#Chapter Seventy-Seven
Przyłapani...
Najnowszy pomysł...
Znał ją...
Na tym ich rozmowa się zakończyła. JiMin wolał nie myśleć za dużo jeśli chodziło o posiadanie rodziny i dzieci. Jednak DaHee zmieniała zasady gry. Z nią mógł próbować zbudować rodzinę o której nigdy nie marzył. Jednak pojawiła się właśnie ona i nagle... tak nagle zapragnął mieć z nią dzieci, być z nią do śmierci i nawet po niej. Jeśli istniało coś po.
Zupełnie inaczej wyglądało to jeśli chodziło o DaHee. Ona ciągle myślała. Jej siostra po raz pierwszy się zaręczyła i ślub był już zaplanowany. Chociaż sama nie wiedziała czy zostanie na niego zaproszona. Natomiast młodsza Lee miała dwukrotnie okazję zostać żoną i nigdy jej się nie poszczęściło. Wątpiła. Szczerze wątpiła, że tym razem jej się uda. A już w szczególności jeśli chodziło o Park JiMin'a. Park JiMin nie był człowiekiem, który tak szybko i łatwo da się zaobrączkować. Nie on.
Jednak nie mogłaby zepsuć w taki sposób ogniska dlatego do samego końca grała w najlepszy sposób, żeby przypadkiem nikt nie zauważył, że jest smutna. Nawet JiMin. Nikt. Zupełnie nikt. Dobrze. Jeszcze potrafiła grać.
***************
Wybiła czwarta nad ranem. Chciało jej się pić. Uporczywe myśli poprzedniego wieczoru zupełnie minęły. Przestała się nad tym zastanawiać. Co będzie to będzie. Na wiele rzeczy nie miała wpływu więc i na to również nie musiała mieć. Jednak pragnienie ją obudziło. Spojrzała na zegarek stojący na etażerce. Dwadzieścia sześć minut po czwartek. Już prawie świtało. Co było dość zaskakujące. A co gorsza ona nigdy nie budziła się o tej porze.
Spojrzała na JiMin. Spał. Albo przynajmniej tak jej się wydawało. Wyglądał jakby spał. Wyglądał tak uroczo. Tak niewinnie jak nie on. Nigdy przedtem nie miała okazji patrzeć na niego w taki sposób. Nigdy nie widziała go śpiącego. Jego pełne usta skąpane w porannym słońcu, które przebijało się przez niedokładnie zasłonięte zasłony. Zawsze to on wstawał pierwszy. Jednak tym razem to ona mogła go obserwować. Patrzyła i zastanawiała się jak tak niewinnie wyglądający podczas snu mężczyzna może być aż tak niebezpieczny i przerażający.
Pragnienie wygrało. Delikatnie odsunęła kołdrę. I kiedy już chciała wstać ktoś złapał ją w pasie dokładnie przysuwając do siebie. Cóż... nie ktoś, a Park JiMin.
-Coś się dzieje?- spytał zaspany. Ledwo kontaktował jednak ciągle był w stanie trzymać ją blisko siebie jakby chciał ją ochronić przed niebezpieczeństwem.
-Idę po wodę do kuchni. Też chcesz?- spytała szeptem kładąc dłoń na jego ręce, którą obejmował ją w pasie
-Leż. Przyniosę ci.- odpowiedział niemalże się podnosząc. Jednak DaHee położyła swoją dłoń na jego nagim ramieniu.
-Poradzę sobie. Śpij- zapewniła go, a następnie złożyła delikatny pocałunek na jego czole.
Park nie miał wyboru jak tylko przytaknąć. Znów się położył. Za to DaHee mogła wstać. Nie zakładała kapci. Na boso była ciszej. Wyszła z sypialni zamykając za dobą drzwi. Przeszła obok sypialni właścicieli domu. Cisza. Żadnych jęków, ani krzyków. Aż się zdziwiła. Sądziła, że będą naprawdę głośno. A tutaj taka niespodzianka. Dlatego powoli zaczęła schodzić po schodach. Zaczęły dochodzić do niej ciche pojękiwania. Okay. Wiedziała, że to chłopaki, a raczej podejrzewała, że to właśnie oni. I szczerze w głębi duszy liczyła, że wcale się na nich nie natknie w drodze do kuchni.
