|| Księżniczko... ||
{Chanbaek.. chanbaek.. smucik..}
CHANYEOL
— Czekaj, co? — szepnąłem, kiedy tylko Byun opuścił pomieszczenie. Może i na zewnątrz emanowałem dość mroczną aurą, to wewnątrz piszczałem jak napalona nastolatka.
Czy to znaczy, że mam u niego szansę?
Szybko wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni i postanowiłem pochwalić się Luhanowi, wysyłając mu esemesa.
Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie. Co ja, kurwa, Parkinsona mam, czy jak? Przewróciłem oczyma i powróciłem do wypisywania wiadomości przyjacielowi.
Do: AGRESYWNY DEER ^.^
LUHAN NIE UWIERDSZYSZ CO SIEM WLASNIE STALO! *OOO*
Dobra, to była jedna z najdziwniejszych wiadomości, jakie wysłałem do Luhana, a było ich całkiem sporo. Zaczynając od esemesa o treści "KUP MI TAMPONY, BO BAEK MA MIESIĄCZKĘ", a kończąc na "CZY KOBIETY TEŻ WALĄ KONIA? ODPOWIEDZ, MOJA MAMA KRZYCZY W SYPIALNI!".
Tak, już wiem, że nie mają jak.
Od: AGRESYWNY DEER ^.^
Czyżby Baek cię przytulił? Albo powiedział coś normalnego? Błagam, powiedz, że nie zgwałciłeś go w toalecie! ;wwwww;
AHA, LUHAN. A H A.
Do: AGRESYWNY DEER ^.^
Nie, idioto. Robilem Bakusiowi kreski c;nie bo sie zlaozylismy w szkole, ale to nieważne! Zrobiłem mu je no i ten powiedział że wyszly mi calkiem niezle!
Westchnąłem, odwracając się w stronę drzwi. Baekkie jeszcze nie wrócił, więc kontynuowałem.
Do: AGRESYWNY DEER ^.^
Kiedy mial już wychodzić powiedzial, ze abym byl jego chlopakiem musze miec jakies pojecie o makijazu! :DDDDDD I WLASNIE SIE CHCIALEM ZAPYTAC CZY NIE MASZ PRZYPADKIEM JAKIS PORADNIKÓW!
Naprawdę na to liczyłem, bo w końcu Luhan także smaruje sobie oczy tą czarną mazią. Czasem nawet on i Baek mają na sobie tonę dodatkowej skóry zwanej podkładem, a ja się wtedy zastanawiam, czy są oni normalnymi facetami. Od kiedy chłopaki się malują? Nawet jeśli są gejami? Nie wiem, nie mam pojęcia i jestem pewien, że nigdy się tego nie dowiem. Kiedy Lu mi odpisał, wiedziałem, że muszę sobie radzić sam, tak więc wszedłem w Google i rozpocząłem mały reaserch.
— Co ty robisz, Yeollie? — Usłyszałem głos Byuna tuż przy uchu, przez co momentalnie spanikowałem i rzuciłem telefonem, który zaraz znalazł się na podłodze. Bardzo, kurwa, gratuluję. Jeszcze pewnie szybką do dołu.
Zerknąłem w dół i miałem rację. Niby powinienem się cieszyć, ale to cholerstwo znowu będzie do wymiany!
— Teraz już nic — burknąłem pod nosem, podnosząc Iphone'a z ziemi. — Rany, co za ulga, zabiliby mnie, gdyby się zniszczył. To jakiś cud. — Odetchnąłem z ulgą, teatralnie kładąc dłoń w miejscu, gdzie powinno znajdować się serce.
— Oj, Channie. Ja rozumiem, gdybyś dostał zawału, bo kredka ci się połamała, a ty za chwilę musisz wyjść na super imprezę, ale telefon? Twoi rodzice są bogaci, bez wahania załatwiliby ci nowy — zaśmiał się Byun.
— W tym problem, że nie. Mam tak jakby celibat na kasę? — bardziej zadałem pytanie, niż to stwierdziłem.
— Hiperwentyluję! — Kompletnie zgłupiałem, kiedy brunet wręcz rzucił się na ziemię i zaczął się śmiać, jakby się czegoś naćpał. A może po to był na dole? Momentalnie moja twarz przybrała kolor czerwony, kiedy do głowy wkradły mi się dość kontrowersyjne myśli.
Po chwili wpadłem na genialny plan, bo w końcu heej, on ma łaskotki, a ja mam świetną okazję na zemstę.
— Baeeekkiee — uśmiechnąłem się niczym Joker, siadając na chłopaku okrakiem. Kolejno złapałem go za nadgarstki i przyszpiliłem ręce nad jego głowę.
— C-co ty robisz? — pisnął spanikowany.
