ROZDZIAŁ 18

Lili:

Dlaczego go nie zabiłam? Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Chciałam go zabić. Zatłuc za to co zrobił Benowi. Ale... Było w nim coś...

-Halo! Ziemia do Lilki! - na ziemię sprowadził mnie głos Deaney. Wieczorem spotkałam się z nią w parku na obrzeżach miasta.

-Co mówiłaś? - pytam siedząc na ławce i bawiąc się nożem.

-Pytałam co z twoim bliźniakiem. Zacznij mnie słuchać! - mówi oburzona.

-Sorry no... Z Benem jest okej. Na szczęście rana nie była głęboka i w ciągu kilku dni nie powinno być śladu - mówię spoglądając na Deaney, która opierała się o murek.

-To Dobrze. Albo źle? Nie wiem jak to się w naszej sytuacji mówi - widocznie się zastanawiała a ja się zaśmiałam. Wiem co miała na myśli i szczerze, też nie wiem czy to dobrze czy źle.

-Koniec tego myślenia bo zaraz nam mózgi wyparują - mówię z uśmiechem przejeżdżając palcem po ostrzu.

-Mi to nie grozi. Ale Wróćmy do tematu. Mam pytanie i jeśli mi nie odpowiesz to to zrobię z ciebie puzzle! - łał. No teraz to mnie zaskoczyła.

-Dajesz.

-Dlaczego go nie zabiłaś? Miałaś tak zajebistą okazję! Zmarnować ją to grzech!

-Zgrzeszyłam myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina - mówię jak na kazaniu w kościele, a Deaney wybuchła śmiechem.

-Twoje grzechy zostają odpuszczenie, a teraz na serio. Dlaczego tego nie zrobiłaś? - pyta teraz już poważnie. Otworzyłam usta aby coś powiedzieć... Ale co ja właściwie mam powiedzieć? Nie wiem dlaczego. Coś mnie powstrzymało...

-No... Nie zabiłam go... no bo wiesz...

-Ty się wykręcasz! No nie wierzę! Liliuś się zauroczyła! - piszczy, a ja rzuciłam nożem który wbił się milimetr obok jej ucha, a ta aż podskoczyła - no wiesz co?! Nożem we mnie!

-Jeszcze jeden taki tekst a staniesz się częścią swojej własnej kolekcji - mówię ze stoickim spokojem ale w środku się gotowałam. Nie zauroczyłam się! Nawet nie wiem co to słowo znaczy!

-No już już. Słuchaj rozmowa na ten temat Cię nie ominie, ale teraz wybacz. Umówiłam się.

-Hmmm... Ze swoją tajemniczą adoratorką - poruszyłam zabawnie brwiami.

-Może. Randki w ciemno to nie moja bajka, ale kto wie. Może w końcu trafi mi się normalna dziewczyna, która nie wymiotuje po moich historiach - mówi wymachując rękoma.

-Wiesz. Z tego co mi opowiadałaś to idealnie do sobie pasujecie - mówię z uśmiechem. Już wyjaśniam. Otóż Deaney nie gustuje w chłopakach. Woli dziewczyny, ale mi to nie przeszkadza. Jest moją przyjaciółką i akceptuje ją taką jaka jest. Tak wiem, ckliwa się robię.

-Dobra ja naprawdę idę! Chcę zrobić wrażenie, a ty zajmij się Swoim Romeo. Tylko bez szaleństw! Jestem za młoda i śliczna żeby być ciocią! - mówi i po chwili zniknęła Mi z oczu.

Tak Deaney to moja przyjaciółka, ale czasami naprawdę powala mnie swoimi tekstami. Dawno nie widziałam też Niny. Tak zgadza się to TA Nina The Killer. Olewając to, że buja się w Jeff'ie to też jest moją przyjaciółką. Jest zaledwie rok ode mnie starsza.

W jej wyglądzie nie ma nic specjalnego. Wieczny uśmiech taki jak u Jeff'a, nosi fioletową bluzę z kapturem i czarną spódniczkę. Jej włosy związane są w koński ogon. Nosi zakolanówki w czarno-czerwone paski i czarno-białe trampki.