Salon. Pusty.
Jęki stawały się coraz głośniejsze.
Zatrzymała się na chwilę. I zaczęła analizować. Czy naprawdę musiała tam iść? Może nie chciało jej się wcale pić? A może powinna wyjść z domu i napić się morskiej wody? Tak. To chyba było najlepsze rozwiązanie.
Głupia!
Kilkakrotnie przyłapała już Tae jak pieprzył się z kimś. Trudno w to uwierzyć, ale takie sytuacji sprawiały, że stawali się dla siebie jeszcze bliżsi. Więc może i tym razem tak będzie...
Minęła jadalnię. Również nie zastała ich tam.
Kurwa.
Przeklęła w głowie. Byli w kuchni. Nie było innej opcji. Musieli tam być.
Ostatnia szansa na ewakuację.
Stanęła w progu.
No oczywiście, że tam byli. Jakby inaczej. Byli tam. Mimo, że było dość ciemno to ciągle ich widziała. Promienie porannego słońca wystarczająco oświetlały ich nagie sylwetki. Jin leżał na blacie, a Joon pochylał się nad nim. Kiedy tylko jeden z nich ją dostrzegł natychmiast przestał zastygając w bezruchu. Podobnie jak ona.
-DaHee.- zaczął NamJoon, a kiedy tylko jej imię wydostało się z jego ust, SeokJin złapał swojego partnera za szyję
-Nie to chciałem usłyszeć, gdy dochodzę.- stwierdził zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że DaHee faktycznie tu była
-Co? Nie! DaHee jest tutaj.- odpowiedział natychmiast
Okay. Lee. Wreszcie musisz się odezwać.
-Po pierwsze sorki, że wam przeszkadzam.- zaczęła i zrobiła krok w ich stronę -Chciałam się napić wody i nie spodziewałam się was tutaj, ale z drugiej strony to wasz dom.- dodała szybko i sięgnęła po szklankę, która znajdowała się w jednej z szafek. Jakże komicznie wyglądała ta sytuacji. Dwóch zupełnie nagich mężczyzn uprawiających seks i ona stojąca obok nich. Spojrzała na ich rozpalone, mokre od potu ciała. I uśmiechnęła się na ich widok. -Nie czujcie się niezręcznie. Często przyłapywałam Tae kiedy mieszkaliśmy razem. Nawet ostatnio wpadłam do niego kiedy Guk był w nim, albo na odwrót. Już nie pamiętam.- stwierdziła podchodząc do lodówki i nalała sobie wody z dystrybutora. -Swoją droga.- spojrzała na nich -Gdybyście grali w porno to wykupiłabym cały pakiem, żeby was oglądać. So hot and soooo sexy.- stwierdziła na koniec i opuściła kuchnię
-Ona nie jest zdrowa.- stwierdził NamJoon ocierając pot z czoła, jego słów jednak nie mogła usłyszeć Lee
-Oczywiście, że nie jest. Dlatego jest taka fajna.- przytaknął jej Jin -To co? Kiedy staniemy się gwiazdami?- dodał śmiejąc się
-Przy tej dziewczynie to już niedługo.- odpowiedział pochylając się i całując swojego partnera -JiMin nie mógł trafić na lepszą kobietę niż ona.
-Zdecydowanie.- potwierdził starszy Kim
***************
DaHee nie miała siły wstać rano. Naprawdę wolałaby jeszcze pospać. Jednak JiMin skutecznie ją obudził... a w zasadzie to jego język naprawdę skutecznie ją obudził. Orgazm z samego rana to najlepsze co tylko może spotkać kobietę. I od razu masz więcej sił. A może i mniej. Kiedy czujesz się jak na dobrym haju.
