#Chapter 23

SEJEONG

Jego jacht i jego impreza?

Wow!

Byłam pod wrażeniem. Akurat przechodził koło nas kelner z tacą kieliszków szampana, NamJoon sięgnął i podał mi jeden.

-Zachowaj umiar... Nie chcę powtórki z ubiegłej nocy -uśmiechnął się znacząco.

-Nie martw się! Też tego nie chcę. Ciągle nie najlepiej się czuję...

Na jachcie musiało być co najmniej dwieście osób -tańczyli, rozmawiali, śmiali się i pili. Sama śmietanka towarzyska, mężczyźni ubrani w najlepsze garnitury i fraki, a kobiety... hm, powiedzmy, że nigdy nie widziałam tak wielu wyeksponowanych cycków w jednym miejscu.

Starsi mężczyźni spacerowali z uwieszonymi u ich ramion młodszymi kobietami, a starsze panie dumnie kroczyły u boku młodszych kochanków, najwyraźniej dumne ze swoich cukiereczków.

-Mówiłem ci już, jak pięknie i olśniewająco dzisiaj wyglądasz? -wyszeptał NamJoon, pochylając się do mojego ucha.

-Jeszcze nie... Dziękuję. -Upiłam łyk szampana.

-Zaraz wrócę. Muszę zamienić z kimś parę słów.

Kątem oka zauważyłam kogoś znajomego. Spojrzałam w tamtą stronę i z moich ust wyrwał się cichy okrzyk.

To był JiMin!

Jednak tym razem nie towarzyszyła mu rudowłosa kobieta, z którą rozmawiałam w toalecie kasyna. Był z wysoką, długonogą brunetką. Szczerze, to Ruda była o wiele ładniejsza.

-SeJeong? -Przechylił głowę, podchodząc do mnie.

-Witaj, JiMin.

-Co ty tu robisz?

-Zostałam zaproszona. A co ty tutaj robisz?

-Roger poprosił mnie, żebym towarzyszył jemu i jego żonie. Można tu nawiązać sporo interesujących kontaktów biznesowych. A tak przy okazji, to wyrazy współczucia z powodu twojego ojca. Słyszałem, że odziedziczyłaś Lee Wines?

-Dzięki. Owszem, odziedziczyłam. Spełniam marzenia. -Uniosłam w jego stronę kieliszek.

Podeszła do nas długonoga brunetka i swobodnie objęła go ramieniem.

-Z kim rozmawiasz, kochanie? -Obrzuciła mnie podejrzliwym spojrzeniem.

-To SeJeong. SeJeong, poznaj Mirandę.

-Miło mi cię poznać, Mirando. -Wyciągnęłam do niej rękę.

-Mnie również. Skąd się znacie? -zapytała z zaciekawieniem.

Na paskudnej gębie JiMin'a odmalowała się najczystsza panika, najwyraźniej nie wiedział, jak jej powiedzieć, że jestem jego byłą dziewczyną.

-JiMin i ja umówiliśmy się kilka razy.

-Czyli byliście parą?

-Nie, tak bym tego nie ujął -powiedział szybko.

Zmrużonymi oczami wpatrywałam się w jego kłamliwe oczy.

Miał ochotę pograć w te swoje gierki?

Ależ proszę bardzo!

-Nie, nie byliśmy parą. Po prostu kilka razy zjedliśmy kolację. Rozmawialiśmy wyłącznie o interesach.

-Właśnie! SeJeong jest dyrektorem generalnym Lee Wines.

-A, rozumiem. -Uśmiechnęła się z ulgą.

-Cóż, miło było znowu cię zobaczyć, SeJeong! Trzymaj się. -powiedział JiMin z irytująco zadowoloną miną, po czym położył rękę na plecach Mirandy i odeszli.

-Kto to był? -zapytał NamJoon, wracając do mnie.

-JiMin.

-Ten JiMin, którego auto tak nieładnie potraktowałaś?

-Ten sam. -Uśmiechnęłam się. -Czy przypadkiem na tym śliczniutkim jachcie nie masz laptopa?

