#Chapter Twenty-Six


Gentleman Kim NamJoon...

Pijany Park JiMin...

Pomocny Jung HoSeok...

Wsiadła.

NamJoon zdecydowanie się ucieszył. Był typem gentlemana. I poczuł się nawet jak rycerz pomagając DaHee. Chociaż kobieta wcale nie wydawała się zachwycona jego podejściem. Mogłaby wracać sama. Nie przeszkadzało by jej to. Może chwilami bałaby się, ale to nie tak, że stanowiła księżniczkę w opałach, która potrzebowała pomocy. Chociaż jeśli NamJoon był chętny, aby jej pomóc nie widziała większych przeszkód.

NamJoon wsiadł do samochodu. Odpalił silnik. I ruszył. Po prostu ruszył. Nawet nie zapytał się dokąd ma jechać. Po prostu ruszył.

-Skąd wiesz, gdzie masz jechać?- zapytała. To, że wiedział, gdzie ma jechać wydawało się wyjątkowo dziwne

-DaHee. Proszę nie zadawaj tak niemądrych pytań.- zaśmiał się cicho. On naprawdę z niej kpił. Właśnie teraz.

-Okay. Masz rację. Głupie pytanie.- stwierdziła z widocznym sarkazmem -Przecież to oczywiste, że ochroniarz faceta, który mnie prześladuje wie dokładnie, gdzie mieszkam.- dodała zgryźliwie

-DaHee. JiMin wcale cię nie prześladuje.

-JiMin? A to nie jest już „Panem Park'iem"?

-Nie bądź złośliwa. Jestem po pracy. Poza tym spotykam się z jego przyjacielem. To usprawiedliwia mnie i daje mi prawo do mówienia o nim w ten sposób.

-W każdym razie.- machnęła ręką -Twój szef mnie prześladuje. I nawiedza. On serio chce być pozwany o nękanie?- zapytała. Była ciekawa czy NamJoon w jakiś sposób pomoże jej. Może nawet wytłumaczy zachowanie JiMin'a.

-JiMin wcale cię nie prześladuje i nie nęka. On... jest specyficzny. Jakby to wytłumaczyć...

-Nie broń go, Kim.- upomniała go kobieta -Wiem, że jest twoim szefem, ale go nie broń. Polubiłam cię. Nie chcę, żebyś to zaprzepaścił.

Na jej słowa NamJoon jedynie się zaśmiał.

-Nie mam zamiaru go broń, Hee.- stwierdził zerkając na nią. Stali na światłach więc to była idealna okazja. -Swoją drogą też cię polubiłem. Chciałem tylko powiedzieć, że JiMin się nie bawi. Nie bawi się tobą. Może to tak czasami wygląda. On nigdy nie walczył o jakąś kobietę. Nie mówię, że się zakochał, ale jest coś na rzeczy.- stwierdził wreszcie, a to dało DaHee do myślenia.

Może NamJoon miał trochę racji. To przecież mądry człowiek.

Nie wyglądał przecież na faceta, który dałby się nasłać na kogoś. Nie wyręczałby kogoś w walce o daną osobę. Jednak nigdy nie mogła mieć pewności. Pewnie JiMin dużo mu płacił. A światem rządzi pieniądz. Chociaż... NamJoon spotykał się z właścicielem restauracji. Kim SeokJin nie mógł narzekać na brak pieniędzy. Byli przecież w związku. Więc musieli się dzielić pieniędzmi. To w żaden sposób nie pomagało jej dojść do jakichkolwiek wniosków. NamJoon stanowił zagadkę.

Dojechali do jej domu w ciszy. Kim zaparkował dokładnie w tym samym miejscu co ostatniego wieczoru JiMin. DaHee widząc to zaśmiała się cicho. Mieli dokładnie ten sam styl. „Nikt mi nie podskoczy." Zanim wyszła zawahała się. Czy powinna zapraszać go do siebie? Podziękować jakoś za troskę?

-Będę leciał. Muszę podjechać po Jin'a. Miło było cię znów widzieć.- odezwał się jako pierwszy. No i proszę. Sytuacja rozwiązana.

-Dziękuję za podwiezienie. Było miło. Dobranoc NamJoon.

Zabrała swoje rzeczy i wyszła z samochodu. NamJoon już odjechał. Weszła do środka. Tym razem winda działa. No tak. Inne opcji nie było.

Weszła do mieszkania. Od razu włączyła czajnik, żeby napić się herbaty i zjeść coś. Naprawdę tego potrzebowała. Zrobioną herbatę odstawiła na blat. Postanowiła jednak wziąć najpierw prysznic. Może odświeżenie się było naprawdę dobrym pomysłem. Wykąpana i pachnąca czekoladą poszła do kuchni. Zabrała ze sobą herbatę oraz biszkopty. Dawka cukru przed snem jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Tak sobie wmawiała.

