4.
Ala +18 XD
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nagle poczułam rękę na tali. Miałam już krzyczeć lecz moje usta były zakryte silną dłonią. Gwałtownie się obróciłam, lecz pożałowałam. Ręce nieznajomego były za silne. Poczuła straszy ból. Ale dzięki mojej lampce nocnej, którą miałam na szafce nocnej, zauważyłam te kruczoczarne włosy i kawałek wyciętego uśmiechu. Toby mi mówił, że nazywa się Jeff. prosił mnie też, żebym na niego uważała, ponieważ on jest zboczony...
-O nie... Czyli jednymi słowy mam przejebane! - krzyczałam w myślach. Zaczęłam piszczeć.
- Cichutko~ Chyba nie chcesz, żeby ktoś nas usłyszał?~ - wyszeptał mi do ucha tak zwany Jeff.
Zaczęłam się znów wyrywać. Poczułam szarpniecie, przez które zabolały mnie ręce. Poczułam jakąś ciepłą ciecz na nich. Zerknęłam na nie i zauważyłam ...krew!
Lampka zgasła. Jeff związał mi ręce i zakleił usta taśmą. Po chwili poczułam chłodne wargi na swojej szyi. Jedna zimne ręka wpełzły mi pod koszulkę, a druga pod spodnie. Przeszedł mnie niemiły dreszcz. Nagle sprawca ściągnął ze mnie spodnie i koszule. Zaczął rozpinać mi biustonosz.
- Pomocy! Ja nie chce! - krzyczałam w myślach. Po co? Nie wiem.
Chyba straciłam za dużo krwi, bo traciłam przytomność. Lecz przed tym usłyszałam huk drzwi. W nich stała wysoka postać. Macki, te co wtedy, złapały mnie i odciągnęły od gwałciciela. W tej chwili zemdlałam, ale byłam świadoma, że uratował mnie Operator.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem
Długo nie było rozdziałów no ale trudno napisać TAKI rozdział.
Do następnego!
Bayo~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top