seventy | hoseok

Byłem wściekły.

Jimin tego nie widział, bo z całego serca starałem się nie martwić go moimi uczuciami. Ale fakt, że właśnie w tej chwili siedział ze swoimi rodzicami i narzeczoną, obgadując ich ceremonię ślubną, działał na mnie jak płachta na byka.

Z początku siedziałem w mieszkaniu, starając się skupić na książce. Potem próbowałem oglądać telewizor. Następnie starałem się robić pompki. Bawiłem się z kotami. Powycierałem kurze. Umyłem naczynia. Ale w końcu złapałem za sweter i wściekły wyszedłem.

Wiedziałem, gdzie znajduje się restauracja, w której Jimin był obecnie zmuszany do spędzania czasu z obcymi ludźmi i dziewczyną, która miała mnie zastąpić. Zabrałem go tam niedawno na randkę. Kto by pomyślał, że teraz będzie tam przebywał w takim celu. Nie zwalniałem kroku, docierając do stacji metra, z której dotarłem w inną część miasta, ponoć tę bogatszą. Jak dla mnie - po prostu zepsutą przez pieniądze. Wszedłem do środka i rozejrzałem się. Siedzieli przy jednym ze stolików w centrum sali. Podszedłem bliżej, aby móc lepiej ocenić sytuację. Rodzice młodszego, których widziałem na niedawno pokazanym mi zdjęciu, głupio szczerzyli się do ojca tej pustej dziewuchy, a ona sama ciągle dotykała to ramienia, to dłoni Jimina. Aż mną zatelepotało ze złości. Dlaczego miałem to znosić?! Dlaczego Jimin nie może po prostu się im postawić? Jak bardzo mu zależy na tym, co jest między nami? Jeśli dojdzie do ślubu i rodzice każą mu spłodzić wnuki, to będę musiał stać przy drzwiach sypialni i czekać z testem ciążowym dla tej baby? O NIE.

Nie było to do końca przemyślane z mojej strony. Nie było też dojrzałe. Ale po prostu to zrobiłem. Postawiłem wszystko na jedną kartę i zatrzymałem się przy ich stoliku, zmuszając tym samym Jimina do podjęcia decyzji tu i teraz.

- Hyung - powiedział zaskoczony chłopak, a wszyscy przy stoliku umilkli, wlepiając w nas oczy.

- Powiesz, czy ja mam to zrobić? - zapytałem, patrzącu prosto w oczy. Myślałem, że to wystarczy, że zbierze w sobie odwagę. Jednak, gdy jego ojciec odchrząknął i niemiłym tonem zwrócił się do mnie, pytając kim jestem i czego chcę, nie wytrzymałem.

Moja dłoń złapała nadgarstek Jimina i pociągnąłem go w moją stronę. Druga ręka wylądowała z tyłu jego głowy, aby bez problemu przysunąć go do pocałunku.

Krótki buziak został niemal natychmiast przerwany, gdy ojciec chłopaka zerwał się na równe nogi i nas rozdzielił. Matka Jimina natychmiast go złapała i przyciągnęła do siebie, a moja koszula została złapana przez mężczyznę.

- Co ty wyrabiasz, cholerny dziwaku? - warknął.

- Przyszedłem się przedstawić. Jung Hoseok, chłopak Jimina. Byłbym bardzo wdzięczny, gdyby przestali państwo mieszać się między nas.

- Co to za cyrk? - Tym razem to ojciec tej całej Minah podniósł głos. - Urządzacie jakieś niedorzeczne przedstawienia, zamiast wprost powiedzieć, że coś wam się nie podoba i nie chcecie tych zaręczyn?!

- Nie, to pomyłka! - krzyknęła mama Jimina, widocznie spanikowana, że ktoś mógł wysnuć takie przypuszczenie.

- Jeżeli to jest jego chłopak, to ja nie mam zamiaru wychodzić za geja - oznajmiła Minah, odrzucając zamaszystym ruchem włosy na plecy i podniosła się. - Mamo, tato, proszę, chodźmy stąd.

Cała trójka opuściła restaurację, choć mama Jimina pobiegła za nimi, prosząc o wysłuchanie jej, ale to ojciec chłopaka był teraz moim problemem, bo właśnie pierwszy raz przyłożył mi w twarz. Nie starałem się oddawać, ale po prostu bronić, co nie było łatwe. A kiedy w to wszystko wmieszał się Jimin i to on oberwał, wtedy hamulce mi puściły i dopiero prawdopodobnie wezwana przez obsługę lokalu policja była w stanie nas rozdzielić.

Pierwszy raz spędziłem noc w areszcie, wysłuchując jak z celi obok, ojciec mojego ukochanego wyklina na mnie, wyzywając od brudnych pomiotów, które zatruwają to społeczeństwo.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top