#Chapter 13
SEJEONG
Kiedy już zamknęły się za nim drzwi, oparłam się ciężko o nie i powoli ześlizgnęłam się na podłogę. Westchnęłam przeciągle, myśląc o tym, co się właśnie wydarzyło. Powiedzieć, że w łóżku był bogiem, to nic nie powiedzieć!
Wiedziałam, że będzie dobry, ale nie sądziłam, że można być aż tak dobrym! Sprawił, że moje ciało znalazło się w stanie euforii, było to doświadczenie, którego nigdy nie zapomnę! W czasie seksu całkowicie się w nim zagubiłam. Jego ręce, jego język, jego usta, jego ciało.
Mój Boże, jego ciało!
Idealne. Twarde. Wspaniale ukształtowane w każdy możliwy sposób. Każdy mięsień był idealnie wymodelowany. Był silny, nigdy nie zapomnę, jak się czułam, kiedy tonęłam w jego objęciach. Zabrał mnie do miejsc, w których nigdy wcześniej nie byłam. O których nie wiedziałam, że istnieją. Ciągle czułam go wewnątrz siebie.
Dziwne, co?
Seks to seks, ale dzisiejszej nocy seks był czymś więcej. Nie potrafię tego wyjaśnić, bo brak mi słów. Nigdy wcześniej nie wierzyłam w magię, teraz zaczęłam.
Pokręciłam głową, próbując przywołać się do porządku. Wiedziałam, że muszę pamiętać, z kim mam do czynienia. To NamJoon Kim, mężczyzna, który wiedział, co robi.
Chciał uratować moją firmę, ale za jaką cenę?
Następnego dnia rano weszłam do gabinetu z kawą w ręku. Josh, mój asystent, wszedł za mną. Kilka dni przed śmiercią ojca Rita, która od dwudziestu pięciu lat była jego sekretarką, odeszła z pracy, żeby się zająć chorym mężem. Josh został przysłany z agencji na zastępstwo, ale kiedy zaczęłam pracę, postanowiłam go zatrudnić na stałe. Miałam wystarczająco dużo na głowie, żeby jeszcze się zajmować szukaniem nowego asystenta. Josh był na miejscu, lubiłam go, a on lubił mnie. Przynajmniej tak mi się wydawało.
-Za pół godziny masz zebranie zarządu.
-Dzisiaj? Dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz? A tak przy okazji, dzień dobry, Josh!
-Dzień dobry, SeJeong! Wszystko jest w twoim kalendarzu. Nie sprawdziłaś? -zapytał, co mi się wydało trochę bezczelne.
-Nie, chyba nie. Czy to należy do moich obowiązków? -Z jękiem osunęłam się na krzesło.
-Tak.
-W porządku, Josh. Zorganizujemy to tak. Jesteś moim asystentem, prawda?
-Tak. -Zmrużył oczy.
-Więc od dziś jesteśmy nierozłączni jak bliźnięta syjamskie. Jasne? Nieważne, o co cię poproszę, nawet jeśli nie będzie to miało nic wspólnego z pracą, masz to zrobić. Ja i ty -podkreśliłam wagę sprawy, wskazując palcem najpierw na siebie, a potem na niego -staniemy się sobie bardzo bliscy. Nie wpuszczam do swojego życia zbyt wielu ludzi, ale dla ciebie zrobię wyjątek, ponieważ jesteś mi potrzebny. A jeśli o coś cię poproszę, to ma to pozostać między nami. Jasne?
-Tak, rozumiem. -Znacząco podniósł brew. -Jeśli to wszystko, to muszę wracać za swoje biurko.
-W porządku. Wracaj do pracy -uśmiechnęłam się.
Musiałam się przygotować na spotkanie z zarządem, byłam pewna, że nie zostawią na mnie suchej nitki. Przez całą noc oka nie zmrużyłam, myślałam o NamJoon'ie. Dobrze to rozegrałam, wyrzucając go zaraz po seksie. Musiałam mu pokazać, kto tu rządzi. Seks z nim w ogóle nie powinien się wydarzyć, jednak miał miejsce, a ja byłam gotowa stawić czoło konsekwencjom, jakiekolwiek by one nie były. Czas pokaże.