DaHee odkryła ich ciała i spojrzała na leżącego między jej udami mężczyznę. Uśmiechał się do niej więc jak mogłaby tego nie odwzajemnić.
-Dzień dobry maleńka.- zaczął Park z zachrypniętym głosem. Kochała to. I za każdym razem przechodziły ją ciarki. Boże ten męski głos.
-Powiedź to jeszcze raz, a przysięgam, że dojdę drugi raz.- stwierdziła zasłaniając dłońmi oczy jak nastolatka. Zawstydzona nastolatka, co facet potrafi zrobić z zakochaną kobietą.
-Nie sądziłem, że jest tak prosty sposób na orgazm.- wymruczał unosząc się na ramionach, tak aby zawisnąć nad jej twarzą
-Przestań.- zaśmiała się odpychając go lekko. Park w teatralny sposób wylądował na swojej połowie łóżka.
-Wstajemy?- spytał jednak DaHee nie odpowiedziała -Państwo Kim chyba już od dawna na nogach.- dodał
Oj nawet nie zdawał sobie sprawy od jak dawna są na nogach. Tak mniej więcej od czwartej rano. Kobieta wróciła myślami do tej sytuacji. Było fajnie. Możliwość patrzenia na nich. To było naprawdę fajne. Ta dwójka była jedną z najgorętszych par jakie tylko Lee znała więc nic dziwnego, że mogłaby przyciągnąć sobie krzesło wziąć popcorn i po prostu ich oglądać. Dokładnie tak. Patrzenie na nich było jak dobry spektakl, który nigdy mógłby się nie znudzić. Dziwne, ale fascynujące.
-Wezmę prysznic i zejdę, okay?- spytała kładąc się na boku, tak aby mogła patrzeć na JiMin'a
-Jeśli chcesz brać prysznic to powinniśmy zrobić to razem.- odpowiedział jej natychmiast
-Nie ma takiej opcji JiMin!- krzyknęła podnosząc się z łóżka -Jeśli trafimy razem do tak małej przestrzeni to nie wyjdziemy z niej jakoś szybko.
-Oj przestań.- zaprzeczył machając ręką -To i tak dziwne, że jeszcze nic nie zrobiliśmy. To łóżko aż się prosi, żeby sprawdzić jego wytrzymałość.- stwierdził klepiąc dłonią po miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą leżała Lee
-I właśnie dlatego tego nie zrobimy. Czułabym się źle wiedząc, że zerwiemy stelaż.- odpowiedziała puszczając JiMin'owi oczko i natychmiast zamknęła się w łazience, tak aby park nie mógł do niej przyjść. Spryciula.
***************
Atmosfera w jadalni wydawała się dość dziwna. Nie rozmawiali. W tle było słychać jedynie muzykę. Każdy był zupełnie cicho. DaHee jednak nie mogła wytrzymać.
-Nie powiedziałam w nocy nic złego.- stwierdziła od razu, NamJoon i Jin uśmiechnęli się na jej słowa. Park jednak spojrzał na nią w zupełnym braku zrozumienia.
-Dobrze o tym wiemy HeeHee.- odpowiedział jej SeokJin
-Więc? Nie rozumiem czemu nikt się nie odzywa. To nie było jakieś niezręczne.- starała się zrozumieć. Naprawdę starała się zrozumieć czemu teraz się tak zachowywali, ale nie potrafiła, a przecież to kobieta w gorącej wodzie kąpana więc musiała wiedzieć i to jak najszybciej.
-Myśleliśmy ostatnio trochę z NamJoon'em odnośnie twojego pomysłu. Chyba powinniśmy coś takiego zrobić.
-Serio?!- spytała podekscytowana, na co Park chrząknął głośno. Uwaga wszystkich skupiła się tylko na nim.
