#Chapter Thirteen
Pojechali...
Byli na miejscu...
Powiedział jej...
Był o wiele gorszy...
Siedzieli razem w jego białej limuzynie i pili. Pili cholernie drogiego szampana. Gout de Diamants Taste of Diamonds zdecydowanie należał nie tylko do najdroższych, ale również najbardziej prestiżowych alkoholi jakie zostały przedstawione światu.
Nie wiedziała co powinna teraz powiedzieć, ani jak powinna się zachowywać. Park wydawał się dość rozluźniony jak na kogoś, kto właśnie wybierał się na ważną galę. Był naprawdę rozluźniony. Jednak tego samego nie można powiedzieć o DaHee, która wydawała się jeszcze bardziej zestresowana niż zanim napiła się szampana.
-Jak powinnam się zachowywać Panie Park? Czego Pan ode mnie oczekuje?- spytała odwracając się w jego kierunku. Musiała na niego spojrzeć. To było wręcz silniejsze od niej.
JiMin jednak chwilę milczał. Patrzył na nią i koncentrował swoją uwagę jedynie na tej kobiecie. Właściwie to myślał. Myślał o tym co powinien jej powiedzieć i jakie "zasady" powinni wprowadzić. Czy było coś czego nie mogła robić? Czy było coś co musiała robić? Myślał nad tym.
-Może zaczniemy od tego.- zaczął i wysunął w jej stronę prawą rękę -Park JiMin, ale mów mi JiMin.
Czekał na reakcję DaHee. Liczył, że zareaguje na to. Wydawało mu się, że podstawą powinno być mówienie do siebie po imieniu. Dzięki temu wszystko będzie wyglądało dużo bardziej naturalnie, a nie aż tak sztucznie jak teraz. Chociaż... podobało mu się zwracanie do DaHee "Panno Lee". Lubił jak to brzmiało. A w jego ustach brzmiało to koszmarnie seksownie.
-DaHee.- odpowiedziała po chwili łapiąc jego większą dłoń. Uścisk był subtelny. Dość delikatny i swobodny. Uśmiechnęła się nawet do niego.
-Miło mi cię poznać DaHee. - mruknął zniżając się. Jego twarz znajdowała się zaraz przy jej dłoni. Zerknął na nią. To spojrzenie. Ten wzrok. Był cholernie intensywny i zaskakujący. Naprawdę jej się podobał. Nie przerywając kontaktu wzrokowego zrobił coś co ją zaskoczyło. Jego pełne, czerwone wargi stykały się z jej białą jak śnieg skórą. Zaskakujące połączenie. Takie wspaniałe. Tak odległe. Tak niesamowite.
Kobieta wstrzymała oddech. To było coś niesamowitego. Nie. To było coś innego. Zaskakującego. Może nawet odrobinę przytłaczające.
Może właśnie dlatego, że DaHee spotykała się z wieloma facetami. Wielu z nich to zwykłe dupki. Spotkała takich zbyt wielu. Miała zbyt wielkie doświadczenie. Ale JiMin. Miała co do niego mieszane uczucia. Wydawał się szczery w tym co robił i jak się zachowywał. Nie był nachalny. Nie był wulgarny. Nie był dupkiem, krótko rzecz ujmując. Jednak każdy facet wydawał się taki sam. Koniec końców i tak miał nadzieję zajrzeć między nogi każdej kobiety. I takim typem również mógł być Park JiMin. Dlatego plan był prosty. Wręcz banalny i nazbyt klarowny.
Nie dajemy się.
Pilnujemy się.
Park JiMin nie zajrzy tej nocy między jej nogi.
Ani żadnej innej nocy.
Taki właśnie był plan.
Reszta drogi, która minęła w dość przyjemnej atmosferze minęła nawet zbyt szybko. Naprawdę zbyt szybko. DaHee nie zdążyła nawet przyzwyczaić się do myśli, że zaraz pokarze się jako ozdoba na ramieniu Park JiMin'a. Jakby dla niej ten wątek ciągle był dziwny i nie taki jaki powinien być. Po prostu ta myśl ją przerażała.
