Rozdział 2

Dochodziła już ósma. W pokoju rudowłosej nadal panowała cisza. Niespodziewanie Sabrina otworzyła leniwie oczy i przetarła je ręką. Po zobaczeniu, która godzina jak poparzona wstała z łóżka. Uczenie się po nocach zdecydowanie jej nie służy. Przynosi jedynie negatywne efekty takie jak worki pod oczami i spóźnienia. Zielonooka przez chwilę biegała w kółko nie wiedząc za co się najpierw zabrać. Po chwili pobiegła do łazienki, wzięła szybki prysznic i biorąc ze sobą kosmetyki i różnego rodzaju kremy oraz plecak ruszyła do szkoły.
Max tymczasem siedział w klasie i starał się słuchać pani Bustier. Martwiła go jednak nieobecność koleżanki z klasy. I jeszcze te jej wczorajsze łzy...
W pewnym momencie drzwi otworzyły się z hukiem. Stała w nich lekko zdyszana i czerwona na policzkach rudowłosa dziewczyna. Momentalnie wzrok wszystkich pobiegł na jej skromną postać. Sabrina szepnęła ciche przepraszam i poszła na swoje miejsce. Chloe wpatrywała się w nią gniewnie, jednak zielonooka nie miała pojęcia o co może chodzić jej przyjaciółce. Na ciche odkrząknięcie odwróciła głowę od blondynki i zawstydzona popatrzyła na panią Bustier. Rudowłosa nauczycielka ignorując rozmowy Sabriny i Chloe wróciła do prowadzenia lekcji.
Gdy zadzwonił dzwonek okularnica posłusznie niczym psiak poszła za jasnooką. Nie wiedziała, gdzie ją prowadzi i o co może chodzić, jednak nie sprzeciwiała się. Po paru minutach znalazły się na końcu biblioteki. Chloe ewidentnie nie chciała, by ktoś je usłyszał.
-Sabrina co to miało być?
-Ja przepraszam.
-Przez ciebie mogę dostać jedynkę. Nie mogłaś przyjść wcześniej? -Powiedziała z wyrzutami blondynka.
-Jaką jedynkę? - spytała rudowłosa odrobinę niepewnie, ponieważ wiedziała jak na takie pytanie może zareagować jej przyjaciółka. Nie było w nim nic dziwnego, ale Chloe potrafiła wywołać kłótnie o dosłownie wszystko.
-Jak to jaką jedynkę? Normalną! Ta rudowłosa małpa zrobiła niezapowiedzianą karktówkę z jednego z wierszy Szekspira! I to jeszcze z Romea i Julii. A ty, dobrze wiesz, że tego nie czytałam. Już po pierwszym zdaniu można usnąć.
-Ja nie wiedziałam.
-No jasne, że nie wiedziałaś. Przecież mówiłam, że niezapowiedzianą. Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
-T-tak -Powiedziała okularnica z lekkim zająknięciem. Wiedziała do czego była zdolna stojąca na przeciwko niej postać.
-Ja nie wiem z co się z tobą dzieje. Weź załatw sobie jakiegoś korepetytora z matmy.
Gdyby to było takie proste. Przemknęło przez głowę zielonookiej.
-Już się za to zabieram
Chloe nawet nie zauważyła, że kłamie. Zdecydowanie nie była jej przyjaciółką. Bo czy one tak postępują?
Całej rozmowie przysłuchiwał się Max. Sam nie wiedział czemu, ale czuł, że musi tam być.
Gdy tylko blondynka się oddaliła Sabrina wydała jęk rozpaczy i upadła na kolana. Zakryła twarz dłońmi i pochlipywała cicho pod nosem. Mulat uznał, że może już wyjść z ukrycia. Podszedł od tyłu do dziewczyny i przytulił ją w opiekuńczy sposób. Był bardzo delikatny.
-CII... Wszystko będzie dobrze.
Mówił troskliwym tonem jednocześnie głaszcząc jej włosy. Nie wiedział czemu tak zrobił, ale czuł, że powinien. Że tam było jego miejsce. Niektórych facetów płacz dziewczyny, by odstraszył, ale nie jego. Nie należał do ludzi, którzy oceniają książkę po okładce. Szkoda tylko, że Sabrina go nie widziała. Miała bowiem zamazany obraz przez łzy.
~•~
Dupne, chujowe itd.
Wiem, wiem. Ale mam usprawidliwienie! Piszę to o 22, a powinam spać ;-;. W każdym razie...
Gwiazdka ⭐? Komentarz 💬?
Cokolwiek. Zostaw po sobie ślad czy coś...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top