Siedziała przed telewizorem i oglądała odcinek lecącej dramy. Naprawdę nie spodziewała się niczego specjalnego o dwudziestej drugiej. Jednak pomyliła się. Ktoś dzwonił do niej domofonem.

-Co jest?- mruknęła sama do siebie

Spojrzała na swój telefon. Tae nie dzwonił. Nie mógł też dzwonić do niej, bo przecież miał klucze do mieszkania. Coś było nie tak. Nikogo się nie spodziewała o tak później godzinie.

Wstała więc chcąc sprawdzić. Podniosła słuchawkę, gdy kolejny raz ktoś zadzwonił.

-Tak?- spytała niepewni słysząc w słuchawce jakieś dziwne dźwięki. Charczenie. Ciężki oddech. Czuła się naprawdę zaniepokojona.

-DaHee.

Od razu wiedziała kto to był. Wszędzie i za każdym razem poznałaby ten głos. Park JiMin. To właśnie on dzwonił do niej. Cholera. Co powinna teraz zrobić? Nie był trzeźwy. Była pewna, że nie był.

-JiMin czego chcesz o tej porze?- zapytała udając poważną, może nawet złą

-DaHee.- powtórzył

-Cholera Park!- krzyknęła i z głośnym trzaskiem odłożyła słuchawkę

Nie miała zamiaru się w to bawić. Naprawdę nie chciała. JiMin to tylko bogaty przystojniak, który chce zawrócić jej w głowie, a później porzucić. Była tego pewna. Nie miała zamiaru bawić się w to coś w co pogrywał Park. Chciała spokoju. Potrzebowała go. Jej świat był idealny zanim go poznała. I taki właśnie powinien pozostać. Bez niego.

Liczyła, że sobie poszedł. Miała na to naprawdę wielką nadzieję. Że wreszcie wrócił do domu. Jednak coś jej nie dawało spokoju. Był pijany. Była pewna, że był. Jeśli był w taki stanie jak się tutaj znalazł? Na pewno nie przyjechał taksówką. Nie było nawet takiej opcji.

Wątpiła, że jakiś jego ochroniarz go tutaj zawiózł. Nikt nie byłby na tyle głupi, żeby zawozić milionera pod dom jakieś dziewczyny. Nikt. Nawet jego ochroniarze. Jeśli nie taksówka. Ani nie ochroniarze. Czy była możliwość, że on sam tutaj przyjechał.

Poderwała się na równe nogi. To niemożliwe. Nie mógłby być aż tak głupi. A jeśli jednak? Mógł kogoś po drodze zabić. A nawet jeśli już teraz tego nie zrobił. To dopiero mógł. Bez chwili zawahania włożyła trampki, wzięła bluzę i klucze od domu. Zbiegła po schodach na parter. Nawet nie czekała na windę. Musiała sprawdzić czy on ciągle tam był. Wręcz wybiegła przez szklane drzwi.

Mogła odetchnąć z ulgą. Park JiMin ciągle tam był. Siedział na masce swojego bordowego Maserati Granturismo. Był pijany. Naprawdę pijany. Gdy tylko zobaczył kobietę od razu chciał się podnieść. DaHee powstrzymała go ruchem dłoni.

-Co ty sobie zrobiłeś?- spytała podchodząc do niego bliżej. Dłonie trzymała w kieszeniach bluzy i patrzyła na niego pouczająco

-DaHee.- jego głos był miękki, na samo wspomnienie jej imienia uśmiechnął się

-Sam tutaj przyjechałeś?- nie odezwał się, jedynie pokiwał twierdząco głową. Kobieta potarła zdesperowana kartka. Musiała jakoś zadziałać. I na pewno nie pozwoli mu prowadzić. Jeszcze spowoduje wypadek. Albo co gorsza zabije się. -Gdzie masz kluczyki?- spytała

Jak mogła się spodziewać na dostała odpowiedzi. Patrzył na nią i uśmiechał się. Uśmiechał jak dziecko. Brakowało jeszcze, żeby zaczął machać nogami. Wtedy zupełnie byłby dzieckiem. Chociaż patrząc na niego nie można było tego stwierdzić. JiMin był tysiąc procentowym mężczyzną.

Kobieta westchnęła ciężko. To będzie męczące. Sięgnęła do jego kieszeni w bordowej marynarce. Nic. Druga. Tak samo. Wsunęła dłoń w przednią kieszeń spodni. Nic. Druga. Bingo! Były. Odebrała mu je.

-Przyszłaś.- szepnął patrząc na nią.

