Rozdział 3
- Ale bardzo kocham Minah.
- Wiem. Za każdym razem mi to powtarzasz, ale nie uważasz, że przesadzasz? Cały czas mówisz, jaka ona nie jest, robisz to, co ona chce, kupujesz jej to, co ona chce, a gdzie w tym wszystkim jesteś ty, co? Gdzie ja? Gdzie nasza przyjaźń? Ostatnim czasem nawet nigdzie nie wyszliśmy razem. A jak wyszliśmy, to razem z nią. Wiesz, że jej nie lubię - w tym momencie poleciała mi łza z oka. - Nawet jakbym Ci powiedziała, jak zachowuje się naprawdę, to nie uwierzyłbyś mi... Powiem jedno, rób, co chcesz, ale takiej szansy już nigdy nie napotkasz, a dziewczynę możesz mieć lepszą... - wstałam i popatrzyłam się na niego.
- Nie rozumiesz, że kocham Minah?! Jest jedną z najważniejszych kobiet w moim życiu, zaraz po mamie i jeżeli ona tego chce, to ja, to zrobię. Zrezygnuję z wytwórni, czy ci się to podoba czy nie! - również wstał i zaczął krzyczeć.
- Kiedyś to ja byłam! Dziękuję, wiesz? To ja odbierałam telefon o 3 w nocy i słuchałam jak mi się żalisz, to ja znam twoje wszystkie sekrety, to ja cię znam od pieluchy, to ja cię wspierałam w trudnych sytuacjach, to ja Ci we wszystkim pomagałam.A ty mi się tak odwdzięczasz? Naprawdę fajny z ciebie przyjaciel, wiesz? - zaczęłam płakać. - Skoro tak bardzo mnie i moje rady masz w dupie, to po co do mnie dzwoniłeś? Tylko po to, by znowu mnie zranić? Nie dzwoń i nie przychodź do mnie jak coś Ci się stanie! Mam cię już dosyć! - wyszłam z kawiarni nie słuchając już, co do mnie mówi.
Miałam to głęboko gdzieś, że wszyscy się na nas patrzyli. Pobiegłam nad rzekę. Nikt tego miejsca nie odwiedzał. Kucnęłam pod drzewem i po raz trzeci tego dnia zaczęłam płakać. Jak on mógł tak mnie zranić? Wstałam i krzyknęłam najgłośniej jak tylko potrafię.
- Niech cię diabli Youngjae!
Padłam na ziemię z bezsilności. Straciłam najważniejszą osobę w moim życiu. Jeszcze będzie chciał żebym go pocieszyła, jak ta żmija go zdradzi lub rzuci dla innego! O nie, nie... Jiyoung już się skończyła. Sięgnęłam do tylnej kieszeni po telefon. Nic nie poczułam. Przeszukałam inne kieszenie, ale nigdzie go nie ma.
- Zajebiście! Co ja takiego zrobiłam, co?! - popatrzyłam w górę.
Przeszłam jeszcze raz całą drogę, którą szłam. Po telefonie ani śladu. Znowu zaczęłam płakać. Na nim były wszystkie ważne rzeczy. I co teraz zrobię?
-------------------
Witam po dłużej przerwie ~
Zapraszam do głosowania i komentowania ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top