#Chapter Thirty-Two
~Oficjalnie mogę wam powiedzieć, że powracam!
Czerwiec był dla mnie naprawdę ciężkim miesiącem, ale dla tych co jeszcze nie wiedzą 27 czerwca obroniłam moją pracę dyplomową!
Kosztowało mnie to niewyobrażalnie dużo stresu, ale osiągnęłam swój cel broniąc się na 5!
Od października zaczynam kolejne studia, człowiek uczy się jednak przez całe życie. Od września chcę zacząć pracę w szkole, ale przede mną 2 cudowne miesiące beztroski, a to oznacza również czas na tworzenie.
Rozdziały zaczną pojawiać się regularnie także piszcie komentarze i cieszcie się nowymi rozdziałami!~
*
*
*
Jego dom...
Miał stać się jej domem...
Oh Boże...
Lee budzi się nagle. Podnosi się gwałtownie. Rozgląda po pomieszczeniu w którym jest. Po pierwsze nie zna go. Nie ma pojęcia, gdzie jest i to ją martwi. Ale druga rzecz również nie jest pocieszająca.
Cholera!
Ona nawet nie pamięta, żeby zasypiała gdziekolwiek. Pamięta tylko jak to JiMin zaprezentował swoje niesamowite zdolności podczas seksu oralnego, a ten seks zdecydowanie mogła uznać za najlepszy w całym cholernym życiu. Że był niesamowity i doprowadził ją dwa razy na cholerny skraj. A później już pustka.. może faktycznie zasnęła.
Zrzuca z siebie białą pachnącą pościel i odkrywa, że ma na sobie jedynie czarny przydługi i za szeroki T-shirt. Naprawdę nie pamięta, żeby go zakładała. A co gorsza naprawdę nie pamięta, żeby taki miała. Tak. Zdecydowanie nie należał do niej. Pociągnęła za materiał i przyłożyła go do nosa. Zaciągnęła się jego zapachem. Pachniał... jak JiMin. Pachniał nim. Pachniał jego perfumami. Teraz i ona pachniała nim.
Jednak wszelkie wątpliwości zaraz się rozwieją, bo oto do pokoju wchodzi Park JiMin. Pewnym krokiem kieruje się w stronę jej łóżka... znaczy swojego łóżka. Siada na brzegu tuż przy niej i całuje w czubek głowy.
-Zawsze chciałem to zrobić.- stwierdza po chwili namysłu i uśmiecha się do kobiety -Dobrze spałaś?- ciągnie dalej
-Tak, ale JiMin gdzie ja jestem? Co ja tu robię? I co to za koszulka?- ciągnie za materiał, jednak kiedy orientuje się, że jest to jedyne co ma na sobie tylko mocniej ją naciąga. Co z tego, że JiMin tak niedawno wydział ją w negliżu. Co z tego, że już wcześniej doszło między nimi do zbliżenia. Teraz to było zupełnie co innego.
-Jesteś naprawdę niesamowita.- uśmiecha się do niej pogodnie -Po tym wszystkim zasnęłaś. Po prostu odpłynęłaś. Dlatego zabrałem cię tutaj. Założyłem moją bluzkę i położyłem w mojej sypialni. Czy masz jeszcze jakieś pytania, piękna?
-Dlaczego po prostu mnie nie zabrałeś do domu? Jest..- wzrokiem zaczęła szukać jakiegoś zegara, wisiał na jednej ze ścian -Jest... Boże jest już dwudziesta trzydzieści!- krzyknęła zaskoczona
-Spokojnie DaHee.- JiMin złapał ją za ramię i powstrzymał przed gwałtownymi ruchami -Rozmawiałem z TaeHyung'iem godzinę temu. Wie, że jesteś u mnie. Swoją drogą, nie denerwuje cię za bardzo? Wypytał mnie chyba o milion różnych rzeczy. Wspomniał coś o „magicznej cipce". Nie łapię o co mu chodziło.
DaHee zamiast być zdegustowana słowami TaeHyung'a po prostu zaśmiała się słodko. Nie wierzyła, że śmiał naprawdę coś takiego powiedzieć. Przecież to było niedorzeczne. Znali się tyle czasu, a ten człowiek ciągle ją zaskakiwał. I szokował na wiele różnych sposobów.
