1

Naciśnij tutaj aby zacząć pisać

- myślałem, że potraktowałeś tak Grześka, bo jest psem, jednak jak teraz widzę, że ty po prostu nie potrafisz kochać, rzucasz w tą i tamtą słowami „kocham cię" i „będę przy tobie zawsze" – po tych słowach szatyn spojrzał w oczy Knuckelsa które były bez emocji, jakby fakt zranienia najlepszego przyjaciela w ogóle go nie ruszał.

- wiesz co? Pierdol się Knuckles – nawet chwilę nie myśląc niebieskooki wsiadł do swojego pojazdu i odjechał z piskiem opon.

Los Santos 2:34

Sindacco siedział już 3 godzinę w klubie chlejąc, dalej nie potrafił pojąc tego, dlaczego Erwin tak go potraktował. Szatyn robił wszystko, był na każde zawołanie Knucklesa, był przy nim zawsze, gdy ten tego chciał. Ich relacja przypominała relacje dwójki zakochanych ludzi jednak Erwin widział w tym tylko zysk.

- Barman poproszę jeszcze jedno Whisky...

- niestety nie mogę go pani sprzedać, jest już pan zbyt bardzo pijany

- pierdolenie o Szopenie, daj mi kolejnego drinka

- naprawdę nie mogę panu sprzedać w takim stanie więcej alkoholu. Mogę jedynie zaproponować wodę

- w dupe se wsadź te wodę – niebieskooki rzucając pieniądze na blat wyszedł z baru

Za bardzo Vasquez nie wiedział, gdzie może się udać by jeszcze się napić, myślał o zakonie, ale wiedział, że może tam spotkać knucklesa a tego nie chciał. Jedynym wyjściem w sumie zostało Arcade. Wiedział, że ostatnio ktoś nowy zaczął też tam pracować, więc miał kolejny pretekst by tam pojechać. Szatyn nie myśląc o konsekwencjach postanowił wziąć pijany do samochodu. Droga do arcade zajęła mu 15min co i tak jak na to, że był pijany było szybko.

Zaraz po wejściu do baru uwagę mężczyzny przykuł młodszy chłopak za barem, był on ubrany w czarną bluzkę na długi rękaw, na jego nosie widniały okulary które przysłaniały oczy młodszego, gdy vasquez w końcu postanowił usiąść przy barze mógł bardziej przyjrzeć się chłopakowi który zaczął go intrygować. Z bliska zauważył, że chłopak jest ślepy na jedno oko natychmiast drugie ma w kolorze jasnego błękitu.

- Yyy dobry wieczór co będzie dla pana? – dość wysoki głos barmana spowodował, że vasquez przestał się mu aż tak przyglądać

- słucham

- pytałem czy coś panu podać, bo siedzi pan już tu tak od dobrych 20 minut

- whisky poproszę, i jaki pan Vasquez jestem – starszy wyciągnął rękę w celu przywitania się z młodszym

- A-aa... a-azrael – młodszy oddal uścisk, ale na jego twarzy było można zobaczyć lekkie przerażenie

- ładne imię, pasuje ci – szatyn spojrzał w oczy chłopaka po czym jego wzrok zleciał na jego usta – ogólnie cały ładny jesteś

- pan, znaczy się vasquez nie wypiłeś dziś może już za dużo?

- ja? Skądże a czemu pytasz?

-wiesz co lepiej chyba będzie jak na dziś już skończysz pić i wrócisz do domu

- a wrócisz ze mną do mnie nie chce być sam

- co? Że ja? Z tobą? – chłopak nerwowo podrapał się po karku

- no tak

- a odłożysz wtedy już na dziś alkohol

- tak, obiecuje SŁOWO HARCERZA!

- dobrze to tylko poczekaj zadzwonię po Erwina by mnie zmienił

- nieeee, nie dzwoń do niego... proszę... – w oczach Vasquez znowu zaczęły zbierać się łzy

- czemu? Coś się stało?

- po prostu... a nie ważne zamknij całkowicie wezmę to potem na siebie, że ja ci kazałem

azrael tylko przytaknął po czym zaczął ogarniać w barze, starszy uważnie przyglądał się tylko ruchom młodszego, nie rozumiał czemu aż tak go do niego ciągnie, czemu chce poznać całą historie jego życia, być przy nim i obiecać mu, że już zawsze przy nim będzie. Chociaż po dziś już nie miał pewności czy jego słowa na zawsze będą prawdziwe...

Gdy azrael skończył zamykać obaj mężczyźni wsiedli do pojazdu starszego

- Czy ty jechałeś będąc pijanym?

- możliwe a co? Martwisz się o mnie?

azreal nie odpowiedział na to pytanie tylko odpalił silnik samochodu i wpisując adres starszego który ten mu podał jechał według mapy. Gdy byli już na miejscy młodszy zaparkował i spojrzał na starszego

- dasz rade sam?

- chyba będziesz musiał mi pomóc

------

Gdy mężczyźni byli już w mieszkaniu starszego vasquez od razu położył się na kanapę włączając jakiś film natomiast azrael poszedł zrobić dwie herbaty. Po jakiś 10min Azrael dołączył się do vasqueza i wraz z nim zaczął oglądać film. W pewnym momencie poczuł jak vasquez obejmuje go jedną ręka, na początku był speszony jednak po jakimś czasie młodszy sam też się wtulił w szatyna.

- powiesz mi co się stało ze się tak upiłeś i nie chcesz wiedzieć erwina? – azrael podniósł lekko głowę by móc spojrzeć w oczy starszego

- mówił, że mnie kocha, obiecywał ze będzie na zawsze, a gdy potrzebowałem jego pomocy to mnie olał...

Azreal po tych słowach jeszcze bardziej wtulił się w Vasqueza

- rozumiem twój ból, ale nie możesz zatapiać smutku a alkoholu, wiem, że cię to boli i będzie boleć pewnie strasznie długo, ale jedyne czego nie możesz robić to popadać w uzależnienia. Pomimo, że się nie znamy zbytnio to będę cię wspierał okej, będziesz do mnie pisał, jak będzie źle, a jak w miarę możliwości będę ci pomagał okej?

Od tego momentu minął rok, Azrael tak jak obiecał wspierał cały czas starszego, mentalnie był przy nim cały czas. Mężczyźni są ze sobą od jakoś 6 miesięcy jednak azrael nigdy nie użył słów kocham cię lub będę z tobą zawsze, ale pomimo to Vasquez i tak czuł, że ten mu to przekazuje, ale innymi gestami. Dzięki Azraelowi zaczął wierzyć w to, że czasami to nie mówione kocham cię ma większą wartość niż te mówione.

_____________________

901 słów

NO TO CO WSZYTSKIEGO NAJLEPSZEGO SOYECKI TY STARA DUPO, kc słońce nie zmieniaj sie na chyba ze na lepsze 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: