#Chapter Thirty-Seven + Ważna informacja! + GŁOSOWANIE!!!
Cholerna jazda próbna...
Luksusowa jazda próbna...
Przebudzenie potwora...
-To było coś.- stwierdziła oddychając ciężko.
Endorfiny w jej organizmie ciągle szalały. To naprawdę było coś. Szybkie bzykanko z samego rana. Tego potrzebowała.
-Teraz już wiem, że potrzebujesz czegoś bombowego z samego rana. Następnym razem cię nie zawiodę i lepiej się przygotuję.- odpowiedział całując ją czule
Jakby mógł ją zawieść. Nawet teraz? Przecież to było niemożliwe. JiMin naprawdę wiedział co robił i wiedział jak zadowolić kobietę. Mimo, że liczyła na jego magiczne dłonie ta część jego ciała była jeszcze bardziej mile widziana.
Po dobrym porannym seksie i ogarnięciu się chociażby w minimalnym stopniu zawitali w jadalni, gdzie mogli spokojnie napełnić swoje żołądki.
-Słyszałam, że stworzyłeś fundację.- stwierdziła zerkając na niego sponad filiżanki kawy
-Oh. NamJoon ci powiedział?- zapytał spłoszony
Spłoszony? On i bycie spłoszonym? To nie miałoby sensu, ale najwyraźniej właśnie tak się teraz poczuł. Cóż. To świadczyło jedynie o tym, że JiMin ma również normalną, ludzką stronę. I nie jest bezwzględnym bogatym dupkiem za jakiego na początku go uważała. Był wart więcej niż mogła przypuszczać.
-Tak coś o tym wspominał. I o tym, że to do ciebie niepodobne.- odpowiedziała spokojnie udając, że jego zachowanie wcale jej nie rozczuliło. Nawet odrobinkę.
Chciała coś jeszcze dodać na ten temat jednak zanim to zrobiła rozniósł się ogromny, przerażający huk. DaHee niemal podskoczyła na swoim siedzeniu. JiMin natomiast spojrzał w stronę ogrodu z którego najprawdopodobniej dobiegł hałas.
-Co tam się dzieje?- spytała wystraszona
-Gdy zjemy pokażę ci.- oznajmił spokojnie
Naprawdę nurtowało ją co takiego się tam działo. Już rano słyszała ten hałas, ale starała się go ignorować dla swojego dobra jednak teraz nie potrafiła od tak o tym nie myśleć. Przed chwilą z ogrodu dobiegł ogromny hałas, a JiMin siedział w jadalni spokojny jak zawsze i po prostu delektował się posiłkiem. Musiała zacząć się do tego przyzwyczajać, bo takie zachowanie mogło stać codziennością.
***************
I faktycznie, gdy wreszcie posiłek został zjedzony, JiMin trzymając DaHee pod ramię zaprowadził do wyjścia tarasowego. Hałas zaczął narastać z każdym ich krokiem. Wreszcie znaleźli się na tarasie. DaHee oniemiałam na to co zobaczyła. Prawdziwy plac budowy. Dosłownie. Koparka. Stos kamieni. Robotnicy.
-Zniszczyłeś ścieżkę.- stwierdziła patrząc na kamienną ścieżkę... której już nie było. Zostało po niej jedynie gruzowisko i kilkucentymetrowe wgłębienie
-Zagrażała twojemu zdrowiu więc postanowiłem to zmienić od razu po moim powrocie do domu.- stwierdził jakby to było zupełnie normalne, że facet demoluje swój mafijny ogród i zmienia wszystko tylko dlatego, że jakaś kobieta niemal skręciła sobie tam kostkę. Cóż... to było normalne. Dla Park JiMin'a. Nie... cóż. To złe określenie. Nie robił tego od tak dla kogokolwiek. On zrobił to dla DaHee. Tylko dla niej. Mógłby nawet zmienić cały swój cholerny dom, gdyby to miało uszczęśliwić tę kobietę.
I to wcale nie tak, że JiMin był zakochany. Bo się tak nie czuł. Ale musiał mieć ją przy sobie. Blisko siebie. Po swojej stronie. Czuł, że jeśli będzie z nim to wszystko się uda. Więc zmiana jednej, dwóch czy miliona rzeczy za cenę bycia blisko niej nie grała dla niego większej roli. Nawet wydanie milionów na tę kobietę nie było dla niego wyzwaniem.