-Więc czemu wcześniej mnie nie obudziłeś? Umówiliśmy się dziś tylko na lunch. A patrząc na twój strój.- zlustrowała go całego. Gołe stopy. Czarne dresy i biała koszulka. Coś czego nigdy wcześniej ni widziała. Do tego zmierzwione włosy. Nie były idealnie ułożone, a spływały na jego czoło. Miał również te seksowne okulary z czarną oprawką. -Wnioskuję, że byłeś tutaj cały czas. Nie masz jakiegoś mega zawalonego grafiku? Brak czasu wolnego? Czy tysiąca spotkań?- dopytała odczuwając rosnące poczucie winy. Nie powinna się tak czuć. A jednak. A co gorsza naprawdę nie potrafiła pozbyć się tego uczucia. W końcu JiMin cały ten dzień spędził z nią.
-Tak. Tak. I jeszcze raz tak. Mam wiele na głowie DaHee, ale dla ciebie zawsze znajdę czas. Dlatego błagam. Nie przejmuj się niczym. Nie czuj się winna mojej nieobecności. Właśnie dlatego mam tyle osób pod sobą. To oni załatwiają wszelkie niedogodności. A ja zajmuję się tym czym mogę.- poprosił ją. Złapał za jej dłoń i przejechał po jej wierzchu kciukiem
-Czemu sądzisz, że mam wyrzuty sumienia?- zapytała obruszając się. Oto wróciła stara, dobra Lee DaHee. I mimo, że ją jak i Park JiMin'a zaczęło coś łączyć nie przestała być sobą.
-Widzę to po tobie, maleńka. Ale naprawdę niczym się nie przejmuj. Teraz weź prysznic. I powinniśmy coś zjeść. Jest naprawdę późno, a od tego okropnego lunch'u nie jadłem zupełnie nic. Chyba należy nam się coś dobrego?- zasugerował
DaHee zupełnie się z nim zgadzała, tym bardziej, że jej żołądek dał o sobie znać. Naprawdę zrobiła się głodna. Jak jeszcze nigdy. Jak to orgazmy potrafią obudzić w człowieku głód. No naprawdę. Spróbowała się podnieść, ale JiMin ją w tym wyprzedził i pomógł. Kiedy stanęła na miękkim dywanie leżącym tuż przy łóżku spojrzała na swoją nogę. Zabandażowana. Stopa i kostka były usztywnione białym bandażem.
-Och. Zapomniałem o tym.- stwierdził klękając na jedno kolano i uniósł jej nogę do góry. DaHee zachwiała się więc szybko położyła dłoń na jego ramieniu starając się utrzymać równowagę. -Po tym jak położyłem cię do łóżka posmarowałem twoją nogę maścią i zabandażowałem. Naprawdę nie chcę, żeby coś ci się stało.- dodał z troską w głosie
Kiedy bandaż był już odwinięty zaprowadził kobietę do łazienki. Do wielkiej. Marmurowej ze złotymi elementami łazienki. Była wielkości jej salonu. O ile jeszcze nie większa. JiMin zostawił ją samą. Wychodząc zamknął za sobą drzwi aby miała poczucie bezwarunkowej prywatności.
Zdjęcie jednej rzeczy nie zajęło jej zbyt wiele czasu. Naga stanęła pod wielką deszczownicą i odkręciła wodę. Ten prysznic mógł trwać znacznie krócej, ale DaHee zastanawiała się co ona tutaj właściwie robi. Czemu jeszcze nie uciekła z krzykiem. Czemu tak bardzo sprzeciwiała się temu wszystkiemu, a kilka godzin później tak po prostu rozłożyła przed Park JiMin'em nogi. A może miał rację. Może ich do siebie po prostu ciągnęło. Może tak miało między nimi być, a ona wcale nie powinna się temu sprzeciwiać. A popłynąć z falą. Poddać się temu i pozwolić umrzeć lub rozkwitnąć temu czemuś, co było między nimi.
