{one shot}

Art: Nene

Godzina 2:36 

Ciemność to jedyne co widziałem. Okna były zasłonięte, światła zgaszone, a noc ciemna. Leżałem w łóżku, patrząc w sufit i czekając na swoją śmierć. Czemu? Nie wiem, może mam już dość. Moje życie nie było złe, dla niektórych byłoby wręcz wspaniałe. Adrenalina, napady, strzelaniny, porwania i to codziennie, lecz jak już jesteś częścią tego, masz powoli dość, przynajmniej dla mnie. Taki Erwin to czeka tylko na jakieś poddymienie, Carbonara czeka na jakiś pościg, David na jakąś strzelaninę, Maskarz na torturowanie ludzi, każdy ma jakieś zajęcie, ja teoretycznie też, ale to nie o to chodzi, może za bardzo martwię się o nich? Codziennie budzę się w strachu, że ktoś może dzisiaj umrzeć, czy to David, czy to Labo, czy to Vasqu... Nie Speedo stop, za dużo o nim myślisz, nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Kto kurwa o tej godzinie puka komuś do drzwi?
Chcąc nie chcąc wstałam, zapaliłem światło, ubrałem kapcie i podszedłem pod drzwi.

-Czego kurwa? - Nawet nie spoglądając na osobę przede mną zadaniem pytanie i oparłem się o futrynę drzwi.

-Em hej?

-O.. Hej Erwin? Co o tej godzinie chcesz?

-Sorki, że tak późno, ale jutro robimy imprezę z Dią u niego w domu i przychodzisz czy nie?

-Mogę. A o której to ma być?

-17

-No dobra, raczej będę. Następny razem weź zadzwoń, albo napisz, a nie o 2 napierdalasz mi w drzwi.

-Ta ta, dobra ja lecę do domu, bo muszę wstać rano i pomóc Dii.

-Dobranoc!

-Pa!

Zamknąłem szybko drzwi i powolnym krokiem wróciłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko. Osobiście nie miałem ochoty tam iść. Czy wolałem leżeć w łóżku i użalać się nad sobą? Jasne. Czy chce iść na tą imprezę? Teoretycznie to wjebałem się na minę, bo powiedziałem, że będę i przydałoby się tam pójść trochę odetchnąć, ale z drugiej strony moja psychika mówiła nie... Dobra czas spać Speedo jutro wstaniesz, będzie zajebiście, co nie? Ułożyłem się wygodnie na łóżku, po czym ustawiłem budzik i oddałem się krainie snów...

Godzina 14:24

Obudził mnie dzwonek telefonu. Chcąc nie chcąc, sięgnąłem telefon i nie patrząc na ekran, odebrałem.

-Słucham - Powiedziałem ledwo słyszalnym głosem.

-Cześć, słuchaj Speedo ty jedziesz na tą imprezę?

-Em tak a co Vasquez?

-Słuchaj, chciałbyś razem tam podjechać?

-Można w sumie. To 16:30 przed moim blokiem?

-Jasne, napisze ci jak będę.

-Okej, to do później!

-Do później!

Po telefonie wstałem z łóżka, po czym pokierowałem się do łazienki. Zdjąłem z siebie ubrania, włączyłem kran, by ciepła woda już leciała do wanny, a w tym samym czasie poszedłem po ubrania i ręcznik. Kiedy wody było już wystarczająco, wszedłem do wanny i zanurzyłem się w cieplej wodzie. Po 20 minutach wyszedłem już wykapany z wanny, wytarłem się i ubrałem na siebie czarny golf oraz jeansy. Umyłem jeszcze zęby i wyszedłem na łazienki. Spojrzałem w telefon by sprawdzić godzinę 15:20. Musiałem długo siedzieć w tej łazience. Powiedziałem sam do siebie i się uśmiechnąłem. Poszedłem do kuchni zrobić sobie kawę. Wlewając wodę,  usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Kto kurwa znowu dzwoni? Podszedłem pod telefon i zobaczyłem, że to znowu Vas.

-Tak?

-Mógłbym wpaść do ciebie wcześniej?

-Em tak jasne. Mieszkanie jest otwarte, to po prostu wejdź.