***************
I oto pojawili się na miejscu. Limuzyna zatrzymała się. DaHee wyjrzała przez zaciemnioną szybę. Tak. Byli na miejscu. I zdecydowanie cholernie nie miała zamiaru wychodzić z tego miejsca. Mogłaby nawet tutaj zamieszkać byle nie musieć pokazywać się publicznie. Nie to, że nie była pewna siebie. Bo była. Ale chodziło o coś innego. O to, że jej twarz zacznie być rozpoznawalna. A może raczej, że jej twarz i osoba zacznie być kojarzona z Park JiMin'em. Tak. To ją zdecydowanie bardziej martwiło. Jej nazwisko i Park'a zaczną być łączone. A ona stanie się po prostu jego kolejną ofiarą.
-Zaczekaj, okay? Wysiądę i zaraz otworzę ci drzwi. Nie martw się. To będzie naprawdę szybkie.- zapewnił ją
Wysiadł. Została sama. Jednak nie na długo. Po chwili drzwi się otworzyły po jej stronie. Wyłoniła się jego dłoń.
"Śmiało"- usłyszała.
Jednak nie była pewna czy to był jej głos w głowie. Jej głos rozsądku. Czy może był to Park JiMin. Który teraz stał tam i patrzył na nią uśmiechając się. A obie możliwości wydawały się tak samo prawdopodobne.
Wreszcie odetchnęła ciężko i łapiąc za jego dłoń postanowiła się z tym zmierzyć. Nie wiedziała jak to wszystko się potoczy, ale przecież nie miała już zbytniego wyboru. Po prostu musiała brnąć w to dalej. Tak długo jak będzie musiała.
JiMin trzymał ją przy sobie. Naprawdę blisko. Jego dotyk nie był nachalny. Jednak była pewna, że był obok niej. Szli czerwonym dywanem, a wokół błyskały światła lamp błyskowych. Co gorsza z każdej strony ktoś krzyczał. Jezu. Jak w pieprzonej dżungli. Nie. Tam nawet się tak nie zachowują. To był cyrk. Po prostu cyrk. Jebany cyrk.
Na szczęście to przedstawienie szybko się skończyło. Naprawdę szybko. Stanęli u szczytu schodów prowadzących do budynku. Uśmiechnęli się w stronę paparazzi. JiMin na wszelkie pytania jakie mu zadano odpowiadał po prostu. Szybko i zwięźle. "Bez komentarza". Tego wieczoru nie był rozmowny. Naprawdę nie był. Co nawet jego zaskoczyło. Zazwyczaj nie przepuścił okazji, aby być obiektem rozmów i pytań, ale nie dziś. A to wydawało się dość oczywiste. Jego powód był dość oczywisty. Lee DaHee. A Park JiMin nie lubił się dzielić. I nie miał zamiaru podzielić się właśnie nią.
***************
Znaleźli się w środku. Ochrona nawet nie sprawdzała ich zaproszeń. To przecież Park JiMin. Nie było potrzeby, żeby go sprawdzać. On po prostu musiał być zaproszony. A nawet jeśli nie był to... przecież nikt w gruncie rzeczy mu nie odmówi. Takie były uroki bycia... no właśnie. Zwyczajnie bycia nim.
Gdy znaleźli się na wielkiej sali w której już spora część gości również się znajdowała, JiMin zaproponował DaHee coś do picia.
-Wina? Może szampan?- spytał pochylając się w jej stronę
-Wolałabym wodę.- odpowiedziała kładąc dłoń na jego ramieniu. Mięśnie pod wpływem jej dotyku się napięły. Spojrzała na niego zaskoczona jednak nie powiedziała ani słowa. Ciągle go jednak trzymała.
-Cóż. Może zechcesz mi towarzyszyć DaHee?- zasugerował
Dobrze wiedział, że nie czuła się tutaj pewnie. Jednak nie rozumiał dlaczego. Idealnie pasowała do tego towarzystwa. Nie była zepsuta jak wszyscy inni. W porównaniu do nich była idealnie czysta. Nieskazitelna.