Pijany JiMin stanowił zupełnie inną wersję JiMin'a. Może lepszą? Może gorszą? Albo po prostu inną? Patrzył na nią inaczej. Zachowywał się inaczej. Był inny. Bardziej niebezpiecznym. Ze stanowczym. Trzeźwym JiMin'em łatwiej było walczyć. Łatwiej było się sprzeciwiać. Ale pijany JiMin był bardziej niebezpieczny. Może przez swoją niewinność i stan upojenia. Ale temu JiMin'owi trudniej było się opierać.

Nawet nie wiedziała jak powinna mu odpowiedzieć. Nie zrobiła tego dla niego. Nie celowo. Gdyby była pewna, że jest trzeźwy nie zrobiłaby tego. Ale gdy był pijany... to już inna bajka. JiMin wyciągał w jej stronę dłoń. Jakby chciał ją dotknąć. Złapała go za dłoń i pociągnęła w swoją stronę. Mężczyzna na chwiejnych nogach podniósł się. Otworzyła drzwi od strony pasażera.

-Wsiadaj.- nakazała mu pozorując, że ciągle jest tak stanowcza i bezwzględna jak wcześniej

***************

Oboje siedzieli w samochodzie. Zapięła mu nawet pasy. Spojrzała na niego.

-Dokąd jedziemy?- zapytał. Wydawał się bardziej trzeźwy niż dziesięć minut temu. Może to nawet lepiej, że powoli trzeźwiał.

-Chcę zabrać cię do domu. Czy z łaski swojej możesz podać mi adres?

Park nie odpowiedział. Wstukał adres w nawigację i znów oparł się o fotel patrząc na kobietę.

-Zaprowadzi cię.- stwierdził przymykając powieki.

-Irwon-dong.- mruknęła sama do siebie. Nawigacja wskazywała trzydzieści dziewięć minut jazdy. Cudownie. Utknęła z pijanym JiMin'em na ponad pół godziny w tak małej przestrzeni.

Wreszcie ruszyli. Przy pierwszych światłach DaHee nie dała rany w tej ciszy. Zerknęła na niego.

-Nie daje mi to spokoju. Dlaczego się upiłeś? Nie. Dlaczego pijany prowadziłeś samochód? Nie masz od tego ludzi czy coś? I dlaczego do cholery przyjechałeś do mnie?

-Chciałem cię zobaczyć.- stwierdził od razu. Może i był pijany, ale pewności siebie i odwagi nie można było mu odmówić. -Moi „ludzie" byli w domu. Nie muszą mnie pilnować na każdym kroku, DaHee.- na jego słowa prychnęła

-A powinni. Stanowisz poważne zagrożenie w ruchu lądowym. Jechałeś pijany. Mogłeś siebie zabić. Ale to tylko jedna osoba. Pomyśl tylko. Mogłeś zabić kogoś innego. Czyjąś matkę, ojca i czyjeś dziecko. Pomyślałeś o konsekwencjach swojego zachowania? To, że jesteś bogaty nie usprawiedliwia cię do takiego zachowania.- jej słowa były ostre.

Naprawdę ostre. I miały w sobie pewną moc. Nie chciała go upokorzyć. Chciała dać mu tylko do myślenia co mogło się stać przez jego nieodpowiedzialność. Był cholernie nieodpowiedzialny i zachował się dziecinnie. Jak szczyl, który dopiero co dostał prawo jazdy. Ale czy pouczanie pijanego miało jakikolwiek sens? Oczywiście, że nie. Jednak była pewna, że gdyby był trzeźwy i spojrzał na nią swoimi czekoladowymi tęczówkami nie byłaby w stanie powiedzieć mu tak odważnych słów.

Nie otrzymała jednak odpowiedzi od razu. JiMin przez chwilę milczał. Może nie wiedział co powinien powiedzieć. Może się bał. A może jej słowa wcale do niego nie dotarły.

-Za takiego mnie uważasz?- zapytał wreszcie. I wcale nie brzmiał jakby był pijany -Za bogatego dzieciaka, który nie myśli o nikim poza sobą?

-Za bogatego? Tak. Za kogoś, kto nie myśli?- zerknęła na niego -Pokazałeś mi to jadąc do mojego domu po pijaku. Ale za dzieciaka? Niekoniecznie. Twoje zachowanie było dziecinne, ale ty raczej nie jesteś taki na co dzień. Mam przynajmniej nadzieję.

Milczeli. Resztę drogi milczeli. JiMin odwrócił się w stronę okna i nawet nie patrzył na kobietę. Może zasnął. A może nie. Nie obchodziło jej to. Ważne, że nie musiała ciągnąc tej rozmowy dalej. Całe jej szczęście. I jego tym bardziej.

