#Chapter Thirty-Nine
Seks w samochodzie potrafi być brutalny...
Czasem taco jest lepsze niż droga restauracja...
Wspomnienia nie zawsze są dobre...
Dzień w salonie minął jej szybko. Naprawdę szybko. Przerwę na lunch spędziła z TaeHyung'iem dzieląc się z nim wieloma rzeczami. Po pierwsze musiała zemścić się na Tae za to, że za jej plecami gadał z Park JiMin'em. Zemsta była naprawdę dobra i szybka. Nie kupiła mu jedzenia. Czegoś słodkiego. I to wystarczyło, żeby TaeTae poczuł się ukarany. Bo jakby to DaHee mogła nie kupić mu niczego do jedzenia? I jeszcze nie zafundowała kawy?! Przecież to skandal na skalę światową.
Siedzieli w jej pracowni z kawą i ciasteczkami dla DaHee... oraz wodą i brzoskwinią dla TaeHyung'a. I to wcale nie dlatego, że TaeHyung był na diecie.
-Więc ty i JiMin to tak na poważnie?- spytał Tae patrząc na nią
-Czy ty kurwa serio uważasz, że powiem ci cokolwiek idioto?!- krzyknęła na niego
-Powiesz.- wzruszył ramionami -Nie dziś. Może nie jutro, ale prędzej czy później zwierzysz mi się. A ja będę tutaj czekał.- dodał
I zdecydowanie miał rację. Oboje o tym wiedzieli, ale DaHee wolała o tym nie myśleć i ciągle uważać, że wcale się tak nie stanie. Byli ze sobą zbyt blisko aby mogła nie dzielić się z nim nowinkami i najnowszymi plotkami. Oboje tego potrzebowali do życia.
-Powiedz mi tylko co sobie wtedy myślałeś, gdy mówiłeś JiMin'owi o moich problemach z zaufaniem i strachem przed angażowaniem się?- zapytała wreszcie.
To naprawdę gnębiło ją przez całą noc. Dlaczego człowiek, którego tak kochała po prostu powiedział coś takiego obcemu facetowi? Nie rozumiała tego więc musiała po prostu zapytać. Dowiedzieć się. Łaknęła odpowiedzi.
-Lubię go. Jest spoko facetem i chyba dobrze cię traktuje. Nie narzekasz przecież. Wkurzało mnie słuchanie o tym, że to tylko próbny stan, a znając ciebie więcej by nie było. Więc wziąłem sprawy w swoje ręce.- odpowiedział wzruszając ramionami
-To tyle? Twoim cholernym argumentem było to, że go kurwa lubisz?!- krzyknęła podnosząc się. Zastanawiała się chwilę co powinna powiedzieć. I wreszcie odpowiedź sama nadeszła. Wiedziała dlaczego TaeTae tak bardzo lubi JiMin'a. -Nie, czekaj. Ty nie lubisz JiMin'a. Ty lubisz jego ochroniarza. I to jest twój argument. Kiedy ja jestem blisko z JiMin'em, ty możesz być z jego człowiekiem. Ty mały samolubny gnojku!- dodała niemal rzucając w niego ciastkiem
-Zanim zrobisz mi krzywdę. Odpowiedź mi na jedno pytanie, jeśli przeczucie mnie nie myli, a ja się kurwa nigdy nie mylę, dzięki tej rozmowie czekał cię namiętny, długi i cholernie dobry seks. Prawda?- uniósł prowokując brew
Tak.
Miał rację. Miał zupełną rację. I właśnie dlatego DaHee nie powinna mu o tym mówić. Dla własnego cholernego dobra. Zawahała się nad odpowiedzią. Nie przyzna mu tego. Za żadne skarby.
-Więc Guk wie, że lubisz też dziewczyny?- zapytała wreszcie po chwili namysłu, to dobra zmiana tematu. Naprawdę dobra i przy okazji zdekoncentruje przeciwnika
-Nie wie i się nie dowie.- odpowiedział zaciskając zęby. Wkurzył się. Naprawdę był zły na DaHee i kobieta już wiedziała, że właśnie wygrała tę rozmowę.
