#Chapter Nine
Namawiał ją...
Pragnął, aby poddała się...
Czy mu się to udało...
Miała stać się kolejnym trofeum...
Weszła do salonu. Jak się okazało ochroniarza już nie było. Wyszedł chwilę przed tym jak ona weszła do środka. Jednak to nic straconego. TaeHyung naprawdę "miło" ją przywitał. Od razu porwał ją na zaplecze i dopytywał się o wszystko. Posadził ją na blacie, a sam zasiadł na krześle zaraz przed nią. Okay. Chyba nawet ją zaskoczyło jego zachowanie. Rzadko taki był. A przez to "rzadko" miała jedynie na myśli fakt, iż ją podniósł. Nie robił tego za często.
-No? I jak było? Gdzie cię zabrał? Co jadłaś? A może nic nie jadłaś? Na pewno nic nie jadłaś! Ma dużego!? Pewnie tak. Dobry jest? Dobrze całuje? Robiliście to w aucie? Przy jego pracownikach? No gadaj! No mów suko! Chcę wiedzieć wszystko! Nawet pikantne szczegóły!- mówi w kółko.
Nawet nie dał dojść jej do słowa. TaeHyung robił się naprawdę nerwowy, gdy w grę wchodził jakiś facet, ale DaHee nie sądziła, że będzie aż tak nerwowy. Już dawno nie widziała go w takim stanie. Może dlatego, że nigdy nie spotykała się z tak interesującym mężczyzną.
-Gdybyś dał mi dojść do słowa to może wreszcie bym coś powiedziała.- stwierdziła patrząc na swojego przyjaciela. Oczywiście, że go kochała, ale czasem ten facet działał jej za bardzo na nerwy. Wkurzał ją niesamowicie.
-Ty to mogłaś dojść dziś w jego cudownym, seksownym samochodzie.
Zastanawiałam się jednak czy TaeHyung na pewno mówi jedynie o samochodzie. Prawdą było, że jego auto wyglądało niesamowicie, ale czy naprawdę mówił jedynie o samochodzie? A znając tego faceta to na pewno nie miał na myśli tylko jakiegoś auta.
-TaeTae! Kurwa! Jaki ty jesteś wkurzający.
-No wiem.- wzruszył obojętnie ramionami -A teraz mów! Bo chyba zaraz nie wytrzymam.
-Tae. Nie było seksu.- odparła nie zdając sobie sprawy z tego jakie to będzie miało konsekwencje jeśli chodzi o przekonania TaeHyung'a.
-Jak to nie było?- spytał, ale zanim mu odpowiedziała wystawił w jej stronę otwartą dłoń wskazując na to, że jeszcze nie skończył mówić -Wiem. Zrobiłaś mu loda?- pyta, ale DaHee zaprzecza ruchem głowy -No dobra. Może on cię wylizał?- również zaprzeczenie -Kurwa! Nie mów mi nawet, że nie spróbował wsunąć palców w ciebie?
-TaeHyung. Naprawdę martwi mnie twoje zachowanie. Wiem, że jakiś czas temu zabawiliśmy się, ale kurde to nie powód, żebyś pytał o takie rzeczy. Jesteśmy przyjaciółmi.- zapewniała go.
Jednak jego słowa miały na celu jedynie droczenie się z nią. Dobrze wiedział, że nigdy nie brałaby pod uwagę tego co zdarzyło się między nimi. To było. I koniec. Nie zdarzyło się już nigdy więcej. Nigdy.
-Skarbie. Pamiętaj. Bawiliśmy się świetnie, ale zaczynam się martwić o twoje życie erotyczne. Ile jeszcze musi minąć aż przeniesiesz się na porządne kutasy z tych twoich uroczych zabawek?- spytał puszczając do niej oczko.
Zabawki?! Cholera! Tae nie powinien mieć do niczego dostępu. Czy to znaczyło, że ten kutas Kim TaeHyung miał czelność przeszukać jej rzeczy?! Naprawdę to zrobił? Tak. Zdecydowanie to zrobił. Wiedziała, że on nie kłamał. Nawet w tym momencie nie okłamałby jej.
-Uroczych? Zabawek? Przeglądałeś moje szafki!
-Nic z tych rzeczy. To nie moja wina, że było w łazience.- wzruszył obojętnie -A drugie pod poduszką.- dodał ciszej na co od razu DaHee zareagowała uderzając go z pięści w ramię
-Kim! Kurwa zabiję cię!- krzyknęła. Była wściekła.