— Ja? Nic, kompletnie nic. — Odparłem, a następnie spojrzałem w jego przerażone oczy i zatonąłem jak pierdolony Titanic na dnie oceanu. Po chwili jednak się ogarnąłem i przystąpiłem do łaskotania chłopaka, który wydał z siebie niezbyt męski pisk.
Damn, szczeniaku, za dużo czasu z Lu...
— Channie, dość! — mówił przez śmiech. — Błagam, przestań, zrobię wszystko, co chcesz!
— Nie ma mowy!
— Yeol jeśli tego n-ie zro-bisz, to utnę ci chuja i przyszyję do czo-ła!
Parsknąłem głośnym śmiechem, gdy Byun zaczął czkać. Od razu przestałem i go puściłem, nadal z niego nie schodząc.
— Ye-ol! Jeste-eś ma-artwy! —Chłopak zaczął uderzać mnie po torsie, ale były to raczej tylko lekkie klepnięcia.
Uwięziłem te kruche dłonie po obu stronach głowy bruneta i zbliżyłem swoją twarz do jego, tak, że dzieliły nas centymetry.
— Dobrze wie–
W tym momencie przeszył mnie zawał, który wyglądał raczej jak wybuch bomby atomowej w Hiroszimie. Baekkie podniósł się na rękach i przylepił swoje usta do moich, skradając tym czynem mój pierwszy w życiu pocałunek.
Wygryw czy wygryw? Zdecydowanie, wygryw.
BAEKHYUN
Usta Chanyeola były takie miękkie i delikatne, przyciągały mnie do siebie jak narkotyk, więc od razu, kiedy chłopak odwzajemnił pocałunek, przejechałem językiem po jego dolnej wardze, prosząc o dostęp. Objąłem jego szyję dłońmi i po chwili, za jego zgodą czywiście, dostałem się do środka, gdzie nasze języki zaczęły walkę o dominację.
Nie miałem pojęcia, że srebrnowłosy tak wspaniale całuje.
— Przepraszam, Baekhyun — wypalił, lekko się rumieniąc. — Ja... to się nie powinno zdarzyć. — Stwierdził szybko i nagle oderwał się ode mnie, wstał i podszedł do drzwi, lekko je otwierając.
— Chanyeol, pocz–
— Na razie, Baek. — Tak po prostu wyszedł. Trzasnął drzwiami i zniknął z mojego domu.
Poczułem się odrzucony? Zranoniony, zniszczony, a łzy szybko opuściły kanaliki i spłynęły po moich policzkach. Nie płakałem, one same uciekały. Pokręciłem głową i złapałem za telefon, aby wybrać numer do Luhana. Oczywiście, odebrał od razu.
— Yaho, księżniczko, już po? — Usłyszałem po drugiej stronie słuchawki delikatny śmiech Lu, ale ja jakoś nie miałem do tego nastroju.
— Chanyeol wyszedł, kiedy go pocałowalem. Powiedz mi, do jasnej cholery, co ja odpierdoliłem?! Aish, to już jak jawna zdrada! Kocham Yixinga, do jasnej cholery!
— Baekhyun...
— Luhan, ja naprawdę nie rozumiem. Cholera, mam dość. Za godzinę jest impreza w Sonic, Lay ma tam być. Idziesz ze mną?
— Nie, Baek, posłu–
— To tylko głupia chwila słabości, tak, to na pewno to! - Uderzyłem dłonią w udo, po chwili czując upierdliwe pieczenie. — Będę kończył. Jesteś świetnym przyjacielem, papa!
— Baek, kurwa, Chanyeol cię–
Rozłączyłem się i rozpocząłem przygotowania do wyjścia.
***
Wyglądałem oszałamiająco, ale to zresztą jak zawsze. Ja to wiem, Luhan to wie, każdy kto mnie zna i nie tylko. Poprawiłem kołnierzyk mojej czarnej koszuli i przeczesałem palcami lekko wilgotne włosy.
Musiało akurat padać, fantastycznie.
Odetchnąłem i wskoczyłem do kolejki, aby po chwili minąć znudzonego ochroniarza, i wejść do środka. Od razu poczułem zapach tytoniu, alkoholu i potu, a to wszystko dawało obrzydliwe combo, od którego chciało się wymiotować, ale no cóż. Takie są kluby, a mi się nie widzi matkowanie Lu i nakłanianie wszystkich do zmiany stylu życia.
Cały lokal miał tylko dwa dość spore pomieszczenia, które zapełnione były barwami ciemnego granatu oraz neonowych świateł lamp, zwisających z sufitu, no standard.
Rozejrzałem się, ale nie widząc osoby, na której, w tym momencie, najbardziej mi zależało, po prostu ruszyłem w stronę barku, aby się uspokoić.