-A chcesz się założyć? Wiesz, twój facet powinien wiedzieć, że masz również inne oblicze i nie ciągnie cię tylko do facetów.
-Nie odważysz się.- zaprzeczył szybko
-Założysz się?- prowokowała go dalej wyjmując telefon z kieszeni
Oczywiście, że tego nie zrobi. Nie była złym człowiekiem jeśli chodziło o przyjaciół. Zawsze postępowała słusznie. Nie miała nawet najmniejszego zamiaru powiedzieć o tym JeongGuk'owi. Jeśli Tae miał zamiar powiedzieć lub też nie, powinien zrobić to sam. A DaHee nie miała potrzeby wplątywać się w ich związek. No przynajmniej jedna w tej relacji nie miała zamiaru mieszać w związkach innych.
-Jeśli do niego zadzwonisz to znaczy, że JiMin cię nie pieprzył i jest słaby w łóżku!- krzyknął
Kobiecie na moment odebrało mowę. Jego zachowanie było śmieszne i żałosne. Nie, nie było takie. TaeHyung po prostu czasem zapominał, że jest dorosły. Mówił to co uważał za słuszne w tym jednym, danym momencie. I na tym kończyły się jego większe rozmyślania.
DaHee odłożyła telefon na biurko. Spojrzała na TaeHyung'a przenikliwym wzrokiem i uśmiechnęła się do niego.
-JiMin naprawdę dobrze sobie radzi w tych sprawach. Nawet teraz czuję go w sobie.- stwierdziła, na co Kim prychnął
-Bo twoja cipka jest ciasna.- mruknął nawet na nią nie patrząc
-Kurwa Tae! Nie możesz pierdolić takich rzeczy!- krzyczała na niego i naprawdę tak uważała.
Powinien liczyć się ze słowami, a zwłaszcza teraz. Może wcześniej nie przejmowałaby się za bardzo jego cholernie głupimi komentarzami. Wcześniej nie. Ale teraz? Teraz miała faceta. Prawdziwego faceta więc nie było cholernej opcji, żeby teraz nie zareagować na jego słowa.
Musiała coś zrobić. Dlatego natychmiast sięgnęła po pomarańczę, która leżała na biurku z zamiarem rzucenia nią w przyjaciela. Jednak nie zdołała tego zrobić. Model był szybszy o wiele, wiele szybszy. Nie chodziło mu o przejęcie pomarańczy. Nie zdecydowanie nie. Chodziło mu o przejęcie... DaHee. Dosłownie. Złapał ją w pół, mocno zacisnął swoje dłonie na jej biodrach i przewiesił przez swoje ramię. TaeHyung nie należał do tego rodzaju modeli, którzy byli chudzi jak patyk. Oh nie. On ćwiczył dużo i jadł jeszcze więcej. Był naprawdę dobrze zbudowany. Dlatego z łatwością mógł podnieść ją i rzucić na skórzaną sofę w rogu jej pracowni. Po czym usiadł na jej udach z zamiarem łaskotania jej, chociaż wiedział, że owych łaskotek nie miała.
Może i był to dobry plan. Dobry do czasu, aż w progu nie pojawił się Park JiMin we sławnej cholernej osobie, który był wściekły widząc swoją dziewczynę i jej przyjaciela. Chociaż on nie był aż tak wściekły jak Jeon JeongGuk, który również wychylił się zza futryny. Poczerwieniał widząc swojego faceta w naprawdę dwuznacznej sytuacji. Zabije go. Albo naprawdę dobrze wypieprzy. Tak. Ta druga opcja wydawała się dużo lepsza. Chociaż trzeba było przyznać, że Park JiMin miał podobny plan co jego ochroniarz. Naprawdę dobry, mocny seks. Najlepiej natychmiast.