Nie wściekła się za to co zrobił. Ale przez to, że miał cholerną rację. Musiała wreszcie zrezygnować z silikonowych zabawek i wibratorów. I wpuścić do swojego życia jakiegokolwiek faceta. Jednak czy Park JiMin. Milioner Park JiMin nie jest zbyt wielkim wyzwaniem i celem wręcz nieosiągalnym? Był taki, prawda?
-I widzisz co brak seksu robi z kobietą? Robi się cholernie irytująca i nerwowa. Zaraz będziesz musiała brać jakieś gówniane leki na twoją nerwicę. A pamiętaj, że twoja złość działa na wszystkie organy. Wszystkie DaHee, nawet na twoją macicę.
-Nic mi nie jest. Naprawdę. I mam nadzieję, że tylko się przesłyszałam.- mruknęła zerkając na niego zła
-No dobra. I nie. Nie przesłyszałaś się kochanie. Powiedziałem "macica".- stwierdził podśmiechując się, jednak Lee od razu zareagowała. TaeHyung oberwał z łokcia w żebra. -Dobra, już dobra. To powiedź co robiliście. Skoro nie było nawet penetracji to może chociaż jakiś soczysty pocałunek?
-JiMin to prawdziwy gentleman. Nie zrobił nic co mogłoby powiedzieć o nim, że jest podrywaczem. Zero macania. Zero całowania i zero sprośnych tekstów.
-Gentleman? Co ty gadasz? Czy ty widziałaś z jakimi kobieta można go zobaczyć? Cholera to prawdziwe bomby. I przysięgam, że jeśli jeszcze raz opowiesz mi, że milioner, ba seksowny milioner nie chciał zmacać takiej laski jak ty to przysięgam, że od razu dzwonię po jakiegoś chłopaka, żeby wreszcie cię przeleciał. Nie mam zamiaru słuchać tego już nigdy więcej. Coś jeszcze się między wami działo?
DaHee gryzła się w myślach. Czy powinna powiedzieć Tae o propozycji JiMin'a? Czy to aby na pewno dobry pomysł? W końcu rzucił to w dość luźnej rozmowie. Nic nie powinno wskazywać na to, że naprawdę chce ją zaprosić na to przyjęcie. Chociaż jakby nie patrzeć dał jej naprawdę ogromną sumę pieniędzy. Idealnie starczyłaby na uszycie sukni.
-Cóż powiedział, żebym uszyła dla siebie suknię na bal. Chce, żebym poszła z nim.- odezwała się. Mówiła to naprawdę cicho. Licząc, że TaeHyung wcale tego nie usłyszy. Ale najwyraźniej usłyszał. Spojrzał na nią. Jego oczy aż się zaświeciły.
-I wreszcie mówisz to co mnie obchodzi! Już myślałem, że jest gejem!- krzyknął klaszcząc w dłonie -Boże ten człowiek chce mnie przyprawić o zawał. Więc ty... mam nadzieję, że się zgodziłaś, bo jeśli nie, to najpierw skopię ci tyłek, a później pojadę do jego biura i powiem mu, że na 100000% będziesz jego osobą towarzyszącą. I przysięgam, że będziesz z nim. Nie ważne czy tego chcesz czy nie.
-Tae nie wydaje mi się, żeby to był najlepszy pomysł. JiMin to w końcu milioner. Nie miał powodu do zainteresowania się mną.
-Mylisz się mała. Mylisz jak cholera. Przecież to wiadomo, że on na ciebie leci. Jak cholera. A teraz mi powiedz. Masz już jakiś pomysł na suknie? Powiedz mi, że tak.
TaeHyung miał nosa co do facetów, którzy kręcili się w pobliżu jego najlepszej przyjaciółki. Naprawdę dobrze potrafił rozgryźć każdego z nich. I wyjątkiem nie stanie się Park JiMin. Chociaż musiał przyznać, że facet stanowił małą łamigłówkę. Z tego co dowiedział się od DaHee, JiMin nie starał się zrobić nic co mogłoby ją zrazić. Od razu zaczął o tym myśleć.
Chciał garnitur uszyty przez nią. Zrobiła to.
Zaprosił ją na lunch. Zgodziła się.
Zaprosił ją na przyjęcie. Zgodziła się.
Można to traktować jako randkę? Jeśli tak, to zrobił już pierwszy krok. Widział jak na siebie patrzą. Widział, że JiMin pragnie czegoś więcej. Poświęcił dla niej masę czasu. Podarował kwiaty. I DaHee nie mogła wmówić mu, że to jego firma. Oh nie. To musiał zrobić sam Park JiMin. Nie jego cholerni ludzie.
