#Chapter 41
NAMJOON
Już nie miałem wyrzutów sumienia w związku z wczorajszą nocą. Jeśli nie zrobiłbym tego, co zrobiłem, nie spędziłaby bezsennej nocy w Internecie i nie wymyśliłaby tego planu. W tym momencie pozostawało mi skupić się na uspokojeniu swojego penisa, ponieważ całe to jej mówienie o interesach bardzo mnie pobudzało. Miałem ochotę zerwać z niej letnią sukienkę i od razu zerżnąć ją na tej kanapie. Ale bałem się zrobić jakikolwiek ruch czy choćby to zasugerować.
Nie byłem pewny, czy już mi wybaczyła.
W Los Angeles wsiedliśmy do limuzyny i podwiozłem SeJeong do Lee Wines, gdzie był jej samochód.
-Może zjemy razem kolację? -zapytałem.
-Nie, dziękuję. Chcę po prostu jechać do domu i wygodnie usiąść na kanapie z dużym kieliszkiem wina w dłoni. Łączy nas bardzo szczególna więź -uśmiechnęła się ironicznie, wsiadając do swojego samochodu. -Miłego wieczoru, NamJoon!
Pomachała do mnie i odjechała.
Przez chwilę stałem bez ruchu z rękami w kieszeniach, kręcąc głową. Ta kobieta miała bzika, doprowadzała mnie czasami do szaleństwa! Ale właśnie ta jej nieobliczalność tak mnie pociągała i sprawiała, że codziennie pragnąłem jej bardziej...
Siedziałem właśnie przy biurku, przygotowując ofertę dla Lindena, kiedy do środka wszedł Will.
-Witam z powrotem! Jak było w Maine?
-Było okej. SeJeong chce otworzyć filię Lee Wines, która będzie sprzedawać tańsze wino, wyprodukowane z myślą o kobietach.
-Myślisz, że to dobry pomysł?
-Nie wiem. Brzmi nieźle, ale osobiście nie cierpię produktów skierowanych do konkretnej płci.
-Hm, z tego, co znam SeJeong, to twoje preferencje nie mają tutaj najmniejszego znaczenia. I tak zrobi to, co sobie zaplanowała.
-Wiem o tym. -Westchnąłem ciężko. -A jak tam sprawy z MinYoung?
-Wspaniale. -Uśmiechnął się od ucha do ucha. -W łóżku to prawdziwa lwica, choć ogólnie mówiąc, jest przesłodką dziewczyną. Naprawdę mi się podoba. Zobaczymy, co będzie dalej. Boję się zapytać, jak tam sprawy między tobą a SeJeong...
Wzruszyłem ramionami.
-Wkurzyłem ją i nadal jest na mnie obrażona, choć przeprosiłem.
-Chcesz powiedzieć, że ty, NamJoon Kim, przeprosiłeś kobietę? -Z niedowierzaniem uniósł brwi.
-Bardzo zabawne... A teraz spadaj. Mam coś do zrobienia.
Parsknął krótkim śmiechem i podszedł do drzwi.
-A tak przy okazji, to nie zapomnij o konferencji w piątek wieczór.
-Pamiętam. Ale dzięki za przypomnienie.
Kiedy wyszedł, sięgnąłem po telefon i zacząłem wybierać numer SeJeong, jednak rozmyśliłem się i włożyłem telefon z powrotem do kieszeni. Podniosłem się -chciałem ją zobaczyć, chciałem się przekonać, co porabia, więc postanowiłem po prostu odwiedzić ją w pracy.