Po cholernie długich minutach wyszła spod prysznica. Okryła się jednym ręcznikiem, a drugim zaczęła przecierać swoje mokre włosy. Nagle usłyszała pukanie do drzwi. Ciche. Może nawet niepewne. Poprawiła ręcznik, aby przypadkiem się nie zsunął. Uchyliła ostrożnie drzwi. Zobaczyła przed nimi tę samą kobietę co wcześniej.
MiRa.
-Panno Lee. Przyniosłam rzeczy na przebranie.- powiedziała wysuwając przed siebie złożone w kostkę ubranie. DaHee ostrożnie odebrała je od niej. -Chciałam zapytać jak kostka? Boli? Powinnam przygotować kolejny woreczek z lodem? Może zadzwonić po lekarza?- pytała z widoczną troską w głosie
-Nie dziękuję. Nie jest źle. Po prostu muszę odpocząć.- odpowiedziała natychmiast
-Oh jasne. Rozumiem. W takim razie dam pani czas na przebranie się i poczekam przed sypialnią.- odpowiedziała i już skierowała się w stronę wyjścia, Lee otworzyła szerzej drzwi.
-MiRa!- zawołała za nią. Kobieta odwróciła się w jej stronę. -Umm... ja... dziękuję za pomoc.- uśmiechnęła się do niej pogodnie
-Do usług panno Lee.- odpowiedziała kłaniając się. Wyszła z sypialni.
DaHee została sama. Odłożyła ręcznik i ubrania. Sięgnęła po ręcznik, którym była owinięta i również jego zdjęła. Spojrzała na ubrania, które zostały dla niej przygotowane. Czarny, koronkowy i cholernie drogi komplet bielizny. Był podobny do tego, który pierwszym razem zniszczył JiMin. Bez dłuższego namysłu narzuciła go na siebie. Do tego czarne materiałowe spodenki i biała luźna koszulka z krótkim rękawkiem. Była gotowa. Właściwie to naprawdę zaskoczyło ją, że wszystko co dostała pasowało na nią jak ulał. Dziwne. Boso, uważając, żeby nie uszkodzić nogi wyszła z łazienki. Jej włosy ciągle były jeszcze wilgotne, ale nie miała zamiaru przeszukać łazienki JiMin'a w poszukiwaniu jakieś suszarki. Wytrwa to.
Kiedy otworzyła ogromne drzwi faktycznie stała przed nimi MiRa. Podeszła do kobiety.
-Pan Park już czeka w jadalni. Zaprowadzę panią, panno Lee.- stwierdziła spokojnie jak na profesjonalistkę przystało.
-Po prostu mów mi DaHee.- zaproponowała podając jej dłoń, którą MiRa niepewnie ścisnęła
Szły długim holem. Nie wierzyła, że takie domy mogą istnieć w prawdziwym życiu. Cholera! Film? Jasna sprawa. Ale w prawdziwym życiu i to jeszcze w Korei? Nie! Tak nie mogło być! A tutaj jednak. Szła po czerwonym dywanie z złotymi zdobieniami. Na ścianach wisiały obrazy w pięknych złotych ramach, a światło biło z wielkich kryształowych żyrandoli. Nie mogła już nawet policzyć ile par drzwi minęła. Chyba już milion. Wreszcie znalazły się przed światełkiem w tunelu. Schody. Marmurowe schody. Wielkie. Szerokie. I cholernie zimne. Marmurowe schody. Zeszła po nich na dół. Hol przez który to wcześniej przechodzili. MiRa skręciła w prawo, a DaHee podążyła za nią. Wreszcie znalazły się w jadalni. Ogromnym pomieszczeniu. Stół był suto zastawiony. A przy nim, na samym jego środku siedział on. Park JiMin.
-Oto panna Lee, Panie Park.- odezwała się dziewczyna kłaniając nisko
-Dziękuję MiRa. Możesz już iść.- odpowiedział machnięciem dłoni
Kobieta wyszła zgodnie z poleceniem. JiMin natychmiast stanął przy Lee i łapiąc ją pod ramię zaprowadził do miejsca naprzeciwko swojego. Odsunął krzesło i umożliwił jej zajęcie miejsca. Gentleman.
-Jak twoja kostka?- spytał pochylając się nad nią. Jego oddech otulił jej szyję.