-Nie mam Tae. Nie mam. Nie sądzę, że na to pójdę. Właściwie to nawet mnie nie zaprosił. Nie powinnam się nastawiać, że się tam pojawię.
-Hee ty jednak głupia jesteś. Przecież to oczywiste, że się tam pojawisz. JiMin nie da za wygraną. Będziesz tam z nim.
-TaeTae. Nie przesadzaj.- starała się go stonować
-Nie przesadzam Hee. Lubię cię. Cholera! Ja cię kocham! Jesteś dla mnie jak siostra, nawet po tym jak widziałem cię nago i jak się pieprzyliśmy. Znamy się już szmat czasu, a ty ciągle nie widzisz, że jakiś facet na ciebie leci.
-Ale on nie leci na mnie.
-Kurwa! Oczywiście, że na ciebie leci. To, że ma w cholerę kasy nie znaczy, że nie podobasz mu się. A przypomnij sobie jednego z naszych cholernych klientów. Chciał zerwać zaręczyny dla ciebie.
-Nie chciał.- zaprzeczyła szybko.
Oczywiście, że chciał. Chciał. DaHee dobrze o tym wiedziała. Pamiętała to. Naprawdę dobrze Pamiętała tego faceta. Przyszedł jedynie na przymiarki. Szukał garnituru na swoje wesele. A zamiast tego zakochał się w Lee jak już dawno nikt tego nie zrobił. A ona po prostu go spławiła. Spławiła jak już dawno tego nikomu nie zrobiła. Pamiętała to, bo przez kolejny tydzień miała kaca moralnego, bo mężczyzna i tak zerwał zaręczyny.
-Pamiętasz.- stwierdził nagle Tae. Spojrzał jej w oczy i już wiedział. Wiedział, że ona pamiętała. A nie chciała.
-Tak, ale to nie zmienia faktu, że każdy nasz klient musi się we mnie zakochać.- mruknęła
-Oczywiście, że masz rację, ale przypomnę ci do cholery, że ja.- wskazał na siebie palcem -Wolałem facetów. Od zawsze. I jakimś trafem po alkoholu trafiliśmy do łóżka. Razem Hee, razem. Ty.- wskazał na nią palcem -Jesteś magiczna. I gdybym nie lubił i facetów i kobiet to już dawno prosiłbym cię o rękę, bo w życiu nie znajdzie się tak zajebistej laski jaką ty jesteś. I musisz to wreszcie zrozumieć. Twoja samoocena czasem mnie dobija. Jesteś zajebista czy tego chcesz czy nie. I musisz się z tym pogodzić.
-Tutaj nie chodzi o moją samoocenę Tae.- mruknęła patrząc na niego z wyrzutem -Ja po prostu uważam, że za bardzo myślisz o mnie z jakimś facetem. Okay. Wiem, że zaraz wypomnisz mi policjanta, lekarza, strażaka, piłkarza i cholera dziennikarza, ale to byli tylko zwykli faceci. Nie zarabiali milionów na godzinę. Nie mieli własnej firmy. Nie byli pokroju Park JiMin'a. Oboje dobrze wiemy z kim on się spotyka. Modelki. Aktorki. Piosenkarki. Gwiazdki Korei. Ja pracuję tylko w salonie. Nie jestem dla niego.- odpowiedziała
Lee DaHee należała do "elity" koreańskich piękności. Była naprawdę piękna. Nie przeszła żadnych zabiegów. Była naturalna. Mądra i pracowita. Wiedziała ile jest warta i co chce osiągnąć. Jednak Park JiMin? To był człowiek z innej galaktyki. Dlatego nawet nie miała co o nim myśleć. Zaprosił ją na bal? Oczywiście, że tak. Przynajmniej dobrze będzie przy nim wyglądała. Tyle.
-Cholera!- Tae z nerwów pociągnął końcówki swoich włosów -Model. Spotykałaś się z modelem. Był jeszcze ten pilot! Dziewczyno! Ty jesteś dla niego idealna.
~Będziesz kolejnym jego trofeum.~
Tylko to słyszała w głowie. I naprawdę się bała. Bała, że tak właśnie będzie. Że stanie się jego trofeum. A tego nie chciała.
(Mam nadzieję, że rozdział się wam podobał. Zostawicie po sobie ślad w formie komentarza i gwiazdki.)
Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!
Mój instagram: wanessa_w._
Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!
Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.
Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!
Pozdrawiam was, Wanessa
PS
Szczęśliwego nadchodzącego roku kochani!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top