Mój telefon zaczął dzwonić. To była MinYoung.
-Dzień dobry! -odebrałam.
-Dobry... Możemy się spotkać po pracy? Mam ci coś do powiedzenia.
-Jasne! Miałam zamiar zadzwonić do ciebie później, bo też mam ci coś do powiedzenia.
-W porządku. Może u ciebie? Po drodze wstąpię po jakąś chińszczyznę.
-Brzmi nieźle! Nie zapomnij o sajgonkach i ciasteczkach z wróżbą!
-Nie zapomnę -odparła cichym głosem.
-Hej, wszystko w porządku? -zapytałam niespokojnie.
-Tak. Wszystko gra. Do zobaczenia później.
Coś było nie tak. Ale wiedziałam, że nie mogę się tym teraz zająć. W tym momencie miałam przed sobą starcie z radą nadzorczą.
NAMJOON
Przez całą noc oka nie zmrużyłem, myślałem o SeJeong. Musiałem się dowiedzieć, z kim dokładnie mam do czynienia.
-Dziękuję, że zgodziłeś się ze mną spotkać SeokJin -powiedziałem, podając mu na powitanie dłoń, i usiadłem naprzeciwko jego biurka.
-Nie ma problemu, NamJoon. Muszę przyznać, że twój telefon mnie zaskoczył. Co mogę dla ciebie zrobić? -Odchylił się na krześle i splótł palce.
-Chciałem zapytać o jedną z twoich byłych pracownic, SeJeong Lee.
-Co chcesz wiedzieć?
-Jakim była pracownikiem? I chcę usłyszeć prawdę. Z tego co wiem, ominął ją duży awans.
-Tak, niestety awansowany został ktoś inny. Ale była cholernie dobrym pracownikiem. Bardzo bystra. Prawdopodobnie jedna z najbystrzejszych i najbardziej kreatywnych osób, które dla mnie pracowały.
-Jakieś szczegóły?
-Cóż... -Zdjął z nosa okulary w czarnych oprawkach. -Zarobiła dla nas więcej niż jakikolwiek inny pracownik. Jedna z moich pracownic totalnie zawaliła z Nike, prawie zrezygnowali ze współpracy z nami, ale do akcji wkroczyła SeJeong i uratowała sytuację. Złożyła im korzystne propozycje i osobiście dopilnowała, żeby od tej pory nasza współpraca przebiegała nienagannie. Dzięki niej znowu są zadowoleni.
-W takim razie dlaczego nie dostała tego awansu?
-To trochę skomplikowane... Mogę zapytać, skąd zainteresowanie jej osobą? Wiesz, że przejęła teraz firmę swojego ojca?
-Tak, wiem. Ta firma jest w sporych tarapatach. Zastanawiam się, czy w nią nie zainwestować, ale najpierw muszę wiedzieć, z kim dokładnie mam do czynienia.
-Jeśli ktokolwiek jest w stanie postawić tę firmę na nogi, to właśnie SeJeong. Nie tylko potrafi robić dobre interesy, ale ma też niezwykłego nosa. Ludzie ją uwielbiają. Potrafi tak podejść swojego najbardziej zagorzałego wroga, że ten staje się jej najlepszym przyjacielem. Umie postępować z ludźmi. Tak jak mówiłem, bez wahania dałbym jej ten awans, gdybym...
-Gdybyś myślał głową, a nie kutasem, co? -Uśmiechnąłem się bezczelnie.
Opuścił wzrok, najwyraźniej zażenowany.
-Wiesz, jak to jest w naszym świecie, NamJoon...
Podniosłem się z miejsca.