-Dobrze, nic mnie już nie boli.- to oczywiście była jedynie część prawdy.
Naprawdę nie chciała, żeby musiał się tym zbytnio przejmować. JiMin zgarnął wszystkie włosy, które mokre opadały na jej ramiona sprawiając, że koszulka niemal przemokła. Poczuła nagłe zimno, gdy uniósł jej włosy. I ku jej zaskoczeniu związał je gumką. Podniosła dłoń do swoich włosów. Faktycznie. To była gumka. Zwykła gumka do włosów.
-Dlaczego nie użyłaś suszarki? Byłem pewien, że ją weźmiesz.- zapytał
-Nie chciałam grzebać w twoich rzeczach.- odparła szczerze
-Mogłaś. Naprawdę DaHee. Nie mam przed tobą tajemnic. Żadnych. Czuj się tutaj jak u siebie w domu.- zapewnił ją całując przy tym w lewy policzek. Obszedł stół i zajął swoje miejsce.
Ale czy naprawdę? Czy naprawdę mogła poczuć się tu kiedykolwiek jak w domu? Przecież to było niemożliwe. To nie był dom. To nawet nie była cholerna willa. To był pałac. Cholernie piękny. Drogi. Cudowny pałac. Jak króla. A nie dla normalnego człowieka. A ona przecież była normalna. Zwykłym człowiekiem. Jak więc mogłaby poczuć się tutaj dobrze kiedy z każdej strony otaczały ją drogocenne przedmioty. Rzeczy warte cholerną fortunę. Więc nie. Nie. Nie mogła czuć się tutaj dobrze. Jak w domu. Bo to nie był dom. Nie był i nigdy nim się nie stanie.
-Ktoś jeszcze do nas dołączy?- zapytała rozglądając się po mahoniowym ciemnym stole. Nie widziała jednak żadnej innej zastawy. Były tylko dwie. I masa jedzenia.
-Nie. Skądże. Dlaczego mieliby?- spytał sięgając po kieliszek z wodą
-Bo tego jest masa. Wygląda jak uczta bogów.- odpowiedziała wskazując dłońmi na wielkość stołu i jedzenie, które się na nim znajdowało
-Nie wiedziałem na co będziesz miała ochotę. Długo nic nie jadłaś. A nasz lunch nie był najlepszy. Długo spałaś i wyglądałaś na naprawdę zmęczoną więc wolałem być pewien, że pójdziesz spać z pełnym, najedzonym brzuchem. Powinnaś też uważać na to co jesz. Uszkodziłaś się. Nie wiemy w jakim stanie jest twoja noga. Wolałbym zaoszczędzić nam czasu na jazdę do szpitala, aby sprawdzili co się stało.- zapewnił ją. Najwyraźniej martwił się o jej stan zdrowia. I to bardziej niż ona sama śmiała przypuszczać.
-Jednak to ciągle zbyt wiele. Wystarczyłyby mi kanapki i herbata. Nic więcej.- odpowiedziała -A co zrobisz z resztą nietkniętego jedzenia? Przecież oczywiste, że nie zjemy wszystkiego.
-Wyrzucę.- wzruszył obojętnie ramionami. Naprawdę nie przejmował się tym co stanie się z taką ilością jedzenia? Miał to wszystko gdzieś? Tyle dobrego. Zdatnych do jedzenia potraw miało trafić do kosza. Po jej cholernym trupie. -Wyglądasz pięknie nawet bez makijażu.- stwierdził podpierając się na ramieniu
-Dziękuję.- odpowiedziała popijając powoli wodę
W miłej atmosferze zjedli swoją kolację. Rozmawiali niemal jak para. Niemal. Było spokojnie i naprawdę przyjemnie. Atmosfera ani razu nie była niezręczna. Dobrze im się rozmawiało. Ile w takim razie dobrego może zrobić wycałowanie i wylizanie kobiecego ciała. W przypadku DaHee działało wręcz zbawiennie. Naprawdę zbawiennie. I była tego pewna. Podobnie jak JiMin. Te orgazmy uratowały ich oboje.