-Czy ja wreszcie dowiem się o co chodzi?- spytał rozglądając się po wszystkich
-DaHee podsunęła nam ciekawy pomysł na film. I postanowiliśmy podjąć się wyzwania.- odpowiedział młodszy z Kim'ów.
-Ciągle jednak nie wiem o co chodzi? Jaki film?- ciągnął temat
-Przyłapała nas wczoraj w kuchni. Cóż... DaHee jest naprawdę szczerą i czasami zbyt prostolinijną osobą. Stwierdziła, że powinniśmy nagrać porno. Co o tym myślisz?- spytał SeokJin
Park JiMin jednak milczał przez chwilę. Upił łyka kawy i spojrzał na swojego przyjaciela.
-Tak długo. Jak moja kobieta nie zobaczy waszych gołych tyłków na ekranie. Możecie robić co tylko chcecie.- stwierdziła, a wszyscy patrzyli na niego w konsternacji. Jednak NamJoon odważył się odezwać.
-To oznacza, że właśnie Lee DaHee stałaś się naszym operatorem kamery i reżyserem. Gratulujemy.- zaczął bić brawo.
JiMin nie taki miał plan. W zasadzie to nie obchodziło go wcale co jego przyjaciele robią. Chodziło tylko o to, aby DaHee nie patrzyła na innych facetów. A już w szczególności, żeby nie patrzyła na ich nagie tyłki, klaty i kutasy. Oh nie! Zdecydowanie nie. Wiedział dobrze jaka relacja łączy ją z TaeHyung'iem. Był w stanie to w jakimś stopniu akceptować. W jakimś cholernie małym stopniu. Ale słuchanie o tym, że miała oglądać innych mężczyzn. Nie. W jakiś specyficzny sposób go to bolało. Wcześniej naprawdę nie obchodziło go co jego partnerki robiły. W szczególności, że te jego „związki" nie trwały dłużej niż kilka-kilkanaście dni. Ten związek trwał znacznie dłużej i chciał, żeby trwał... trwał... i trwał. Aż po kres ich dni. I tyle. Więc nie potrzebował osób trzecich, żeby wpieprzały się w jakikolwiek sposób w ich życie.
***************
Całą ich zabawę przerwał telefon. Jej telefon. Spojrzała na wyświetlacz. Kim TaeHyung.
-Wybaczcie mi na chwilę.- zaczęła i odchodząc od stołu wyszła również z domu na taras -Halo?- zaczęła do słuchawki
-Stara! I ty mi nie powiedziałaś!?- krzyczał na nią aż musiała odsunąć telefon
-Nie mówiłam ci o czym?- spytała zaskoczona, bo naprawdę nie wiedziała o co mu chodzi.
-MiRin była u mnie.
-Po co?- spytała zaskoczona
-Nie przerywaj mi chociaż raz!- znów na nią krzyczał -No. Była u mnie. Akurat się pakowałem. I nagle ktoś puka. Myślałem, że Guk zapomniał kluczy jak szedł do sklepu. Więc po prostu otworzyłem, a tu ona stoi. Dała mi zaproszenie na ślub. Twoje, ale no wiesz dała je mi. Jak się jej spytałem czemu po prostu nie wysłała do ciebie to powiedziała, że nawet nie wie gdzie mieszkasz. Sorki kochanie, że to powiem, ale kurwa jaka siostra nie wie, gdzie mieszka jej rodzina. Z resztą ona zawsze była chujowa. No. To zaraz ci wyślę to zaproszenie. Stwierdziła, że musisz się tam pojawić i najlepiej z jakimś facetem, ale że nie możesz ze mną.