-Jest w moim biurze. Dlaczego pytasz?

-Czy mogę z niego szybko skorzystać?

-Co ty knujesz...? -Uważnie mi się przyjrzał zmrużonymi oczami.

-Muszę tylko coś sprawdzić.

-Chodźmy. -Położył mi rękę nisko na plecach i poprowadził mnie przez tłum, a potem w dół do swojego biura.

Usiadłam za jego biurkiem i zalogowałam się na komórkę JiMin'a.

-SeJeong, serio?

Nieuważnie machnęłam ręką na znak, żeby był cicho, po czym zaczęłam przeglądać wiadomości JiMin'a.

„Przepraszam, kotku, ale musimy odwołać dzisiejszą kolację. Roger poprosił, żebym towarzyszył jemu i jego żonie na przyjęciu koktajlowym. Wynagrodzę Ci to, obiecuję!"

„Szkoda... Tak czekałam na spotkanie z Tobą"

„Wiem, kochanie. Przepraszam. Spotkamy się jutro"

„Okej. Tak bardzo Cię kocham"

„Ja też Cię kocham, skarbie! Staje mi na samą myśl o tym, że mnie kochasz. Nie mogę się doczekać, kiedy zerżnę ten twój słodki, idealny tyłeczek"

A fuj! Serio? Czy naprawdę właśnie to przeczytałam?

-Wow, facet ma gadane! -powiedział NamJoon. -Pozwoliłaś mu kiedyś to zrobić? -Uśmiechnął się od ucha do ucha.

-Nie chciałbyś wiedzieć... -Uśmiechnęłam się cierpko.

Żal mi było tej Rudej. Nie miała pojęcia, że umawia się z takim kłamliwym, niewiernym dupkiem. Tak jak ja nie wiedziałam... Zaczęłam pisać wiadomość...

-SeJeongLee! -zawołał NamJoon. -Co ty wyrabiasz?

-Zobaczysz -uśmiechnęłam się.

„Hej, kochanie, tak bardzo za Tobą tęsknię! Może dołączysz do mnie? Jestem w Marina Venice Yacht Club na jachcie. Na pewno mnie znajdziesz. Przyjedź szybko, nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę Twoją piękną twarzyczkę!"

-Jak się nazywa twój jacht? -zapytałam.

-„Rozrywka".

Wywróciłam oczami.

„Jacht nazywa się Rozrywka"

-A co zrobisz, jeśli ona odpowie na SMS'a, a on przeczyta jej odpowiedź? -chciał wiedzieć NamJoon.

-Tak się nie stanie, ponieważ odpowiedź przyjdzie na mój telefon -uśmiechnęłam się dumnie.

Dokładnie w tym momencie zapikał mój telefon.

„O mój Boże, naprawdę? To takie ekscytujące! Przyjadę, jak najszybciej będę mogła. Kocham Cię!"

„Ja też Cię kocham, skarbie. Spiesz się!"

Wylogowałam się z jego konta i zamknęłam klapę laptopa NamJoon'a.

-Złamiesz serce tej biednej dziewczynie. Zdajesz sobie z tego sprawę?

-Im prędzej się dowie, tym lepiej dla niej. Przynajmniej zaoszczędzi trochę czasu.

-Nie mam słów na to, czego świadkiem właśnie byłem -powiedział, kiedy opuściliśmy biuro i wracaliśmy na przyjęcie.

Kiedy NamJoon zostawił mnie na chwilę, żeby porozmawiać ze znajomymi, zobaczyłam siedzącą samotnie na ławce Mirandę. Wzięłam z tacy dwa kieliszki szampana, podeszłam do niej i wręczyłam jej jeden.

-Napijesz się? -zapytałam z uśmiechem.

-Jasne! Dziękuję.

-Gdzie jest JiMin?

-Musiał iść do łazienki.

-Więc... od jak dawna się spotykacie?

-Od czterech miesięcy.

Zakrztusiłam się szampanem.

Przecież zerwaliśmy ze sobą dopiero dwa miesiące temu!