Po posiłku, gdy na stole zostało jeszcze milion innych rzeczy DaHee postanowiła zadziałać. Podniosła się ostrożnie. Jednak nawet się nie spostrzegła, a JiMin był już przy niej. Złapał ją w pasie i objął, aby ustabilizować ją.
-Dokąd idziesz? Myślałem, że zostaniesz jeszcze i napijemy się herbaty.- stwierdził lekko zakłopotany, może nawet zmartwiony
-Oh. Wybieramy się tam oboje.- zapewniła go klepiąc po ramieniu -Kto szykował to wszystko?- spytała
-Mój kucharz. Nie smakowało ci? Coś było niedobre?
-Wszystko było pyszne. Czy mogłabym go poznać?- zapytała
-Jasne. Zaprowadzę cię.
JiMin zaprowadził DaHee do kuchni. Wielkiej, nowoczesnej i przede wszystkim profesjonalnej kuchni w której siedział mężczyzna. Na widok Park'a podniósł się i ukłonił.
-Panie Park. Panno Lee.- zwrócił do nich kłaniając się i uśmiechając
-Ko. DaHee chciała zamienić z tobą słówko.- uprzedził go, a te słowa brzmiały wręcz jak wyrok śmierci na kucharzu.
-Tak, Panno Lee. Czy coś.. czy coś pani nie smakowało?- spytał wycierając spocone dłonie w fartuch
-Skądże. Wszystko było naprawdę wyśmienite. I gdybym mogła zjadłabym wszystko. Ale co do tego co zostało. Co z tym robisz?- spytała
-Część idzie na kolacje dla personelu. Resztę wyrzucamy.- odpowiedział szczerze
-W takim razie mam do ciebie prośbę. Czy mógłbyś zająć się jedzeniem. Część zostawić dla personelu, a resztę spakować do reklamówek i zostawić w holu przy schodach?- spytała, Ko spojrzał na Park'a, kiedy ten pokiwał twierdząco głową dopiero ośmielił się odezwać
-Tak oczywiście zrobię to jak najszybciej.- przytaknął
-Świetnie dziękuję.
-Co zamierzasz zrobić?- spytał JiMin, gdy już zostali sami w kuchni
-Zobaczysz. Masz jakieś większe auto poza Maserati?- spytała
-Chodź za mną.
Stanęli w holu. JiMin podszedł do czarnej komody i rozsunął jedną z szuflad. Przed jej oczami pojawiły się zestawy kluczy do samochodów. No jasne, że miał też inne samochody. Przecież miał cholerne miliony i mieszkał w pałacu. Sięgnęła po jedną z par kluczy. Obok nich były tabliczki z marką i modelem samochodu. Cholerna zabawa dla bogaczy. W jej dłoni wylądował pilot do Mercedesa Klasy G.
-Nie sądzę, że to jest dobry pomysł. To terenówka.- stwierdził szybko JiMin chcąc odebrać od niej klucz. Jednak dziewczyna była szybsza. Odchyliła koszulkę, a klucz wylądował w staniku. -I sądzisz, że ten materiał powstrzyma mnie przed odebraniem ci kluczy?- zapytał śmiejąc się
-Nie. Oczywiście, że cię to nie powstrzyma, ale będzie przynajmniej zabawnie. Poza tym, JiMin. Wiem co to za samochód. Mam Dodge'a pamiętasz? I z tego co TaeTae mi mówił byłeś nieźle zaskoczony doborem mojego auta.
-Bo kurwa jaka laska jeździ przeklętą machiną zajebistości? Co? No która? Pokaż mi taką.- stwierdził
Zanim mu odpowiedziała wodziła paznokciem między ich ciałami. Wreszcie wycelowała palcem wskazującym w siebie.
-Ja. Ja takim jeżdżę. Jebaną machiną zajebistości. I teraz będziemy jechać twoją szkopską machiną!- krzyknęła podskakując z radości
JiMin nie mógł pozwolić, aby ta zabawa w jakiś sposób zagroziła jej zdrowiu. Kiedy była w powietrzu złapał ją pod pośladkami i unosząc jeszcze wyżej przysunął do siebie. Oplotła go nogami w pasie dociskając się do jego twardego brzucha. Oplotła ramiona wokół jego szyi.
