Special
Podskoczyłem na kanapie, gdy po mieszkaniu rozległ się odgłos dzwonka. Bardzo rzadko nas ktoś odwiedzał. A w szczególności mnie. Przeważnie to byli partnerzy matki, lecz teraz tak nie było.
Jako, że mojej mamy nie tyło w domu, z resztą jak zawsze, otworzyłem drzwi.
Chanyeol.
Chanyeol tu jest.
- Umm, hej - powiedział wyższy z uśmiechem na twarzy.
- Co tu robisz?
- Nie odpisywałeś mi, a dziś mieliśmy się spotkać. Coś się stało? - zapytał, a ja lekko zdziwiony zaprzeczyłem ruchem głowy. - Idziemy?
- Tak.
₪₪₪₪₪₪₪
- Wow - powiedziałem tylko, kiedy przekroczyliśmy próg. Dom Parka był jednym z największych i kosztowniejszych w dzielnicy.
- Co tak stoisz? - Yeol zaśmiał się. - Chodź, oprowadzę cię.
Po obejrzeniu salonu, kuchni i łazienek, na które państwo Park wydali pewnie dziesięć razy więcej niż na moje mieszkanie, przyszedł czas na pokój wyższego. Ledwo, co wszedłem, przykuło moją uwagę pianino stojące w rogu.
Chanyeol spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach (czy on nie potrafi przestać się szczerzyć?) i pociągnął mnie w strone instrumentu. Oprócz pianina, były jeszcze 2 gitary, jedna akustyczna, druga elektryczna.
- Grasz? - spytałem, wskazując na gitary.
- Tak.
- Zagrasz mi coś?
- Chyba nie po to tu przyszliśmy - Yeol się zaśmiał. - Może po tym, jak zrobimy swoje.
₪₪₪₪₪₪₪
- Chanyeol, ja nie umiem - jęknąłem.
- Spokojnie, pianino nie jest trudne do opanowania.
- Ale ja jestem.
Chanyeol westchnął. Najwyraźniej ja nie miałem zdolności do grania. Nie to co on. Opowiadał mi jak uczył się w zastraszającym tępie. W półtora roku opanował sztukę gry na gitarze, a w dwa lata na pianinie.
Znieruchomiałem, kiedy Park usiadł z tyłu mnie i zaczął kierować moimi dłońmi. Nie, że to mi się nie podobało, ale było trochę żenujące. Yeol traktował mnie jak dziecko, ale nie przeszkadzało mi to. Lubiłem jego duże dłonie.
Zaczerwieniłem się na samą myśl o tym. Spuściłem głowę w dół, starając się nie zwracać uwagi na to, że wyższy ma ręce na moich.
Wszystko było w porządku, dopóki Chanyeol nie powiedział słów, które słyszałem wiele razy od niego, ale też tych, których nie powiedział mi nikt w życiu.
- Jesteś słodki. I powinieneś się częściej uśmiechać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top