Rozdział 2 - Witamy W Rodzinie

P.O.V (Y/N)
Ucieknie! I już nigdy tu nie wrócę!

Pobiegłam sprintem w stronę mieszkania. Nienawidzę tej wioski, ludzi i wszystkiego co się w niej znajduję. Miałam tego serdecznie dosyć. Wieczne wyzwiska i obelgi, to mogłam przeżyć ale dzisiaj miarka się przebrała. Przez cieknące łzy pełne goryczy i złości ale też smutku, widziałam wszystko rozmazane, przez co nagle straciłam grunt pod nogami. Przewróciłam się o sporą gałąź, i przez to zdarłam sobie kolana.

-Dlaczego mnie tak bardzo nienawidzicie?- Szeptałam ciągle przez płacz.

Nareszcie dotarłam do mieszkania. Miałam problem z otworzeniem drzwi, ale udało mi się w końcu. Nie kłopotałam się z ich zamknięciem, w końcu po co? Skierowałam się wprost do mojego pokoju. W szafce mam może z dwa kunai'ie. Zapakowałam je do małego plecaczka podręcznego i poszłam do kuchni. Zabrałam butelkę wody i trochę jedzenia na drogę. Oczywiście nie zapomniałam pieniędzy i innych potrzebnych rzeczy.

Włożyłam klucz do drzwi, zostawiając je lekko uchylone. Poszłam w stronę bramy Wioski. Po drodze ludzie rzucali mi zdumione i pełne szczęścia spojrzenia. Dopięli swego celu. Miałam wzrok wyprawy z emocji. Szłam przed siebie nie rozglądając się, chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce. Bo domem go nazwać nie mogę.

Przekroczyłam już ostatnią przeszkodę do wolności. Nie chcą mnie nawet zatrzymać. Przynajmniej wiem ile dla nich znaczne. Dokładnie tyle, co nic. Poczułam ukłucie bólu w miejscu oczu. Nagle widziałam wszystko wyostrzone i efektem jak rentgen. Ale najbardziej zdziwiło mnie to, że po leśnej drodze chodziły zwierzęta i ludzie z błękitną poświatą. Oni... uśmiechali się do mnie. Nie pałali nienawiścią tylko życzliwością i zaufaniem. To przyjemne uczucie widzieć kogoś kto się uśmiecha. Obraz zaczął nagle migać, ale zanim kompletnie straciłam ten widok z oczu, zdołałam usłyszeć "Odwiedź nas jeszcze kiedyś. Odwiedź Świat Duchów".

Po dostosowaniu się do normalnego widzenia, byłam w totalnym szoku i nie czułam się dobrze. Szczerze to zbierało mi się na wymioty. Przekroczyłam próg lasu i zaczęłam się rozglądać. Pobliskie kwiaty i krzaki były naprawdę ładne. Dostrzegłam także parę kolorowych motyli. To miejsce mi się naprawdę podobało.

~Time Skip~

Zmęczona całodniową podróżą, usiadłam ciężko pod drzewem. Wyjęłam z plecaka butelkę wody i zaczęłam łapczywie pić.

-Kuso! Woda mi się kończy. - mówiłam do siebie. W sumie to prawda, było już mniej niż połowa butelki.

-Dobra, martwić się będę później.
Wyjęłam śpiwór i wślizgnęłam się do środka.

Zaczęłam rozmyślać o dzisiejszym dniu. Co cóż, nie codziennie zostaje się o obrzuconym kamieniami przez ludzi a potem opuszcza się Wioskę. Na końcu widzieć jakiś niematerialnych ludzi i zwierzęta. W sumie podobało mi się to. Jakby to ująć... O! Dzień pełen wrażeń. Tak to chyba odpowiednie określenie. Zamknęłam oczy i starałam się zasnąć. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam.