-Dobra, dzięki.

Od razu nie czekając na pożegnanie, rozłączyłem się i usiadłem przy stole w kuchni, popijając kawę.
Nie wiem, czy to dobry pomysł jechać tam z Vaskiem. Nie, że go nie lubię, wręcz przeciwnie, może nawet za bardzo... Boze znowu zaczynam tak o nim myśleć. Nie, tak nie można, on cię nie kocha. To tylko przyjaźń. Z moim zamyśleń wyrwał mnie dźwięk otwierania się drzwi.

-Jestem.

-Siadaj. Kawy?

-Możesz zrobić, a i sorka, że wcześniej podjechałem, ale... Dobra nieważne.

Okej, czyli coś ukrywa, później coś z niego postaram się wyciągnąć. Nie odpowiadając, podszedłem do blatu i zacząłem sporządzać kawe dla Vasa.

Godzina 16:46

-Dobra, zbierajmy się, bo zaraz się spóźnimy.

-Racja, jedziemy moim, bo R8 podjechałem?

-Dobra, bierzesz broń?

-Mam w aucie, ale tak, żeby do środka to nie.

-To wrzucę ci do auta na wszelki.

-Dobra to idziemy.

Wyszliśmy z mieszkania i szybkim krokiem poszliśmy na parking, by nie spóźnić się na imprezę.
Kiedy byliśmy na parkingu, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy na wyznaczone miejsce imprezy, czyli dom Dii. Co dziwne nie byliśmy ostatni, bo ostatnio przyjechał Carbo z Davidem. Wszyscy siedzieliśmy w środku i nagle na stół wszedł Erwin

-Witam wszystkich. Zanim zaczniemy zabawę
O godzinie 19 będziemy grać w butelkę, na całowanie więc chętnych zapraszam. Zasady będą tłumaczone później, a teraz idziemy się najebać!

No i muzyka zaczęła rozchodzić się po całym domu. Niektórzy tańczyli, inni pili. Vas poszedł z Carbo i Davida, a ja nie pije więc poszedłem na kanapę, do Erwina i Dii.

Godzina 18:56

-Dobra ja idę wołać do zabawy. Chcesz być Speedo prowadzącym.

-Co jak?

-No jako jedyny chyba nie jesteś najebany. Vas w sumie też, więc jak chcesz.

-Nie wiem Erwin czy to git pomysł, ale raz się żyje co nie?

-No i o to chodzi, idę po resztę i zaczynamy.

Po wypowiedzi Erwin poszedł zwoływać wszystkich, a ja nie mam pojęcia czy to dobrze, że będę to prowadzić. Po jakiś 5 minutach, 15 osób siedziało w kółku a na środku leżała butelka.

-Zasady są takie. Każdym z nas oprócz prowadzącego, czyli Speedo, musi mieć zamknięte oczy. Prowadzący podchodzi na środek i kręci butelką, kiedy górna część butelki i dolna wskazuje już dane osoby. Speedo podchodzi do osoby, którą wskazuje góra cześć, i dotyka ją, żeby otworzyła oczy i wtedy dana osoba idzie pocałować tą druga. Jedyna osoba, która będzie widzieć wszystko to Speedo, ale obowiązuje go tajemnica, czyli nikomu nic nie mówi. To tyle wydaje mi się, że wszyscy zrozumieli, więc zaczynamy.