Resztę dnia spędzili... cóż za zaskoczenie w łóżku. Dosłownie i w przenośni. Wykorzystali całą paczkę prezerwatyw i zaczęli nowe pudełko. Poza tym obejrzeli film przytulając się jak prawdziwa para i wreszcie zjedli pożywny obiad, który wzmocnił ich i naładował na kolejne rudny ekstremalnie idealnego seksu. Gdyby mogła nigdy nie wyszłaby już z jego łóżka. JiMin był zbyt dobry, aby opisać to słowami. Był tak kurewsko szybko, zręczny i precyzyjny. Leżeli w jego łóżku wśród miliona poduszek i jedwabnej czarnej kołdrze. Nadzy. Przytuleni do siebie. To było to co polubili oboje.
Jednak rzeczywistość dogoniła ich dość szybko. Kolejnego dnia DaHee i JiMin musieli wrócić do swojej codzienności. Prowadzenie firmy i bycie managerem „La Parure". Tak ich rzeczywistość. Ich prawdziwe życie. Coś okropnego, a za razem coś pięknego i niepowtarzalnego. Coś co było tylko ich i coś czym mogli się dzielić ze sobą.
***************
Poniedziałek nastał tak szybko, DaHee nawet się nie spostrzegła, kiedy zjadła śniadanie i pojechała od razu do salonu. Siedziała tam lekko odrętwiała. Nie przez wspólne nocne igraszki, ale przez to, że czegoś jej brakowało. A mianowicie brakowało jej Park JiMin'a i wszystkiego co się wiązało z tym człowiekiem. Od jego zapachu, przez dotyk jego skóry, jego pocałunki, jego spojrzenie, jego głos, jego bliskość i nawet brakowało jej wsłuchiwania się w jego bijące serce.
Siedziała przy ladzie i patrzyła tempo w ścianę naprzeciwko niej. Nic nie mogłoby pomóc jej w tym momencie. No chyba, że poduszka lecąca w jej stronę. A precyzując poduszka, która właśnie uderzyła ją w głowę. Kobieta niemal spadła ze stołka. Z ledwością złapała równowagę. Spojrzała w stronę sprawcy tego zamieszania. I jakby inaczej.
Kim TaeHyung.
-Debilu no!- krzyknęła na niego rzucając najmocniej jak tylko mogła poduszką
Spotkało się to jedynie z jego donośnym śmiechem. Z każdym dniem nienawidziła go coraz to bardziej.... ale i kochała coraz to mocniej. Chłopak podszedł do niej i stanął po drugiej stronie lady.
-Co taka zamyślona?- spytał ciągnąc kosmyk jej długich czarnych włosów
-To bolało.- stwierdziła z grymasem bólu wymalowanym na twarzy
-Przestań. Wiem, że kłamiesz. Jakoś jak facet cię ciągnie za włosy na pieska to jest dobrze.- stwierdził wywracając oczami
-Naprawdę nie chcę wiedzieć skąd masz takie informacje Tae.- odpowiedziała martwiąc się, że ten facet zna jej wszystkie sekrety
-Wyluzuj to przez to, że cię dobrze znam.- odpowiedział natychmiast i niestety, ale była to najszczersza prawda. On wiedział o niej miliony rzeczy, ale DaHee nie była mu dłużna. Wiedzieli o sobie niemal wszystko. -Widziałem dziś twojego milionera.
-Widziałeś? Czyli to oznacza również, że z nim gadałeś. Czatowałeś na niego?- spytała podejrzliwie
-Skądże! Podwiozłem Guk'a do pracy, bo był u mnie całą noc i tak się trafiło, że wpadłem na JiMin'a. Chwilę pogadaliśmy. I tyle. Nic więcej DaHee, przysięgam.
-Co ci powiedział? Nie czekaj! Co ty mu powiedziałeś?- spytała pochylając się w jego stronę
-Pochwalił się tylko, że jesteś niesamowita i mówił o całokształcie, a nie seksie. I mówił, że naprawdę dobrze jest mu z tobą. Wspominał coś o tym, że jak skończy przeróbkę w ogrodzie to zaprasza do siebie. Fajny z niego facet. Dobrze trafiłaś.- mówił szczerze.
