#Chapter Seventy
Spotkali się w Gangnam...
JiMin miał nowy plan...
To tylko mafijny dom...
Nastała nagła cisza. JiMin zastanawiał się przez chwilę dlaczego w ich rozmowie padło imię jego przyjaciela, a jednocześnie najbardziej oddanego pracownika jakiego znał.
-Co z nim? Nie lubisz go? Myślałem, że po tym jak poszłaś pić z Jin'em. Polubiłaś jego faceta jeszcze bardziej.
-Uwielbiam go.- odpowiedziała natychmiast -Jest słodki dla Jin'a. Ale cholera! JiMin! NamJoon nie może jeździć samochodem cały dzień za mną. Czułam się jakby jakaś mafia mnie śledziła. Dlaczego to robi?
-Kiedy się zorientowałaś?- spytał wzdychając ciężko, w międzyczasie kelner przyniósł ich zamówienie i zabrał pustą szklankę JiMin'a
-Dwa dni temu mniej więcej.- odpowiedziała -To, że nie jeździł Mustangiem nie oznacza, że nie poznałam go w zwykłym aucie.- dodała, no tak. Przecież miał do czynienia z Lee DaHee, a nie ze zwykłą kobietą. -A teraz wyjaśnij mi do cholery czemu on mnie śledzi? To jakiś nowy sposób na kontrolowanie mnie? Sprawdzanie czy cię przypadkiem nie zdradzam? Nie ufasz mi?
-Cholera! Hee!- krzyknął uderzając dłonią w blat -Oczywiście, że ci ufam. Skąd ci to przyszło do głowy, co?! NamJoon jeździ za tobą, bo martwię się o ciebie. Ludzie z branży wiedzą, że się spotykamy. Niektóre tabloidy tylko czekają, żeby cię gdzieś złapać i przepytać. Zrobić jakieś zdjęcia albo co gorsza zaskoczyć cię. Dlatego wysłałem najbardziej zaufanego człowieka, żeby cię pilnował. Nie chcę, żebyś musiała się bać tych ludzi. To nie jest forma kontroli, tak jak uważasz, ale sposób, żeby cię chronić przed złymi ludźmi.- stwierdził
Jak śmieszne słowa padły z jego ust. Chce chronić przed złymi ludźmi. Powinien chronić ją przed samym sobą. Przecież to on był zły. Był okropnym człowiekiem, wiedział o tym. I ona też zdawała się mieć o tym pojęcie, ale w jej oczach. Dla niej. JiMin nie był zły. Nie był i nigdy nie będzie zły. Wiedziała, że ma wiele. Za wiele trupów w szafie, ale nie przejmowała się, bo był jej. JiMin był jej facetem, jej miłością. Więc nie chciała nawet myśleć, że JiMin jest zły. Bo w jej oczach on taki nie był i nigdy się nie stanie. Nigdy nie będzie dla niej złym człowiekiem.
Poczuła się głupio. Naprawdę. Widziała kilka razy jak NamJoon za nią jeździł więc sądziła, że JiMin po prostu stara się ją kontrolować, ale jak teraz powiedział on po prostu chciał ją chronić więc dlaczego nie mógł od razu tego powiedzieć. Wtedy nie starałaby się tak unikać NamJoon'a. A naprawdę starała się niejednokrotnie go zgubić. Rzadko jej to wychodziło, ale zawsze się starała.
-Więc... czemu nie powiedziałeś mi o nim wcześniej? Wtedy mogłabym z nim spędzać czas, a nie starać się go unikać. To naprawdę krępujące JiMin.- stwierdziła
-Wiem. Przepraszam mała.- pogłaskał jej dłoń kciukiem -Nie chciałem, żebyś się tak przeze mnie czuła. Chciałem tylko dbać o twoje bezpieczeństwo. Wiesz, że od kiedy jesteśmy razem wiele osób chce się czegoś o tobie dowiedzieć. Staram się jak mogę, żeby nagle cię nie zaskoczyli, ale to trudne. W szczególności, że nie współpracujesz.
DaHee przytaknęła ruchem głowy. Naprawdę. Teraz była w stanie to zrozumieć. Wcześniej wydawało się to dość trudne. Ale teraz, gdy znała prawdę, było jej dużo łatwiej. Chociaż ciągle nie rozumiała czemu JiMin po prostu nie powiedział jej prawdy. Ale cóż czasu już nie cofnie.
