15.

Obudziłam się w pokoju. Tylko czyim?

   Był to szary pokój z dużą, jasną szafą, obok której były drzwi, prawdopodobnie, prowadzące do łazienki. Było też jasne biurko, komoda i mięciutkie łóżko, na którym obecnie byłam. Na ścianach były półki z książkami. Obok biurka znajdowało się wyjście na balkon.

-Ciekawe czyj to pokój, bo nie powiem ładny. - powiedziałam sama do siebie, pocichu. Do pokoju wszedł Toby. Rzucił się na mnie.

-[T.I]! Ty żyjesz! - krzyczał z entuzjazmem.

- Mnie się nie da tak łatwo pozbyć. - mówię lekko rozbawiona. Zaczeliście się śmiać.

   Nagle chłopak wstał.

- To ja idę poinformować resztę, bo martwią się. - tylko pytaknełam. Przyjaciel już miał wyjść ale go zatrzymałam.

- Mam pytanie. - szybko powiedziałam. Chłopak się zatrzymał i spojrzał na mnie.

- O co chodzi? - spytał.

- Czyj to pokój. - spytałam nie pewnie.

- Slender zrobił go tobie. - zarumieniłam się tylko.

- O-Ok - chłopak wyszedł. Operator to ma dopiero gust. Wstałam i podeszłam do szafy. Spodziewałam się, że będzie pusta, ale się myliłam. Były tam nie tylko moje rzeczy. Były tam piękne nowe ubrania. To chyba też sprawka Operatora.

   Wzięłam czarny sweter i jeansy, bo przedzimie się zbliża. Ruszyłam do łazienki by wziąć prysznic.

#Time skip#

   Po wymyciu się i ubraniu, zeszłam na dół. W salonie była Clockwork, Sally i Jane. Sally od razu wstała i przebiegła do mnie.

- [T.I.] ty żyjesz! - powiedziała wskazując mi na ręce.

- Żyje, żyje. - powiedziałam ściskając ją.

- Witamy wśród żywych - powiedziały dziewczęta też mnie przytulając.

   Usiadłyśmy na kanapie oglądając wiadomości. Zerkłam na zergar. Była już 18:37.

   Wstałam z zamiarem pójścia do kuchni. Ale zatrzymało mnie moje imię wypowiedziane w telewizji.

   Zaginięcie dziewczyny o imieniu [T.I.] wstrząsneło wszystkimi. Zapytamy teraz jej przyjaciół co czują w tej chwili.

- Bardzo tęsknimy za [T.I.]. To jest straszne. A tak na poważnie, super, że jej nie ma. Może gdzieś umarła. Mamy wielką nadzieje, że tak. Bo po co na ziemi jeszcze jeden bezużyteczny śmieć jak ona? Hahahaha - zaczęła się śmiać.

   Poczułam wielki ból. Łzy wpływały z moich oczu. Natychmiast telewizor ucichł.

-[T.I.], nie słuchaj tego! To puste... - nie dokończyła, bo pobiegłam na górę.

   Skierowałam się do mojego pokoju. Poszłam natychmiast do łazienki. To mi pomoże. Jak kiedyś.

   Złapałam za żyletkę. Podwinełam rękaw i zaczęłam nacinać skórę. Krew się lała. Niech leci. Nagle usłyszałam krzyki. Szukali mnie.

   Szybko zamknęłam się w łazience. Gdy się obróciłam, zobaczyłam Slendera.

- Co ty robisz?! - wydarł się na mnie. Wytrącił mi z ręki żyletkę. Zaczęłam bardziej płakać.

- Nie zrozumiesz tego! - zaczęłam krzyczeć padając na kolana. Złapałam się za głowę i zaczęłam krzyczeć. Slender objął mnie i przytulił.

   Od trąciłam jego ręce. Otworzyłam drzwi i wybiegłam. Wychodząc zatrzymali mnie Toby i Jane. Padłam na kolana.

- Boże! [T.I.] co się stało?! - spytał przerażony Toby. Nie odpowiedziałam, dalej płakałam.

   Do salonu wszedł Operator.

- Slender!  Co jej zrobiłeś?! - wydarł się mój przyjaciel podchodząc do niego. Złapałam go za rękaw.

- Skończ... - powiedział cicho.

- Rękawy. - tylko tyle powiedział Operator. Toby od razu poszedł do mnie. Złapałam za końcówki rękawów.

   Przyjaciel przyklęknał przede mną i złapał za moje ręce.

- N-Nie. - powiedziałam cicho znowu płacząc. Chłopakowi udało się podwinąć moje rękawy. Zamurowało go.

- Czemu to zrobiłaś!? - spytał zmartwiony.

- NIE ZROZUMIECIE TEGO! - wydarłam się w niebo głosy i pobiegłam do pokoju.

   Podeszłam do szafy. Złapałam byle jaką piżamę i poszłam do łazienki. Był tam bałagan. Krew na ziemi i żyletka w zlewie. Wyczyściłam podłogę i wyrzuciłam żyletkę. Wzięłam prysznic.

#Time Skip#

   Po umyciu się i przebraniu poszłam spać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam za tą długą przerwę ale teraz mam trochę czasu więc pisze. I życzę wszystkim wesołych, rodzinny i oczywiście zdrowych świąt!

Do następnego. Bayo~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top