Jednocześnie umawiał się z nią, z Rudą i ze mną.

-Wszystko w porządku? -zapytała Miranda, klepiąc mnie po plecach.

-Tak. Zakrztusiłam się. Cztery miesiące. To znakomicie. Jesteście naprawdę piękną parą.

-Wykasłałam te słowa.

-Dzięki. To była miłość od pierwszego wejrzenia, zarówno dla mnie, jak i dla niego. Pierwsze słowa, które do mnie powiedział dosłownie zwaliły mnie z nóg...

-A co powiedział? -Przechyliłam pytająco głowę.

-„Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką w życiu spotkałem" -rozmarzyła się.

Żołądek mi się ścisnął, poczułam, że chyba zaraz zwymiotuję. Podniosłam wzrok i zobaczyłam zbliżającego się do nas JiMin'a z wyrazem czystej paniki wypisanym na twarzy.

-Witaj ponownie, SeJeong! O czym rozmawiacie?

-O tobie. -Uśmiechnęłam się. -Miranda właśnie mi mówiła, że to była miłość od pierwszego wejrzenia. Tak się cieszę, że odnalazłeś swoje szczęście, JiMin. -Wstałam i położyłam rękę na jego klatce piersiowej, choć tak naprawdę miałam ochotę żywcem wyrwać mu serce z ciała.

-Dzięki, SeJeong. Możemy chwilę porozmawiać na osobności? Jest pewna rzecz związana z naszą współpracą, którą chciałbym omówić.

-Jasne.

Zadbał, żebyśmy znaleźli się w bezpiecznej odległości od Mirandy, w miejscu, gdzie nie było wielu ludzi.

-Jestem naprawdę szczęśliwy z Mirandą i nie chcę, żebyś to spieprzyła -powiedział. -To ty ze mną zerwałaś, pamiętasz? Zerwałaś przez SMS'a! Zdajesz sobie w ogóle sprawę, jak bardzo mnie to zraniło? Przez kilka tygodni nie wiedziałem, co z sobą zrobić. I właśnie gdy zacząłem się obawiać, że nigdy się nie otrząsnę po rozstaniu z tobą, poznałem Mirandę.

Cholera jasna! Czy to się działo naprawdę? Czy naprawdę właśnie uraczył mnie tym stekiem bzdur?

-Posłuchaj, JiMin, naprawdę się cieszę, że kogoś poznałeś. Ja po prostu przechodziłam trudny okres w życiu i nie byłam gotowa na związek. Przykro mi, że cię zraniłam. -Poczułam podchodzące do gardła wymioty.

-W porządku. Wybaczam ci. Powodzenia we wszystkim SeJeong! -Uśmiechnął się i odszedł.

Ściskałam kieliszek tak mocno, że miałam wrażenie, że zaraz pęknie.

-Czy mogę jeszcze raz zapytać, co jest grane? -zapytał NamJoon, podchodząc do mnie.

-Wybaczył mi, że zerwałam z nim SMS'em. A chwilę wcześniej pogawędziłam sobie miło z jego dziewczyną. Wygląda na to, że spotykają się od czterech miesięcy.

-Co? -NamJoon przechylił głowę. -Poczekaj chwilę... Czyli jednocześnie spotykał się z tobą, z nią, a na dodatek jeszcze z Rudą? -Tak. -Dopiłam szampana.

-Cholera. -Pokręcił głową. -Facet ma jaja! Wszystko w porządku?

-Tak. -Uśmiechnęłam się. -Możesz podziękować jemu i mojemu ojcu za to, że nie ufam mężczyznom.

Odeszłam kilka kroków.

*

*

*

Pamiętacie 750 obserwacji na instagramie i pojawi się coś nowiutkiego także warto słoneczka zajrzeć i się postarać!

Mój instagram: wanessa_w._

Ale co to dla was przecież jesteście najlepsi!

Dziękuję. Zostaw po sobie ślad.

Głos + komentarz = zadowolona, pełna energii pisarka!

Brakuje mi waszych komentarzy więc poproszę więcej!!!

Pozdrawiam was, Wanessa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top