Sięgnęła po jednego shot'a i zgodnie ze specyficznym sposobem picia położyła go przed sobą. Zabrała swoją dłoń z kieliszka i splotła ją z drugą za plecami. Nachyliła się nad stołem. Jej ciemne długie włosy zasłaniały część widoku na to co robiła. Jedynie JiMin mógł dostrzec to co działo się za kurtyną jej włosów. Objęła wargami cały kieliszek i przechyliła go. Cała zawartość wsunęła się do jej ust. Jak przystało na picie BlowJob. DaHee oblizała wargi i uśmiechnęła się do mężczyzny, który siedział przed nią.
-Musisz zrobić mi loda. Naprawdę DaHee.- powiedział z zachwytem, a jego dłoń zsunęła się na spodnie poprawiając sporej wielkości wybrzuszenie. DaHee zadowolona z siebie uśmiechnęła się do niego i puściła mu oczko. -Ale przysięgam. Jeśli zrobisz to jeszcze raz w miejscu publicznym nie ręczę za siebie.- dodał patrząc na drugi, tym razem pełen kieliszek
-Mam jeszcze drugiego shot'a kochanie.- przejechała paznokciem po brzegu kieliszka. -Swoją drogą co mi zrobisz? Spuścisz mi publicznie lanie?- spytała drocząc się z nim
-Naprawdę nie chcesz wiedzieć piękna. Połowa tych ludzi patrzy na ciebie w taki sposób w jaki tylko ja powinienem. Co gorsza większości z nich już stoi patrząc na to co przed chwilą zrobiłaś. Naprawdę mi się to nie podobało.
-A ja lubię jak jesteś zazdrosny.- sięgnęła po wino i upiła łyk -Swoją drogą, gdzie my jesteśmy? Napisałeś tylko miejsce i nazwę. To twoje?- spytała rozglądając się po lokalu
-Bar należy do Jin'a. Ja jedynie inwestowałem i od czasu do czasu sprawdzam jak się tutaj sprawy mają.- odpowiedział wymijająco
-Okay. Czyli jesteś zarządcą tego miejsca. Dobrze rozumiem?- spytała, a mężczyzna przytaknął ruchem głowy. -Okay. Możesz powiedzieć mi coś więcej? Czy tego zabrania ci polityka firmy?- zapytała drażniąc się z nim
Prowokowanie go nie było wcale takie trudne. Wystarczyło kilka słów, a JiMin od razu mówił więcej na ten temat niż sam chciał. I podejrzewała, że w tym przypadku będzie tak samo. Nie myliła się. JiMin upił łyka swojego bursztynowego alkoholu i już otwierał usta.
-Nie dzieje się tutaj najlepiej. Nie mają wielu klientów. A były manager był delikatnie mówiąc chujowy. Zwolniliśmy ją kilka tygodni temu, ale do dziś nie mamy nikogo na jej miejsce.- odpowiedział zgodnie z prawdą. A w jego głowie już rodził się plan jak ją w to wszystko wplątać.
Natomiast DaHee starała się nie pytać o „nią". To była tylko managerka. Nic poza tym. I musiała się tego trzymać. Przecież JiMin był z nią, a nie z kimś innym więc nie było powodów do paniki i pytania o ludzi, których nie ma w ich życiu.
-To przykre. Ale jestem pewna, że znajdziecie kogoś dobrego na miejsce menagera.- podsumowała całą sytuację niekoniecznie wiedząc co powinna w tym momencie powiedzieć.
-A gdybym powiedział, że mam idealną osobę na to stanowisko, ale ta osoba nie chce ze mną pracować?- spytał patrząc na nią z nadzieją, że rozumie.
Zrozumiała.
Patrzyła na niego zaskoczona. Zła. I naprawdę wściekła. Nie podobały jej się jego słowa. Jego propozycja, nawet jeśli ta propozycja nie brzmiała jak propozycja. Po prostu jej się to wszystko nie podobało. Dopiero co zwolniła się z ukochanej przez nią pracy z jego powodu, a teraz miała przyjąć posadę u niego. Nie po prostu nie.
