Pobudka na drzewie
Hej! Wstawiam dziś już drugi rozdział w zamian za ostatnią dwutygodniową przerwę. Mam nadzieję, że będzie się podobać! :) :) :)
Percy
Słońce już zaszło, a Harry i Percy postanowili się przespać. Harry teleportował ich do lasu, tak jak radził Hades.
-Wezmę pierwszą wachtę.- postanowił syn Posejdona. Harry widocznie nie miał nic przeciwko i położył się na miękkiej ściółce.
Percy zaczął myśleć o swoich przyjaciołach. Myślał o mamie i Annabeth, które na pewno się o niego martwiły, bo po raz kolejny zniknął. Wiele by oddał aby je teraz zobaczyć.
W końcu poczuł się potwornie śpiący. Choć robił wszystko, żeby powstrzymać sen, zasnął.
Obudził się w dość dziwnych okolicznościach. Wisiał głową w dół na drzewie. Miał skrępowane ręce i nogi. Po swojej prawej zauważył Harry'ego wiszącego tak jak on.
-Harry.- szepnął Percy.- Obudź się!
Chłopak otworzył oczy.
-Co się...
-Jesteśmy przywiązani.
-Co?! Kto to zrobił?
Po chwili zza drzew wyszła spora grupa dziewczyn z łukami w rękach.
-Obudzili się.- powiedziała jedna z nich. Percy już dobrze wiedział z kim ma do czynienia.
-Łowczynie!- krzyknął.
-Ciszej Percy. Nie chcemy wysłuchiwać twoich krzyków podniecenia.- z tłumu wyszła czarnowłosa dziewczyna.
-Siemka Thalia! Mogłabyś już nas stąd ściągnąć?- Percy spojrzał na nią błagalnie.
-Kto to?- spytała Thalia. wtedy syn Posejdona przypomniał sobie o Harrym, który nie wiedział za bardzo o co chodzi.
-To Harry Potter. Jest czarodziejem.- odpowiedział.
-To on? Harry Potter? Ciekawe.- z lewej strony Percy zobaczył Artemidę.
-Eeee... ale na serio. Możemy zejść?
-Pozwalam. Thalia uwolnij swojego przyjaciela i tego czarodzieja.- powiedziała bogini.
Łowczynie zdjęły nas z drzew i uwolniły nasze ręce i nogi. Percy cieszył się, że mógł zobaczyć swoją przyjaciółkę Thalię.
-Co tu robicie?- spytał dziewczynę.- Co was przygnało na inny kontynent?
-Ech... długa historia. Ścigamy ostatnio sporą grupę potworów przemieszczających się po tym lesie. Jakoś u nas od paru dni jest całkiem spokojnie, więc przeniosłyśmy się na jakiś czas tutaj.- odpowiedziała.
-A wiesz coś o Annabeth?- Percy'emu przypomniało się o jego dziewczynie. Po minie Thali widać było, że nie chciała przechodzić do tego tematu.
-Wiem tylko, że... że zniknęła.- chłopaka przeszył dreszcz.
-Jak to zniknęła?!- syn Posejdona kopnął najbliższy kamień i wydał z siebie wściekłe sapnięcie.
-I wiem... że prawdopodobnie została ściągnięta tutaj przez Hadesa, ale tego nie do końca jestem pewna.- na twarzy dziewczyny pojawiło się współczucie i mała iskierka nadziei.- Właśnie też dlatego łowczynie tutaj są. Ale nie zniknęła tylko ona. Zniknął także syn Hefajstosa, Leo Valdez. Nic nie słychać również o Niku di Angelo.
Percy odszukał wzrokiem Harry'ego, który rozmawiał właśnie z Artemidą. Bez słowa opuścił córkę Zeusa i podszedł do niego. Bogini siedząca obok od razu zwróciła na niego uwagę.
-Ach, Percy. Znowu masz kłopoty. Ale nie o tym teraz. Wiem, że chcecie dotrzeć do zamku, a tak się składa, że idziemy w tamtą stronę, bo mój braciszek coś od nas chce. Może pójdziecie z nami?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top