#Chapter Twenty-Two

Wszedł do środka...

Sypialnia...

Ciało przy ciele...

Piękny widok...

Weszli do środka. DaHee jako pierwsza. Zdjęli buty. JiMin rozejrzał się po mieszkaniu. Nie wydawało się ono zbyt wielkie. Właściwie to musiało być dość małe.

-Pewnie przywykłeś do większych powierzchni.- stwierdziła cicho wieszając torebkę i marynarkę na wieszaku

-Jest w porządku.- odpowiedział i nawet wcale nie skłamał, chociaż to mogło tak brzmieć.

Było w porządku. Może faktycznie przywykł do czegoś większego. Dużo. Dużo większego, ale nie mógł narzekać. To w końcu nie było jego mieszkanie. A kobiety, która mu się podobała.

DaHee zdawała sobie jednak sprawę, że mógł kłamać. Znała takich jak on.

Przystojnych? Nie.

Dobrze zbudowanych? Nie.

Mądrych? Nie.

Bogatych? Tak.

Takich ludzi właśnie znała. Bogatych. Nie chodziło o to jakby wspaniali nie byli, ale jak cholernie dużo kasy posiadali. A zdawało się, że JiMin posiadał jej na pęczki. O ile nie jeszcze więcej.

-Rozgość się. Wstawię kwiaty do wazonu. Chcesz może coś do picia?- spytała uprzejmie, chociaż dalej nie pojmowała dlaczego Park JiMin stał w jej mieszkaniu. Dlaczego? To było pytanie warte milion dolarów.

-Poproszę wodę. Jeśli to nie problem.- odpowiedział

-Żaden.- zapewniła go

Zanim kobieta zdążyła zniknąć za drzwiami prowadzącymi do kuchni JiMin złapał ją za nadgarstek i spojrzał jej w oczy.

-Dziękuję, DaHee.

W jego słowach było słychać więcej niż tylko głupie, proste dziękuję. JiMin miał coś innego na myśli. I był przekonany, że DaHee zrozumiała dobrze jego intencje. Dziękował. Ale nie za gościnę. Nie za możliwość odprowadzenia jej. I nie za to, że tutaj wszedł. Dziękował za coś innego. Może za jej zaufanie. Może za wiarę w niego. Za danie mu drugiej szansy. Za jego szczere intencje. A może część tego "Dziękuję" znaczyła coś czego jeszcze nie wypowiedzieli. I stanowiła obietnicę? Trudno było to przewidzieć.

Jednak DaHee nie rozmyślała zbyt długo nad jego słowami. To było tylko dziękuję. Nic więcej. Nie powinna tego nadinterpretować. To było tylko dziękuję. I tyle. Udała się zatem do kuchni i nalała najpierw wody do wazonu wsadzając do niego piękny bukiet. Przyjrzała mu się. O dziwo nie stanowił dla niej punktu odrazy jak najczęściej się to działo. Był przyjemny dla oka. I naprawdę jej się podobał. A nie powinien. Powinien przyprawiać ją o mdłości. Jednak tak się nie działo. Te cholerne kwiaty.

Potrząsnęła głową, aby wrócić do rzeczywistości. Wyjęła z szafki dwie szklanki i nalała do obu zimnej wody. Trzymając je w dłoni zaniosła do salonu. JiMin siedział na sofie, zajmując jej znaczną cześć. Światło było przygaszone. Tworzyło miłą atmosferę. Uspokajającą. I może w tych okolicznościach nawet romantyczną. Nie. Zdecydowanie nie było romantycznie. Ale za to erotycznie.

Erotycznie. To było właśnie to słowo.

DaHee położyła obie szklanki i usiadła obok niego zakładając nogę na nogę. Siedzieli chwilę w ciszy. Jednak JiMin odchrząknął i jako pierwszy się odezwał.

-Więc... jak podobała ci się kolacja? Czy teraz wybaczysz mi to co stało się ostatnio?- spytał odwracając się w jej stronę.

Szczerze liczył, że teraz DaHee wybaczy mu i zrozumie, że nie chciał niczego złego. Po prostu dobór sposobu był nieudany. Ale chęci dobre.

DaHee jednak milczała przez chwilę. Zastanawiała się czy powinna mu wybaczyć. I co powinna zrobić. Jak powinna zareagować. To nie było jakby oczywiste jak powinna zareagować. W końcu to nie był ktoś zwykły, a sam Park Cholerny JiMin. I co teraz?