Obudził mnie szelest liści. Było dosyć wcześnie bo słońce dopiero wychylało się zza horyzontu. Przeciągnęłam się i ziewnęłam i zaczęłam rozmasowywać obolałe plecy, no cóż spanie na ziemi nie jest jakieś super wygodne nawet gdy ma się śpiwór. Wyjęłam z plecaka rzeczy do higieny. Uczesałam się i umyłam zęby. Będę musiała znaleźć jakąś rzekę, jezioro żeby się wykąpać. Dopiero teraz poczułam ból w nogach. Mam zakwasy, za jakie grzechy?! Żeby choć trochę uśmierzyć ból spakowałam wszystko i ruszyłam biegiem w dalszą drogę.

P.O.V Sasori

Dlaczego Lider powierzył nam taką misję. Przynajmniej nie jestem z Deidarą, bo by mi nawijał że ten jego wybuch jest prawdziwą sztuką. Pff... nie zna się. A w ogóle to dlaczego nie mogę być w ''drużynie'' z Itachi'm. On przynajmniej jest cichy i nie drze japy jak jakiś skończony idiota. Ale jak teraz sobie pomyślę to żal mi Zetsu, on jest skazany na duże dziecko które ma fioła na punkcie tęczy i jednorożców ( Przepraszam fanów Tobi'ego, to na potrzebę opowiadania, potem będę starała się unikać wyzwisk pod jego adresem. Bo sama go lubię dop. aut).

-Gdzie ostatnio widziano dziewczynkę?- Nie nie dostałem szczegółów odnośnie misji, a przecież coś muszę wiedzieć!

-W lesie blisko Konohy.- Krótko i zwięźle. Ciekawie czy w ogóle ładna ta dziewczynka i ma. Stop! O czym ty myślisz Sasori?! Jedyne co masz po rodzinie oprócz koloru włosów to zboczony zboczenie umysłowe.

~Time Skip~

Jakiś czas temu zaczęliśmy się przemieszczać po drzewach, w między czasie nie zamieniłem z czarno-włosym ani słowa. Byliśmy już blisko lasu, a już czuję jakąś silną czakrę. A wokół niej inne...

P.O.V (Y/N)

Szłam leśną drogą. Bieg tak mnie zmęczył, że zrobiłam sobie dość długi postój. Na szczęście nie mam już zakwasów. A przynajmniej ich już nie czuję. Zagapiłam się i o mały włos nie była bym już martwa! Przed moim nosem przeleciał kunai. Zdołałam w ostatniej chwili się uchylić.

Nagle wszystko zaczęło działać się w jakby zwolnionym tempie, a ja znów widziałam z efektem ręntgenu, gdy nagle wszystko stało się czarne, nic nie widziałam. Straciłam kontrolę nad własnym ciałem.

Stanęłam naprzeciw dwóch pum. Jedna był biała a druga czarna. Śnieżno-białe stworzenie patrzyło na mnie na mnie z radością i zaufaniem, druga pantera nawet na mnie nie spojrzała ale w powietrzu można było wyczuć aurę złości i nieufności. Totalne przeciwieństwa. Jak...

- Witaj (Y/N)-san, miałem nadzieję że nas wkrótce odwiedzisz i tak jak myślałem, zrobiłaś to.- Powiedziała biała puma męskim, głębokim i przyjemnym dla ucha głosem.- Nazywam się Yang, a ta kotka ma na imię Yin.

-Yin&Yang?- Szepnęłam do siebie ale pumy to usłyszały to. W sumie co się mogę dziwić to zwierzęta z bardzo dobrze rozwiniętym słuchem. Skinęły równocześnie łbami.

Nie mogłam się powstrzymać, podeszłam do Yang'a i stanęłam na palcach. A wszystko po to żeby go pogłaskać. Uśmiechnęłam się promienie, jego futerko jest takie mięciutkie! Podrapałam go za uchem a on zamruczał z przyjemności. Gdy przestałam spojrzał na mnie ze zdziwieniem a ja jeszcze bardziej się wyszczerzyłam. Nagle poczułam pod ręką inną, równie miękką rzecz.