Po słowach Erwin wszyscy usiedli w kółku, czekając na mój ruch. Podszedłem na środek i zakręciłem. Pierwszy wypad Carbo z Davidem. Cicho się uśmiechnąłem i podszedłem do Carbo, dotykając go, żeby otworzył oczy. On bez myślenia wykonał moje polecenia i podszedł do Davida. Pocałowali się, a ja kręciłem dalej. Gra trwała w najlepsze, każdy nie był już do końca trzeźwy, więc nikomu nie przeszkadzało z kim się całuje. Zostały ostatnie 3 rundy. Zakręciłem i jak zobaczyłem kto wyleciał, zastygłem. Speedo dasz radę, nie bądź zazdrosny on cię nie kocha... podszedłem do Vaskiego i dotknąłem go, on otworzył oczy i spojrzał na mnie potem na osobę, która wypadła, Vas wstał i podszedł powoli do Erwina i zaczął go całować. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale wstałem i wybiegłem z salonu. Nawet się za siebie nie odwróciłem, po prostu pobiegłem. Zauważyłem wejście na dach, nic nie myśląc, wszedłem tam i usiadłem. Łzy samowolnie poleciały mi z oczy. Czemu ja tak reaguje... Schowałem głowę między nogi i czekałem na swój koniec? Możliwe, właśnie zbłaźniłem się przed przyjaciółmi, nic chciałem tam wracać. Nagle usłyszałem otwieranie drzwi. Po chuj ktoś tu przychodził? Nie spojrzałem nawet na tą osobę, poczułem jak ktoś obejmuje mnie i przyciąga do siebie.

-Co się stało - Zapytał spokojnym głosem Vas.

Nie odpowiedziałem bałem się.

-Speedo mi możesz powiedzieć.

-Nic ci nie powiem, wystarczająco się upokorzyłam..

-Nie prawda, wszyscy się o ciebie bardziej martwią, niż śmieją.

-Mhm.

-Czemu wybiegłeś?

-Nie powinno cię to obchodzić.

-Właśnie powinno, jesteśmy przyjaciółmi.

-No właśnie tylko przyjaciółmi - Powiedziałem to tak cicho, żeby nie usłyszał, ale chyba jednak zrozumiał, o co mi chodzi.

-Tylko?

-Tak kurwa tak - Mówiąc to spojrzałem mu prosto w oczy.

-Kurwa kocham się w tobie od dawna, a jak zobaczyłem cię, całującego z innym spanikowałam. Wystarczy?

Łzy znowu zaczęły spływać mi po policzku. Czekałam na uderzenie, odejście, wyśmianie, ale jedyne co zobaczyłem i usłyszałem to nic.

-Nie wiedziałem.

-Teraz wiesz zadowolony?

Chciałem już wstać i odejść, ale Vas złapał mnie za ręka, przyciągną do siebie i pocałował. Przez chwile nie oddałem pocałunku, nie wiedziałem, co zrobić, ale jak poczułem Vasa kładącego rękę na moim biodrze. Od razu oddałem pocałunek, był on powolny i delikatny. Nie chcąc być dłużny, położyłem rękę na jego boku i delikatnie wsunąłem ją pod jego koszulkę. Pocałunek był wspaniały, mógł on dla mnie trwać wieczność, jednak zabrakło nam oddechu, wiec oderwaliśmy się od siebie, cicho oddychając.

-Teraz zadowolony - Powiedział chytrze Vas patrzą się mi prosto w oczy.

-Dlaczego?

-Nie ważne, jedziemy do mnie?

-Jasne.

Bez dalszej rozmowy zeszliśmy z dachu i o dziwno przeszliśmy nie zauważeni, cicho wyszliśmy z domu i pojechaliśmy R8 do domu mojego.. Kochanka? Przyjaciela? Dobrego kolegę? Z zamyślenia wyrwała mi dłoń Vaskiego, która położył na moją nogę. Byłem cały czerwony, czy to normalne, że osoba, którą kochałem coś do mnie czuje i właśnie jedziemy do niego do domu? Kiedy podjechaliśmy pod dom i weszliśmy do środka, od razu zostałem przytrzaśnięty do ściany i złapany w pasie przez bruneta. Złapałem rękami jego twarz i oddałem pocałunek na jego ustach. Był on powolny i pełny uczuć, które we dwójkę ukrywaliśmy w sobie, jednak po chwili stał się od małą walkę o dominację. Vaski przygryzł moją wargę, po czym zaczął swoim językiem badać moją jamę ustną, ja nie chcąc zostać w tyle, również zacząłem językiem jeździć, po jego jamie. Jednak mimowolnie przegrałem tę walkę, nie przeszkadzało mi to ani trochę, jedyne co nie przeszkadzało, to że dalej mieliśmy na sobie ubrania. Złapałem za kawałek jego bluzki, on widać, o co mi chodzi, pomógł mi ją z niego zdjąć, brunet również poszedł o krok dalej i zdjął mój golf i odpiął mój pasek w spodniach. Chciałem już robić to samo, ale zostałem zatrzymany i podniesiony do góry. Spojrzałem na niego pytając, a on się tylko uśmiechną i poszedł ze mną w stronę sypialni.

