#Chapter Twenty

Tak...

Randka...

Przeprosinowa kolacja...

Co z tego wyniknie...

-Nie.- zaprzeczyła natychmiast

-Co?- zapytał zaskoczony.

Naprawdę nie spodziewał się innej odpowiedzi niż twierdząca. Cholera to było straszne. Tak mocno uderzyło w jego ego. Jak jeszcze nigdy.

-Powiedziałam nie. Nie zgadzam się na randkę. Na spotkanie czy jak jeszcze to potraktujesz. Powiedziałeś co chciałeś. Twój czas minął JiMin. Dziesięć minut minęło. Skończyliśmy tę rozmowę i ze sobą również.

-Nie. Nie, DaHee. Nie dam się tak łatwo spławić!- zaprzeczył

-Dlaczego nie? Dlaczego sobie tego nie odpuścisz? Co?- spytała i znów stanęła naprzeciwko niego. Patrzyła mu w oczy. Była zła. Naprawdę zła. A teraz z każdą cholerną chwilą wściekała się jeszcze bardziej. Park JiMin miał odpuścić, ale najwyraźniej nie miał takiego planu. -Jaki jest twój problem? Wyjaśnij mi. Z czym masz problem. Twoim problemem jest to, że nie zostałam wpisana na twoją listę pieprzonych dziewczyn? Tego nie możesz przeboleć. To jest twój problem tak?

-Nie. Nie, DaHee. Mylisz się co do tego i co do mnie.- zacisnął mocniej szczękę.

Był równie zły jak ona. O ile nie bardziej. Chociaż nie dawał po sobie tego poznać. Starał się jak tylko mógł, żeby nie pokazać jaki jest... naprawdę.

Właśnie publicznie starała się go znieważyć. I co gorsza coraz lepiej jej to wychodziło.

-W takim razie o co chodzi? Jeśli twoim jedynym problemem nie jest moja cipka i twój kutas, to gdzie leży problem?

O mało nie zaśmiał się. W tym momencie szczerze był wściekły i gdyby tylko mógł to uderzyłby w coś, ale słowa DaHee o mało nie wywołały niepohamowanego śmiechu.

Cipka.

Kutas.

Te słowa wypowiedziane przez nią wcale nie brzmiały tak źle. Mógł śmiało stwierdzić, że były nawet urocze. To doprawdy go zdumiało. Już dawno tak nie było, żeby ktoś zdołał go rozśmieszyć w tak powalony sposób.

-Chcę, żebyś mi wybaczyła. Nie zrobiłem umyślnie nic co zasługiwałoby na takie traktowanie. Ja nie zasługuję na takie traktowanie. Proponuję ci kolację. Już nawet nie randkę, ale zwykłą kolację przeprosinową. Nic więcej. Po wszystkim rozejdziemy się. Każde w swoją stronę. Wybaczymy sobie i zapomnimy o sprawie. Tylko o tyle proszę. Czy jesteś w stanie to przeboleć i spotkać się ze mną.

DaHee milczała. Milczała dobrą chwilę i zastanawiała się. Myślała o tym czy jest to dobry pomysł. Czy to przypadkiem nie jest podstęp. Zasadzka. Pułapka w którą wpadnie jeśli się zgodzi. Musiała to dokładnie przemyśleć. Park JiMin był przecież cholernie sprytny, a to oznaczało spore kłopoty.

-Nie wiem.- mruknęła wreszcie

-W porządku.- przytaknął kiwając głową, jego mina była wręcz pokerowa. Nie wyrażała żadnych emocji. -Zastanów się nad tym. Nie oczekuję od ciebie niczego. Chcę się tylko spotkać i oczyścić atmosferę. Nie chcę ciągnąć za sobą niewyjaśnionych spraw. Naprawdę nie jest to żadnemu z nas potrzebne. Dlatego przemyśl to na spokojnie i daj mi znać.

DaHee nie odpowiedziała. Słuchała jego słów w zupełnej ciszy. Patrzyła mu w oczy i zastanawiała się czy naprawdę dobrze zrobiła. Może powinna od razu powiedzieć nie. I byłoby z głowy. Nie musiałaby się nad tym teraz głowić. Chociaż... klamka ciągle jeszcze nie zapadła. Nie powiedziała "tak" i nie powiedziała "nie". W każdej chwili jedno z tych słów może paść z jej ust.

-Będę wdzięczny jeśli dasz mi szansę na odpokutowanie.- stwierdził przybliżając się do niej -Dziękuję za poświęcony mi czas. Do zobaczenia, DaHee.- dodał i musnął ustami jej policzek

Nie zdążyła nawet zareagować, a jego już nie było. Wchodził do salonu przez tylne drzwi. Zobaczyła jedynie jednego z jego ochroniarzy, Kim NamJoon'a, który machał do niej i uśmiechał się pogodnie. Nie było ich.

***************

Tego samego dnia, wieczorem była w swoim domu. W sypialni. Leżała na łóżku. I zastanawiała się co powinna zrobić. Jak powinna postąpić.