Kim naprawdę się cieszył, że DaHee dobrze trafiła z facetem. Już po takim czasie mogła wreszcie zacząć nowy rozdział z dobrym gościem. To było pocieszające.
-Mówiłam ci. To związek na próbę.- ciągle stała przy swoim
Czy naprawdę długo miała zamiar ciągać jeszcze to „to związek na próbę"?
Znając DaHee? Tak.
Wiedząc jaki miała stosunek do facetów i jakie miała problemy. Tak.
Do usranej śmierci swojej bądź jego. A jeśli nie to. To do momentu aż zrobi się zbyt poważnie. Wtedy ucieknie. Zawsze tak robiła. Nie potrafiła inaczej. To był jej sposób na niezostanie skrzywdzoną. Była zepsuta. Wiedziała o tym. Wiedziała jak była popierdolona i dlaczego nie potrafiła być z nikim na dłużej. Wydawało jej się nawet, że TaeHyung nie miał bladego pojęcia o jej problemach z zaangażowaniem się.
-Jak długo masz zamiar udawać, że to co jest między tobą a milionerem to tylko próba?- spytał
-Jak długo? Hmm... aż któreś z nas po prostu nie stwierdzi, że to koniec. Do tego momentu będzie to tylko zabawą, którą prowadzimy.
-Zabawa? Brzmi spoko.- wzruszył ramionami i już miał odejść, ale odwrócił się w jej stronę i dodał -Tylko wiesz, nie kupuje się biżuterii wartej sto milionów, nie daje się prezentów, nie śpi w jego domu i kurwa nie dostaje się kolejnych prezentów. To nie jest zabawa, Lee. Tak tylko mówię.- stwierdził i wskazał w stronę wejścia
A oto szedł „To nie jest zabawa". Mężczyzna z wielkim bukietem lili. Boże. On znów to robił. Znów obdarowywał ją prezentami. I mimo, że DaHee wcześniej, przed pojawieniem się Park JiMin'a, tego nie lubiła tak teraz prezenty w formie kwiatów przyprawiały ją o szeroki uśmiech, a liściki o szybsze bicie serca. Nie, wcale go nie lubiła. Wcale. To był jedynie czysto fizyczny, zwierzęcy instynkt, któremu się poddała w całości. Tak sobie to tylko tłumaczyła.
***************
Jej „Jedynie zabawa" pojawił się w porze lunch'u. Tak Park JiMin wraz ze swoim ochroniarzem Kim NamJoon'em pojawili się w salonie „La Parure" z wizytą. I to wcale nie w sprawie nowego garnituru, ale postanowili zabrać DaHee i cóż... niestety również Kim TaeHyung'a na lunch do restauracji kogóż by innego jak nie Kim SeokJin'a. Cudownie. Całkiem romantycznie. Trzy randki w jednym miejscu. Któż by się tego spodziewał?
I tak oto cała szóstka, bo nie mogło przecież zabraknąć Jeon JeongGuk'a i Jung HoSeok'a czy właściciela Kim SeokJin'a, siedziała przy jednym wielkim stole. DaHee była otoczona z dwóch stron, bez możliwości ucieczki. Z jednej Park JiMin, który molestował ją dotykiem. Cieszyła się, że nie założyła spódnicy albo sukienki, wtedy nie skończyłoby się jedynie na masowaniu wewnętrznej strony ud. JiMin dobrze wiedział, że to sprawiało, iż DaHee robiła się napalona. Natomiast po drugiej stronie siedział Kim TaeHyung ze swoją własną misją. Chciał sprawdzić jak to wszystko rozgrywa się między kochankami. Czy jest tak jak Lee mówiła, że to nic poważnego i to jedynie zabawa.
Siedzieli tam czterdzieści pięć minut, a TaeTae już po dziesięciu mógł stwierdzić, że to wcale nie jest zabawa. Ani trochę to nie była zabawa. Dlatego po wszystkim postanowił pogadać z JiMin'em na osobności. Ta... męski kibel wydawał się najlepszym miejscem. Chociaż toalety w restauracji Kim'a były naprawdę luksusowe więc nie mieli co narzekać na miejsce spotkania.
Kiedy JiMin miał już wychodzić Tae powstrzymał go przed tym.
-Czy...- zaczął i spojrzał na niego lekko poddenerwowany -Coś się stało?- dodał
-Chciałem pogadać o Hee.- stwierdził -I waszym związku.