Wiedziałem, że Lay miał się dziś tutaj pojawić. I to nie tak, że przeglądałem każde jego konto na social mediach, i podsłuchiwałem rozmów podczas konwersacji z przyjaciółmi w szkole, to wcale nie tak. Ja po prostu dbałem o bezpieczeństwo mojego wybranka. Tak, byłem zakochany w Zhang Yixingu od roku. Nawet sam nie pamiętam, jak to się stało, chyba po prostu dostrzegłem tą jego magiczną aurę! To wszystko!
Usiadłem na krześle i zamówiłem mocnego drinka na rozluźnienie. Zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo głupi jestem, gdy ujrzałem Yixinga w tłumie z tańczącymi laskami, które ocierały się o niego, jakby miały coś na sobie i chciały to wytrzeć. To było tak intensywne, że aż mnie zemdliło.
— Bekon! — Och, jeszcze jego tu brakowało.
— Murzyn.
— Jak zawsze pozbawiony kultury osobistej, rasistowski pedał. — Zaśmiał się i zaczął wpatrywać się we mnie wzrokiem zwycięzcy.
— Tak gwoli ścisłości, to ty też jesteś pedałem — wzruszyłem ramionami. — Więc zejdź ze mnie, jeśli łaska. Po co przyszedłeś?
— Wiesz, że bardzo cię lubię, prawda? — uśmiechnął się perfidnie.
— Nie, nie zrobię nagich zdjęć Kyungsoo.
— Tu wcale nie cho–
— Nie pobiorę jego wymazu, nie wyrwę włosów do twojej lalki, nie zamknę w piwnicy i nie dam ci do niej klucza. — Spojrzałem na Jongina, którego usta wykrzywiły się w dużym grymasie.
— Tu wcale nie chodzi o to! Ale co do tej piwnicy, to ten, dzięki za pomysł. — No i powróciła zboczona wersja mojego przyjaciela, życie, co ja ci zrobiłem? Dlaczego podsyłasz pod me kluskowate łapki takich pedofilów? Już raz mi pokazywał kotki w piwnicy, nie chcę więcej, rozumiesz? Ty tam u góry, ej!
— Ty, Laluś, Krzywonogi, XiuXiu i Kakao, jesteście zaproszeni na małą imprezę u taty Jongina! — Wyrzucił ręce w górę i okręcił się wokół własnej osi, wraz z wymalowanym bananem na ryju.
Mentalnie się spoliczkowałem i spojrzałem na niego wzrokiem "weź wyjdź, bo nie mogę na ciebie patrzeć", ale ten nie wyszedł. Właśnie, skoro mowa o chłopaku z twarzą bułki, to jemu i Luhanowi nie wypaliło. Niby poszli na tą randkę do kina i w ogóle, ale moja matka nie szuka dla mnie ojca. Może to nawet lepiej?
— Wypchaj się, co?
— I tak, wiem, że przyjdziecie. — Odparł pewnym siebie tonem i mrugnął do mnie w ten swój obrzydliwie uwodzicielski sposób.
— Skąd ta pewność, kretynie?
— Ponieważ Loczek, Minnie i Koka już się zgodzili, a tam gdzie Han, tam i ty. Chociaż to dziwne, że teraz go z tobą nie ma. Cokolwiek, pewnie się pieprzy z Sehunem, ach ten dzieciak! — wypalił i następnie teatralnie otarł sztuczną łzę z kąciku w oka, zaś moja szczęka pierdolnęła z hukiem o podłogę.
— Jak to "pieprzy z Sehunem"?! Kim Kurwa Jongin, jeśli coś stanie się mojemu jelonkowi, to osobiście ci oświadczam, że zostaniesz impotentem! — Wstałem i spojrzałem na niego groźnie, ale ten tylko pomachał ręką i odszedł w kierunku jakiejś dziewczyny.
Wykorzystam to i opowiem Kyungsoo! To jest myśl, Baek! Ty to masz łeb!
***
— Chanyeol? — zapytałem, patrząc na chłopaka zdziwionym wzrokiem.
Jeszcze nigdy nie widziałem, by wyglądał aż tak seksownie! Miał na sobie luźną, białą koszulkę, jak i czarne, lekko obcisłe jeansy, a do tego skórzaną kurtkę, która opinała się na jego mięśniach.
Aha, fajnie. Chanyeol wygląda jak Bóg, kiedy nie zakłada na siebie maski kujonka i bojaźliwego chłopca.
— Tak, to ja — parsknął cichym śmiechem, jednak po chwili spojrzał na mnie spokojnym wzrokiem. — Może powinieneś zacząć nosić okulary, skoro nie rozpoznajesz swojego najlepszego przyjaciela z tak bliskiej odległości. — Wyszeptał w moje ucho, a ja poczułem jak moje policzki przybierały odcień dorodnego pomidora.