Pod moją ręką był łeb Yin. Patrzyła w inną stronę i gdyby była człowiekiem na jej policzkach znajdowały się dwie słodkie różyczki. Nawet teraz nie patrzyła na mnie bo jej wzrok aż płoną od zawstydzenia. Powtórzyłam pieszczotę. Chyba będę musiała robić to częściej, nie żeby co, nie mam nic przeciwko, lubię jak mruczą, to fajny dźwięk (mry mry xD dop.aut). Nagle obraz znów zacząć migać a ja obudziłam się w ramionach jakiegoś mężczyzny o czarnych włosach.

P.O.V Itachi
~W między czasie~

Misja przebiegła nam w całkowitej ciszy. Osobiście mi to nie przeszkadza. Nie lubię mówić za dużo i tak samo jest z wysłuchiwaniem kogoś. Najgorsze jest to, że my mamy zwerbować dziecko. Z doświadczenia posiadania młodszego brata wiem jakie w tym wieku te małe brzdące domagają się uwagi, w końcu ona jest tylko rok młodsza od Sasuke.

Sasori zacząć się nagle dziwnie zachowywać. Poruszał ustami jakby chciał coś powiedzieć, nie mogłem nic wyczytać z jego ruchu ust. Poczułem dość silną czakrę w pobliżu, czyli to dlatego Mistrz Marionetek się dziwnie zachowywał, jest lepszym sensor'em ode mnie. Za jakiś kilometr będziemy widzieli co się tam dzieję.

Nieznacznie przyśpieszyłem tempa oczywiście czerwonowłosy od razu się dostosował. Po jakiś pięciu minutach widok który zastaliśmy wprawił nas w osłupienie...

Dziewczynka taka jak na zdjęciu w szczegółach misji, jej białe oczy, błyszczące lekką poświatą wyły niczym z bajek. Słyszałem kiedyś o tym rodzaju Dōjutsu ale jeszcze nigdy nie widziałem go na oczy. Jej twarz nie wyrażał żadnych emocji. Była za pusta jak na kogoś w jej wieku. W jednej chwili z ziemi wyrosły dwa duże kamienie które skupił się na atakowaniu przeciwników. To byli dwaj Shinobi, ale ze względu na ich umiejętności nie mogli mieć wysokiej rangi.

Kamienie z głuchym łoskotem uderzyły o siebie, miażdżąc przy tym jednego przeciwnika. Drugiego unieszkodliwił Sasori rzucając w niego zatrutą strzałką. Jednak za (H/C) pojawił się jeszcze jeden ninja, patrzył na nią wręcz z namacalną nienawiścią. Rzuciłem kunai'a trafiając w tętnice.

Dziewczynka zaczęła słabnąć a jej czakra nie była już tak potężna jak wcześniej aczkolwiek nadal nie była słaba. Na szczęście w porę ją złapałem, gdyby nie to by upadła i uderzyła głową o ziemię. Wziąłem ją na ręce i przeszedłem obok towarzysza, mówiąc.

-Wracamy, mamy to po co przyszliśmy. Misja zakończona sukcesem.

Ruszyłem w kierunku bazy, jednocześnie przyglądając się dziewczynce. W dokumencie było napisane, że nazywa się (Y/N). Ładne imię dla równie ładnej dziewczynki... Co?! O czym ja myślę! Przecież nie jestem pedofilem. Ale jak tak na nią patrzę to jest naprawdę śliczna, tylko trochę brudna.

Odwróciłem od niej wzrok skupiając się na drodze.

P.O.V (Y/N)

Przyglądał mu się spod przymrużonych powiek. Miał zadbane czarne włosy z wiązane w kitkę i dwie dosyć długie zmarszczki na twarzy.

Zaczęłam się wiercić, nie było mi zbyt wygodnie. Bałam się trochę ale coś w głębi duszy podpowiadało mi, że mogę temu chłopakowi zaufać. Bo będąc dosyć wysokim nie wyglądał na kogoś kto by miał więcej niż osiemnaście lat.