Wciągnęła powietrze do płuc. Wypuściła je powoli. Bez pośpiechu.

-Wybaczam.- przytaknęła, a z JiMin'a zeszło powietrze -Dziś pokazałeś, że nie chciałeś źle. Powinnam cię za to przeprosić. Wyciągnęłam pochopne wnioski. Wybacz mi.

JiMin gwałtownie się podniósł. To samo zrobiła DaHee. Patrzyła na niego unosząc do góry głowę.

-JiMin?- spytała cicho

Nie odezwał się. Nie powiedział nic. Zupełnie nic.

Ich usta się spotkały.

Tak niespodziewanie.

Tak zaskakująco.

Tak smakowicie.

Boże! To było coś!

***************

Nie spodziewała się tego. Była naprawdę zaskoczona. Objął ją delikatnie w pasie. Nie był to nachalny uścisk. Należał do tych spokojnych. Zachowawczych. Niepewnych. I chociaż dałaby sobie rękę uciąć, że JiMin należy do mężczyzn mocno stąpających po ziemi i sięgających po to czego pragną.

Jednak nie w tym przypadku. Przy DaHee, JiMin był naprawdę ostrożny. Jakby była przestraszoną sarną. I może właśnie była. Mógł ją jednym ruchem spłoszyć. Jednak tak się nie stało. DaHee objęła jego szyję. Nie wahała się. Jej instynkt samozachowawczy szwankował. Przy nim nie działał poprawnie. Przysunęła się do niego. Już dawno nie reagowała tak błyskawicznie. Nie minęła chwila a oni siedzieli na sofie. JiMin siedział. On faktycznie siedział na sofie. DaHee nie. Siedziała okrakiem na jego udach. Z szeroko rozłożonymi nogami. Sukienka podsunęła się do łączenia ud. Boże! Nawet nie zwróciła na to uwagi. JiMin również nie. Zajęty był całowaniem jej. Nic więcej. Trzymał ją blisko siebie. Obejmował. Ale nie robił nic więcej.

Tylko usta.

Te usta.

Może lekko zdezorientowało to DaHee. Może nawet zirytowało. Tak. Ewidentnie była zła. JiMin powinien ją już dawno dotknąć. Przesunąć dłońmi od bioder przez brzuch do piersi. A później wsunąć dłoń w majtki. Tak. Tak powinien się zachować. Ale tego nie zrobił. Nie zachował się jak typowy facet. I chyba właśnie to ją tak zirytowało. Powinien już dawno starać się do niej dobrać. I to był powód, aby zacząć. Podczas pocałunku DaHee ugryzła go w wargę. Mocno. Naprawdę cholernie mocno.

JiMin od razu zareagował. Odsunął się od niej błyskawicznie zakrywając przy tym usta.

-Ugryzłaś mnie.- stwierdził patrząc na nią zaskoczony

-Zgadza się. I co z tym zrobisz?- spytała uśmiechając się do niego prowokacyjnie

JiMin nie odezwał się już ani słowem. Nieme wyzwanie, które rzuciła mu DaHee był niczym czerwona płachta dla byka. A bykiem był Park JiMin. Mężczyzna natychmiast rzucił się na nią. Dosłownie. Łapiąc w pasie podniósł się i z nagłą niewyobrażalną siłą rzucił ją na sofę. Pisnęła. Leżała plecami oparta o siedzenie i patrzyła na niego. Nie przerażona. Ale zaciekawiona. Cholernie ciekawa tego co Park JiMin zaraz zrobi.

Mężczyzna odpiął swoją marynarkę i rzucił ją za siebie. Na komodę. Nie przejął się tym zbytnio. DaHee, która właśnie pod nim leżała była dużo ciekawsza, niż jakaś marynarka. Przylgnął do niej całując zachłannie. Nie obeszło się również bez kilku ugryzień. Najwyraźniej nie tylko DaHee należała do tych osób, które gryzły. JiMin również. Przygryzł jej dolną wargę na której natychmiast się zassał. Z ust kobiety wydał się stłumiony jęk bólu pomieszanego z rozkoszą.

To wydawała się idealna bitwa, którą przegrała. Przegrała, ale z honorem. Leżała pod nim. Nawet się nie sprzeciwiała. Chciała przecież tego samego albo tylko tak jej się wydawało. A może była to wina alkoholu, który wypiła tego wieczoru. Powód nie był aż tak istotny. Ważny będzie efekt.

JiMin jednak był szybko. Jego palce odnalazły suwak od sukienki. Złapał za niego, ale DaHee odsunęła głowę patrząc mi prosto w oczy.

