#Chapter Forty-Two
MiRa staje się coraz bliższa...
Impreza nad basenem to nie tylko zabawa...
HandJob wydaje się naprawdę wspaniałym rozwiązaniem..
Faktycznie jadły w ogrodzie. DaHee mogła podziwiać dopiero co stworzoną nową ścieżkę. Tym razem nie była niebezpieczna. Była całkowicie równa, ale ciągle wyglądała pięknie. JiMin się postarał. Naprawdę się tego nie spodziewała. Że zrobi coś takiego... dla niej. Tylko dla niej. Dla nikogo innego.
W trakcie śniadania mogła dowiedzieć się więcej o Choi MiRze. Kochana, młoda, bo dwudziestoczteroletnia dziewczyna. Pracowała dla JiMin'a od ponad pięciu lat, chociaż oficjalnie były to zaledwie trzy lata. Zajmowała się willą, dbała o wszystko. A teraz jeszcze przejęła rolę prywatnej asystentki DaHee. Co głównie wiązało się w owych okolicznościach o dbanie o jej garderobę i zapewnianie spokoju w willi. Miała również dbać aby niczego DaHee nie zabrakło. Spoko praca. Chyba...
Z milion razy zdążyła już podziękować DaHee za uratowanie jej życia, cóż... za ocalenie jej miejsca pracy. Wychowywała się w tym domu. Dokładnie tak. Jej tato pracował przez długie lata dla JiMin'a, a teraz i ona przejęła tę rolę. Znała to miejsce jak nikt inny, może nawet lepiej niż sam Park JiMin.
W trakcie tej rozmowy DaHee zdążyła nawet zaprosić ją na spotkanie o którym wspomniał TaeHyung, w wiadomości. Była pewna, że się zgodzi. I tak właśnie było. W pewnym sensie Choi MiRa była jej dłużniczką, a wierność i poczucie wdzięczności u tej kobiety nie znał granic. Naprawdę. Skądś się tego musiała nauczyć. Chociaż DaHee nie miała pewności skąd. Mogła się jedynie domyślać, że wyniosła to z tego domu...
***************
Nastał piątek, a również z nim wieczór spotkań. Wieczór wydawał się niemal idealny do zabawy w ogrodzie JiMin'a. TaeHyung ją ostrzegł. Jeśli jest tam basen oboje w nim wylądują. I miał cholerną rację. Nie było tam tylko jednego basenu, ale trzy i jacuzzi. Musieli z tego skorzystać. Od wtorku DaHee nie widziała się z JiMin'em. Rozmawiali tylko przez telefon albo pisali do siebie, ale oboje byli zbyt zajęciu aby się spotkać. Więc wieczór wśród przyjaciół wcale nie był dobrym pomysłem. Nie dla nich. Chcieli spędzić ten czas ze sobą. Tylko. Jedynie w swoim towarzystwie, ale JiMin nie mógł już zmienić planów. Po prostu musiał wynagrodzić swoje ostre słowa.
I tak oto znaleźli się wszyscy w jego ogrodzie. Kim NamJoon. Kim SeokJin. Kim TaeHyung. Jeon JeongGuk. Jung HoSeok. Choi MiRa. Park JiMin. I Lee DaHee. To nie było zbyt duże spotkanie. Jedynie najważniejsze osoby. Ognisko się paliło w najlepsze. Jedzenie i alkohol. Wszystko czego potrzebowali do dobrej zabawy było.
DaHee leżała na leżaku zaraz obok niej siedziała MiRa. Rozmawiały. Jin szykował w kuchni jedzenie, a NamJoon mu w tym pomagał. Długo ich nie było. Podejrzewali nawet, że ta kuchnia będzie potrzebowała dobrego i dokładnego czyszczenia. Ale to nie zmartwienie na teraz.
Lee w pewnym momencie wzięła do ręki kawałek sera i rzuciła go w stronę HoSeok'a. Idealnie trafiła go w nos.
-Hej!- krzyknął patrząc w stronę kobiet
-Cipa! I pepla!- w odpowiedzi zaśmiała się i ponownie rzuciła kostką sera
-Co?- spytał zaskoczony
-Wypaplałeś wszystko JiMin'owi. Chciał zwolnić MiRę. To twoja wina!- odpowiedziała i ponownie kawałek sera wylądował. Tym razem na jego klatce piersiowej
-Ja.. naprawdę?- spytał zaskoczony -MiRa? Naprawdę?- spytał, a w jego oczach było widać smutek, może nawet czuł się winny i rozczarowany swoim zachowaniem. Nie. To nie było dokładnie to. DaHee dostrzegła coś jeszcze. Wiedziała co to oznacza. Widziała to już u innych, ale nigdy u siebie. Ona mu się podobała.