-Jerry, sprzedajesz nasze wina od dziesięciu lat! Tak, wiem, że ostatnio mieliśmy problemy, ale teraz to ja kieruję firmą i wszystko znowu działa jak należy. Nie będziesz żałował! Przecież od lat to właśnie nasze wino najlepiej się u ciebie sprzedaje. Chcesz postawić na nas krzyżyk tylko dlatego, że mój ojciec popełnił kilka błędów? Ludzie popełniają błędy, Jerry. Ale obiecuję ci, że teraz będzie już tylko lepiej. Ufam ci i chcę, żebyś sprzedawał moje wino. Ale chcę też, żebyś ty mi zaufał i pozwolił mi robić swoje. Jeśli nie, to jestem pewna, że ten nowy sklep alkoholowy tuż za rogiem chętnie podejmie się sprzedaży mojego wina. Pewnie w tym momencie to twoja największa konkurencja... Wspaniale! Podjąłeś słuszną decyzję. Jeśli pojawią się jakieś problemy, dzwoń bezpośrednio do mnie. Zawsze znajdę dla ciebie czas. Do widzenia, Jerry!
-Brawo! -Klasnąłem w ręce. -Rozumiem, że odzyskałaś kolejnego sprzedawcę?
-Tak, przekonałam już dziesięciu. Czy mogę coś dla ciebie zrobić?
-Zawsze możesz coś dla mnie zrobić, księżniczko, ale tym razem chciałem tylko zapytać, czy wybierasz się na konferencję w piątek wieczorem do hotelu Beverly Hills?
-Nic nie wiem o żadnej konferencji. Josh! -wrzasnęła.
-Tak, madame Lee?
-Wiesz coś na temat konferencji w hotelu Beverly Hills w ten piątek?
-Tak. Czy mi się wydaje, czy nie przeglądałaś ostatnio korespondencji? -Zmarszczył czoło.
Przez chwilę szperała w korespondencji, której zebrał się całkiem spory stosik.
-Och. Faktycznie, coś tu jest. Nie jestem pewna.
-Myślę, że powinnaś iść -powiedziałem, stając przed jej biurkiem z rękami w kieszeniach.
-Dlaczego? -Zmrużyła oczy.
-Ponieważ będzie tam mnóstwo wpływowych osób, można będzie nawiązać ciekawe kontakty zarówno ze sprzedawcami, jak i biznesmanami. Myślę, że można będzie powoli zacząć rozpuszczać wici o nowej serii win.
-Dobry pomysł. W takim razie idę.
-Pójdziesz ze mną -uśmiechnąłem się. -W końcu jestem twoim partnerem w interesach, więc powinniśmy pokazywać się razem.
-Ciągle mi o tym przypominasz. -Westchnęła. -Dobrze, możemy iść razem, ale tylko jako partnerzy biznesowi. Zrozumiano?
-A niby w jakim charakterze mielibyśmy iść? Muszę już lecieć. -Odwróciłem się i ruszyłem w stronę drzwi.
-Tylko o tym chciałeś pogadać?
-W tym momencie tak. -Puściłem do niej oko.
Czułem się seksualnie niezaspokojony. Był to dla mnie zupełnie nowy stan i miałem wrażenie, że zaraz oszaleję. Mogłam myśleć tylko o SeJeong, przed oczami przez cały czas miałem jej piękne, nagie ciało, które leży pode mną, podczas gdy ja pieprzę ją i pieprzę...
-Hej, NamJoon! -Do mojego gabinetu wszedł Will.
-Czego? -warknąłem.
-Spokojnie... Coś się dzieje? -zapytał.
Z westchnieniem wstałem zza biurka i nalałem sobie szkockiej.
-Nie.
-A jednak coś się dzieje. Przecież widzę. Normalnie nie naskakujesz na ludzi w ten sposób.
-Naprawdę chcesz wiedzieć, co się dzieje? Chwilowo jestem niezaspokojony seksualnie. -Jednym haustem dopiłem drinka.
-Rozumiem. W takim razie wyjmij swój mały, czarny notesik i zadzwoń do którejś ze swoich dziewczyn. Dobrze wiesz, że każda z nich z chęcią zatroszczy się o spełnienie twoich potrzeb...
-Nie chcę nikogo z małego, czarnego notesika. Chcę uprawiać seks z SeJeong i tylko z SeJeong.