-Nie tutaj. Sypialnia.- wyszeptała znów łącząc ich usta ze sobą. JiMin zdołał trzymając ją ciągle przy sobie podnieść się z sofy i bez problemu mógłby trzymając ją w ramionach zanieść do sypialni. Rzucić na łóżko i ostro przelecieć, ale był jeden zdecydowanie spory problem. Nie wiedział, gdzie znajduje się jej sypialnia.

DaHee zdawała sobie z tego sprawę dlatego natychmiast odsunęła się od niego i łapiąc za nadgarstek zaciągnęła do sypialni.

***************

Wszystko działo się tak szybko. Ich ubrania.. spodnie... koszula... krawat... skarpetki... i sukienka... wszystkiego pozbyli się w zaskakująco szybkim tempie. Zostali w samej bieliźnie. Stali przy łóżku wokół nich walała się sterta ubrań, ale nikogo to nie obchodziło. Byli za bardzo zajęci sobą.

Całowali się. Ich ciała przylegały do siebie. DaHee czuła ogromną wypukłość przy swoim biodrze, ale zignorowała to. Zbyt istotne wydawały się ich pocałunki. Wsunęła obie dłonie w jego włosy ciągnąc na ich końcówki. Poczuła na swoim ustach delikatny uśmiech. JiMin'owi naprawdę musiało się to podobać. Zassał się na jej wardze i przygryzł ją niewinnie. Nic z tego co właśnie robili nie było niewinne, ale ważne, że chociaż starali się udawać, że właśnie tak jest.

JiMin natomiast trzymał swoją lewą dłoń na szyi kobiety. Mocno. Jego uścisk na jej karku był naprawdę silny. Podobał jej się. Już dawno temu TaeHyung stwierdził, że DaHee ma coś z masochisty. I teraz to się potwierdzało.

Druga jego dłoń wsunęła się za cieniutki paseczek majtek, o ile można tę część bielizny jeszcze tak nazywać. Nieoczekiwanie złapał za łączenie materiałów i pociągnął do góry. Bielizna boleśnie wbił się w pośladki. DaHee zawyła w jego usta. Nie był to bynajmniej jęk bólu, no nie do końca. Podobało jej się to. Faceci z którymi była niekoniecznie lubili ostry seks, nie lubili dawać jej klapsów, podduszać, ciągnąć za włosy. I robić mnóstwo innych rzeczy. Możliwe. Pewne, że JiMin należał do tej sekcji mężczyzn, którzy właśnie to lubili.

-Jeszcze chwila.- usłyszała tuż przy swoich ustach

Nie rozumiała co przez to miał na myśli. Ale nie czekała na jego odpowiedz również zbyt długo. JiMin wręcz natychmiast przesunął swoją dłoń na jej lewe biodro. Pociągnął. Nawet nie tak mocno. Po prostu pociągnął jak na postawnego mężczyznę przystało. Koronkowy, delikatny materiał od razu odpuścił. Po prostu skrawki materiału za pokaźną sumę opadły na podłogę, między jej stopami.

Od razu się od niego odsunęła. Spojrzała zaskoczona na skrawki materiału. Może nawet załamana. To był prezent. Od najwspanialszego przyjaciela. Pierwszy raz miała je na sobie. A one już się do niczego nie nadawały. Wspaniale.

JiMin widząc jej minę natychmiast złapał jej podbródek i podniósł do góry, zmuszając ją tym samym do spojrzenia mu w oczy.

-Nie przejmuj się nimi.- pocałował ją delikatnie -Kupię ci takich setki.- dodał

***************

Resztki ich rzeczy również się pozbyli. Stanik i czarne bokserki. Obie te rzeczy leżały na stercie pozostałych ubrań. Oni zaś znaleźli się na łóżku wśród pachnącej pościeli. Oni i prześcieradła.

Nie było tutaj czasu na miłosne słowa. Słodkie pocałunki. Czy pieszczoty. To miał być seks. Szybki. Niespodziewany. Może odrobinę przytłaczający. Ale na pewno nie stanowił on czegoś romantycznego. Nie dziś i nigdy w życiu.

JiMin wyjmował właśnie prezerwatywę. Z kieszeni swoich spodni, które znów znalazły się na podłodze. DaHee leżała na łóżku przyglądając mu się. Uproszczając. Przyglądała się jego nagiemu ciału. W tym świetle niewiele widziała. Jednak mogła dostrzec kilka tatuaży. Faktura jego skóry nie była gładka i bynajmniej nie chodziło o włoski. Chodziło o coś gorszego. Blizny. Wyczuła kilka pod opuszkami paznokci. Jednak nie skomentowała tego. Nie powinna przecież. To miał być jednorazowy seks.

