ROZDZIAŁ 8
Lili:
Żeby ten gnojek się w końcu ode mnie odwalił, zgodziłam się powiedzieć mu coś. Nie wiem po co mu to, ale i tak nie mam nic do stracenia. NATO wie o mnie wiele ale wiadomo. Nie powiem mu wszystkiego bo pobiegnie do nich jak mysz do sera.
-Ulubiony kolor?
-Czarny.
-Zwierzę?
-Pies.
-Hobby?
-Na pewno wiesz.
-Zespół?
-Po co zadajesz mi te durne pytania - już zaczął mnie irytować. Co to w ogóle za pytania?!
-Mówiłem chcę cię lepiej poznać.
-Irytują mnie te pytania. Nie zapominaj, że ja nie jestem jedną z tych panienek w szkole.
-No dobra... Słuchaj krąży wiele plotek i historii dlaczego jesteś... Taka... Chcę usłyszeć jaka jest prawda.
-Prawda? A co takiego mówią? - hmm co oni powymyślali.
-Że stałaś się taka po zabójstwie rodziny. A jak jest naprawdę?
-Otóż taka, że nie stałam się "taka" po śmierci mamy. Jestem taka od urodzenia.
-Ale Mery miała czarne włosy. Dlaczego ty masz białe?
-Mama spotykała się z człowiekiem. Włosy to jedyny dowód, że moim ojcem jest człowiek.
-A lustro? Jak to robisz, że możesz być w wielu miejscach w parę sekund?
-Trudno to wyjaśnić. Najlepiej zobaczyć to na własne oczy. Ale nie licz na to - mówię od razu. Nikt, nawet Jack nie był w moim świecie. I tak ma zostać. To jest tylko i wyłącznie moja sprawa.
-Rozumiem... A... - chciał zadać kolejne pytanie ale nagle do domu wpadło czterech agentów z maskami. Co jest?!
Wyciągnęłam sztylety ale nie zdążyłam nic zrobić. Rzucili mi pod nogi jakiś granat. Dym rozniósł się po całym domu. Nie mogłam oddychać. Próbowałam nie zasypiać, ale w końcu to było silniejsze ode mnie. Ostatnie co pamiętam to szarpiącego się z kimś Liam'a, a później wpadłam w otchłań ciemności.
***
Liam:
Cholera jasna! Skąd oni wiedzieli, że Lili tu będzie?! Kurwa przecież mam nadajnik. Każdy z NATO je ma. I co mam zrobić. Udało mi się ich przekonać, że to ja chciałem pierwszy ją załatwić i to mi uratowało dupe.
Dobra może i Lili mnie nie toleruje, ale muszę ją uwolnić. Bo w sumie z rodziny mam tylko ją. Matka pracuje w burdelu, a ojca widuje tylko w pracy. Kiedy usłyszałem od ojca prawdę to w głębi duszy naprawdę chciałem się czegoś o niej dowiedzieć.
Ale co ja mam zrobić... Nie mogę jej uwolnić bo się zorientują, że to ja, ale jest ktoś kto może mi pomóc, muszę ich tylko znaleźć... Już wiem!
Wybiegłem z domu i zatrzymałem się na granicy lasu. Mam nadzieję, że to zadziała. Zagwizdałem tak jak Lili wtedy w lesie. Po niespełna kilku sekundach pojawił się Smile Dog.
Trochę zniechęcił mnie jego widok ale nie ma czasu do stracenia.
-Smile mamy problem, zaprowadź mnie do chłopaków - mówię błagalnie do niego. Że co? Ja gadam do psa? Gorzej ze mną niż myślałem.
Nie wiem jak to się dzieje ale Smile popatrzył na mnie groźnie.
-Smile mówię prawdę! NATO Zabrało Lili! - on tylko groźnie warknął i pokazał łbem żebym za nim poszedł. Bez wahania ruszyłem za nim.
***
-Co do cholery?! - krzyknął Jack kiedy im powiedziałem co się stało.
-Dlaczego ona w ogóle tam poszła? - pyta Ben.
-To moja wina. To ja ją wezwałem. Zapomniałem o czujnikach w domu...
-Słuchaj no ty...
-Dość . Później się policzycie. Teraz musimy odbić Lili - mówi Slenderman.
-Ale jak?! Wiesz jak to bydle jest strzeżone! - mówi Jeff.
-Plan jest prosty. Liam uda, że złapał Jeff'a i zaprowadzi go do środka. Później odwróci uwagę strażników, a my wykradniemy klucz i uwolnimy was - mówi LJ.
-Mamy mu zaufać?!
-Nie mamy wyboru. To jak?
Cisza. Rozumiem ich, bo w końcu wiele takich jak oni zginęło z naszych rąk... Ale wiem jak ważni są dla Lili, a plan może się udać.
-Dobra... - powiedział przez zaciśnięte zęby Jack.
-W takim razie ruszamy.
***
-Co jest?
W całej agencji wybuchł alarm, a strażnicy wchodzili do budynku. Było słychać strzały, a później cisza. Co się tam dzieje?
-Zmiana planów - mówi Jack zakładając maskę - wchodzimy.
_______________________
Znajcie moje dobre serce xD oto kolejny rozdział. Od następnego rozdziału będzie się już więcej działo ;) papa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top