-Naszym związku?- zapytał oniemiały nie rozumiejąc co Kim ma na myśli.
Wiedział, że są z DaHee blisko. Więc czy to oznaczało, że Kim TaeHyung wiedział również wszystko o ich związku i tym co działo się między nimi? Zaczęły pocić mu się ręce, zrobiło mu się gorąco.
-Tak. Znaczy to nic strasznego. Ani nic z tych rzeczy.- zaśmiał się starając jak najbardziej złagodzić atmosferę -Chciałem tylko zapytać, no wiesz... jakie masz zamiary co do niej?
-Stary nie wiem jak mam ci odpowiedzieć. Wiesz to po prostu jest związek. Zobaczymy jak się to rozwinie. Lee jest niesamowita, sam chyba to widzisz. I nie mam na myśli tylko tego jak wygląda, oboje możemy zgodzić się, że jest piękną kobietą, ale to nie wszystko. DaHee to nie tylko piękne opakowanie, ale i bogate wnętrze, które chcę poznać jeszcze bardziej i bardziej. Z każdym dniem dowiaduję się o niej czegoś nowego.- stwierdził.
TaeHyung był w stanie zgodzić się z tym w stu procentach. Park JiMin miał zupełną rację. DaHee nie była jedynie opakowaniem, ale to co było najpiękniejsze skrywało się wewnątrz. Gdzieś tam głęboko. W miejscu do którego niewiele osób dopuściła. Jednak właśnie w tym miejscu znajdowali się zarówno Kim TaeHyung jak i ku zaskoczeniu wszystkich Park JiMin, chociaż może sama nie zdawała sobie z tego sprawy to wszystko toczyło się tak, aby wpuścić go do swojego serca.
-Wiesz mimo, że DaHee nie wygląda na taką laskę naprawdę łatwo jest ją zranić. Ona... ma problemy z zaufaniem wobec facetów z którymi się spotyka i szybko kończy związek jeśli facet zbyt szybko się angażuje. Naprawdę tego nie lubi.
-A mówisz mi to bo...-ciągnął temat JiMin
-Bo cię lubię i sądzę, że jesteś spoko gościem. Oraz dobrze pasujesz do DaHee. Po prostu nie zraź się, gdy nagle powie, że chce z tobą zerwać. Wiesz ona w kółko powtarza, że wasz związek jest tylko etapem testowym. Jakby jazdą testową.
-Porównała nasz związek do kupna auta?- zapytał z niedowierzaniem
-No taka właśnie jest Lee DaHee. Lubi szybką jazdę i lubi samochody więc nie dziw się, że jej porównanie związane jest z samochodami. Musisz do tego przywyknąć kolego.- TaeHyung pocieszająco poklepał JiMin'a po ramieniu i wyszedł z łazienki zostawiając go samego.
-Cholerna jazda próbna.- mruknął pod nosem -Lee DaHee.- prychnął i również wyszedł posiadając już plan jak przekonać kobietę, że wcale nie jest jakąś cholerną jazdą próbną, a już kupionym, cholernie drogim i luksusowym samochodem, którego nie można ignorować.
***************
Tego wieczoru Park JiMin przyjechał po DaHee i naprawdę nie miał zamiaru odpuścić. Zabrał ją co prawda do jej mieszkania, ale nawet niezaproszony wszedł do środka. Zrobił sobie herbatę i rozsiadł się wygodnie na sofie, w miejscu, gdzie zazwyczaj to DaHee siedziała. Kobieta stanęła po drugiej stronie pokoju i patrzyła na niego zdezorientowana z założonymi rękoma. JiMin zdecydowanie zbyt dobrze czuł się w JEJ mieszkaniu.
-Czemu nie usiądziesz?- zapytał nawet na nią nie patrząc. Jego wzrok utkwiony był w telewizorze.
-Nawet nie spytałeś czy możesz zostać. Może mam inne plany?- spytała starając się być poważna.
Oczywiście, że nie miała nic innego do roboty, jednak dlaczego JiMin miałby o tym już teraz wiedzieć? I dlaczego niby miał zostać w jej domu? Potrzebowała swojej przestrzeni, a JiMin zdecydowanie robił wszystko, aby tę przestrzeń zniszczyć i zabrać.