-DaHee.- szturchnął ją TaeHyung. Ta impreza nie zaczynała się dobrze. Zdecydowanie nie. I to właśnie DaHee była powodem tego niepowodzenia.
-Tak, HoSeok. Prawie straciła pracę. Ale uratowałam sytuację.- DaHee nie dawała za wygraną.
Musiała mu to powiedzieć. Powinien wiedzieć. Wychodziła z założenia, że wszystkie nasze zachowania niosą za sobą szereg konsekwencji. A to miała być jednak z nich. Jung HoSeok miał czuć się winny. Miał wiedzieć co zrobił i do czego niemal poszło, gdyby nie jej interwencja. Nie chciała wywyższać siebie. Nie potrzebowała tego. Bo po co? Chciała jedynie, żeby wiedział do czego jego zachowanie prowadzi. A raczej mogło prowadzić.
-Maleńka.- JiMin złapał ją za rękę, kiedy ta podnosiła się aby zdjąć szorty i koszulkę. Pozbyła się ich. Została w samym białym bikini. Czy mogło być coś bardziej podniecające niż piękna kobieta, z idealnym ciałem w skąpym kostiumie kąpielowym, który był tak łatwy do rozwiązania? Nie. Za cholerę nie było nic piękniejszego. I właśnie JiMin miał to przed oczyma. Naprawdę piękne widoki. Zebrała włosy na jedną stronę a następnie przeniosła je do tyłu zakładając niesforne kosmyki za ucho. JiMin zassał powietrze i sięgnął do swoich szortów, które nagle stały się za ciasne w newralgicznym miejscu. Oj tak. Ta kobieta robiła cuda z nim i jego drugim mózgiem, który zupełnie nie myślał o tym gdzie są i z kim. -Co robisz?- dodał po chwili. W gardle mu zaschło więc musiał sięgnąć po drinka.
-Idę popływać. Muszę odetchnąć i ochłonąć. Możesz do mnie dołączyć.- stwierdziła przejeżdżając otwartą dłonią po jego nagim, rozpalonym jak kawałek węgla ramieniu. Niemal czuła ten żar. Cholera. To było coś. Jeśli jest taki w każdym miejscu mogli mieć problem.
Podeszła do basenu wskoczyła do niego. Z pełną gracją. Na główkę. Nie robiła tego zbyt często, ale to wyglądało po prostu spektakularnie, kiedy kobiety robiły coś takiego. I wiedziała, że odniesie w ten sposób pewien sukces. Kiedy wynurzyła się z wody i zaczesała włosy do tyłu ocierając twarz widziała ich.
Każdy z chłopaków patrzył na nią.
JiMin z wyrazem, który zdradzał wszystko. Chcę cię pieprzyć tu i teraz.
HoSeok i JeongGuk byli w szoku. Patrzyli z szeroko otwartymi oczami i ustami.
A TaeHyung, który znał już jej sztuczki bił brawo. Podobnie jak MiRa. Która gwizdała z wrażenia.
Dostrzegła nawet SeokJin'a i NamJoon'a przy wejściu do domu. Patrzyli zaskoczeni z tacami pełnymi jedzenia i dwiema butelkami wina pod pachą i dwiema kolejnymi w kieszeniach spodenek. Ah te męskie kieszenie. Zmieści się w nich dosłownie wszystko.
-Ja też chcę!- po chwili odezwał się Kim TaeHyung, który również wskoczył do wody. Na bombę. Powodując jeden wielki rozprysk. I niezadowolone okrzyki DaHee. Krzyczała na niego i wyzywała go. Co spotkało się ze śmiechem reszty przyjaciół. Przyjaciół. Bo tak można było już o nich mówić. Stali się jej nowymi przyjaciółmi. Byli. Są. Kochani i troskliwi. Wszystko czego człowiek potrzebował.
Siedzieli we dwoje bawiąc się w basenie. Jak cholerne dwa małe dzieciaki. Woda była przyjemnie ciepła, a światła zmieniały się co jakiś czas. JiMin podszedł do nich i kucnął przy brzegu z kolorowym drinkiem w dłoni. DaHee podpłynęła do niego i podpierając się na łokciach podciągnęła.
-Co pijesz?- spytała patrząc na drinka... którego w zasadzie bardzo dobrze znała
-Sex on the beach.- odpowiedział uśmiechając się do niej pogodnie. Wsunął słomkę między wargi. Seksowne.