-Nie! Nie ma opcji JiMin! Nie mówisz poważnie!- zaprzeczyła słownie, ale zaprzeczała nawet ruchem głowy
-Ależ oczywiście, że jestem cholernie poważny. Nie widzę nikogo lepszego na to miejsce. W zasadzie to nie będziesz nawet pracowała dla mnie tylko dla Jin'a. A chyba dla niego możesz, prawda?
-JiMin.- powiedziała to z dezaprobatą w głosie -Dopiero co mówiłam, że nie będę dla ciebie pracowała. Zwolniłam się z pracy, którą kochałam. A teraz proponujesz mi, żebym tutaj pracowała. Czy ty mnie właściwie słuchasz? Czy to co do ciebie mówię jednak do ciebie nie dociera?- spytała stukając pustym kieliszkiem w blat
-Wiem dokładnie co powiedziałaś. Pamiętam wszystko. Ale mówię ci, że to jest Jin'a. Nie moje. Dlatego nie widzę żadnych przeciwwskazań, żebyś tutaj pracowała. Z resztą dyskutowałem z nim o tym. Podobał mu się pomysł zatrudnienia cię tutaj. W końcu zna cię więc również ci ufa. A w tym momencie potrzebuje tylko osoby, której ufa.
W głowie DaHee tworzył się już najnowszy plan, który miała zaraz wprowadzić w życie. Właściwie to praca tutaj wydawała jej się nawet fajna. Ładne. Klimatyczne miejsce. Z ogromnym, niewykorzystanym potencjałem. Mogła pomóc temu miejscu zyskać sławę na jaką zasługuje. Ale nie zrobi nic zanim nie dowie się prawy od samego Kim SeokJin'a. Wsunęła rękę do kieszeni i wyjęła z niej telefon.
-Mówisz, że Jin o tym wie?- zapytała dla pewności, a starszy przytaknął -W porządku. Zadzwonię do niego i sama się o tym przekonam. Nie masz nic przeciwko. Prawda?
-Oczywiście, że nie. Śmiało dzwoń. Jeśli to pozwoli ci się zrelaksować i zgodzić na pracę tutaj rób jak uważasz. Ja wiem, że jesteś nam tutaj potrzebna. I Jin sądzi dokładnie tak samo. Dlatego bierz telefon i dzwoń do niego.
Kobieta przez chwilę wahała się czy na pewno powinna to zrobić. JiMin mówił szczerze. Albo przynajmniej tak to brzmiało. Nie miała również powodów, żeby mu nie ufać. Więc czemu chciała się upewnić? Bo tego właśnie potrzebowała. Potrzebowała potwierdzenia, którym miał być sam Kim SeokJin.
***************
Odblokowała telefon i wybrała jego numer.
Nie odebrał. Pierwszy sygnał i nic. Dwa kolejne również nic. Poczta głosowa. Dlatego zadzwoniła ponownie. Wiedziała, że dziś nie było go w pracy. Jednak nie spodziewała się, że zastanie go w takiej sytuacji.
Odebrał.
Dyszał, a w tle słyszała szelest. Oh nie! Dobrze wiedziała co te odgłosy oznaczały.
Seks.
Seks Kim SeokJin'a z Kim NamJoon'em. A ona właśnie im to przerwała. Nie poczuła się zawstydzona. Nie. Poczuła się lekko winna, że właśnie im przeszkadzała.
-Halo? DaHee? Co jest?- zapytał przełykając ślinę
-Ja... wybacz, że wam przeszkadzam, ale chciałam o coś zapytać.- powiedziała poprawiając się na krześle, JiMin od razu dostrzegł jej nagłe podenerwowanie.
-Śmiało. Właściwie to skąd wiesz, że my...
-Jin, to po prostu się wie.- odpowiedziała zerkając na JiMin'a. Mężczyzna lekko zaśmiał się pod nosem patrząc na nią. -Poza tym chciałam spytać o klub w Gangnam. JiMin mówił, że jesteś właścicielem i chcesz, żebym zajęła się tym miejscem. To prawda?
