twenty-one | jimin
Zaproszenie mnie na imprezę przez pana Junga przyspieszyło moje serce i to chyba do stanu przedzawałowego. Nie spodziewałem się, że takie coś kiedykolwiek nastąpi. W ostatnim czasie nie widziałem go ani razu z kuchennego okna, wracającego z nakrapianej imprezy, a teraz nagle zaproponował, byśmy wspólnie uczcili nowy rok! Byłem tak podekscytowany, że cały dzień stałem w kuchni, gotując kolejne dania, aby dostać pochwałę i wkupić się trochę bardziej w łaski pana Junga. Ah, zapomniałem! Miałem go tak nie nazywać. Teraz był już dla mnie po prostu hyungiem, przez co cieszyłem się jeszcze bardziej.
Moje stanie przy garach opłaciło się, co potwierdziły błyszczące z radości oczy mężczyzny, kiedy Jeongguk i ja wnieśliśmy torby z jedzeniem. Specjalnie poprosiłem o to młodszego samemu nie dając rady. Jakoś naprawdę byliśmy teraz trochę bliżej. Nie zasłaniał już zasłon na cały dzień, robiąc to tylko, gdy potrzebował prywatności, a tak generalnie zdarzało nam się nawet pisać do siebie wiadomości na kartkach, co było nawet zabawne.
Nie spodziewałem się, że impreza potoczy się w taki sposób, bym w końcu wylądował tak blisko uwielbianego przeze mnie hyunga. Sam zaproponował, abym użył jego nóg jako poduszki, z czego chętnie skorzystałem, mając po alkoholu na tyle śmiałości, by to faktycznie zrobić.
Słuchałem opowieści Yoongi hyunga o tym, jak od zawsze był prymusem i jak wiele wymagają od niego rodzice. Wprost nie mogłem się temu nadziwić. Wyglądał na silnego z charakteru mężczyznę, dlatego brak oporu przeciwko rodzicom wydawał się w jego wykonaniu dość śmieszny. Widząc jednak ten gorzki uśmiech, który posyłał w stronę podłogi, dzieląc się z nami taki ważnym elementem swojego życia, nie mogłem nawet unieść kącików ust. To naprawdę przykre, jak bardzo był ciągle przez swoich rodziców tłumiony. Przypominał koguta, którego nadal uważano za pisklaka. Chwila, o czym ja myślę... To chyba przez tego kurczaka, którego zamówił Jeongguk. Był pyszny!
- Ja odciąłem się od moich rodziców - stwierdził Jeongguk, kiedy najstarszy skończył już swoją opowieść. - Od zawsze mnie ograniczali. Wymyślali głupie zasady, bo się zatrzymali umysłami w poprzedniej epoce. Nie mogłem mieć nawet telefonu, dopóki sam go sobie nie kupiłem po przyjeździe tutaj. Technologia to dla nich najgorsze zło. Nawet na podatki tak nie narzekają, jak na komputery i internet. Dlatego postanowiłem się do nich więcej nie odzywać. Dopóki sami tutaj nie przyjadą, a z tego co widzę, raczej się na to nie zanosi, nie mam zamiaru ich odwiedzić.
- To bardzo drastyczne, Jeongguk - zauważyłem, dopiero teraz orientując się, że dłoń Hoseok hyunga głaskała moje włosy, przez co zrobiło mi się gorąco.
- Właśnie - zgodził się ze mną mój hyung. - Powinieneś utrzymywać z nim kontakt. Pomyśl, co byś poczuł, gdybyś nagle dostał wiadomość, że któremuś z twoich rodziców coś się stało. Gdyby jutro jedno z nich zadzwoniło, że musisz przyjechać na pogrzeb, nie czułbyś się rozczarowany samym sobą, że nie zdążyłeś się pożegnać?
Wszyscy spojrzeliśmy na Hoseok hyunga, który nie wiadomo czemu miał łzy w oczach.
- Hoseok... - zaczął ostrożnie Yoongi hyung, ale nie dane mu było dokończyć, bo Jung machnął ręką, sięgając następnie po niedopitą butelkę.
- Wiem. Nie musisz mi tego znowu mówić.
- Ale o co chodzi? - zapytał Jeongguk, najwyraźniej tak samo zdezorientowany, jak ja.
- Rodzice Hoseoka nie żyją. Zginęli w wypadku samochodowym - odpowiedział nam cicho Yoongi.
- A ja nie zdążyłem nic im wyjaśnić. Dzień wcześniej odkryli moją tajemnicę i byli mną mocno rozczarowani. Umarli, a ja nie mogłem ich nawet przeprosić i nic wyjaśnić.
Podniosłem się z kolan mężczyzny, aby móc go objąć i przytulić. Dobrze, że tyle wypiłem i miałem śmiałość to zrobić. Nikt nie potrzebował teraz pocieszenia bardziej, niż on.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top