-Kuszące.- stwierdziła patrząc na niego pożądliwym, rozpalonym wzrokiem -Naprawdę chciałabym przetestować jacuzzi. Myślisz, że dobrze byśmy się tam bawili?- spytała sięgając po drugą słomkę
Właśnie sączyli drinka z tej samej szklanki. Boże. To było tak przyjemne dla oka. Rozpalało każdy ich zmysł. A umówmy się. Wiele nie potrzebowali aby poczuć się zdecydowanie zbyt napaleni.
-Ej gołąbki! Może to nie jest odpowiednie miejsce to takich scen!- krzyknął w ich stronę TaeHyung, który akurat przepływał obok -Chyba, że chcecie zrobić nam porno na żywo. Z chęcią zobaczę jak ten facet wykańcza moją przyjaciółkę!- klepnął Lee w pośladek, chociaż ciągle była pod wodą więc nie poczuła tego aż tak bardzo.
Za to JiMin widział doskonale co jej przyjaciel zrobił. I zdał sobie sprawę, że właśnie musi się do takich rzeczy przyzwyczaić. Lee i Kim byli przyjaciółmi. Mieli swoją historię, więc za cholerę nie mógł wchodzić między ich relację. Byli ze sobą zbyt blisko. A wejście na wojenną ścieżkę przeciwko TaeHyung'owi oznaczało również wojenną ścieżkę na którą wszedłby ze swoją dziewczyną. A raczej przeciw niej. Dlatego musiał się po prostu wycofać. Tyle.
Odstawił drinka na bok i podobnie jak zrobiła to Lee wskoczył do wody. Jego mięśnie naprężyły się, a liczne tatuaże zostały jeszcze bardziej wyeksponowane. Wow! Po prostu wow. Nie było innych słów, żeby opisać to jak wyglądał. Był tak przystojny. Tak piękny. Tak zniewalający. Tak pociągający. Tak seksowny. I tak cholernie jej. Tak suki on był zajęty! I to przez nikogo innego jak Lee DaHee. Ta suka miała szczęście! Cholerne szczęście!
Kiedy tylko wynurzył się przeczesał włosy otrzepując je przy tym. Niby nic wielkiego, ale cholera. Te mięśnie. Znów je naprężył. Był kimś kogo Lee mogła widzieć dzień w dzień.
Złapał ją za biodra i przyciągnął do siebie opierając ją plecami o ścianę basenu. Mało kto zwracał na nich uwagę. Praktycznie nikt. Tae i Guk siedzieli już obok siebie i jedli coś. Joon i Jin rozmawiali przy ognisku. MiRa wraz z HoSeok'iem rozmawiali. A dokładnie to Ho starał się ją przeprosić za to co się stało. Za to, że omal została wyrzucona z pracy. Z jego winy.
Dlatego kiedy nikt na nich nie patrzył mogli spokojnie zająć się sobą. JiMin patrzył w jej oczy. Oczy, które podobnie jak jego pociemniały z pożądania. Cholera. Spokojnie mógłby nawet tutaj wejść w nią. Zastanawiał się o ile może to być ciekawsze doświadczenie. Jeszcze nigdy nie pieprzył żadnej kobiety w basenie. To coś nowego, co chciał sprawdzić. Naprawdę tego potrzebował. Ale ci ludzie... oni mu to uniemożliwiali.
-Chcesz to zrobić, prawda?- spytała przyciskając swoje ciało do jego. Stykali się w każdym ważnym miejscu. Ich biodra, Uda. Brzuchy. Klatki piersiowe.
***************
JiMin dokładnie czuł jak jej sutki twardnieją. Przez cienki materiał czuł jak stają się coraz to bardziej twardsze i twardsze. Jedyne o czym teraz marzył to rozwiązać górę jej bikini i móc złapać w zęby te słodkie, kuszące dwa punkty. Dokładnie pieścić jej idealne piersi.
DaHee czuła na swoim biodrze jego wypukłość. Spodnie, które miał na sobie stały się tak cholernie obcisłe. Była pewna, że zaraz rozerwie materiał. Wsunęła dłoń w prawą nogawkę. Odnalazła to czego tak potrzebowała. To co chciała mieć w sobie. Nie w dłoni. W sobie. Jego penis. Wielki. Gruby. Potężna machina zagłady i zajebistych orgazmów. Właśnie była w jej posiadaniu. Zacisnęła dłoń na trzonie. Jęknął. Niemal ugięły się pod nim kolana. Nie miewał takich sytuacji. Jednak ta drobna rączka potrafiła powalić faceta na kolana. I sam się o tym przekona.