-Bo wiem, że nie masz nic lepszego do roboty. Poza tym co może być lepsze niż spędzanie czasu ze swoim facetem? Co może być lepsze, DaHee?- pytał odwracając głowę w jej stronę i przyjrzał jej się dokładnie
-Wiele rzeczy jest równie dobrych.- skomentowała przekornie
-Naprawdę? A czy nie najlepszą opcją jest pieprzenie się ze swoim facetem? No wiesz, orgazmy. Nie jeden orgazm DaHee. Ale wiele, naprawdę wiele. Orgazmów. Krzyki. I tego typu rzeczy.
-Sugerujesz, że jestem łatwa i zależy mi tylko na seksie?- uniosła głos
-Broń Boże, o ile istniejesz. Sugeruję, że jesteśmy idealną parą tylko dlatego, że rozumiemy się nawet bez słów i wiem naprawdę dobrze, że sugerowanie seksu jest jednym z argumentów, które do ciebie przemawiają.
-Nienawidzę cię. Wiesz o tym?- spytała siadając na jego kolanach
Nie chciała tego zrobić. Znaczy nie miała takiego zamiaru, ale tak się po prostu stało. Usiadła i cóż JiMin skorzystał z okazji. Objął ją mocno w pasie i nawet nie śnił o puszczeniu jej. Miała pozostać w tym miejscu już na wieki.
-Wiem piękna, że mnie uwielbiasz. Ale wiesz co mnie niepokoi?- spytał układając podbródek na jej ramieniu
-Co takiego?- spytała głaszcząc jego ciemne, miękkie i przyjemne w dotyku włosy
-Jestem twoją jebaną jazdą testową.- odpowiedział ostro
Lee na jego słowa poderwała się na równe nogi. Była zdumiona, że te słowa wypadły z jego ust. Tak wypadły. Niemal wypluł je z czystą nienawiścią. Nie nienawiścią do niej, ale do tego co powiedział.
DaHee nie wiedziała jak powinna w tym momencie zareagować. Nie wiedziała czy powinna mu się tłumaczyć czy może odpuścić i dać mu odejść. Bo podejrzewała, że będzie chciał odejść. Kto normalny by nie chciał? Nazywasz go pieprzoną jazda próbną, a facet ciągle chce być przy twoim boku? Nie to niemożliwe, żeby tego chciał. Nikt nie byłby na tyle głupi, żeby zostać przy niej na dłużej. Nawet JiMin. Nie. A w szczególności on nie byłby na tyle głupi. Nie milioner, który może mieć każdą. A osoba, której chce właśnie porównuje go do samochodu... chociaż może w jej przypadku to nawet komplement.
-JiMin...- zaczęła niepewnie. Podjęła decyzję. Chciała mu to wytłumaczyć. Dla ich wspólnego dobra.
-Zamknij się!- krzyknął
Właśnie tak zrobiła. Nie odezwała się już ani słowem. Patrzyła na niego przerażona. Jednak powinna się go bać. Był stanowczy. Podniósł się i patrzył na nią z góry. Jego brwi się zmarszczyły, a oczy pociemniały. Żyła na szyi zaczęła mocniej pulsować. Wyglądał groźnie. Tak poważnie, ale cholernie groźnie.
Czy powinna się go bać? Zdecydowanie powinna zacząć uciekać. O ile nie chciała zostać zabita przez budzącego się do życia potwora powinna uciec jak najdalej się dało. I to szybko.
Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!
Pozdrawiam was, Wanessa
*
*
*
WAŻNA INFORMACJA!
Kochani mam dla was pewną propozycje...
Stwierdziłam, że powinna zrobić dla was coś fajnego więc oto moja propozycja.
Jeśli dobijecie do 650 obserwacji na Instagramie to powstanie nowe opowiadanie o którym z chłopaków z BTS zapragniecie. Głosowanie udostępnię jako ostatni rozdział w opowiadaniu "Imagine That... Park JiMin". Zarówno obserwacje jak i głosowanie potrwa do końca miesiąca.
A od początku września chciałbym zacząć dodawać rozdziały.
Liczę na was kochani! Dajcie z siebie wszystko, a i ja zrobię to samo!❤️ ❤️
Głosowanie dodam jeszcze dziś, także postarajmy się wszyscy! ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
Liczę na was!
Instagram: wanessa_w._
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top