-Wolałbym czuć twoje twarde sutki, a nie klucze.- stwierdził zerkając w dół. DaHee na te słowa zaśmiała się.
Miał rację. Klucz od samochodu właśnie boleśnie wbijał mu się w obojczyk. Nieprzyjemne. Naprawdę, kurwa, nieprzyjemne.
-Wybacz.- pocałowała go na przeprosiny w czoło i wtuliła się w niego jeszcze mocniej -Swoją drogą chyba powinniśmy założyć jakieś buty. Na boso będzie nam trudno.
JiMin trzymając kobietę jedną ręką wsunął drugą pod materiał bluzki i wydostał ze stanika klucze. Nie tracąc jednak okazji aby podrażnić jej czułe sutki. Jęknęła tuż przy jego uchu dociskając biodra do jego brzucha.
-DaHee.- mruknął
-JiMin.- powtórzyła za nim -Proszę. Nie rób tego.
JiMin bez słowa rzucił na komodę klucze i wspiął się po schodach na piętro. Szybko przebył drogę do jego sypialni i ostrożnie odłożył kobietę na łóżko. Łóżko, które już było pościelone. Jego ludzie byli naprawdę zajebiści. JiMin zniknął w łazience, a wrócił za chwilę z maścią i bandażem.
-Powinniśmy zabezpieczyć twoją nogę.- stwierdził klękając przed nią. Jej stopę postawił na swoim udzie i zaczął wmasowywać maść. Następnie ostrożnie nałożył bandaż. Odstawił jej stopę na dywan. Zniknął w drugich rozsuwanych drzwiach. Wrócił będąc już w trampkach. Zwykłych cholernych trampkach. To nie pasowało do milionera. Chociaż w tym wydaniu prezentował się również fenomenalnie co w garniturach szytych na miarę. Bellissima! -MiRa zorganizowała dla ciebie klapki. Myśleliśmy o jakiś zabudowanych butach, ale cholera. Nie powinnaś w takich chodzić. Twoja noga musi oddychać.
DaHee objęła jego policzek i zaśmiała się szczerze.
-JiMin noga nie oddycha. Ale rozumiem co masz na myśli. Klapki? Brzmi dobrze. Gdzie je macie?- spytała rozglądając się po sypialni.
-Na dole.- odpowiedział
-Zabrałeś mnie tutaj... mimo, że nie musiałam tu być?- spytała. Była zła. Po co niepotrzebnie musiał ją dźwigać skoro mogła zostać na dole i czekać na niego.
-Jesteś lekka jak piórko. Lubię to.- wzruszył ramionami i nim się obejrzała znów tkwiła w jego ramionach niesiona na parter.
Dawno mnie tu nie było, ale liczę, że rozumiecie.... sporo się dzieje w moim życiu, a to bynajmniej nie jeśli chodzi o randkowanie. Głównie chodzi o naukę i zaliczanie wszystkich egzaminów. Cóż... dzięki covidowi są zdalne więc mam więcej czasu na wszystko właściwie.
Obdarzcie ten rozdział miłością!!!
Okay kochani szybkie informację!
Oto macie drugą część kultowej powieści! Darker Side Of... II Jeon Jeongguk II Liczę, że wam się spodoba, przy czym pamiętajcie, że nie jest to moja książka, a jedynie są zmienione postacie.
No i oczywiście dla tych co jeszcze nie wiedzą Daddy Cool z naszym wspaniałym Kim TaeHyung'iem!
Kolejna sprawa to oczywiście sprawa obserwacji zarówno na instagramie jak i tutaj na Wattpadzie.
Zróbmy małe wyzwanie, bo wiem, że jesteście w stanie zrobić naprawdę mnóstwo świetnych rzeczy.
-Jeśli natomiast dobijemy do 750 obserwacji na instagramie wtedy wleci prawdziwa petarda czyli cała WIELKA seria z BTS oraz Monsta X. Także gracie o naprawdę wielką stawkę.
Mój instagram: wanessa_w._
Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!
Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.
Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!
Pozdrawiam was, Wanessa
PS
Kolejny rozdział dodam, gdy będzie 300 wyświetleń pod tym rozdziałem 😉😅
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top