#Chapter 31

SEJEONG

Następnego dnia do mojego gabinetu wszedł wujek Robbie.

-Dobre wieści, SeJeong! Zwróciliśmy pieniądze na fundusz emerytalny. Poza tym rozmawiałem z Kenem Rainesem. Jest zadowolony, że uregulowaliśmy dług, i powiedział, że mogą zacząć wysyłać nam winogrona już jutro, ale od tej pory życzy sobie, żebyśmy płacili im z góry.

-Dlaczego?

-Nie jestem pewien. Pewnie już nam nie ufają.

-Cóż, tak się nie robi interesów. Oni przysyłają winogrona, my płacimy.

-Musisz go zrozumieć, ma złe doświadczenia. Przez długi czas zalegaliśmy u niego z płatnością na ponad dwa miliony dolarów. Pewnie potrzebuje chwili, żeby znowu nam zaufać. A teraz przepraszam, ale muszę się zająć spłaceniem pozostałych wierzycieli. Podjęłaś słuszną decyzję, SeJeong! Jestem pewien, że Lee Wines szybko stanie na nogi!

Lekko się do niego uśmiechnęłam, kiedy wychodził z gabinetu. W tym momencie zadzwonił telefon. Zerknęłam na wyświetlacz, to była MinYoung.

-Hej, kochana!

-Nigdy nie uwierzysz, kto do mnie właśnie zadzwonił!

-Kto?

-Ten przyjaciel NamJoon'a, Will.

-Czego chciał?

-Zaprosił mnie na lunch, chce przeglądnąć moje portfolio! Być może będzie dla mnie miał jakieś zlecenia. Mówiłaś coś na ten temat NamJoon'owi?

-Tak. Tamtego dnia, kiedy się u mnie spotkaliście, zauważył, że jesteś przygnębiona, i pytał mnie, co się stało. Powiedziałam, że straciłaś pracę, a on zaoferował pomoc.

-Wow. Dzięki, SeJeong! Bardzo cię kocham...

-Nie ma sprawy! Ja też cię kocham. Wiem, że wszystko ci się ułoży.

-Mam nadzieję... Okej, wracaj do pracy. A ja lecę poszukać czegoś ładnego do ubrania.

Roześmiała się.

-Miłego lunchu! Daj znać, jak było.

-Jasne!

Ledwo skończyłam rozmowę, gdy do gabinetu weszło dwóch mężczyzn. Ruszyli w kierunku stojącej w rogu kanapy i zaczęli ją wynosić.

-Przepraszam! -Wstałam zza biurka. -Co panowie właściwie robią?!

-Wynosimy to stąd. Mamy tu wstawić biurko.

Niech to! NamJoon.

-Przecież wiedziałaś, że będę miał tu biurko -powiedział NamJoon, wchodząc do środka.

-Ale nie sądziłam, że to będzie dziś ani w tym tygodniu, ani nawet w tym miesiącu -prychnęłam.

-Im szybciej, tym lepiej -uśmiechnął się pogodnie. -Jak się pani dzisiaj miewa, panno Lee?

-No to mamy to wynosić, czy nie? -Niecierpliwił się wielki, krzepki mężczyzna w poplamionej koszulce.

-Tak. Proszę to wynieść -powiedział NamJoon.

Usiadłam za biurkiem.

-U mnie wszystko w porządku, panie Kim. A u pana?

-Świetnie.

Mężczyźni szybko poradzili sobie z kanapą, a na jej miejsce wstawili biurko ze szklanym blatem.

-Proszę trochę przesunąć -polecił NamJoon. -Krzesło będzie stało pod ścianą.

-Może też stać po drugiej stronie -zauważyłam.

-Może... ale jeśli będzie stało pod ścianą, będę miał o wiele lepszy widok -uśmiechnął się znacząco.

Cholera! Musiałam zacisnąć uda.

Kiedy tylko mężczyźni wnieśli biurko oraz obity ciemnobrązową skórą fotel biurowy z wysokim oparciem, NamJoon rozparł się na nim i spojrzał na mnie z uśmiechem.

-O, tak! Widok jest o wiele lepszy...

-Nie masz przypadkiem czegoś do roboty? -zapytałam.

-Mam, ale przede wszystkim chciałem się upewnić, że moje biurko trafiło na swoje nowe miejsce. Tak czy siak, wyjeżdżam teraz służbowo na kilka dni.

-Gdzie jedziesz?

-A czy to ważne? To nie ma nic wspólnego z Lee Wines.

-Nie, to nieważne.