Przez to, że się wierciłam spojrzał na mnie. Czułam się niezręcznie i troszkę się bałam. Ten brak jakichkolwiek emocji na jego twarzy... był troszeczkę przerażające. Ale miał iskierka zainteresowania w onyksowych oczach.

-Już się obudziła.- Powiedział do osoby której nie widziałam.

-K-kim jesteś?- zapytałam przestraszonym głosem.


-Nazywam się Itachi, a ty?- Czuje, że pyta z grzeczności.

-Po co się pytasz, skoro wiesz?- Na jego twarzy pojawił się cień zaskoczenia. Już miał otwierać usta, ale go wyprzedziła.- Przeczucie, ale mam na imię (Y/N).

-Dobrze, jak się czujesz? Napadli na ciebie Shinobi, nie zranił cię?- Tym razem odezwał się czerwono-włosy mężczyzna.

-Dlaczego mnie o to pytacie? Wcześniej się mną nie interesowali a wręcz przeciwnie, chcieli żeby mi się coś stało.- Nie mogłam ukryć lekkiej radości w głosie, tak dawno nikt się z własnej woli do mnie odzywał. Nawet Mikari-san.- Czuje się dobrze, czy możesz mnie postawić na ziemi Itachi-sama?- chłopak postawił mnie na ziemi ale nadal obserwował, jakbym zaraz zasłabła.- To gdzie idziemy?

-Zobaczysz, a na marginesie nazywam się Sasori.

~Time Skip~

Szliśmy jeszcze trzy godziny a zmrok już powoli zapadał, za to ja robiła się senna. Ziewnęłam dosyć cicho bo zauważyłam, że obaj wolą iść w ciszy. Próbowałam zwalczyć pragnienie snu... ale coś mi się nie udawało. Zaczęłam się szczypać w policzek.

-Co ty robisz?- Zwrócił na mnie uwagę Sasori-sama.

-Troszkę chce mi się spać i próbuje z tym walczyć.- powiedziałam bardzo cicho zasłaniając twarz włosami przez różowe policzki. Itachi też na mnie spojrzał, westchnął i kucną przede mną. Nie zrozumiałam przekazu. Spojrzałam na niego nie zrozumiale.
-Wskakuj.- Zrobiłam to co powiedział. Złapał mnie pod udami (autokorekta mi zmieniła na usta 😏), a ja wtuliłam twarz w jego włosy. Są takie puszyste.
-Masz mięciutkie włosy Itachi-san- wymamrotałam i oddałam się w objęcia Morfeusz. I gdyby przyjrzeć się jego twarzy w tym momencie dokładnie, można byłoby zobaczyć lekki uśmiech.

~Przy bazie Akatsuki~

Obudziłam się jakiś czas temu. A mężczyźni powiadomili mnie o tym, że nie długo będziemy na miejscu. Opowiadali mi o innych ludziach którzy z nimi mieszkają, z opisu najbardziej chyba polubiłam Deidare i Tobi'ego. Wydawali się przyjaźni i zabawni.

-Ta misja się za bardzo przedłuża, musimy się pospieszyć no chyba, że chcemy się narazić na gniew Pain'a.- Powiedział Sasori i bez ostrzeżenia podniósł mnie w stylu panny młodej i wskoczył na drzewo.- Chodź Itachi, będziemy poruszać się po drzewach w średniej prędkości i spokojnie zdążymy.- Czarnowłosy tylko pokiwał głową twierdząco i zrobił to co brązowooki.

Zaczęli ''skakać'' po drzewach, z początku szybciej i stopniowo przyspieszając. Chłody wiatr ogarną moją twarz, a włosy smagające zostały rozwiane na wszystkie strony świata.

-Szybciej!- Zawołałam śmiejąc się w głos.

-Twe życzenie mym rozkazem.- Powiedział Sasori i faktycznie przyspieszył! Oficjalinie uwielbiam tak podróżować! 

