Rozdział 13
Na całe szczęście dzisiaj mogłam wyjść ze szpitala. Spakowana siedziałam na łóżku. Youngjae nie odbierał telefonu. Może zapomniał? Nie... To przecież niemożliwe. Zadzwoniłam do niego po raz ostatni. Zrezygnowana głośno westchnęłam. Przyszła pielęgniarka i wręczyła mi wypis uprzednio życząc miłego dnia. Podziękowałam i opuściłam szpital. Spacerkiem poszłam w stronę domu Youngjae. Po dwudziestu minutach byłam na miejscu. Zapukałam w drzwi parę razy, ale nikt nie otwierał. Usiadłam na schodach, torbę położyłam obok siebie, a z kieszeni wyjęłam telefon. Spróbowałam jeszcze raz się z nim połączyć. Na próżno. Zmęczona oparłam się o ścianę. Zamknęłam oczy i zasnęłam.
*Youngjae pov*
Zmęczony po pierwszym dniu w wytwórni poszedłem do domu. Gdy zbliżałem się do budynku, z daleka zobaczyłem Jiyoung. Zacząłem biec. Kucnąłem naprzeciw niej i dotknąłem jej bladego policzka. Natychmiastowo się przebudziła.
- Co tu robisz? - zapytałem otwierając drzwi.
- Tylko nie mów, że zapomniałeś, błagam - złożyła ręce jak do modlitwy.
- A o czym? - podrapałem się w tył głowy, ale po chwili strzeliłem się całą dłonią w czoło. - Jiyoung! Przepraszam! Byłem cały dzień w wytwórni i miałem wyciszony telefon - klęknąłem.
- Gdzie? - pisnęła z radości.
- W wytwórni.
- Nie wierzę! - rzuciła się na mnie i mocno przytuliła. Po chwili jednak odsunęła się ode mnie i chwyciła bagaż.
- Youngjae? - zapytała.
- Tak? - uśmiechnąłem się.
- Nie będę sprawiać kłopotu?
- Jasne, że nie!
Weszliśmy do mieszkania. Po zdjęciu ubrań przygotowałem dla nas herbaty. Napoje zaniosłem do salonu, w którym obecnie siedziała dziewczyna tuląc się do brązowego kocyka. Naprawdę uroczy widok. Usiadłem obok niej i zacząłem rozmowę.
- Długo na mnie czekałaś?
*Jiyoung pov*
Po chwili do pokoju przyszedł Jae z herbatami i usiadł obok mnie.
- Długo na mnie czekałaś?
Na Ciebie mogłabym całą wieczność czekać.
- Nie, nie.
- Nie kłam.
- Z siedem godzin będzie... - powiedziałam pod nosem.
- Ile?! - wstał przy okazji rozlewając gorącą herbatę na swoje ciało.
- Youngjae! - natychmiast wstałam. - Nic Ci nie jest? - zapytałam podnosząc skrawek jego czarnej koszulki.
- Nie, nie. - odrzucił moje dłonie.
Po raz pierwszy je odrzucił. Po raz pierwszy... Co mu się stało?
- Youngjae, to jednak był wrzątek. Daj mi się opatrzyć...
- Nic mi nie jest. Dopij herbatę i chodźmy spać. Obydwoje jesteśmy zmęczeni.
- No dobrze. Tylko jest jeden problem...
- Jaki? - zapytał wychodząc z pokoju.
- Bo ja nie mam piżamy...
- Pożyczę Ci swoje ubrania, spokojnie.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się pod nosem.
Po prysznicu udałam się do sypialni chłopaka. Zastałam go siedzącego na łóżku z laptopem na nogach. Widocznie nad czymś pracował.
- Łazienka już wolna - podeszłam do łóżka i wygodnie ułożyłam się obok niego. - Jutro dokończysz - jęknęłam.
- Jeszcze chwilę...
- No dobrze, ale nie siedź za długo. Dobranoc Sunshine - cmoknęłam go w policzek i opatuliłam się kołdrą.
*Youngjae pov*
Popatrzyłem się na zegarek. Wskazywał 22:10. Jiyoung spała już od dwóch godzin. Laptop odłożyłem na szafkę nocną. Rozciągnąłem się, wstałem z łóżka i powędrowałem do łazienki. Zdjąłem koszulkę i obejrzałem się w lustrze. Mój brzuch pokrywały lekko czerwone ślady. Gdy miałem dotknąć jednego z nich, drzwi od łazienki się otworzyły. W nich stała zaspana Jiyoung.
- Miałeś iść spać... - podrapała się w rękę.
- Tak, wiem.
- Co to... - podeszła do mnie i dotknęła jednego miejsca. Cicho zasyczałem. - Gdzie masz apteczkę?