Nachylił się nad nią z nałożoną prezerwatywą. Na celu miał jednak rozciągnięcie jej. Czy było to potrzebne? Nie! DaHee czekała na to od kilkunastu minut i zdecydowanie nie potrzebowała, żeby teraz jeszcze bardziej to przedłużał.

Usadowił się miedzy jej udami. Nachylił się. DaHee była szybsza. Złapała go za ramiona i szybkim, sprecyzowanym szarpnięciem przyciągnęła do siebie. Wsunął się w nią do samego końca. Po same jądra.

Oboje jęknęli. Kobieta przymknęła powieki, podobnie jak Park.

-DaHee.- powiedział z troską, jego głos był zachrypnięty. Miał zamiar wycofać się, ale silny uścisk na jego ramionach uniemożliwiał mu to.

-Nie. Tak jest dobrze.- zapewniała go

-Nic ci nie zrobiłem?- ciągnął dalej, a jej ramiona lekko się rozluźniły.

-To, że jesteś wielki nie znaczy że tak łatwo mnie złamiesz.- zaśmiała się rozluźniając atmosferę

I miała zupełną rację. JiMin mógł się pochwalić wspaniałym ciałem. Pięknie zbudowanym, ale to nie wszystko. Jego przyrodzenie również prezentowało się doskonale. Był wielki. Gruby i idealnie wpasowywał się w ciało DaHee.

Mężczyzna uniósł się na ramionach patrząc na nią. Ta pozycja wydawała się w tym momencie idealna. Może tylko się taka wydawała. Wysunął się z niej powoli. I gdy Lee miała jęknąć z niezadowolenia natychmiast wsunął się w nią do końca. Jęknęła przeciągle.

Jego ruchy były płynne. Stanowcze. I co ważniejsze precyzyjne. Idealne. Jej dłonie wędrowały po jego plecach zostawiając po sobie czerwony ślady po wbijanych paznokciach. Pozostaną mu po tym ślady. Nie było jednak czasu, aby się tym zbytnio przejmować. Nie teraz.

Doszli wspólnie. Intensywnie. JiMin opadł zasapany obok niej, po drugiej stronie. Złapał za skrawek kołdry i nakrył ją. Następnie zdjął prezerwatywę. Zawiązał ją i wyrzucił do kosza, który znajdował się przy biurku. Usiadł na skraju łóżka patrząc na zmęczoną, ale ciągle uśmiechającą się kobietę. Jednak, gdy ich oczy się spotkały spoważniała.

-Idziesz już?- zapytała zdecydowanie zbytnio przygnębiona jego odejściem.

Tak powinno być. Przywykła do tego.

Seks i tyle.

A to miał być tylko seks. Wiedziała o tym. Chciała tego. Chciała, żeby było tak jak zawsze. Seks i po seksie. Żeby faceta nie było. Nie było go obok. Tylko tyle chciała.

Więc czemu tym razem nie chciała, żeby odchodził. Czemu chciała, żeby był przy niej. Dlaczego do cholery miała na to nadzieję. Miała nadzieję, że nie odejdzie.

-Mogę zostać jeśli chcesz.- odparł wzruszając ramionami

Kobieta nie odpowiedziała. Sięgnęła do brzegu kołdry i odkrywając wolną przestrzeń dała mu jednoznaczny sygnał, że ma zostać. To było tak cholernie naturalne.

I został. Wsunął się pod kołdrę obok niej. Został.

-Jak długo mam zostać?- zapytał przeczesując jej włosy, zabrał nawet dwa pasemka z jej oczu

-Po prostu śpij.- mruknęła zamykając oczy i odwracając się do niego tyłem

I zasnął. Został. Spędził tutaj noc. Przytulony do niej. A raczej ona wtulona w jego bok. Obejmowała go w pasie. Ciało w ciało. Skóra w skórę. Dwa piękne i zaspokojone ciała leżały teraz obok siebie.

Piękny widok.

Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!

Mój instagram: wanessa_w._

Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!

Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.

Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!

Pozdrawiam was, Wanessa

PS

Powstaje całkiem dobre opowiadanie o Tae, także zapraszam! (The Player II Kim TaeHyung II (+18) (The Player #1))

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top