-DaHee! TaeHyung!- do uszu dwójki na sofie dobiegł donośny krzyk ich imion.
Okay. Powoli, lekko przestraszeni odwrócili się w stronę wejścia. Spojrzeli na naprawdę wściekłą dwójkę dobrze zbudowanych mężczyzn. I już wiedzieli. Mieli cholerne kłopoty.
Tae odskoczył od Lee niemal jak oparzony. Odskakując upadł na twardą podłogę i jęknął przeciągle z bólu. DaHee podniosła się do siadu i spojrzała na JiMin'a, który już zdążył wejść do pracowni i stanął nad nią.
-To nie tak jak myślisz.- stwierdziła patrząc na niego. Nie czuła się komfortowo. Nie zrobiła nic złego, jednak to w jaki sposób na nią patrzył było naprawdę okropne. Poczuła się winna, chociaż ciągle nie zrobiła nic złego. JiMin stał nad nią. Górował nad nią.
-Serio DaHee? Przychodzę do ciebie, bo chciałem sprawdzić jak się czujesz, a zamiast widzieć cię pracującą albo chociaż odpoczywającą podczas przerwy na lunch widzę moją dziewczynę przygniecioną przez geja!- ryknął w jej stronę.
Warczenie. Polubiła to.
Nawet wściekły wydawał się seksowny. Nie. Nie wydawał. On był seksowny. Naprawdę seksowny więc dlaczego teraz miała tak cholernie mieszane uczucia? Nie zrobiła nic złego. Jednak JiMin źle odebrał sytuację. Przez co właśnie zachowywał się jak cholernie seksowne zwierzę.
-Kłóciliśmy się i Tae po prostu chciał mnie łaskotać. Koniec opowieść JiMin. To tyle. Nie zrobiliśmy nic złego.- odpowiedziała podnosząc się. Stanęła naprzeciwko niego. Niemal nie opadła ponownie na kanapę. JiMin był zbyt blisko. Stykali się klatkami. Uniosła głowę i spojrzała na niego zła. Nie da sobą pomiatać. A co gorsza nie pozwoli, aby jakiś facet na nią krzyczał i warczał!
-Nie wierzę w to.- odpowiedział, jednak jego słowa wydawały się jak cios prosto w serce. Nie wierzył jej. Okay to zabolało. Nie tak bardzo jak mogłoby, ale jednak ciągle bolało. Nie lubiła, jak ktoś wmawiał jej rzeczy, których nie zrobiła. Tak jak teraz.
-Nie musisz mi wierzyć.- stwierdziła spokojnie patrząc mu w oczy. Nie miała zamiaru stosować żadnych sztuczek. Zadziała w inny sposób. Powie prawdę. -Czy uważasz, że byłabym w stanie pieprzyć się z moim przyjacielem gejem, podczas, gdy mam faceta?- spytała, a JiMin już otwierał usta, aby odpowiedzieć, jednak Lee ułożyła palec na jego wargach. -Nie, czekaj. Nie mogłabym tego zrobić. Nie dlatego, że jest gejem. Tylko dlatego, że ty jesteś moim cholernym facetem. Omawialiśmy to wczoraj, pamiętasz? I jednym z cholernie ważnych powodów jest to, że ciągle cię kurwa czuję. Więc przestań pierdolić głupoty, dobra? Bo nie mam najmniejszego zamiaru zdradzać faceta, który jest tak zajebisty w łóżku jak ty. Nie mam i nie będę cię zdradzała.- dodała
Czekała teraz na jego reakcję. Nic. Zero. Nie odezwał się. Ani nawet jednym słowem. Za to rozchylił usta, a jej palec wsunął się między jego wargi. JiMin powoli kąsał opuszek przejeżdżając po nim językiem, aby uśmierzyć ból. Okay. To była przesada. Jak na to miejsce. Ludzi. I okoliczności. Odsunął się od kobiety i spojrzał na JeongGuk'a.
