thirty-eight | yoongi
Stresowałem się trochę tą randką. Nie wiedziałem, czego mam się spodziewać, czy na pewno zrobiłem dobrze proponując to spotkanie. W momencie zobaczenia na żywo dziewczyny, której do tej pory oglądałem jedynie zdjęcia, tylko dodatkowo mnie zestresowało, bo na żywo była równie śliczna.
Jednak wszystko zmieniły jej słowa i pojawienie się Taehyunga.
Znałem go z Daegu. Młodszy ode mnie chłopak, któremu pomagałem z matematyki jeszcze w czasie podstawówki. Nasi nauczyciele stworzyli specjalny program, w których lepsi uczniowie mieli pomagać tym słabszym. Taehyung był dzieckiem, które niezbyt interesowało się nauką, przynajmniej nie w taki sposób, jak wymagał od niego system edukacji. Absolutnie nie należał do tej mało intelektualnej grupy dzieci, które potrzebowały dużo czasu i tłumaczeń. On po prostu za bardzo się rozpraszał wszystkim wokół. Na szczęście potrafiłem to wykorzystać, ucząc go matematyki na przykład z użyciem jedzenia. Kiedy poszedłem do gimnazjum, chłopak z pomocą nauczycieli znalazł mnie, aby kontynuować wspólną naukę, tym razem płacąc mi za korepetycje. Taka sama sytuacja miała miejsce, gdy poszedłem do liceum. Ale po mojej przeprowadzce do Seulu, jakoś nasz kontakt się urwał. Przynajmniej do dzisiaj.
Pierwsze, co rzucało się w oczy, to fakt, jak bardzo chłopak wyprzystojniał. Już nie był wyszczerzonym kosmitą z potarganymi włosami, lecz przystojnym, młodym mężczyzną, z bardzo dobrym wyczuciem stylu. Ale jedno się nie zmieniło. Nadal był taką samą kupką radości, jak kiedyś, bo zaraz zostałem przez niego przytulony.
Lekko ogłupiały usiadłem razem z nim przy stoliku, byśmy mogli razem zjeść i prawdę powiedziawszy wszystko wyglądało tak, jak na randce. Poznawaliśmy się na nowo. Taehyung opowiadał, jak bardzo był zafascynowany moją twórczością, odkąd Goara podesłała mu link do jednego z utworów, ale nie miał czasu się ze mną wcześniej skontaktować. Poza tym odstawił cały ten cyrk nie ze złośliwości, ale po prostu chcąc mi zrobić niespodziankę.
Obiad minął nam na rozmowie o moim hobby, a gdy wyszliśmy z knajpy, ruszyliśmy na spacer po mniej ruchliwych uliczkach, korzystając z pięknej pogody.
- O ile dobrze pamiętam, masz jutro urodziny, hyung – zauważył Taehyung, sięgając do torby, przewieszonej przez jego ramię i wyciągnął z niej pakunek. – Mam nadzieję, że ci się spodoba, hyung.
- Tae, nie trzeba było... - zapewniłem, choć naprawdę zrobiło mi się miło, iż po takim czasie, pamięta takie rzeczy. – Ale dziękuję.
Rozerwałem papier, ciekaw co jest w środku. Ku mojemu ogromnemu zdumieniu, w moich dłoniach znalazł się nowy, elegancki czytnik e-booków.
- Taehyung... Czyś ty zwariował? – zapytałem, robiąc wielkie oczy. – Przecież to sporo kosztuje!
- Bez przesady. Stać mnie na to. Jestem teraz modelem – wyznał z radosnym uśmiechem, nie mając zamiaru przyjąć podarku z powrotem. – Mam nadzieję, że ci się przyda. Kiedyś dużo czytałeś.
- Jesteś modelem? – powtórzyłem zaskoczony.
- No... Tak wyszło. Jak widać, do zarabiania nie przydała mi się za bardzo matematyka, której mnie uczyłeś, ale za to mój wygląd jak najbardziej – podsumował, przykładając dłonie w kształcie v do podbródka. – Chociaż nie. Przynajmniej umiem policzyć, ile zarabiam. Co prawda póki co nie miałem dużych zleceń, działam bardziej jako model do prezentacji produktów sklepów internetowych. Ale niedawno dostałem ciekawą propozycję i niedługo na każdym rogu miasta zobaczysz moją piękną buzię.
Pokręciłem głową ze śmiechem, naprawdę szczęśliwy, że tak mu się układa w życiu. Choć poczułem trochę zazdrości. Pracowałem przecież ciężej od niego, a jednak jego konto bankowe szybciej rosło od mojego. Jemu jednak nie żałowałem tego sukcesu, bo był jedyną osobą, którą mogę nazwać moim przyjacielem z lat szkolnych.
Taehyung nagle podskoczył i szybko schylił się, łapiąc jakiś zabawkowy, zdalnie sterowany samochodzik, do którego przyczepiony był mikrofon.
- A co to?
Odwróciłem się, by znaleźć właściciela tego ciekawego gadżetu, wiedząc, że takie rzeczy nie mają za dużego zasięgu. I zaraz zobaczyłem chowającego się za śmietnikami, ubranego w czarną bluzę osobnika. Tego samego, którego widziałem w knajpie, myśląc, że to tylko przypadek. Teraz jednak wiedziałem, że się pomyliłem.
Zabrałem Tae samochodzik i warknąłem do mikrofonu.
- Możesz wyjść, Jeongguk?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top