sixteen | hoseok

Stanowczo czas pozbyć się jednego kota.

Patrzyłem na śpiące kulki, które grzecznie zajmowały moje łóżko. Nie były złe. Muszę przyznać, że życie z nimi wprowadziło trochę radości do mojej codzienności. Ale niestety, im dłużej tu zostaną, tym bardziej będę się przywiązywał. A naprawdę nie mam możliwości opiekowania się nimi wszystkimi.

Postanowiłem oddać tego, który do nowego właściciela przywiązał się najbardziej. Tak, wybrałem już ,,nowego właściciela" i nie ma opcji, by mi odmówił. Złapałem więc Star i słysząc jego mruczenie, aż mnie zabolało serce.

- Przepraszam... Ale będę cię odwiedzał, obiecuję. Dam ci też kilka zabawek... Zobacz, twoja ulubiona, fioletowa myszka...

Zebrałem potrzebne mi rzeczy i zamknąłem mieszkanie, po czym udałem się piętro niżej. Yoongi otworzył mi, chyba wcale niezaskoczony moim widokiem.

- Hyung, czy przygarniesz pod swoje skrzydła jedno, malutkie, kochane stworzenie? - zapytałem, starając się zrobić jak najsłodszą minkę. Star widząc chłopaka, szybko wyrwał się z moich rąk i zeskoczył na podłogę, aby móc ocierać się głową o nogi Yoongiego, co było chyba najlepszym dowodem na jego przywiązanie do mojego sąsiada.

- Hoseok, przecież wiesz, że nie będę miał dla niego za dużo czasu... - zaczął mężczyzna, ale szybko uległ urokowi pupila, schylając się po niego.

- Nie wymaga dużo. Trzeba go tylko karmić i zmieniać żwirek. Zobacz, jak cię lubi...

Starszy westchnął i odsunął się, zapraszając mnie gestem do środka. Chętnie skorzystałem z propozycji, zaraz zaskoczony wnętrzem. Na podłodze leżała masa kartek, pozapisywanych i pobazgranych, książki oraz tablica, na której rozpisany był jakiś skomplikowany wzór, na który wystarczyło popatrzeć, aby dostać zawrotów głowy. No i dwie puste butelki po soju.

- Nie przeszkadzam ci, hyung?

- Nieszczególnie. Bardziej piję, niż myślę. A skoro tak, to szkoda alkoholizować się samemu.

Yoongi nie pijał za często, ale gdy to robił, lubiłem być w pobliżu. Zawsze był dzięki temu bardzo zabawny, a szkoda opuścić filozoficzną gadkę starszego.

- Może skoczę do sklepu po więcej? - zaproponowałem, ale on już wyciągał kolejne butelki z szafki.

- Spokojnie. Jestem zaopatrzony.

Przez kolejne dwie godziny piliśmy i gadaliśmy. Tak jak podejrzewałem, hyung po tej dawce alkoholu, zaczął przedstawiać mi bardzo śmiałe poglądy na temat kontrolowania świata przez dobrze zorganizowaną siatkę ludzi. Kiwałem głową, czując, jak z każdym kolejnym łykiem, jestem coraz bardziej rozluźniony i łasy na bliskość ze starszym.

- Hyung jest taki mądry - powiedziałem, przytulając się do niego. - Mój hyung po prostu wie wszystko.

- Wszystko nie. Ale dużo się domyślam - stwierdził, zaczynając głaskać moje włosy, co było bardzo miłe. Na tyle, bym zamruczał z zadowolenia niczym Star, który obecnie spał sobie na leżącej na podłodze tablicy.

Przez chwilę wtulałem się w starszego, ale w końcu odsunąłem trochę. Nasze twarze dzieliły centymetry.

- Czy dzisiaj też to zrobimy? - zapytałem cicho, patrząc bardziej na jego usta niż oczy.

- A chcesz? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Śledziłem, jak jego wargi poruszają się przy wypowiadaniu tych słów. To było takie seksowne.

- Chcę.

- Nie powinniśmy...

- Wiem. Rano wstanę i ubiorę się, wrócę do siebie, a gdy znowu się spotkamy, będziemy udawać, że tylko poszliśmy razem spać. Tak jak zawsze.

Mężczyzna przybliżył się, pokonując dzielący nas dystans i pocałował delikatnie moje usta. Przymknąłem oczy, a moje serce zabiło szybciej.

- Dokładnie tak, jak zawsze - mruknął i położył dłonie na moich bokach, wsuwając mi je zaraz pod koszulkę. Jęknąłem cicho, unosząc ręce, aby pozbawił mnie jak najszybciej tej części ubioru.

- Chcę już twojego penisa, hyung. Proszę...

Chwilę później jęczałem cicho, rozkładając nogi najszerzej jak mogłem, czując, że kartki, na których leżę, przyklejają się do moich pleców. To jednak nie miało znaczenia, bo znów mogłem poczuć w sobie przyrodzenie mojego przyjaciela, które mocnymi ruchami doprowadzało mnie do szaleństwa.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top