"W porządku. Niech będzie ta kolacja przepraszająca. Pasuje ci jutro wieczór? DaHee."

Wysłane. Przygryzła nerwowo wargę. Naprawdę nie wiedziała co w nią wstąpiło. Ale jeśli tak miało być to może i nawet lepiej. Niech JiMin przeprosi za to, a kolacja też nie wydawała się takim złym pomysłem.

"Dziękuje. Pasuje mi. Pod restauracją o ósmej, w porządku? JiMin"

Spojrzała zaskoczona na swoją komórkę. Było kilka minut po jedenastej, a JiMin odpisał niemal natychmiast. Były dwie opcji. Albo czekał na jej wiadomość. Albo ta bardziej prawdopodobna po prostu miał telefon pod ręką. W każdym jednak razie byli umówieni. Na jutro.

"Jasne. Do zobaczenia wieczorem. DaHee"

"Oczywiście. Słodkich snów piękna, DaHee. JiMin"

***************

Sobota. Godzina siedemnasta trzydzieści. DaHee siedziała właśnie w wannie i rozmawiała przez telefon ze swoją przyjaciółką... znaczy przyjacielem. Kim TaeHyung był na linii.

-Więc mówisz, że to nie jest randka?- spytał dla pewności już może z setny raz

-Zdecydowanie nie jest TaeTae. Mówiłam ci już z milion razy. To jedynie kolacja przeprosinowa.

-Okay. Niech będzie. Ale wyjaśnij mi jedno. Jeśli to tylko zwykłe spotkanie w ramach przeprosin to dlaczego zakładasz sukienkę? Czemu szpilki? I po jaką cholerę właśnie się kąpiesz? Jeszcze mógłbym sobie rękę odciąć, jestem bardziej niż pewien, że zrobiłaś depilację całego ciała. Nie pomijając żadnego miejsce. Mam rację?

DaHee przygryzła nerwowo wargę. Miał cholerną rację i trudno byłoby się z tego wywinąć. Nawet jak dla niej.

-Okay. Masz rację. Była depilacja, ale to nie tak, że liczę na seks.- zaprzeczyła szybko -Wiesz, że nie lubię niepotrzebnego owłosienia. Włosy na głowie, brwi i rzęsy w zupełności mi wystarczą. Inne miejsca powinny być gładkie jak pupa niemowlaka.

-Oj skarbie. Ty to akurat nie powinnaś mówić o pupie niemowlaczka, a o sobie. Jeśli powiesz mi, że twoja cipka jest zupełnie naga ten facet umrze na miejscu.

-Tae! Kurwa! Mógłbyś już przestać. Ile razy mówiłam ci, żebyś nie mówił o częściach intymnych ludzkiego ciała?

-Po milionowym upomnieniu przestałem liczyć. Ale wydaje mi się, że po takim czasie przestało cię to już wkurzać i droczysz się ze mną jedynie dla zasady.- stwierdził obojętnie

I chyba właśnie miał rację. DaHee już reagował tylko dlatego, że tak zawsze robiła. Przestało ją to wkurzać miesiące temu kiedy zdała sobie sprawę, że TaeHyung jest po prostu niereformowalny i tyle. Nie da się go zmienić a tym bardziej nie da się go od tak naprawić. Dlatego dała sobie z tym spokój. Teraz bawi się w to jedynie dla zasady. Dla zwyczaju.

-Dobra Tae. Muszę kończyć.

-No jasne, że musisz.- zaśmiał się -W końcu musisz się przygotować na randkę z cholernie gorącym Park JiMin'em. Jako twój przyjaciel chcę ci tylko przypomnieć, że po pierwsze masz wyglądać najlepiej jak się tylko da stara. A po drugie pamiętaj o prezerwatywie. Wiem, że to nie jedyny sposób w jaki się zabezpieczasz, ale cholera ten facet musiał przelecieć już setki lasek. Kto wie jakim choróbstwem się zaraził. Lepiej, żebyś nic nie złapała.

-Nie złapię nic, Kim.- mruknęła przewracając oczami -Nie złapię, bo nie mam zamiaru się z nim pieprzyć. To kolacja. Nie randka. Zwykła kolacja. Nic poważnego.

-Okay. Okay. A teraz wyłaź z tej wanny i się zbieraj. Nie chcę, żeby twoja skóra była pomarszczona jak u starej babci. A i weź załóż ten komplet który ci kupiłem ostatnio.

-Wiesz co... chciałam coś powiedzieć, ale chyba sam fakt, że kupujesz mi bieliznę jest wystarczająco niepokojący.

-Weź przestań. Co byliby z nas za przyjaciele, gdybym nie kupował ci czegoś fajnego, a ty mnie. To nawet niewybaczalne.- na chwilę zamilkł -A pamiętasz te cukierkowe stringi! Powinnaś założyć je na drugie spotkanie! Na pewno mu się spodobają.