- A po co Ci? - zacząłem zakładać koszulkę.
- Opatrzyć te rany.
- Nie potrzebuję pomocy...
- Potrzebujesz - chwyciła mnie za ramię. - Zdejmuj to w tej chwili.
- Przecież nie będę się przed Tobą negliżował! - krzyknąłem odsuwając się od niej.
- Przesadzasz. Nie raz widziałam Cię bez koszulki, a poza tym zdjęcie koszulki, to nie negliż - zaczęła się śmiać szukając apteczki, a na moje policzki wpłynął rumieniec.
- Druga szafka od lewej. - znalazła ją i chwyciła w swoje dłonie. Wyjęła potrzebne jej rzeczy, a po chwili do mojego brzucha przyłożyła dłoń z zimną maścią. - Co to? - wskazałem na jej dłoń.
- Maść na poparzenia.
- I ja to mam w domu? - zapytałem się samego siebie, na co Jiyoung parsknęła śmiechem.
Po zakończeniu opatrywania mnie, umyła dłonie, a ja ubrałem koszulkę. Pociągła mnie za nadgarstek i zaprowadziła do sypialni.
- Idziesz spać, a rano się umyjesz. Dobrze?
- Dobrze mamo.
- Dobranoc po raz drugi - położyła się, a ja obok niej.
- Jiyoung?
- Tak? - odwróciła głowę w moją stronę.
- Mogę się do Ciebie przytulić?
- Czemu pytasz? Przecież zawsze możesz.
Wtuliłem się w kruszynkę i zasnąłem.
Rano obudził mnie zapach naleśników. Rozciągnąłem się niczym kot i powędrowałem do kuchni. W niej zastałem Jiyoung stojącą przy kuchence i wymachującą tyłkiem w rytm muzyki wydobywającej się z radia.
- Dzień dobry! - usiadłem na krześle.
- Dzień dobry. Zaraz będą, tylko musisz poczekać chwilę.
- Jasne, poczekam.
Po chwili przed moim nosem wylądował talerz z naleśnikami. Wziąłem do ręki sztućce i zacząłem jeść jak oszalały.
- Youngjae jest coś o czym musisz wiedzieć... - jej mina zrzedła.
- Dodałaś do nich truciznę? - zaśmiałem się i wskazałem na jedzenie. W ręce chwyciłem szklankę z sokiem.
- Nie. Youngjae... Ja w tym tygodniu wyjeżdżam do Ameryki. - cały sok z moich ust wylądował na talerzu.
- Że co?! - wstałem.
- W sprawie pracy... - patrzyła się na swoje stopy.
- Dlaczego akurat tam? - podszedłem do niej.
- Chcą zobaczyć moje umiejętności i mnie zatrudnić. To jest moja szansa...
- Ale ja nie chcę żebyś wyjeżdżała! Nie możesz zostać w Seulu i pracować u pani Kang? - byłem bliski płaczu.
- Tak już postanowiłam. Wybacz. - wyminęła mnie i poszła do pokoju, a po chwili wyszła z mieszkania.
Załamany opadłem na ziemię i zacząłem płakać. Kolejny raz ją stracę. Ledwo co się pogodziliśmy... Dlaczego, to zawsze ja muszę cierpieć?
*Jiyoung pov*
Z domu przyjaciela wybiegłam z płaczem. Po drodze wpadałam na ludzi i mówiłam ciche przepraszam. Kiedy byłam już w swoim domu rzuciłam się na łóżko. Przez dwie godziny płakałam bez przerwy. Cała poduszka była mokra z moich łez. Wstałam z łóżka i powolnym krokiem poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic. Umyta usiadłam przed telewizorem. Próbowałam się skupić na filmie, ale jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Jestem beznadziejną przyjaciółką... Zostawiam jedną z najważniejszych osób w moim życiu po to, by spełnić marzenia. Egoistka ze mnie. Zrezygnowana wyłączyłam telewizor, wzięłam laptop do rąk i zamówiłam lot do Ameryki. Spróbowałam dodzwonić się do Sunshine, ale nici z tego. Nie dziwię mu się.
- Cześć Youngjae. Dzwonię, by Cię przeprosić za moje zachowanie. Wiem, że jestem egoistką i beznadziejną przyjaciółką, ale obiecuję, że wrócę najszybciej, jak tylko się da. Pamiętaj o mnie. Jiyoung - nagrałam mu się na sekretarkę.
--------------------
Powracam do was z kolejnym rozdziałem i dziękuję za tyle wyświetleń ♥♥
Może uda mi się napisać kolejny i wrzucić go ^^
Kocham was, do zobaczenia ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top