-Masz wolną resztę dnia. Rób co chcesz.- mruknął w jego stronę i łapiąc Lee w pasie przerzucił sobie przez ramię. Okay. Faceci. Zachowywali się jak zgraja neandertalczyków. Oboje tak samo ją potraktowali. Jak worek ziemniaków. Piękny, seksowny worek ziemniaków. O ile worek ziemniaków może być seksowny albo ładny to ten, inaczej zwany Lee DaHee, właśnie taki był.
-JiMin!- krzyknęła, gdy mężczyzna otworzył szeroko drzwi i z nią na ramieniu skierował się do tylnego wejścia prowadzącego na ich prywatny parking. Dostrzegła jego samochód. Właściwie to nie dało się go nie zauważyć. -Nawet o tym nie myśl. Nie pojadę z tobą do domu!- krzyknęła, podczas gdy JiMin po prostu szukał kluczyków w kieszeni marynarki
-Kto powiedział, że zabieram cię do domu?- spytał uśmiechając się przebiegle, czego nie mogła zauważyć DaHee
-JiMin?- spytała, gdy mężczyzna jakimś cholernym cudem otworzył samochód. Odsunął fotel i rzucił kobietę na tylne siedzenie. Okay. Już wiedziała do czego on zmierza i naprawdę podobał jej się ten pomysł.
-Tak, piękna?- spojrzał na nią zatroskanym wzrokiem rozpinając pasek jej spodni
-Naprawdę zamierzasz to tutaj zrobić?
Była zaniepokojona tą sytuacją. Nie dlatego, że JiMin miał zamiar pieprzyć ją w samochodzie na parkingu, bo ta opcja wydawała się naprawdę fascynującą, ale dlatego, że każdy mógł ją tutaj przyłapać. Każdy. Dosłownie każdy. I o ile sama by się nie martwiła o to, to w połączeniu z milionerem sprawa zaczynała lekko się zmieniać. I zaostrzać napięcie między nimi.
-Powiedziałaś, że czujesz mnie od wczoraj. Zamierzam sprawić, że do wieczora nie przestaniesz o mnie myśleć. A jeśli dobrze pamiętam nie chciałaś jechać do domu. Więc musimy zrobić to w moim samochodzie. Nie ma innej opcji.- zawahał się -Chociaż nie. Była inna opcja. Twoja pracownia, ale musiałbym pieprzyć cię na oczach mojego człowieka i twojego przyjaciela geja.
-Spieprzaj okay?- szturchnęła go paznokciem -Nie będziesz wyzywał mojego przyjaciela.
-Oh piękna, ja go wcale nie wyzywam. Z resztą nie mam zamiaru gadać o nim w tej chwili. Chcę jak najszybciej w ciebie wejść.
***************
To nie był romantyczny seks. Nie było kwiatuszków i serduszek. To nie było tak piękne jakby mogło się wydawać. Chociaż co romantycznego jest w pieprzeniu się na tylnym siedzeniu jego samochodu na parkingu, na którym każdy mógł ich zobaczyć. Nic. Zupełnie kurwa nic.
Jednak to było coś innego. Czuć był to napięcie. Tą frustrację. Dreszczyk adrenaliny. Kogo nie podnieciłoby ryzyko zostania przyłapanym. Zwłaszcza jeśli właśnie pieprzyłaś się z milionerem, który był tak cholernie dobry w te klocki.
Rządził nimi zwierzęcy popęd. Coś co można było zaobserwować u zwierząt. Albo u ludzi, którzy byli ze sobą naprawdę dobrze połączeni. Tak jak oni. Między nimi połączenie było naprawdę cholernie dobre. Rozumieli się bez słów. Potrzebne było im jedynie wygodne miejsce, bądź mniej wygodne, to nawet nie grało takiej roli. Oraz całe pudełko prezerwatyw. Tak. Tego potrzebowali najbardziej. Nic poza tym nie liczyło się dla nich.