-Okay dupku! Rozłączam się! Nie mam cholernego zamiaru słuchać tych głupot. Mówię serio.

Zanim zdążyła się rozłączyć do jej uszu doszedł jeszcze śmiech TaeHyung'a i jego życzenie udanej, upojnej nocy.

Szczerze zaczynała go nienawidzić.

***************

Naprawdę nie sądziła, że to zrobi, ale jakimś cudem wyjęła jeszcze nie rozpieczętowane pudełko. Prezent od jej przyjaciele. Odetchnęła ciężko i otworzyła je. Boże! Dlaczego Bóg pokarał ją takim przyjacielem jak on? No dlaczego?

W pudełku znajdował się naprawdę piękny komplet bielizny. Czarny. Koronkowy. Może lekko brokatowy. Sięgnęła do stanika i wyjęła go. Biustonosz typu bustier wyglądał naprawdę pięknie. Miseczki były usztywniane przez co cudownie się prezentowały. Dolna część ozdobiona kilkoma paskami na których trzymał się koronkowy, delikatny materiał. Okay. Naprawdę jej się spodobał.

Sięgnęła po drugą rzecz. Czarne jedwabne paski połączone ze sobą złotą klamerką. To nie były majtki. Tego nawet nie można nazwać stringami. Przyjrzała im się dokładnie.

Okay. Z tyłu nad pośladkami powinna znajdować się złota klamerka. Ale cholera. Ten koronkowy trójkąt był naprawdę mały. Musiała jednak przyznać. TaeHyung znał się na rzeczy. Wybrał coś naprawdę seksownego i ładnego. Nawet, gdyby między nią a milionerem nie miało zaiskrzyć postanowiła je założyć. Po prostu, aby czuć się piękna.

I tak oto w tej cholernie pięknej bieliźnie. Czarnej obcisłej sukience ze sporym dekoltem, jednak nie przekraczającym granicy dobrego smaku. W sukience, która sięgała do połowy uda i czarnych szpilkach była gotowa. Była gotowa na kolację. Kolację przeprosinową.

***************

Była umówiona z Park JiMin'em na miejscu. Jednak dopiero po chwili, gdy już wyszła z domu zdała sobie sprawę z jednej ważnej rzeczy. Nie znała miejsca. Nie znała cholernego miejsca ich spotkania.

Jednak to musiało być pisane. Pod blok podjechał czarny, wypolerowany Aston Martin DB11. Zatrzymał się. Wysiadł z niego on Park Milioner JiMin. W dłoni trzymał wielki, piękny bukiet złotych róż. Nie czerwonych.

Cholera one dosłownie były złote.

Podszedł do DaHee i wysunął w jej stronę rękę z bukietem.

-Dobry wieczór DaHee, to dla ciebie. Pięknie wyglądasz.

-Dziękuję. One są prawdziwe?

-Ależ oczywiście, że tak panno Lee. A teraz zapraszam do samochodu.- otworzył jej drzwi od strony pasażera i pomógł wsiąść. Zanim jednak zdążył zamknąć drzwi DaHee zadała mu pytanie.

-Skąd wiedziałeś?- spytała. Jej pytanie nie był precyzyjne, ale cholernym cudem JiMin wiedział doskonale o co jej chodziło.

-Chciałem po ciebie przyjechać. Skoro umówiliśmy się na kolację chociaż tyle powinienem dla ciebie zrobić.- odpowiedział i zamknął drzwi od strony pasażera

Teraz DaHee była już pewna. To nie była kolacja. Nie. To nie była zwykła cholerna kolacja przeprosinowa. To była randka. Najprawdziwsza cholera randka. Z cholernym Park JiMin'em. Nie miała nawet drogi ucieczki, bo Park, gdy tylko wsiadł od razu ruszył z piskiem opon.

Nie mogła już się wycofać. Karty zostały rzucone na stół. A ona stała się pionkiem w tej nieludzkiej grze.

Jednak może była dla niej nadzieja.

Jeśli on był królem... to ona miała szansę stać się

...

...

...

Królową

...

...

...

Oczywiście szansa ta była wręcz minimalna. Taka, że nie powinna brać tego pod uwagę, ale dlaczego nie miała prawa o tym myśleć? Skoro miała być jedną z tych z listy "wypieprzonych dziewczyn" to chociaż chciała być na samym szczycie.

Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!

Mój instagram: wanessa_w._

Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!

Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.

Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!

Pozdrawiam was, Wanessa

PS

Powstaje całkiem dobre opowiadanie o Tae, także zapraszam! (The Player II Kim TaeHyung II (+18) (The Player #1))

W dodatku mamy NOWĄ OPOWIEŚĆ O JEONGGUK'U!!!! (Soldier II Jeon JeongGuk II +18)

PPS

Oczywiście kochani wszystkiego najlepszego z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych! Dużo zdrowia i szczęścia. Cieszcie się tym czasem jak każdym dniem!

Do wtorku na pewno nie pojawi się żaden rozdział!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top