***************

Jechali. DaHee kierowała. Jechała i jechała. Wreszcie zatrzymała się przed wielką bramą. Naprawdę ogromną bramą. Nie miała jednak pojęcia jak ją otworzyć. Nie wydawało się jej również, że do kluczyków od samochodu są przyczepione klucze do bramy. Musiał być jakiś sposób, żeby dostać się do środka. I nagle. Brama sama się ruszyła. Zaskoczyło ją to. Jednak po chwili zdała sobie sprawę, że musiała to zrobić ochrona. Pewnie poznali samochód JiMin'a i dlatego natychmiast otworzyli. Nawet nie musieli się nad tym długo zastanawiać. Zapewne niewiele osób jeździło Maserati. To było wręcz oczywiste.

Jechała asfaltową, krętą drogą. Była pewna, że trafiła do jakiejś bajki. Przecież znała Seul jak własną kieszeń. Miasto wielkie, ale nic się nie mogło kryć przed nią. Wiele razy była w Irwon-Dong. Ale tego miejsca nie znała. Powinno się raczej powiedzieć, że nie wiedziała, iż ktoś mógłby mieć taką posiadłość na obrzeżach miasta. A jednak.

Wreszcie zatrzymała się przy fontannie. Fontannie! Cholera on miał fontannę przed domem. Wielkim domem. Wielką posiadłością. Spojrzała na JiMin'a. Spał. Cholerny bogacz zasnął. Wyłączyła samochód i wysiadła z niego. Zaraz. Nawet nie zauważyła kiedy zleciało się przy niej ośmiu ochroniarzy. Jak cholerne wrony. Podejrzewała, że każdy z nich ma broń. Co gorsza kątem oka dostrzegła, że dwóch z nich trzymało pistolet w dłoni.

Postanowiła jednak grać nieustraszoną. Pewną siebie. Jak zawsze. Musiała grać, aby wyjść z tego żywa.

-Wyluzujcie, okay?- spytała unosząc dłonie do góry -Przywiozłam waszego szefa. Jest cały, pijany i zdrowy. Na następny raz pilnujcie go lepiej. Stał pod moim domem. Pił i jechał samochodem. Naprawdę uważacie, że mierzenie do mnie pistoletem.- wskazała na dwóch mężczyzn -Jest odpowiednie w tej sytuacji. Są na to protokoły. Park JiMin, wielki milioner pił i prowadził pod wpływem. Gdyby nie ja wiele złego mogło się stać.

Były dwie opcje. Albo zrozumieją. Poczują się winni za niedopilnowanie swojego szefa. I może nawet odwiozą do domu Albo te cholery zabiją ją. W najlepszym przypadku zostanie niesłusznie skazana za rzekome porwanie. Obie opcje były bardzo prawdopodobne.

-Panno Lee.- usłyszała znajomy głos. Spojrzała w stronę wejścia do domu. Jung HoSeok. Jego ochroniarz. Poprawił marynarkę i zaczął schodzić po schodach. Ruchem dłoni kazał reszcie ochroniarzy odsunąć się od Lee. -Zajmijcie się Panem Park'iem.- nakazał -Panno Lee. Dobrze panią widzieć.

-Jesteś tego pewien?- spytała prychając -To nie jest mój wymarzony sposób spędzania wieczorów. Odwożenie pijanych bogaczy do domu. A później dwóch ochroniarzy celujących we mnie. Chyba jestem na to za stara.

-Jest mi naprawdę przykro, że do tego doszło. Pan Park był w barze Pana Kim'a. Miał tam zostać, abyśmy mogli go odebrać. Nagle jednak zniknął. Wyłączył GPS w swoim samochodzie więc nie mogliśmy go namierzyć. Naprawdę cieszę się, że nic mu nie jest. A co ważniejsze nie zrobił nikomu krzywdy. Może chciałaby Pani wejść na herbatę, w ramach podziękowania?

-Bardziej przydałaby mi się podwózka do centrum.

-Nie ma sprawy. Dokąd mam panią zabrać?

-Itaewon-Dong.- odpowiedziała

-Nieźle. Mieszka pani w imprezowym centrum!- stwierdził podekscytowany

DaHee westchnęła ciężko. Uniosła dłoń w jego stronę.

-DaHee.- przedstawiła się

-HoSeok.- odpowiedział ściskając jej dłoń i uśmiechając promiennie.

Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!

Mój instagram: wanessa_w._

Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!

Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.

Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!

Pozdrawiam was, Wanessa

PS

Powstaje całkiem dobre opowiadanie o Tae, także zapraszam! (The Player II Kim TaeHyung II (+18) (The Player #1))

Przypominam o komentarzach!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top