-No co chciałeś to zrobić w salonie?

Chciałem już odpowiedzieć, lecz zostało mu to uniemożliwione. Vas kładąc mnie na łóżko, złapał za moje krocze i jedyne co usłyszał w odpowiedzi, to mój cichy jęk.

-Chcesz to zrobić?

-Jak już zaczęliśmy, to warto to skończyć?

Nie chcąc słyszeć odpowiedzi, przeciągnąłem do siebie bruneta i złożyłem na jego ustach agresywny pocałunek. On za to zdjął pasek od moich spodni i zaczął pocałunkami schodzić coraz niżej, zostawiając po całej długości czerwone ślady zębów. Ja za to bawiłem się jego włosami oraz jeździłem palcami po jego klatce piersiowej, badając jej każdy element. Kiedy Vas był wystarczająco blisko, zsunął ze mną spodnie, a ja je zdjąłem i odłożyłem na bok. Poczułem jak ręką delikatnie zsuwa materiał moich majtek, po czym wkłada do nich swoją rękę i łapiąc mojego penisa. Starałem powstrzymać się od jęku, on jednak widząc to, zaczął poruszać ręką w górę i w dół zahaczając o sam czubek mojego przyrodzenia. Było to cudowne uczucie, cicho pojękiwałem i kiedy poczułem, że jestem już blisko dojścia, złapałem rękę bruneta i zabrałem się za zdjęcie jego spodni oraz uwolnienie jego przyrodzenia, które już dawno się o to prosiło. Kiedy byliśmy już obaj nadzy Vaski złożył pocałunek na moich ustach i sięgnął po coś do szafki. Będąc tym zaciekawiony, podniosłem delikatnie głowę i zauważyłem, jak wyciągał prezerwatywy i jakieś płyn?
Spojrzałem na niego pytająco, on tylko przyciągną mnie do siebie i pocałował. Po czym cicho szepną mi coś do ucha.

-Zanim zaczniemy, muszę cię rozciągnąć. Spokojnie będę delikatny.

Będąc totalnie szczerym, nigdy nie uprawiałem seksu z chłopakiem i nie wiedziałem, w jaki sposób ma to wyglądać, ale ufałem mu, wiedziałem, że będzie delikatny, bo chyba domyślił się, że to mój pierwszy taki raz. Vas delikatnie posunął mnie do tylu, po czym usiadł między moimi nogami i otworzył płyn, wylewając go sobie na palec. Chwile go rozprowadzał po palcu, po czym przyłożył go to mojej dziurki, delikatnie się spiąłem, co starszy zauważył.

-Musisz się rozluźnić i odprężyć, pamiętaj jak będzie coś nie tak, to przerywam.