Jednak powód jej dopasowania do tego towarzystwa był inny. Idealnie się tutaj prezentowała. Po prostu była zbyt piękna, żeby mogło jej tutaj zabraknąć. Ten bankiet nie wyglądałby tak samo, gdyby jej tutaj nie było.
-Z przyjemnością.- przytaknęła uprzejmie
Kiedy znaleźli się przy jednym z bufetów. JiMin sięgnął po dzbanek i nalał wody do szklanki.
-Wiesz, że wcale nie musisz zwracać się do mnie formalnie i aż tak uprzejmie prawda?- spytał podając jej szklankę do połowy pełną
-Dziękuję.- zrobiła łyk i spojrzała na niego -Nie muszę? Sądziłam, że no wiesz... to przyjęcie tego wymaga.- powiedziała rozglądając się po ludziach, którzy stali w pobliżu.
JiMin również na nich spojrzał, jednak nie odezwał się ani słowem. Zrobił krok w stronę DaHee i stanął za nią. W tej pozycji pochylił się przy niej, aby przypadkiem nikt ich nie usłyszał.
-Zaraz się przekonasz jak bardzo się myliłaś DaHee. Jak bardzo.- mruknął tuż przy jej uchu
Zanim jednak zdążyła jakkolwiek odpowiedzieć pojawił się przy nich jakiś mężczyzna. DaHee naprawdę nie wiedziała kim był jednak zachowanie JiMin'a wskazywało na to, że dobrze go znał. Mężczyzna w granatowym garniturze był trochę starszy od JiMin'a. I zdecydowanie nie był tak przystojny jak Park. Miał również źle skrojony garnitur, co już na wstępie ją zirytowało. Wyglądał źle.
-Kopę lat JiMin.- odezwał się mężczyzna podając dłoń Park'owi
-Nie widzieliśmy się tylko kilka dni Mark. Bez przesady.- JiMin w odpowiedzi przewrócił oczami
-Nie było cię na golfie. Martwiliśmy się, że twoja firma upadła, a ciebie nie było stać na grę z nami.
Lee nagle znieruchomiała. Poczuła się naprawdę... zaskoczona. Była w szoku. Jak mógł coś takiego powiedzieć. I to tak wprost. To było wręcz jak wymierzenie policzka. Nie znała sytuacji finansowej JiMin'a, ale była pewna, że nie mógłby od tak stracić tylu pieniędzy.
-Cóż. Niestety. Moja firma ma się dobrze, a nawet bardzo dobrze.
-Szkoda.- mruknął. Jego wzrok przeniósł się z mężczyzny na jego towarzyszkę. Lee DaHee. Przyglądał jej się przez chwilę. -Piosenkarka?- spytał jednak nie dał jej czasu na odpowiedź -Nie. Zdecydowanie nie. Jesteś za ładna. Może modelka? Albo wiem! Aktorka! Grasz może w jakiś filmach dla dorosłych? Naprawdę chciałbym cię w takim zobaczyć.
Na te słowa JiMin zagarnął kobietę do siebie. Jego dłoń otoczyła jej wąską talię mocno do siebie przyciskając. Teraz nie stała przed nim. Znajdowała się obok Park JiMin'a. Trzymał ją przy swoim boku chroniąc przed słowami mężczyzny.
-Nie. Nie i jeszcze raz nie. Mark. Mógłbyś się opanować. Ona nie jest nikim z powyższych. Po prostu daj jej spokój. Okay?
Mark podniósł dłonie do góry w geście kapitulacji.
-Spokojnie. Po prostu chcę się dowiedzieć skąd masz tak urodziwą kobietę, okay? Widziałem już wiele pięknych dam, ale takiej jeszcze nie. Naprawdę chcę się dowiedzieć, gdzie ją znalazłeś.