-DaHee błagam cię, nie rób tego.- wyszeptał tuż przy jej ustach. Uniosła wzrok. Patrzyła na niego, a na jej pełne usta wdarł się szturmem cwany uśmiech.
-Nie robić czego?- spytała niewinnie -Tego?- dodała przejeżdżając dłonią po całej długości. Po każdym milimetrze jego grubego, żylastego członka. Kciukiem potarła główkę członka. Zareagował natychmiast. Jego mięśnie się spięły. Wbił palce w jej biodra. Przymknął powieki i wydał z siebie zduszony, niemal pierwotny warkot.
Dzięki wszystkim bogom tego świata nie mogli ich usłyszeć. Muzyka grała zbyt głośno, żeby zdołali to usłyszeć. Ale DaHee słyszała. Słyszała każdy dźwięk, który z siebie wydawał kiedy ona przesuwała spokojnie dłonią po całej długości.
Szorty.
One naprawdę utrudniały całą zabawę. I niwelowały wszelkie jej starania. Trzeba było więc temu zaradzić. Uwolniła jego penisa od tych słodkich tortur. Ale nie na długo. Rozwiązała sznureczek i ciągnąc za materiał zsunęła je w dół. Z bioder wyglądały niemal w połowie uda. Tak. Właśnie tego potrzebowała. Jego długość wydostała się z obcisłego materiału. Teraz miała nieograniczony dostęp do jednej z części JiMin'a, które tak lubiła.
-Maleńka.- wymruczał ocierając swoje usta o jej -Nie rób mi tego. Nie chcę dość jak dzieciak. HandJob to nie to co powinnaś mi robić.- stwierdził i pocałował ją szybko wyczuł jednak jej uśmiech. On nie świadczył o niczym dobrym.
Zaczęła od wolnych ruchów po całej długości. Robiła to naprawdę powoli i zmysłowo. Druga jej dłoń znalazła dla siebie idealne miejsce. Jego prawy pośladek na którym kreśliła paznokciem ślady. Niewielkie kółka, które za jakiś czas będą widoczne jeśli wywierci w jego pośladku ślad. Jednak szybko zaczęła się rozkręcać. Jej ruchy stały się szybsze mniej precyzyjne. Starała się jedynie, aby JiMin doszedł. Szybko i mocno. Tak jak oboje lubili. To nie było miejsce na powolne ruchy. Zabawę. Słodkie, seksowne tortury.
-Wolałbyś wejść we mnie, prawda? Chcesz tego JiMin? Chcesz mnie?- pytała kreśląc kółka kciukiem na główce. Następnie przeniosła dłoń na jądra, które zaczęła swobodnie ugniatać. Był pełen. Cholernie pełny. Tak. Musiał się tego wszystkiego pozbyć. A to już należało do zadań jego dziewczyny.
Nie była dobra w mówieniu świńskich tekstów. Nie potrafiła tego robić. Mogła kusić. Potrafiła to. Ale ciałem. Nie słowami. Od tego specjalistami byli faceci. A nie kobiety.
-Boże maleńka. Chcesz mnie wykończyć. Naprawdę nie sądziłem, że potrafisz być taka...
-Jaka?- spytała znów przenosząc swoją dłoń na jego długość. Nie zostało mu dużo czasu. To tylko kwestia czasu aż dojdzie.
-Sprośna? Lubieżna? Pożądliwa? Nie sądziłem do cholery, że zrobisz to.- odpowiedział przymykając powieki i wzdychając ciężko. Był blisko. Tak cholernie blisko. Już to czuł. A jej ruchy były tak szybkie. Jednak... ustały.
-Zrobię co?- pytała dalej udając zupełnie niewinną dziewczynę
Tak, torturowała go. Torturowała jak cholera. Więc musiał się z nią w to bawić. Musiał grać tak jak ona. Nie było innego wyjścia jak poddać się temu co robiła. Z nim. I jego przyjacielem.
-DaHee. Naprawdę pogrywasz z ogniem.- zacisnął zęby.