-Jasne młoda.- przytaknął szybko. Zbyt szybko. To wydało się podejrzane. -Powinnaś to zrobić. Skoro przez niego zrezygnowałaś z pracy powinnaś zająć się czymś podobnym. A sądzę, że praca tutaj dobrze ci zrobi. Poza tym naprawdę potrzebuję pomocy zaufanych osób, a ty jesteś jedną z tych, którym mogę ufać.- odpowiedział -Nie śpiesz się z odpowiedzią. Przemyśl to na spokojnie, a jeśli dalej będziesz miała jakieś wątpliwości śmiało dzwoń do mnie albo pogadaj z JiMin'em. On wie o wszystkim co się tutaj dzieje.- dodał
-Ja... dziękuję Jin. To naprawdę miłe z twojej strony. Dziękuję. I życzę wam miłej nocy.- odpowiedziała
-Dzięki piękna. Mam nadzieję, że twoja będzie równie udana co moja.- zaśmiał się -Dobranoc.
Połączenie zostało zakończone. DaHee położyła swój telefon na stoliku i sięgnęła po szklankę z whisky JiMin'a. Upiła spory łyk.
-Chcesz może...- zaczął jednak kobieta nie dała mu dokończyć.
-Nie. To mi starczy.- stwierdziła stukając w szkło paznokciem
-Okay. Więc czego dowiedziałaś się od Jin'a?- zapytał zaciekawiony podpierając się na łokciu
-Uknuliście to oboje, prawda? Naprawdę chcesz mieć nade mną władzę nawet w pracy?- spytała
To nie tak, że nie wierzyła słowom SeokJin'a. Jemu akurat wierzyła. I czuła się naprawdę dobrze dzięki temu, że pokładał takie nadzieje w niej. Nie sądziła, że będzie aż tak kochany i będzie w stanie aż tak jej zaufać. Naprawdę. Jednak wyczuwała w tym wszystkim spisek. JiMin był jaki był. Kochał mieć kontrolę i nie starał się tego nawet ukryć. Po prostu taki już był. Więc dlaczego i tym razem miałby nie chcieć przejąć kontroli nad DaHee. W tym, że nie mogła znaleźć pracy wyczuwała również jego zasługę. Bo kto nie posłuchałby milionera? No kto? Każdy był na jego jedno słowo więc to nic wielkiego nie zatrudnić jednej kobiety.
Kim jest ta jedna kobieta w obliczu wszechmocnego Park JiMin'a?
Nikim.
-Maleńka, czuję się urażony.- stwierdził łapiąc ją wolną ręką za jej dłoń -W życiu nie zrobiłbym nic co mogłoby źle wpłynąć na twoją karierę. Po prostu jesteś szansą tego miejsca, a praca tutaj jest też szansą dla ciebie. Do niczego cię przecież nie zmuszamy. Zrobisz jak będziesz chciała.
-Ale będziesz naciskał, prawda?- spytała patrząc na niego
-Oczywiście, że będę.- potwierdził -Podejmiesz swoją decyzję, ale to nie znaczy, że ja czy Jin nie będziemy cię namawiać. Naprawdę piękna.
I najgorsze jest z tego to, że wiedziała. Wiedziała, iż JiMin właśnie tak będzie się zachowywał. Będzie chciał ją namówić do pracy. Jednak czy musiał? Nie. Zdecydowanie nie. Potrzebowała pracy i pieniędzy. A skoro nigdzie indziej nie chcieli jej przyjąć wydawało się oczywistym, że przyjmie ofertę Jin'a i JiMin'a.
Jednak nie dyskutowali już na ten temat. Naprawdę to nie miało większego sensu więc darowali to sobie. Resztę wieczoru spędzili miło czas rozmawiając, a po powrocie do jego willi i tam spędzili czas razem. Uprawiając przez długie godziny namiętny, pełen pasji seks. A później zasnęli szczęśliwi, zmęczeni i usatysfakcjonowani. Tego im było trzeba.
Wreszcie po kilkunastu dniach byli znów razem. Razem. To było kluczowe. JiMin mógł wreszcie spać. Nie myślał. Nie obwiniał się i nie martwił. Bo oto miał ją w swoich ramionach. Przy sobie. Obok siebie. Czuł jej zapach. Jej ciepło. Jej bijące serce. Wreszcie po tak długim czasie była obok niego.
Nawet nie kłócili się o to dlaczego pojechali do willi. DaHee nie przepadała za tym miejscem. Ale tym razem mogła mu ulec.
Przecież to nic wielkiego.
To tylko mafijny dom.
Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!
Mój instagram: wanessa_w._
Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!
Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.
Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!
Brakuje mi waszych komentarzy więc poproszę więcej!!!
Pozdrawiam was, Wanessa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top