-Dzięki TaeTae.- odpowiedziała, kiedy już prawie kończył
-Ale wiesz ty co, żebym to ja nie mógł przyjść na jej wesele.- stwierdził z wyrzutem. A Lee parsknęła śmiechem -A ty co rżysz?- spytał od razu -Z resztą nieważne. Wyobrażasz sobie, że ona wcześniej wychodzi za mąż niż my. Niedopuszczalne! Może zrobię wielkie wejście drama queen i krzyknę podczas przysięgi, że ja się sprzeciwiam?! Dobry pomysł, prawda? Przynajmniej zyskamy trochę czasu, żeby zaplanować swoje wesela.- dodał szybko
Okay. TaeHyung nie był zdrowy psychicznie, ale przynajmniej był kochany. I tylko to się liczyło przy tym facecie nic więcej. Wspierał ją jak nikt inny.
-Pomyślimy o tym TaeTae.- odpowiedziała natychmiast -A ty nie miałeś się pakować?- spytała
-Kurwa! Racja! Dobra to ja ci to wysyłam zdjęcie zaproszenia, a jak wrócisz to weźmiesz je sobie. Okay?
-Spoko. Dziękuję i baw się dobrze.
-Ty też.
Rozłączyła się, a już po chwili dostała zdjęcie. Zaczęła je analizować. Faktycznie. Jej starsza siostra wychodziła za mąż. Nie znała tego faceta. Ale wiedziała, że musi sprawdzić kim jest. Dla własnej ciekawości. Na zaproszeniu było nawet zapisane, że musi pojawić się z jakimś mężczyzną. Data i miejsce. „Signiel Seoul". Nieźle. Mamusia się postarała znaleźć najlepsze miejsce.
Dziewczyna postanowiła jednak wrócić do reszty. Przecież siedzieli tam ciągle tyle czasu, a jej jeszcze nie było. Kurczę zaraz zaczną się martwić. A na pewno będzie się martwił JiMin.
Kiedy wróciła do środku chłopaki już sprzątali. Zaskoczył ją jednak na samym początku nie fakt, że już skończyli, a fakt, że sami zajmowali się brudnymi naczyniami. Aż zaskakujące.
-Długo cię nie było więc zrobiłem ci kilka kanapek i odstawiłem na bok.- zaczął JiMin podchodząc do niej i całując w czoło. Kiedy zauważył kompletny brak reakcji. Dodał szybko. -Wszystko gra? Nie wyglądasz najlepiej.- zapytał zmartwiony
-Jest okay.- zapewniła go -TaeTae dzwonił. Muszę napić się kawy.- dodała uśmiechając się do niego.
Wolałaby nie poruszać tego tematu na wyjeździe. Nie wśród przyjaciół. Nie miała zamiaru tego psuć. Jednak podejrzewała, że prędzej czy później JiMin spyta o rozmowę. Nie z samej ciekawości, ale dlatego, że widział jej reakcję i to w jakim nastroju wróciła.
Znał już ją na tyle dobrze, że wiedział kiedy coś nie grało, a teraz naprawdę coś nie grało. Dlatego musiał to wiedzieć. W szczególności, że widział w jak dobrym humorze była z samego rana. Poranny seks oralny był tym czego każdy potrzebuje z samego rana, żeby dobrze zacząć dzień. I DaHee najczęściej zaczynała dobrze dzień, a pogoda ducha utrzymywała się znacznie dłużej niż do śniadania. Więc sprawa była poważna jeśli wróciła w tak podłym nastroju chociaż udawała, że nic się nie stało. JiMin potrafił czytać z niej jak z książki. A to zdawało się robić coraz to bardziej niebezpieczne. JiMin wiedział o niej coraz więcej. Zdobywał nad nią przewagę.
Wygrywał.
Chociaż... to co działo się między nimi już dawno przestało być jedynie jakąś głupią zabawą. A stawało prawdziwym życiem. Którego JiMin nie przewidywał. Zasady gry zupełnie się zmieniły. Może na ich korzyść... a może na ich stratę.
Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!
Mój instagram: wanessa_w._
Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!
*
Do końca zostały już tylko trzy rozdziały.
*
Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.
Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!
Brakuje mi waszych komentarzy więc poproszę więcej!!!
Pozdrawiam was, Wanessa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top