Ja tylko delikatnie pokiwałem głową oraz cicho mruknąłem, żeby przeszedł dalej. Starszy słysząc prośbę delikatnie wsuną palec, na co spiąłem się bardziej. Vas chcąc jak najbardziej mnie przygotować, nachylił się nade mną i złożył pocałunek na moich ustach, chcąc odwrócić uwagę na swoim palcu we mnie. Kiedy poczuł, że delikatnie rozluźniłem się, zaczął poruszać nim, co dało mi bardzo dziwne uczucie. Zaczął kręcić nim w różne strony, badając moje ścianki, a jak zobaczył, że prawie cały się rozluźniłem, dołożył kolejnego palca i również zaczął jeździć nim po moim wnętrzu. Kiedy niespodziewanie dodał trzeci palec, cicho jęknąłem, na co starszy odpowiedział uśmiechem, niespodziewanie starszy dotkną mnie w dziwnym miejscu, przed co wydałem z siebie głośny jęk, brunet nachylił się nade mną i zaczął składać pocałunki na moich ustach, dalej dotykając mnie w tamtym miejscu, powodując u mnie głośniejsze jęki oraz doznania. Kiedy zobaczył, że jestem wystarczająco rozciągnięty, wyjął palce, przez co trochę się zasmuciłem i poczułem straszną pustkę w sobie. Vas widząc moją minę, złożył na moich ustach pocałunek i otworzył opakowanie prezerwatyw. Zaczął zakładać prezerwatywę na swojego penis jedną ręką a drugą stymulować mojego. Byłem już na skraju wytrzymałości, i czułem, że za kilka ruchów dojdę. Kiedy założył już prezerwatywę, zdjął rękę z mojego przyrodzenia i ponownie wylał płyn na swojego penisa, rozprowadzając go po jego całości. Jak mam być szczerze troszkę się spiąłem, bo nie powiem, że nie, jego penis był kurwa duży. Vasquez przybliżył się trochę do mnie, po czym złapał rękami moje biodra, poprawiając mnie by było mu wygodniej. Jeszcze raz rozprowadził płyn po całej długości, po czym ustawił się przy moim wejściu. Delikatnie się spiąłem, ale dalej chciałem to zrobić, on popatrzył na mnie pytająco, a ja się tylko uśmiechnąłem i czekałem aż zacznie.

-Gotowy?

-Tak..

Nie zdążyłem nawet dokładnie dokończyć słowa, bo od razu poczułem jak wsuwa się we mnie, przez co wydałem głośny jęk przyjemności oraz cichy krzyk bólu. Był to znośny ból i  raczej się go spodziewałem. Straszy nachylił się nade mną i pocałował.

-Kiedy się przezwyczaisz powiedz.

Ja cicho mruknąłem, a rękami złapałem jego twarz i przybliżyłem do dalszego pocałunku. Brunet widząc jak powoli się rozluźniam zaczął delikatnie się poruszać. Ja tylko cicho pojękiwałem prosto w jego usta od razu rozluźniając się pod nim w pełni. Vas widząc moją postawę, zaczął poruszać się coraz szybciej składając pocałunku na moim brzuchu. Ja za to jeździłem rękami po jego plecach, a przy mocniejszych pchnięciach wbijałem w jego paznokcie, chciałem przeprosić, ale nie byłem w stanie wypowiedzieć żadnego słowa. Kiedy byłem już na prawie krańcu wytrzymałości, wydałem z siebie głośny jęk wbijając mocniej paznokcie w plecy Bruneta, on za to przyspieszył ruchy i zaczął składać pocałunki na moim brzuchu przy tym podgryzając delikatnie moją skórę. W pewnym momencie wiedziałem że więcej nie wytrzymam i poszedłem, brudząc moje podbrzusze oraz brzuch niebieskookiego. Vas wykonał jeszcze pare popchnięcie po czym doszedł we mnie. Oboje ledwo oddychaliśmy, a brunet zdjął prezerwatywę rzucając ją na bok i opadł obok mnie po czym wtulił sie w mój bok.

-Jesteś cudowny Vas - Powiedziałem ledwo słyszalne dalej nie mogąc wziąć dobrego wdechu.

-Ty też Speeduś. Chodź umyjemy się i pójdziemy spać.

-Dobrze

-Oby dwoje wstaliśmy i skierowaliśmy się do łazienki, ktora był dosłownie metr obok. Wspólnie weszliśmy do wanny, a Vas odkręcił wodę. Oboje obmyliśmy się z reszty naszych płynów i wyszliśmy kierując się od razu do pokoju Bruneta.

-Nie boli cię nic - Powiedział straszy po czym wtulił się od tylu, bawiąc się moimi włosami.

-Nie, było wspaniale. Powtórzymy to kiedyś?

-Kiedy tylko zechcesz kochanie

Odwróciłem się powoli do niego po czym wbije się w jego usta. Pocałunek był pełny uczucie, delikatny, powolny, o takiej relacji marzyłem całe życie...
Oboje byliśmy padnięci więc położyliśmy się na łóżku wtulając się w siebie i zasnęliśmy.