-Gdzieś, gdzie ty byś nie znalazł.- mruknął, odwrócił się trzymając ciągle przy boku kobietę, wziął jej szklankę w drugą i po prostu odszedł
Gdy znaleźli się wystarczająco daleko od niego puścił ją i stanął naprzeciwko.
-Przepraszam za niego. On... tak po prostu czasem ma. Rozumiesz, szybciej mówi niż myśli. Mam nadzieję, że nie poczułaś się urażona.- odezwał się patrząc na nią. Jednak kobieta milczała. -DaHee? DaHee powiedz coś. Cokolwiek.
-Co za pieprzony palant! Jak można mówić coś takiego w obecności innych. Zachowywał się jakby wcale mnie tam nie było! I ty się z nim przyjaźnisz?- spytała, jej ton był oskarżycielski. I naprawdę uroczy. JiMin parsknął śmiechem. Nie miał zamiaru tego robić, ale to się po prostu stało.
-Nie. Nie przyjaźnię. Ale robię interesy więc przywykłem do tego. Naprawdę cię przepraszam. Jego gęba nie ma filtra. Mówi co tylko ślina mu na język przyniesie.
-Ale ty taki nie jesteś?- spytała
-Zatańczymy?- jej pytanie pozostało bez odpowiedzi. Kiedy tylko usłyszeli muzykę Jimin od razu skorzystał z chwili, żeby uniknąć odpowiedzi i zaprosił ją do tańca.
DaHee westchnęła ciężko i jedynie kiwnęła głową. Była tutaj dla niego. Przez niego. Więc musiała robić to co on chciał. Przynajmniej wychodziła z takiego założenia.
Wkroczyli na parkiet. JiMin przyciągnął ją do siebie. Trzymał naprawdę blisko siebie. Co nawet jego zaskoczyło. Jakby jednoznacznie pokazywał wszystkim, że Lee DaHee, ta kobieta była tylko z nim i tylko dla niego. Ułożył wygodnie dłoń na jej biodrze i zaczęli tańczyć. Był dobry. Naprawdę dobry.
-Więc. Jesteś taki?- spytała czym wyrwała go z zamyśleń
-Hmm?- mruknął patrząc na nią
-Nie odpowiedziałeś mi na pytanie. Chciałabym wiedzieć czy jesteś taki jak on?
-Nie odpuścisz, prawda?- spytał śmiejąc się
Czy odpuści? Oczywiście, że nie. Nie miała nawet takiego pieprzonego zamiaru. Musiała wiedzieć jak wyglądała sytuacja. A raczej chciała wiedzieć jak Park JiMin sam siebie ocenia. Czy widzi w sobie drugiego Mark'a?
-Nie. Nie odpuszczę.- przytaknęła
JiMin zrobił obrót. DaHee wirowała w jego ramionach. Kiedy już znajdowała się znów w jego ramionach nachylił się nad nią. Tak, że jego usta były tuż przy jej uchu.
-Zadaj mi dokładniejsze pytanie.- poprosił
-Zachowujesz się przyzwoicie więc nie jesteś taki jak Mark, prawda?- spytała
JiMin milczał przez chwilę. Wahał się co powinien odpowiedzieć.
-Zachowuję się przyzwoicie, ale naprawdę chciałbym zrobić coś bardzo, ale to bardzo niegrzecznego DaHee.- stwierdził
Kobieta podniosła głowę i spojrzała na niego.
-Naprawdę?- zapytała nawet sama siebie zaskakując
-Naprawdę.- przytaknął i znów się pochylił -W rzeczywistości. Jestem dużo gorszy niż Mark, DaHee. Jestem o wiele gorszy.- wymruczał przygryzając jej ucho
Przymknęła powieki rozkoszując się tym. Jednak słowa nie trafiły do niej tak jak powinny. To miało być ostrzeżenie, ale na takie nie wyglądało.
(Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał. Zostawicie po sobie ślad w formie komentarza i gwiazdki.)
Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!
Mój instagram: wanessa_w._
Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!
Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.
Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!
Pozdrawiam was, Wanessa
PS
Powstaje całkiem dobre opowiadanie o Tae, także zapraszam!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top