Chociaż dobrze wiedział, że to w niczym mu nie pomoże. DaHee taka była. Lubiła stawiać na swoim i nie raz już mu to pokazała. Więc dlaczego akurat teraz miała być potulna jak baranek, skoro przed nią stał wielki i potężny Park JiMin. A jednak ciągle był na jej łasce. Dojdzie czy nie? Zależało tylko od niej. Od nikogo innego. I może mógłby sam się zaspokoić. Ale to nie byłoby to samo. Nie pozbyłby się tego napięcia, gdyby zrobić cokolwiek sam. Bo to nie była jej dłoń. Nie jej zgrabne, szybkie palce. I wtedy go olśniło. Byli tak cholernie podobni. Na myśli przyszło mu jedno. Każda kobieta powtarzała jak jego palce są zdolne. Szybkie. Precyzyjne. Ale jak wielu facetów mogło to samo powiedzieć o palcach DaHee? Był tego ciekaw. A jednocześnie nienawidził tego, że chce wiedzieć. To, poza jej słodką cipką, musiała być jej tajna broń. Z pozoru małe, delikatne dłonie. Skrywały tak wielki dar. Jej drobne. Szybkie palce. Oj tak. To ich łączyło.
-Hmm może? W każdym razie co takiego ci robię?- spytała
-HandJob maleńka. Jestem pewien, że znasz ten termin.- odpowiedział -A teraz błagam spaw, żebym doszedł.
Zrobiła to.
Kontynuowała szybkie ruchy dłonią. Pewnie mogłaby to ciągnąć jeszcze jakiś czas, ale jedno słowo zmieniło wszystko. Błagam cię. To do niej przemówiło. JiMin nie prosił. Nie błagał. Wiedziała, że nie jest takim człowiekiem więc usłyszeć to z jego ust... najpiękniejsze co mogła usłyszeć.
Doszedł. Dochodził długo i mocno. Spermę poczuła niemal na swoim udzie. Właściwie to było coś pięknego. Nie widziała jeszcze, żeby dochodził w taki sposób. I można nazwać ich pojebami. Owszem ich oboje, ale właśnie to ich fascynowało. Sposób w jaki dochodzili. To jak ich ciała reagowały nawzajem na siebie. Coś pięknego. I właśnie to im się tak bardzo podobało. Może wcześniej nie obchodziło ją to, ale nie teraz. Teraz patrzenie jak doprowadza mężczyznę na skraj. Nad samą przepaść. A później jest powodem dla którego on z niej spada... pokochała to. Pokochała widok JiMin'a w tym stanie.
JiMin po tym jak doszedł do siebie, chociaż częściowo doszedł. Złapał ją w swoim uścisku. Mocne ramiona objęły ją, niemal była w klatce. Klatce stworzonej z mięśni. Ucałował czubek jej głowy ciągle ciężko oddychając. Jego ciało było jak z waty, a przy tym ciężkie jak głaz. To było zajebiste uczucie.
-Dziękuję maleńka.- wyszeptał w jej głowę i złożył kolejny czuły pocałunek
-Chyba powinniśmy się stąd ewakuować.- stwierdziła unosząc dłoń ponad powierzchnię wody. JiMin zerknął na nią. Tak. Powinni. Woda jakby zmieniła kolor, a przy tym zmętniała. Cholerne plemniki.
-Zniszczymy ich imprezę.- stwierdził naciągając swoje szorty i zawiązując sznurek
-Coś za coś. Koniec imprezy za orgazm.- stwierdziła kierując się w stronę schodków, a następnie już stała przy krawędzi basenu
-Zdecydowanie to drugie!- krzyknął za nią śmiejąc się przy tym
Zdecydowanie miał rację. To było coś wartego końca każdej cholernej imprezy.
***************
Oczywiście, że nie skończyli jeszcze spotkania. To byłoby niepoważne. Do dyspozycji mieli jeszcze dwa inne baseny więc nie mieli się o co martwić. Kiedy JiMin zniknął we wnętrzu domu po prostu spuścił wodę z basenu, a jutro ktoś będzie musiał zająć się wymyciem wnętrza. Lee podeszła do prysznica i opłukała się. Potrzebowała tego. Sama czuła, że jest mokra. I to wcale nie ze względu na basenową wodę. To było podniecenie. Patrzenie na niego. To było coś.
Usiedli razem na jednym leżaku. JiMin nakrył ją ręcznikiem i przytulił do swojej klatki. Byli zupełnie spokojni. Opanowani. Mimo, że kilka minut temu Lee trzepała JiMin'owi. Teraz byli opanowani. Tak jakby... czuła już, podobnie jak sam zainteresowany, że jego spodnie robią się za ciasne, a erekcja uderza w jej pośladki. Złym pomysłem było, żeby usiadła na jego kolanach. Oj złym. Jednak może też dobrym... przynajmniej miała pewność, że JiMin reaguje na każdy jej, nawet najmniejszy, ruch. To było jeszcze bardziej satysfakcjonujące.
Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!
Mój instagram: wanessa_w._
Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!
Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.
Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!
Brakuje mi waszych komentarzy więc poproszę więcej!!!
Pozdrawiam was, Wanessa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top