— C-co ty tu robisz? — Brawo, Baek! Jeszcze się zacinasz jak stara płyta winylowa. Twój poziom maksymalnie spadł pod dywan i nie ma bata, aby go podnieść. Jesteś najebany w trzy dupy, podniecony do granic możliwości i jeszcze spotykasz bestię bez okularków w męskim kiblu.
No powiedz mi ktoś, kto spotyka miłość swojego życia w kabinie?
— Tak jakby przyszedłem na imprezę z Luhanem, ale–
Dalej już nie słuchałem.
Przerwałem chłopakowi w połowie, przyciskając swoje spragnione wargi do tych jego. Na początku stał sztywno, jakby nie rozumiejąc, co się właśnie stało, ale po chwili zaczął odwzajemniać każdy, nawet najmniejszy pocałunek.
Pisnąłem cicho, gdy wsunął swoje zimne dłonie pod moją koszulę i przyciągnął mnie do siebie bliżej. Nie przerywałem, nawet się nie odsunąłem, ja po prostu tego chciałem. Objąłem rękoma szyję Parka i pociągnąłem w stronę otwartej kabiny, nieprzerywanie wymieniając z nim gorące pocałunki.
Z ust zszedł na moją szczękę, a potem na szyję, zostawiając na niej mokre, różowe ślady. Plecami napierałem na ścianę i co chwila zerkałem w stronę otwartych drzwiczek. Cholera, tego nie przemyślałem.
— Chanyeol... — sapnąłem, kiedy otarł się swoim kroczem o moje.
Przysięgam, teraz tak cholernie zabrakło mi powietrza, po prostu nie mogłem go zaczerpnąć. Czułem się jak napalona nastolatka na koncercie swojego idola, kiedy wypchnąłem biodra w górę, aby poczuć to raz jeszcze.
Chan złapał za krańce mojej koszuli, ale zatrzymał się. Spojrzałem na niego niezrozumiale.
— Nie, Baek, jesteś pijany... — stwierdził i odsunął się lekko, puszczając trzymany wcześniej kawałek ubrania.
—Kurwa, Chanyeol, po prostu mnie pieprz. Ty tego chcesz, ja tego chcę, więc, do jasnej cholery, co ci szkodzi? — złapałem go za koszulkę i kolejno przyciągnąłem do agresywnego pocałunku, któremu się nawet nie oparł.
A potem wszystko poszło jak z płatka.
***
Po tym co wydarzyło się w łazience nie mogłem spokojnie chodzić, ani tym bardziej patrzeć na niego tak jak zawsze. Tak więc zamiast na lekcjach siedzieć opanowanie i notować, to wywiercałem dziury, kręcąc się z nerwów. Luhan co chwila zadręczał mnie pytaniami typu: "Jezu, Baek, powiedz co się dzieje, przecież nie jestem ślepy!", "Moje matczyne instynkty mówią, że coś jest nie tak!" albo "Byun Baekhyun, jeśli nie powiesz co się dzieje, to założę ci korek analny i już więcej nie zaruchasz!". Oczywiście, nie żeby mnie to ruszyło. Ja po prostu byłem przerażony wczorajszym wydarzeniem, jak i Lu, któremu naprawdę chciałem o tym opowiedzieć, ale nie potrafiłem. No bo jak niby? Zresztą, od tygodnia pomagałem mu w śledzeniu Oh Sehuna, który - notabene - wiedział o nas, no bo błagam, włosy żelka są jak neon.
Mimo wszystko, Han nie odpuszczał i stalkował gostka non stop, był niczym jego różowy cień. Za dużo "Malanowskiego" się naoglądało, biedne dziecko.
— Kurde, słuchaj Loczek. Tydzień temu na tej imprezie w Sonic miał być Lay i był, ale tak wyszło, że Park i ja skończyliśmy w jednej z kabin, robiąc to, czego ty wstydzisz się oglądać - pomyślałem, jednocześnie mówiąc.
Kurwa.
Zjebałeś, Baekhyun.
Już nigdy więcej nie posłucham nauczycieli, kiedy mówią, że myślenie na głos jest dobre, bo to jest, kurwa, złe!
— Chwila moment, że jak?! — Twarz Lu przybrała kolor ciemnego różu, zresztą, tak samo jak i moja.
Gdyby ktoś się teraz na nas spojrzał, mógłby dojrzeć dwa, czerwone, urocze i zszokowane tulipany. Hoho, strzelam porównaniami niczym Mickiewicz fraszkami. Zaklaskałbym sam sobie, ale tak jakoś mnie sparaliżowało.
— Spałeś z Chanyeolem?! — pisnął mi do ucha, przez co niemal natychmiast lekko się odsunąłem.
Mamo, już znam powód mojej głuchoty.
Jeleń przebił mi bębenki swoimi rogami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top