P.O.V Itachi

Co za cholerny podlizywacz! Ale jeśli chce wojnę to ją dostanie. Oj, tak... to mnie będzie najbardziej lubić. Znaczy wiem, że znam ją krótko, raptem parę godzin ale roztacza taką aurę, że po prostu nie wiem jak można jej nie uwielbiać. Nie rozumiem jak ludzie z jej Wioski ją bili i poniżali. Zamyśliłem się na chwilę. Po czym zacząłem się rozglądać. Poznaję to miejsce.

-Za około dwie minuty będziemy na miejscu.- Poinformowałem resztę.

Chwilę potem byliśmy pod wejściem do siedziby. Sasori odstawił (E/C)-oką na ziemię.
-Arigato, Senpai!- Ona go przytuliła! GO! Dobra, pora upomnieć się oto co twoje.
-Ej, ja też chcę!- Powiedziałem z udawanym smutkiem w głosie. Wszystko żeby ukryć złość. (H/C)-włosa podeszła do mnie i powtórzyła czynność, jest przyjemniej niż myślałem. Odwzajemniłem pieszczotę ale jak chciała odejść nadal ją trzymałem.
-Itachi-san, puścisz mnie?
-Jest mi zbyt przyjemnie, więc nie. No chyba, że ładnie prosisz i potem złapiesz mnie za rękę.- Mały szantaż nie zaszkodzi. Zarumieniła się lekko, muszę przyznać, że wygląda uroczo. Ale nie jestem pedofilem. W końcu za chwilę gdy dołączy do Akatsuki będzie moją "siostrą".

Mała pokiwała głową. Ach... a było mi tak przyjemnie. Przynajmniej będzie mnie trzymać za rękę. Sasori złożył pieczęcie i głaz się odsuną.
-S-sugoi.- Powiedziała (E/C)-oka a potem chwyciła moją dłoń.- Idziemy tam?!- Skinąłem głową, jej entuzjazm powoli zacząć przechodzić na mnie. Zawędrowałem wzrokiem na lalkarza, minę miał nie wzruszoną ale jego oczy wyrażał zdegustowanie. Gdy weszliśmy do siedziby, standardowo słychać było kłótnie. Poczułem jak uścisk (Y/N)-chan się wzmacnia. Najwyraźniej nie lubi jak ktoś na siebie krzyczy. Uśmiechnąłem się delikatnie w jej stronę. Doszliśmy do gabinetu Pain'a. Zapukałem.
-Wejść!- Powiedział donośny głos zza drzwi.

P.O.V (Y/N)

Weszliśmy do pokoju w którym za biurkiem siedział jakiś Pan z dużą ilością kolczyków na twarzy. Itachi i Sasori skłonili mu się, więc zrobiłam to samo. Dopiero teraz zaczęłam się rozglądać. Całe umeblowanie w pokoju było w ciemnych kolorach, szafki, biurko i krzesła a ściany nawet nie były pomalowane tylko odsłaniały nagą skałę. Zatrzymałam się wzrokiem na kobiecie stojącej przy stole. Była naprawdę piękna, szczególną uwagę zwracam na jej oczy i róże wpiętą w włosy. Szarpnęłam leciutko rękaw Uchiha, a ten skierował na mnie swój wzrok.
-Aniołek.- Stwierdziłam wskazując ja zaskoczoną fioletowo-włosom. Wszyscy poza mężczyzną z Rinnegan'em uśmiechnęli się do mnie lekko, co odwzajemniłam tylko, że szerzej.
-Ekhem...- Zwrócił na siebie uwagę rudo-włosy.- Więc nazywam się Pain i jestem Bogiem od dziś należysz do organizacji Akatsuki. Oczywiście nie możesz się sprzeciwić.

Gdy Pain powiedział, że jest Bogiem moich oczach można było dosłownie, zobaczyć gwiazdki zaciekawienie i podnieceni tym faktem.
-Sugoi! Ale co to jest organizacja i czemu jest nas tak mało.- Kiedyś mówili mi co to jest organizacja, ale zapomniałam. No co, mam dopiero pięć lat.
-Wytłumaczę Ci to później, a i jest nas więcej tylko musisz ich poznać.- Powiedział Lider zadowolony z mojej reakcji, na to, że jest bóstwem.
-A jak się nazywa aniołek?- Znów wskazałam na kobietę.
-Mam na imię Konan.- Powiedziała z uśmiechem, po czym podeszła do mnie i złapała za drugą rękę.- Choć poznasz resztę.- Skinęłam ochoczo głową.

