemy się pieprzyć na tym biurku, co ty na to kochanie?
-Jungkookie, pośpiesz się.
Nie przeciągając dłużej zwilżyłem swoje palce i zacząłem prędko rozciągać Jimina, na co zareagował pięknymi jękami, które tak kochałem. Miałem gdzieś, czy ktoś nas usłyszy. W końcu to nasza firma...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top