Rozdział 10
Musiałem ochłonąć, więc wyszedłem przed szpital. To, co mówi Jiyoung nie może być prawdą... Minah nie jest do tego zdolna. Przecież Minah mnie kocha, chyba... Przeczesałem swoje brązowe włosy ręką. Głośno westchnąłem i poszedłem w kierunku domu. Po drodze postanowiłem wstąpić do kawiarni. Zamówiłem sobie Latte. Podziękowałem miłej pani, zapłaciłem i udałem się do domu. Pijąc kawę wzrokiem natknąłem się na Minah w sklepie jubilerskim. Nie była sama. Była z jakimś mężczyzną. Stanąłem na chwilę, by przyjrzeć się tej dwójce. Po chwili zadowolona rzuciła mu się w ramiona i pocałowała w usta. Zdenerwowany szybkim krokiem poszedłem do domu. Gdy byłem na miejscu, z szafy wyjąłem jej walizkę i spakowałem jej rzeczy. Wkurzony usiadłem przed telewizorem. Włączyłem jakąś dramę i zacząłem oglądać. Około godziny siedemnastej przyszła Minah.
- Kochanie, jestem! - zdejmowała płaszcz.
- Nie rozbieraj się. - wstałem z sofy i szybkim krokiem podszedłem do przedpokoju.
- Czemu? Wychodzimy gdzieś? - podeszła do mnie zarzucając dłonie na moje ramiona.
- Nie. Ty wychodzisz... - natychmiast zrzuciłem jej ręce.
- Jak? Coś się stało? - zapytała zdziwiona.
- Ile to już trwa?
- Ale co?
- Nie udawaj głupiej... Widziałem Cię, jak wybieraliście pierścionek!
- Musiałeś się przewidzieć... Byłam na spotkaniu z Eunmi.
- Nie przewidziałem się! W pokoju masz spakowaną walizkę. Daję Ci dziesięć minut na opuszczenie tego domu.
- Youngjae! To nie tak!
- A jak? - wszedłem do kuchni.
- Ostatnim czasem byłeś nieobecny... Czułam się taka samotna... - zaczęła płakać.
- A od czego są rozmowy? - wyjąłem z szafki batonika.
- Youngjae... - jęknęła - To już nigdy się nie powtórzy!
- Masz rację, to się nigdy nie powtórzy, bo zrywam z Tobą. Proszę Cię, opuść ten dom, dopóki jestem spokojny...
- Kocham Cię, słyszysz?!
- ... - nic nie odpowiedziałem.
- Zobaczysz! Popamiętasz mnie! - krzyknęła zarzucając swoje długie, czarne włosy.
Poszła do sypialni, wzięła walizkę i wyszła. Jak mogłem być aż taki ślepy? Jiyoung miała rację. Minah mnie zdradzała.
Zawiedziony wyjąłem alkohol z szafki. Zaczęło się od jednej butelki piwa. Potem nie pamiętam, ile wypiłem, bo byłem pijany. Rozmyślałem o różnych rzeczach. Kiedy zacząłem myśleć o Jiyoung, to przypomniała mi się sytuacja z czasów liceum.
- Ubieraj się szybciej! - krzyknąłem.
- No już!
Zbiegała ze schodów. Wyglądała obłędnie. Krótkie spodenki z wysokim stanem, bluzka na ramiączkach, a na to czarna kurtka. Włosy miała rozpuszczone, a makijaż praktycznie niewidoczny. Chwyciła się mojego ramienia i wyszliśmy z jej domu.
- Youngjae, na pewno dobrze robimy, wychodząc na imprezę bez zgody moich rodziców? - zapytała.
- Taaak. Zobaczysz, będzie fajnie!
- Trzymam Cię za słowo.
W połowie imprezy u znajomego w domu, Jiyoung zniknęła z zasięgu moich oczu. Zacząłem jej szukać, ale nigdzie jej nie widziałem. Po paru minutach znalazłem ją nieprzytomną w przedpokoju.
- Jiyoung! - podbiegłem do niej. - Obudź się! - potrząsałem nią. Na szczęście otworzyła swoje oczy. - Chodź, idziemy do domu. - pomogłem jej wstać.
- Skarbie, ale Ty dziś jesteś przystojny! - pijana chwyciła mnie za policzki.
- O matko... Jestem ciekaw, ile musiałaś wypić żeby mi coś takiego powiedzieć - zaśmiałem się pod nosem.
Przez całą drogę do jej domu gadała, jak katarynka. Gdy dotarliśmy, pobiegła do łazienki. Poszedłem za nią, a ta zaczęła wymiotować. Przytrzymałem jej włosy, by przypadkiem ich nie ubrudziła. W tym momencie uśmiechnęła się do mnie przez prawe ramię... Wstała i przytuliła się do mnie.
- Zostań przy mnie...
- Nie mogę, musisz odpocząć, bo jesteś pijana - westchnąłem.
- Proszę... - mocniej mnie objęła.
- Skoro prosisz, to zostanę...
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju. Położyłem na łóżku, a ja obok niej. Przykryłem nas kołdrą. Wtuliła się we mnie po raz kolejny tego dnia. Ucałowałem jej czoło.
- Kocham Cię, oppa. - szepnęła.
- Ja Ciebie też, Jiyoung - odpowiedziałem zgarniając jej włosy za ucho. - Ale niestety jutro tego już nie będziesz pamiętać...
Zamyślony odłożyłem alkohol na stolik i poszedłem spać.
*Jiyoung pov*
Około siódmej rano obudziła mnie pielęgniarka i podała mi leki. Po zażyciu tabletek chwyciłam telefon. Przejrzałam Facebooka i Instagrama. Godzinę później przyniesiono mi śniadanie, którego nie chciałam. W zamian pani przyniosła mi herbatę. Usiadłam na łóżku, a pięć minut później przyszła kobieta z moim napojem. Podziękowałam jej ładnie, a w trakcie picia do pokoju weszła moja mama.
- Jiyoung, skarbie! Jak się dzisiaj czujesz? - zapytała wchodząc do pomieszczenia.
- Niezbyt dobrze...
- Boli Cię coś? - kucnęła przede mną i chwyciła moje dłonie.
- Nie, nie... Dlaczego wczoraj pozwoliłaś wejść tutaj Youngjae? Prosiłam cię...
- Prosił i obiecał poprawę. Youngjae, to dobry chłopak...
- Jasne. Zwłaszcza, gdy okrzyczał mnie, jak podejrzewam Minah o zdradę... - westchnęłam.
- Spokojnie... Za niedługo powinien sam zobaczyć na własne oczy.
Rozmowę przerwał nam lekarz z wiadomością, że będę z kimś dzielić pokój. Oby, to nie była jakaś wariatka lub zboczeniec. Po chwili na miejsce lekarza przyszły dwie pielęgniarki, które przywiozły chłopaka na wózku. Herbata, którą trzymałam w rękach spadła mi na ziemię.
- Jiyoung?
----------------
Kocham Was <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top