Wszyscy obecni w pokoju wyszli z niego i skierowali się w stronę salonu, z którego nadal było słychać krzyki. Nie lubię ich, mam z nimi złe wspomnienia. Ścisnęłam bardziej ręce Konan-san i Itachi'ego. Kobieta uśmiechnęła się do mnie uspokajająco.
-Zabieraj ten wielki miecz z mojej zaje*****j fryzury, je**e śledziem.- Dało się już usłyszeć słowa dochodzące z salonu.
-Zamknij się Hidan, Lider powiedział, że dzisiaj do Akatsuki dołączy dziecko i może przyjść w każdej chwili, więc od dzisiaj nie przeklinasz!
-Że jak kó**a?!
Posłałem zdziwione spojrzenie innym, ale oni mieli miny nie wyrażające niczego tylko Konan miał pulsującą żyłkę na skroni.

Już miałam otwierać usta, żeby się coś zapytać, ale akurat przeszliśmy przez próg salonu. Wszyscy w nim automatycznie umilkli. A ja obserwowałam twarz każdego z osobna.

-To jest nasz nowy członek organizacji.- Pain wskazał na mnie przy okazji mordując jakiegoś mężczyznę z kosą na plecach wzrokiem na co tamten przełkną głośno ślinę.- Przedstaw się.- Teraz ja znalazłam się w środku zainteresowania.

-N-nazywam się (Y/N) (L/N) i mam pięć lat.- Powiedziałam jąkając się i spuściłam głowę, nagle zdając sobie sprawę jak interesujące są moje buty.

-Cześć! Mam na imię Deidara.- Podniosłam wzrok znad butów i spojrzałam na szeroko uśmiechniętego, blondyna z ładnymi błękitnymi oczami. Również się do niego uśmiechnęłam.- No na co czekacie przedstawię się!- Ponaglił resztę.

-Kakazu.

-Hidan.

-Kisame.

-Zetsu.

-Nazywam się Tobi, czy (Y/N)-chan będzie przyjaciółką Tobi'ego. Tobi będzie szczęśliwy jeśli (Y/N)-chan się zgodzi! Tobi to dobry chłopiec.- Gdyby nie to, że Deidara uderzył go w ramię to ten nie przestał by mówić.Zaśmiałam się krótko. 

-Mam dwa pytania.- skierowałam wzrok na Lidera a ten skinął głową żebym dalej mówiła.- Po pierwsze, co to znaczy kó**a.- W tym momencie każdy się spiął się i zmroził wzrokiem Hidan'a. Nagle Konan przy mnie uklęknęła.

-To zakazane słowo, obiecaj mi, że nigdy go nie będziesz używać, dobrze?- Powiedziała poważnie.
-Hai, a po drugie to nie wytłumaczyliście mi co to znaczy "organizacja".- Wszyscy zamilkli na chwilę zastanawiając się co powiedzieć.
-No cóż... organizacja to tak jakby rodzina. Każdy wspiera się i pomaga sobie nawzajem. A teraz ty należysz do naszej rodziny.- Odezwał się Kisame.

Zwiesiłam na chwilę głowę, a wszyscy popatrzył na mnie w zmartwieniu. Uśmiechnęłam się pod nosem. Czułam w sobie przyjemne uczucie.
-Cieszę się!- Odpowiedziałam, podnosząc wzrok na innych pokazując przy tym mój wielki wyszczerz.
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ 
TAM, TARA, TAM witam serdecznie! Łapcie drugi rozdział. Miałam wrzucić go w niedzielę ale miałam lenia... tak więc ja się już żegnam.
Sayonara
~Akiri






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top