-W takim razie uprawiaj seks z SeJeong. -Najwyraźniej nie rozumiał, o co mi chodzi.
-Ale ona nie chce. Ciągle jest na mnie zła za tę noc w Maine.
-Posłuchaj, NamJoon. Wiesz, że zawsze byłem po twojej stronie i że zawsze będę. Widzę, że mocno cię wzięło z SeJeong, ale z powodów, których zupełnie nie rozumiem, próbujesz ze sobą walczyć. Dlaczego po prostu jej nie powiesz, co do niej czujesz? Wiem, że nigdy nie przepadałeś za mówieniem o swoich uczuciach, ale może właśnie ona jest tą osobą, przed którą powinieneś się otworzyć.
-Nie mogę.
-W takim razie, mój drogi przyjacielu, stracisz ją. To nie jest typ kobiety, która będzie czekać w nieskończoność, aż ty się weźmiesz w garść. Już ci to mówiłem, może już czas, żebyśmy dorośli? Kurczę, z tego wszystkiego zapomniałem, po co właściwie do ciebie przyszedłem.
SEJEONG
Urwałam się dziś wcześniej z pracy i pojechałam prosto do domu, gdzie byłam umówiona z MinYoung, żeby omówić jej pomysły na etykietki na butelki wina. Twierdziła, że na podstawie tego, co jej powiedziałam, już stworzyła kilka wstępnych projektów, a ja nie mogłam się doczekać, żeby je zobaczyć.
W domu natychmiast zrzuciłam szpilki i udałam się do kuchni, żeby sobie nalać kieliszek wina. Ciężki dzień równa się wino. Kiedy się przebierałam w domowe ciuchy, z dołu usłyszałam głos MinYoung.
-Se, już jestem!
-Zaraz do ciebie schodzę! -zawołałam z sypialni.
Kiedy zeszłam na dół, nalałam MinYoung mrożonej herbaty, wzięłam swój kieliszek wina i usiadłyśmy w salonie, żeby omówić jej pomysły.
-Są świetne! -Uśmiechnęłam się, przeglądając jej propozycje. -Myślę, że idealnie pasują do naszego wina.
-Dzięki!
-Myślisz, że NamJoon'owi też się spodobają?
-A kogo obchodzi, co się spodoba NamJoon'owi? To mój pomysł, moja firma i moja decyzja.
-Ciągle jesteś na niego zła za tamtą noc?
-Nie, po prostu, ogólnie mówiąc, mam go dość. Nie zgadzam się, żeby nadal mnie wykorzystywał. Jemu chodzi tylko o seks.
-Nie sądzę. Will mi powiedział, tylko przypadkiem nie powtarzaj tego NamJoon'owi, że dla NamJoon'a jesteś kimś więcej niż partnerką biznesową czy też przyjaciółką.
-Taaa... Jestem dla niego sekszabawką. -Zmarszczyłam gniewnie brwi.
-Hm, nie mówię, że nie, ale Will powiedział, że NamJoon nie potrafi wyrażać swoich uczuć.
-Och, doprawdy? Posłuchaj, MinYoung, nie chcę rozmawiać o NamJoon'ie Kim'ie. W tym momencie zależy mi na rozkręceniu tej nowej serii win, żebym mogła jak najszybciej oddać mu pieniądze, które zainwestował w Lee Wines, i odzyskać swoją firmę.
-Dobrze wiesz, że jesteś w nim zakochana. Masz to wypisane na tej swojej ślicznej buźce. -Uśmiechnęła się przebiegle.
-To, co do niego czuję, nie ma żadnego znaczenia. On nigdy nie odwzajemni moich uczuć. To nie jest facet dla mnie i nie wolno mi o tym zapomnieć.
*
*
*
Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!
Mój instagram: wanessa_w._
Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!
Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.
Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!
Brakuje mi waszych komentarzy więc poproszę więcej!!!
Pozdrawiam was, Wanessa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top