Ten seks był szybki. Intensywny i naprawdę... najmniej uczuciowy jaki tylko mógł być. Chociaż czego można było się spodziewać po tym jak JiMin brał ją od tyłu. Oczywiste było, że nie setki pocałunków. Jednak mogła liczyć na miliony sprośnych tekstów, które JiMin szeptał jej do ucha. Ciągnięcia za włosy i mocnych klapsów wymierzanych z taką precyzją jak strzały snajpera. Idealnie. Za każdym razem tak cholernie dobrze trafiał. Na jej prawym pośladku wytworzył się czerwony. Krwisto czerwony ślad. Odcisk jego dłoni. Znamię, które pozostanie na jakiś czas... przynajmniej do wieczora. Na to liczył JiMin. Aby pozostała po nim pamiątka. Aby DaHee czuła tę pamiątkę. A będzie ją czuła.
Pot spływał po jego czole. Miejsce było niewygodne. Małe i ciasne. Ale czy nie w takich warunkach było najlepiej. Im bliżej tym lepiej. Prawda? Nie mogli jednak narzekać na brak komfortu. W samochodzie ciągle było chłodno. Dzięki czemu nie czuli się aż tak zmęczeni.
W samochodzie dało się słyszeć jedynie ich ciężkie oddechy. Jęki bólu i rozkoszy. Rozkoszy przede wszystkim. Od czasu do czasu w tak małej przestrzeni do ich uszu dobijał się głośny plask i jęk bólu. Tarcie skóry o skórę. Oto to czego potrzebowali. Oh nie. To nawet nie tak. Nie chodziło wcale o ich ciała. Jego siedzenia były skórzane. Klęcząca Lee DaHee na jego skórzanych czarnych obiciach. Opierająca się o skórzane zagłówki. Boże. I ten dźwięk. Właśnie to tak bardzo mu się podobało.
Czy naprawdę seks w samochodzie był czymś fajnym? Nie. Za cholerę nie był. Ale czy było warto? Tak. Jak cholera. I z tego mógł się cieszyć, że Lee DaHee nie protestowała i od razu zgodziła się na to co zamierzał zrobić. Nawet nie miała większego wyboru jeśli chodziło o jakieś słowa sprzeciwu. Nie było nawet takiej opcji. JiMin po prostu wsadził ją do auta, rozebrał. Znaczy... rozpiął spodnie i zsunął je do kostek, a skrawek materiału, który śmiała nazywać bielizną po prostu odsunął na bok. Nie było czasu na pozbywanie się go w tradycyjny dla niego sposób. Nie było czasu na rozrywanie. W takiej małej przestrzeni mogłoby to prowadzić do jakiegoś większego lub mniejszego wypadku. Chociaż przekonały go do tego słowa kobiety. „Jeśli to rozerwiesz zabiję cię". Nie był wystraszony. Nie, skądże, ale jednak wolał nie ryzykować utraty seksu. Utraty seksu z tą kobietą. Naprawdę wolał odsunąć materiał na bok i wejść w nią. To nikogo nic nie kosztowało. Reszta ubrań pozostała na niej nienaruszona. Prawie nienaruszona. Jego spodnie zatrzymały się na kolanach wraz z bokserkami, a marynarka wylądowała na przednim siedzeniu, na siedzeniu kierowcy.
Zużyli dwie prezerwatywy. Nie sądziła, że jeden facet w tak krótkim czasie potrafiłby zapełnić dwie. Nie jedną. Ale kurwa dwie prezerwatywy. Niesamowite. Naprawdę cholernie podniecające. Może nie dla wszystkich, ale dla nich takie było. I nic nie mogli na to poradzić.