Z nią to nigdy nic nie wiadomo. Jednego dnia jest tutaj, a dwa dni później na drugim kontynencie. Teraz w zasadzie sama nie wiem gdzie jest, powiedziała mi tylko, że to miasteczko na razie zostawia mi i na jakiś czas znika. Minął już rok. A po niej ni widu ni słuchu.

Westchnęłam. Na żale mi się zebrało. Lili ogarnij dupe! Nie możesz okazywać słabości! Obiecałam coś sobie i zamierzam się tego trzymać. Żaden pożal się Boże szpieg tego nie zmieni.

Nie mając nic już lepszego do roboty ruszyłam w kierunku naszej ''Kwatery''. Ale postanowiłam skrócić sobie drogę i iść przez las. O tej porze tylko głupi chodził by po lesie, ale nie obrażę się jak ktoś zrobi sobie spacerek. Zawsze to jakaś rozrywka po drodze. Szłam sobie spokojnie kiedy nagle usłyszałam szelest. Zatrzymałam się. Coś tu śmierdzi. Zaczęłam się rozglądać, nic nie widziałam a szelest był coraz głośniejszy. Wyjęłam sztylety i czekałam.

Matt:

Kurwa. Głupie krzaki. Musiała mnie usłyszeć.

No wiecie ja tak łatwo nie odpuszczam. Właściwie to miałem co innego w planach ale zobaczyłem Lili która szła w stronę parku. Chciałem rewanżu więc poszedłem za nią. Ale jak zobaczyłem, że spotkała się z tą dziewczyną z lasu to odpuściłem i postanowiłem ją śledzić. Jak mam okazję to warto skorzystać. A poza tym może mnie doprowadzi do ich kryjówki.

Ale coś mnie zdziwiło. A mianowicie to, że rozmawiała z tą dziewczyną tak... Normalnie. No wiecie, myślałem że tacy jak ona to spotykają się żeby kogoś zabić, a one rozmawiały jak gdyby nigdy nic. Szkoda tylko że nie słyszałem tej rozmowy. Po jakichś 30-40 minutach każda poszła w swoją stronę a ja oczywiście za czarnowłosą. Ale oczywiście musiała iść przez las! Bo jakby inaczej! Przez to musiałem ukrywać się w krzakach i mnie usłyszała! Po tym jak wyciągnęła broń to mogłem się spodziewać że długo w ukryciu nie zostanę i w razie W chwyciłem za broń. Lili zaczęła nasłuchiwać i powoli się poruszać. Byłem święcie przekonany że tylko my tu jesteśmy, dopóki zza krzaka nie wyskoczyła dziewczyna.

-Mam cię! - krzyczy do Lili ale ta nie dała się zaskoczyć i odsunęła się a Dziewczyna padła twarzą na ziemię.
Dobry refleks przyznaje.

-I tu popełniłaś błąd - mówi czerwono oka, obracając nóż w dłoni.

-No co ty? Już mnie nie lubisz? - odezwała się nieznajoma, wstała z ziemi i odwróciła się twarzą do Lili.

-Nina! - Lili widocznie się ucieszyła co jeszcze bardziej mnie zaskoczyło.

-Kupę czasu minęło co? - mówi z uśmiechem dziewczyna. A to był duży w śmiech ze względu na jej wycięte usta.

Dziewczyny przytuliły się jak stare przyjaciółki które nie widziały się od dłuższego czasu. Pierwszy raz na twarzy Lili widziałem szczery, PRAWDZIWY uśmiech. Ona chyba nie przestanie mnie zadziwiać.

-Nina co ty tu robisz?!

-Jak to co? Dotarła do mnie informacja o twoich wybrykach i wróciłam!

_______________________

Czy mieliście kiedyś tak, że osoba której ufacie i która była dla was wsparciem nagle odwraca się do was plecami? Uwierzcie mi że to nie jest przyjemne a nawet boli.

Ale udało mi się dokończyć rozdział i dla was go wstawiłam :) dziękuję za wasze pozytywne komentarze. Jak je czytam to aż rośnie mi uśmiech na twarzy :D jesteście wspaniali :)

Ale dobra ja tu gadu gadu, a czas szykować się do szkoły xD życzę miłego dnia papa :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top