Pov.Erwin

Wstałem w miarę rano bo obiecałem Vaskiemu, że wpadnę do niego i razem pojedziemy poduczyć mnie jeździć, wiec bez zbędnego pierdolenia ubrałem się i wyszedłem z domu. Wsiadłem do auta i pojechałem do domu Bruneta. O dziwno drzwi w domu były otwarte? Powoli wszedłem do domu wyjmując broń, bo nie zawsze zostawia się kurwa otwarte drzwi wiedząc że połowa miasta chce cie zabić. Powoli wszedłem do środka, było pusto. Postanowiłem wejść do pokoju Vasa, więc delikatnie uchyliłem drzwi. To co zobaczyłem prawie zwaliło mnie z nóg. Speedo leżał wtulony w niebieskookiego. A na ich chwilach było mnóstwo śladów zębów oraz malinek. Szybko wyjąłem telefon i zrobiłem zdjęcie od razu wstawiając je na Twittera.

(Zdjęcia)
Nasze nowe dwa gołąbki!

Od razu po postem było mnóstwo komentarzy.
,,o jakie słodziaki,, ,,widziałem,, ,,ciekawe czy Vasquez dobrze rucha,,
Cicho uśmiałem się pod nosem i nie chcąc im przeszkadzać wyszedłem z domu.

Pov. Speedo

Obudziłem się w nie moim pokoju? Czyli to nie był sen.. Rozejrzałem się po pokoju. Wszędzie leżały nasze ubrania, a sami byliśmy nadzy. Delikatnie wtuliłem się w Vasa i zacząłem wsłuchiwać się w jego bicie serca. Byłem tak szczęśliwy...

-Dzień dobry skarbie... - Powiedział cicho Brunet w tem samym monecie objął mnie i pocałował. Oczywiście oddałem pocałunek od razu go pogłębiając.

-Dzień dobry. Przydało by się ubrać i wstać.

-Może poleżymy jeszcze chwilke?

-Dobrze

Wziąłem Mój telefon by odczytać wiadomość i to co zobaczyłem zamrozili mi krew w żyłach.

-Em Vaski jest problem...

Pokazałem starszemu Twittera na co on cicho się zaśmiał i pocałował mnie w szyje.

-Widzisz teraz już wszyscy wiedzą nie musimy się ukrywać.

-Tak, niby masz racje...

-Jedziemy na Zs'a?

Ja tylko kiwnąłem głową i niechętnie wstałem z łóżka. Brunet widząc co robie postąpił tak sam. Oboje się ubraliśmy i pojechaliśmy na warsztat.
Jadąc na warsztat, trochę bałem się co powiedzą na naszą relacje, nagle poczułem dłoń na moim udzie, odwróciłem głowę w kierunku starszego i posłałem mu lekki uśmiech.

-Nie martw się, przecież nic nie zrobią. Każdy od nas na kogoś, Erwin ma Grzesia, Carbo ma Davida, a ja mam ciebie co nie?

-Może i masz racje.

Podjechaliśmy pod warsztat, gdzie stali chyba wszyscy. Wyglądało to jakby na nas czekali. Przypadek? Nie sądzę. Wysiedliśmy z auta i podeszliśmy do nich.

-Ooo nasze gołąbeczki przyjechały.

-Zamknij się Carbo.

-Co ty taki zły?

Chciałem już mu dogryźć, ale poczułem jak ktoś mnie przytula od tylu i całuje w policzek. Jedyne co mogłem zrobić to stać w miejscu u zarumienić się. Wszyscy spojrzeli ma nas i cicho się uśmiali.

-Jakiś problem Carbo?

-Nie coś ty Vaski.

-To co jakiś kurwa napadzik?

Classic Erwin. Cicho się uśmiałem i wyplątałem się z uścisku Vasa.

-No to jak każdy jest za to co? Speedo ze swoim chłopakiem załatwicie zakładników. Carbo ze swoim kochasiem Davidem auto, a ja idę po sprzęt i czapkę od Grzesia.

Nikt nie zaprzeczył więc ruszyliśmy robić swoje i zacząć napad na Maze Bank...

———————————————————————————
No i koniec misie. Mam pomysł na kontynuacje, ale to jak skończę jedną książkę. Przepraszam też za błędy <3
Miłego dnia/nocy
Buziaczki <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top