-Nie, nie wiem, SeokJin. Nie wiem, ponieważ ja nie pozwalam swojemu kutasowi decydować w sprawach zawodowych. Biznes to biznes, a przyjemności to przyjemności. Musisz się nauczyć rozdzielać te dwie sprawy, inaczej pójdziesz na dno. Jeszcze raz dzięki za spotkanie. -Z tymi słowy wyszedłem z jego gabinetu.
SEJEONG
-Za kogo oni, do cholery, się uważają? -wyrzuciłam gniewnie z siebie, wypadając jak burza z sali konferencyjnej.
-Za radę nadzorczą -odparł wujek Robbie.
-Dają mi sześć miesięcy na postawienie firmy na nogi, w przeciwnym razie wylatuję. Sześć miesięcy to jakiś absurd! Tego się nie da zrobić w sześć miesięcy, a oni dobrze o tym wiedzą! W ten sposób próbują się mnie pozbyć.
-Uspokój się, SeJeong! -Wujek położył mi ręce na ramionach i lekko ścisnął. -Nie pozwól im się sprowokować.
-Jak mogę nie pozwolić im się sprowokować? To jest moja rodzinna firma i niech mnie, jeśli pozwolę się z niej wywalić!
-I to jest właśnie ta waleczna kobieta, na którą czekałem! -Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. -Pędzę na kolejne spotkanie. Dam później znać, o czym była mowa.
Usiadłam za biurkiem i oparłam czoło o blat.
-Wszystko w porządku, SeJeong? -zaniepokoił się Josh.
-Nie. -Podniosłam głowę. -Chcę, żebyś znalazł mi wszystko, co możesz, na temat każdego członka rady nadzorczej.
-Hę?
-Potrzebuję informacji na temat każdego członka rady nadzorczej. Wszystko, co będziesz w stanie wygrzebać, a chcę, żebyś pogrzebał naprawdę głęboko... To stare korporacyjne wygi, jestem pewna, że w szafie każdego można znaleźć jakieś szkielety.
-Hm... No dobra. Coś jeszcze? -Nie w tej chwili.
Zadzwonił mój telefon. Rzuciłam okiem na wyświetlacz, to był NamJoon.
Nie... To nie był dobry moment!
-Halo?
-Witaj, księżniczko! Myślałem, że może zjemy dziś razem kolację? Co ty na to?
-Nie mogę. Umówiłam się z MinYoung.
-Nie możesz umówić się z nią na inny dzień?
-Nie. Dziś jestem zajęta. Ale jestem pewna, że masz mnóstwo przyjaciół, którzy chętnie zjedzą z tobą kolację.
-Nie o to chodzi. Chciałem się z tobą umówić, żeby przy okazji omówić parę rzeczy.
-Cóż, będziesz musiał poczekać. Wieczór mam już zaplanowany.
-Nie uważasz, że interesy są trochę ważniejsze?
-Nie zawsze. Moja najlepsza przyjaciółka mnie potrzebuje, a ja nie mam zamiaru jej zawieść.
-Jak sobie życzysz... W takim razie być może będę musiał ponownie przemyśleć moją propozycję wyciągnięcia twojej firmy z kłopotów.
Odsunęłam telefon od ucha i uważnie mu się przyjrzałam.
Czy NamJoon mówił poważnie?
Tylko dlatego, że nie chciałam zjeść z nim kolacji?
Dupek.
-Zrobisz, jak będziesz uważał. Muszę kończyć. -Klik. -Josh! -wrzasnęłam.
-Tak, SeJeong? -Natychmiast zjawił się w moim gabinecie.
-Zadzwoń do winnicy. Pojadę tam jutro, żeby się z nimi spotkać. Albo czekaj... Nie! Nie dzwoń. Zrobię im niespodziankę.
-Okej. -Westchnął i wyszedł.
*
*
*
Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!
Mój instagram: wanessa_w._
Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!
Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.
Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!
Brakuje mi waszych komentarzy więc poproszę więcej!!!
Pozdrawiam was, Wanessa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top