***************
-Zniszczyłeś mi makijaż.- stwierdziła siadając na tylnym siedzeniu. Oparła się o kanapę i spojrzała na JiMin'a, który właśnie poprawiał pasek od swoich spodni. Następnie przeniosła wzrok na skórzane siedzenia. -Wybacz. Zapłacę za naprawę.- dodała dotykając głębokich dziur, które zrobiła paznokciami
JiMin dopiero po tych słowach oderwał wzrok od paska, z którym się właśnie męczył. Jego opuszki ciągle były zbielałe od mocnego zacisku na biodrach kobiety, a prawa dłoń ciągle paliła. Spojrzał najpierw na siedzenie, a później na kobietę.
Oszalała. Była głupia jeśli myślała, że JiMin się wścieknie. Zamiast tego mężczyzna spojrzał na nią zatroskany i przejechał dłonią po jej policzku.
-To jest kurewsko piękne, DaHee. To są ślady jak było ci dobrze ze mną. Nie ma nawet takiej opcji, żebyśmy cokolwiek naprawiali. To auto powinno stanąć w salonie, żebym mógł podziwiać jak dobrze się ze mną bawisz.
-Naprawdę?- spytała zaskoczona
-Jasne maleńka. To było zajebiste. I przepraszam, że no wiesz pomyślałem, że ty... i TaeHyung... coś między wami...- zaczął się denerwować. Nie miewał takich sytuacji, ale jedna tym razem to było coś innego. Lubił ją. Naprawdę ją lubił i nie chciał tego spierdolić. A napady złości i zazdrości nie działały na jego korzyść.
-Zamknij się i zapomnij o tym. Ja i TaeTae to tylko przyjaźń nic więcej, JiMin. Pamiętaj jestem z tobą. I kurwa z nikim innym. Więc daj już spokój. Posprzątajmy tutaj i wieczorem widzimy się. Ja wybieram lokal?- spytała, a JiMin pokiwał twierdząco głową
-Właściwie to dałem JeongGuk'owi wolne więc może... jeśli nie będzie ci to przeszkadzało... zostałbym tutaj?- spytał. Nie chciał być nachalny. Obiecał to sobie samemu, że nie będzie naciskał. Ale nie widział większego sensu w tym, żeby jechać do biura jeśli mógł zostać z Lee i przyglądać się temu jak pracowała. Jebało go to czy ma spotkania czy nie. Czy było coś ważniejszego niż jego kobieta. I świadomość, że właśnie świeżo uprawiali dziki seks w jego samochodzie, a ona jeszcze przez długie godziny będzie odczuwała to niesamowite tarcie i rozciąganie między udami? Nie. Nie było nic lepszego. JiMin na samą myśl podniecił się. Przełknął nerwowo ślinę. Czekał na jej odpowiedź.
-Jeśli obiecasz, że nie będziesz mi przeszkadzał i rozpraszał. Możesz zostać.- stwierdziła.
Jednak od razu wiedziała, że pożałuje swoich słów. JiMin i nie rozpraszać nie łączyło się ze sobą. Sama jego obecność świadczyła o tym, że Lee DaHee nie będzie w stanie skupić się na swoich obowiązkach, a co dopiero to, że będzie tak blisko niej. Nie. Nie było cholernej opcji, że ten dzień będzie dla niej produktywny.
Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!
Pozdrawiam was, Wanessa
*
*
*
WAŻNA INFORMACJA!
Kochani mam dla was pewną propozycje...
Stwierdziłam, że powinna zrobić dla was coś fajnego więc oto moja propozycja.
Jeśli dobijecie do 650 obserwacji na Instagramie to powstanie nowe opowiadanie o którym z chłopaków z BTS zapragniecie. Głosowanie udostępnię jako ostatni rozdział w opowiadaniu "Imagine That... Park JiMin". Zarówno obserwacje jak i głosowanie potrwa do końca miesiąca.
A od początku września chciałbym zacząć dodawać rozdziały.
Liczę na was kochani! Dajcie z siebie wszystko, a i ja zrobię to samo!❤️ ❤️
Liczę na was!
Instagram: wanessa_w._
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top