-Dobrze. Muszę już iść. Mój samolot wkrótce odlatuje. Postaraj się nie wpaść w jakieś kłopoty, kiedy mnie tu nie ma. -Puścił do mnie oko.

-Tak zrobię. A tobie radzę to samo.

-Nic nie mogę obiecać... -Z łobuzerskim uśmiechem opuścił mój gabinet.

Zacisnęłam pięści, po czym wypuściłam powietrze, które nieświadomie przetrzymywałam w płucach i sięgnęłam po telefon.

-SeJeong, kochanie! -ucieszył się Carlos. -Nie słyszałem cię całe wieki!

-Cześć, Carlos! Potrzebuję przysługi. Naprawdę dużej przysługi...

-Dla ciebie wszystko, kotku!

-Jak szybko jesteś w stanie dotrzeć do mojego biura w Lee Wines?

-Będę tam w mgnieniu oka! A czego potrzebujesz?

-Powiem ci na miejscu -uśmiechnęłam się. -W taki razie do zobaczenia wkrótce!

Kiedy wróciłam z łazienki, Carlos już stał w progu mojego gabinetu.

-Miło znowu cię widzieć, Carlos! -Uściskałam go.

-Ciebie też dobrze widzieć, SeJeong! No to, o co chodzi?

-Rozejrzyj się. Co widzisz? -Machnęłam ręką dokoła.

-Szaroburo. Nudno. Zniechęcająco. Ale... widzę potencjał!

-Wspaniale -uśmiechnęłam się. -Chciałabym czuć się zainspirowana i zmotywowana za każdym razem, kiedy siadam za tym biurkiem. Chciałabym, żeby ludzie czuli się mile widziani, zrelaksowani, żeby czuli się jak u siebie w domu za każdym razem, kiedy tu wejdą. Chcę stuprocentowo kalifornijskiego stylu!

-Możemy się zainspirować oceanem. -Podparł rękami boki. -Widzę aksamitne, nasycone kolorem ściany w barwie morza, drukowane w fale, długie do ziemi draperie po obu stronach okien oraz dopasowane kolorystycznie chodniczki pod każdym biurkiem. Och...! -wykrzyknął, jakby nagle go olśniło. -I sznury kryształowych koralików spływających po ścianach! Może jeszcze kilka kryształowych lamp do kompletu i wygodne fotele w kolorze morskim dla gości.

-Idealnie! -ucieszyłam się. -Tylko na te wszystkie zmiany mam zaledwie kilka dni. Terminy gonią...

-Hm... -Spojrzał w dół. -Ta podłoga do niczego się nie nadaje... Widzę tutaj kafelki w kolorze morskim i białym, poukładane we wzór szachownicy.

-Brzmi nieźle. Jesteś w stanie to zrobić w kilka dni?

-Jasne! Żaden problem. Nowe zlecenie zaczynamy dopiero na początku przyszłego tygodnia. Obdzwonię dzisiaj moich ludzi, a jutro zaczniemy remont. Przykro mi też o tym wspominać, SeJeong, ale będziesz potrzebować nowego biurka... To nie będzie pasować do nowej stylizacji.

-Zostawiam ci wolną rękę, Carlos. Wywal stare i załatw nowe!

-Będziemy w kontakcie, kochanie. -Pocałował mnie w policzek.

Poszłam na dół do magazynu i wzięłam kilka pudeł, żeby zapakować do nich zawartość biurka ojca.

-Wyprowadzasz się? -zapytał Josh, kiedy przechodziłam koło jego biurka.

-Postanowiłam trochę odświeżyć swój gabinet.

-Fajnie. Ten facet się tym zajmie?

-Tak. Przez kilka dni w moim gabinecie będzie remont, więc będę korzystać z biurka stojącego koło twojego. Będziemy kolegami zza biurka -uśmiechnęłam się łobuzersko.

-Cudownie. -Josh wywrócił oczami. -Zadzwoń do chłopaków ze spedycji i poproś, żeby w ciągu kilku godzin opróżnili mój gabinet. Niech zaniosą wszystko do magazynu. -Czy NamJoon wie o tym małym odświeżeniu waszego wspólnego biura...?

-Nie. Będzie miał niespodziankę, kiedy wróci z podróży służbowej. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę jego minę?

Josh spojrzał na mnie zmrużonymi oczami.

-Co ty właściwie kombinujesz, SeJeong?

*

*

*

Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!

Mój instagram: wanessa_w._

Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!

Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.

Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!

Brakuje mi waszych komentarzy więc poproszę więcej!!!

Pozdrawiam was, Wanessa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top